Niektórzy mieli mieszane uczucia w momencie, gdy Paweł Wszołek wracał do Warszawy. W końcu przez drugie półrocze 2021 roku nie grał regularnie. Na dodatek Legia ściągnęła go tylko na zasadzie wypożyczenia. Tymczasem sprowadzenie 29-latka okazuje się dla stołecznej ekipy zbawienne. Wychowanek Wisły Tczew regularnie odnotowuje występy na świetnym poziomie, a do tego dokłada bardzo dobre liczby.
Genialną formę pomocnika mogliśmy zaobserwować w starciu „Wojskowych” z Lechią Gdańsk. Inteligentnie przemieszczał się po boisku, poszukiwał wolnych stref oraz stwarzał spore zagrożenie pod bramką rywala. Podsumowaniem całego występu w wykonaniu Wszołka był bezpośredni wkład przy bramkach stołecznego zespołu. Były piłkarz Sampdorii czy QPR otworzył wynik pojedynku, po czym dorzucił urodziwą asystę.
Paweł Wszołek z 4️⃣ bramką ⚽️ i 2️⃣ asystą 🅰️ w tym sezonie @_Ekstraklasa_ 🔝🤩 pic.twitter.com/TvdhmbVkjF
— KFM (@KFM_sport) April 2, 2022
Paweł Wszołek kluczowym elementem układanki „Vuko”
Można powiedzieć, że w sumie to Legia jesienią nie potrzebowała takiego piłkarza. Ona po prostu o niego błagała! Dyspozycja skrzydłowych zespołu ze stolicy wołała wówczas o pomstę do nieba. Żaden z zawodników nie potrafił dać od siebie tyle, ile Paweł Wszołek dawał w sezonie 2020/2021, a już na pewno nie tyle, ile Paweł Wszołek z siebie daje teraz.
Nie chodzi nawet o same statystyki, które i tak wyglądają bardzo dobrze. W rundzie jesiennej zwyczajnie legioniści nie mieli zawodnika, który dawałby tyle wiatru, a przy tym jeszcze więcej jakości w bocznych strefach boiska. Kogoś, na kogo widok drżą obrońcy rywala nie tylko ze względu na technikę, ale i jego walory fizyczne.
Kimś takim teoretycznie miał stać się Lirim Kastrati, aczkolwiek wszyscy dobrze wiemy, jak potoczyła się historia gracza sprowadzonego z Dinamo Zagrzeb… Paweł Wszołek natomiast udowodnił, że warto stawiać na sprawdzone środki. Prawdziwym pokazem jego umiejętności był wczorajszy mecz z Lechią Gdańsk, o czym już wspomnieliśmy wcześniej.
Skrzydłowy wygrał w nim siedem z piętnastu możliwych pojedynków, co jest bardzo dobrym wynikiem. Do tego zanotował kilka celnych długich podań, nie zaliczał głupich strat, a przede wszystkim miał udział przy obu trafieniach swojego zespołu.
I to jaki udział! W pierwszej akcji bramkowej zmasakrował Mario Malocę przy walce o górną piłkę, po czym posłał futbolówkę pomiędzy nogami Dusana Kuciaka. Takiego trafienia nie powstydziliby się zawodnicy z najwyższej półki!
Dośrodkowanie przy drugim golu, jak już wspomnieliśmy na wstępie, także miało swój urok. Paweł Wszołek bowiem po krótkim rajdzie z prawej strony posłał idealne dośrodkowanie w pole karne na głowę Tomasa Pekharta, którego świetnie dostrzegł w polu karnym. Czechowi pozostało więc jedynie wykończyć akcję z 65. minucie i jako drugiemu wpisać się na listę strzelców.
Potwierdzenie nieocenionej jakości
Paweł Wszołek od momentu powrotu do Legii jest jedną z najjaśniejszych gwiazd na ekstraklasowym niebie. Jak pokazuje tweet załączony na początku artykułu, skrzydłowy już od kilku tygodniu znajduje się w genialnej formie. W ostatnich ośmiu spotkaniach zanotował cztery bramki i dwie asysty. Może nie są to liczby na poziomie Roberta Lewandowskiego czy Kyliana Mbappe, aczkolwiek trudno, aby takie osiągnięcia jednego zawodnika przeszły bez echa.
🔝🌟
Najwięcej punktów w marcu zdobył… Paweł Wszołek!
— LOTTO Fantasy Ekstraklasa (@Fantasy_ESA) March 31, 2022
Ponadto ogromne wrażenie robią również statystyki 29-latka w ostatnich siedmiu meczach ligowych, które możemy zaobserwować na poniższej grafice.
Paweł Wszołek – lider na boisku i poza nim
Do wszystkich pozytywów, jakie wymieniliśmy już w kontekście skrzydłowego warszawian, musimy także dopisać niezwykłą pewność siebie. Możemy ją zaobserwować w wypowiedziach pozaboiskowych i wywiadach udzielonych prasie. Dla przykładu warto przywołać wypowiedź, jakiej udzielił zawodnik na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, które odbyło się w miniony czwartek.
Na pewno zwyciężymy w meczu z Lechią. Jestem spokojny o to, że zdobędziemy trzy punkty.Paweł Wszołek
Należy także zwrócić uwagę na to, że odkąd wielokrotnie wymieniany wyżej gracz wrócił na Łazienkowską, Legia emanuje z meczu na mecz o wiele większą pewnością siebie. To niezwykle charyzmatyczna postać, która prócz aspektów piłkarskich ma ogromny wpływ na sferę psychologiczną „Wojskowych”, o której tak wiele mówił Aleksandar Vuković.
Nikt nie odbiera w tej chwili zasług Serbowi oraz reszcie drużyny, ale trudno nie uciec się do stwierdzenia, że Paweł Wszołek walnie przyczynił się do przywrócenia w zespole mentalności zwycięzców.
Niepewna przyszłość
Nie tylko pod względem pozostania w Warszawie, ale i samej sytuacji zdrowotnej. Zacznijmy może od drugiego aspektu. W okolicach 66. minuty wielokrotnie dziś przywoływanego starcia z Lechią Gdańsk Paweł Wszołek zaczął narzekać na uraz mięśnia dwugłowego. Jak dobrze wiemy, takie kontuzje potrafią nieść za sobą niezwykle nieprzyjemne skutki…
Jednak nie sposób na chwilę obecną wysuwać śmiałe wnioski. Nie usłyszeliśmy jeszcze od sztabu medycznego jasnego werdyktu. Aleksandar Vuković na pomeczowej konferencji prasowej także nie ocenił jednoznacznie całej sytuacji, co poniekąd dalej może niepokoić warszawskich kibiców.
– Trudno powiedzieć mi cokolwiek od razu po meczu. Oczywiście nie chcielibyśmy kolejnego problemu kadrowego. Każdy widzi, jak ważnym zawodnikiem jest dla nas Paweł. To kwestia mięśnia dwugłowego uda. Całe szczęście dał znać o tym od razu, gdy poczuł dyskomfort. Wszystko będzie jasne po badaniach.
Kolejnym zmartwieniem może być wymieniana przyszłość skrzydłowego. Nie jest powiedziane, że Legii uda się zatrzymać Wszołka na stałe. To wyłącznie wypożyczenie bez opcji wykupu. Na dobitek wątpliwe jest, aby Union Berlin sprzedał za bezcen wartościowego piłkarza w świetnej formie, a na domiar wszystkiego posiadającego ponad dwuletni kontrakt.
– Nie wiem, co będzie dalej. Pokażą to następne miesiące. Mam ważny kontrakt z Unionem Berlin do 2024 roku. Na chwile obecną jestem w Legii i w każdym spotkaniu będę dawał od siebie maksimum zaangażowania – mówił Paweł Wszołek na wspominanym spotkaniu ze studentami.
Najprawdopodobniej, biorąc pod uwagę ostatnią dyspozycję zawodnika, każdy kibic Legii chciałby, aby pozostał on w drużynie ze stolicy. Ale, choć warszawianie powinni nieustannie mieć ten temat na uwadze, do końca sezonu pozostała jeszcze długa droga. A przed Legią trudny terminarz. W następnych czterech spotkaniach czekają ją odpowiednio potyczki z Rakowem, Lechem, Piastem oraz Pogonią. Pierwsza z nich odbędzie się już w najbliższą środę w ramach półfinału Pucharu Polski.
Nic dodać nic ująć swietny komentarz