Piast w końcu jest „jakiś”


Gra Piasta zmieniła się na plus

29 stycznia 2023 Piast w końcu jest „jakiś”
Zbigniew Harazim / www.zbyszkofoto.pl

Poprzednia runda nie była łatwa dla kibiców z Gliwic. Ich zespół, wcześniej regularnie walczący o najwyższe lokaty, uwikłał się w walkę o utrzymanie. W październiku z klubem pożegnał się Waldemar Fornalik, którego miejsce zajął Aleksandar Vuković. Zastąpienie żywej legendy nigdy nie jest proste, choć na razie możemy uważać zatrudnienie Serba za dobry ruch. Gra Piasta zmieniła się bowiem na lepsze. Oto kilka wniosków po meczu Piast – Jagiellonia.


Udostępnij na Udostępnij na

Po długiej przerwie spowodowanej zarówno mundialem, jak i coroczną przerwą zimową wróciła ekstraklasa. Nowa runda to dla wielu klubów nowe otwarcie i szansa na przystąpienie do rozgrywek zarówno z nowymi pomysłami taktycznymi, jak i nowymi nabytkami kadrowymi. W przypadku klubu z Gliwic w większym stopniu mówimy tu o tym pierwszym, bowiem Piast zimą nie dokonał żadnych transferów do klubu.

Poza tym drużynę opuściło kilku zawodników, z Torilem i Sappinenem na czele. W związku z nie najlepszą sytuacją finansową klubu większy ciężar podczas zimowego zgrupowania spadł więc na trenera Vukovicia. Serbski szkoleniowiec już wcześniej zdążył poprowadzić Piasta w trzech spotkaniach ligowych, w których byli mistrzowie Polski zdobyli cztery punkty. Dopiero teraz jednak Piast miał wystarczająco dużo czasu, aby przystosować się do nowego stylu gry proponowanego przez byłego trenera Legii. Oto jego efekty na przykładzie spotkania z Jagiellonią.

Vukoball, czyli jak gra Piast pod Vukoviciem

Do meczu z „Jagą” Piast przystępował jako drużyna o niemal równym potencjale. Kadrowo za minimalnie lepszą na papierze można było uznać drużynę z Białegostoku – głównie za sprawą hiszpańskiego duetu Gual – Imaz. Futbol jednak ma to do siebie, że nie da się jego wyników przewidzieć i bywa on nieprzewidywalny. Za dużą niespodziankę można było uznać to, jak od samego początku meczu Piast rzucił się do ataku. Gliwiczanie od samego początku przejęli inicjatywę i starannie budowali kolejne ataki. W tym miejscu bardzo widoczny był plan trenera Vukovicia polegający na maksymalnym wykorzystaniu obu skrzydeł.

W niemal każdej akcji ofensywnej piłkarzy z Gliwic mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju schematem. Piłka ze środka pola była wyprowadzana na skrzydło, gdzie czekał ktoś z dwójki Kądzior – Tomasiewicz. Dodatkowo bardzo aktywni byli również boczni obrońcy – Katranis i Pyrka, którzy starali się obiegać swoich partnerów, tworząc im większy wachlarz możliwych zagrań.

Gdy piłka znalazła się już na skrzydle, najczęstszym rozwiązaniem było dośrodkowanie w pole karne, gdzie zwykle czekał na nią Kamil Wilczek. W trakcie całego meczu manewr ten został powtórzony kilkukrotnie, co doprowadziło do kilku groźnych sytuacji pod bramką Alomerovicia. Po bardzo podobnej sytuacji, tym razem w wykonaniu duetu Katranis – Chrapek, bramkę wyrównującą zdobył wcześniej wspomniany Wilczek.

Oprócz wspomnianego schematu rozgrywania akcji dużą rolę w planie Piasta na ten mecz odegrały stałe fragmenty. Tych w trakcie meczu również było ponadprzeciętnie dużo – głównie z powodu bardzo agresywnych wejść obrońców Jagiellonii w nogi Damiana Kądziora. W wypadku stałych fragmentów plan był prosty, jednak sprawny. Głównym pomysłem było wrzucanie piłki w sam środek pola karnego na tyle wysoko, aby jak najbardziej pomóc wykończyć głową Wilczkowi bądź Czerwińskiemu. Po stałych fragmentach Piast doszedł do dwóch ważnych sytuacji: słupka Wilczka w pierwszej połowie oraz zmarnowanej sytuacji Michaela Ameyawa w doliczonym czasie gry. A skoro już mowa o Ameyawie.

Michael Ameyaw – perełka na ławce Piasta

Zaraz po pięknej bramce Wojciecha Łaskiego w Piaście Gliwice zaszła zmiana personalna. Grającego do tej pory poprawny mecz Tomasiewicza zastąpił Michael Ameyaw. Młody skrzydłowy nie próżnował i od początku dawał znać o swojej obecności. Był bardzo aktywny w pressingu, rozegraniu, a nawet w oddawaniu groźnych uderzeń z dystansu. Do domknięcia historii idealnej zmiany zabrakło mu jedynie nieco skuteczności w wykończeniu akcji głową, gdy dobijał do prawie pustej bramki w 93. minucie meczu.

Mimo to występ byłego piłkarza Widzewa należy ocenić zdecydowanie na plus. Na pomeczowej konferencji udało nam się zapytać trenera Vukovicia, czy po tak dobrym występie będzie on częściej grał. Oto, co odpowiedział szkoleniowiec gliwiczan:

Oczywiście, że będzie występował jak najczęściej, o to też chodzi jemu i nam wszystkim. Jeśli dalej będzie się dobrze prezentował, to naturalnie będzie dostawał szanse, aby się wykazać. Dzisiaj dał solidną zmianę, ale też w końcówce miał stuprocentową sytuację, żeby to uwieńczyć, strzelając zwycięską bramkę. Mike dał dobrą zmianę i jest spora szansa, że będzie grał w kolejnych meczach. Aleksandar Vuković

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze