Paweł Bochniewicz, czyli jak wracać, to w dobrym stylu!


26-letni obrońca wrócił w tym sezonie po kontuzji i pewnie zajął miejsce w wyjściowej jedenastce SC Heerenveen

26 stycznia 2023 Paweł Bochniewicz, czyli jak wracać, to w dobrym stylu!
nu.nl

6 stycznia do gry po mundialowej przerwie wróciła Eredivisie. W holenderskiej ekstraklasie możemy śledzić poczynania kilku naszych rodaków. Od 2020 roku występuje w niej także Paweł Bochniewicz, który notuje do tej pory całkiem udany sezon. O to, jak radzi sobie zawodnik „Dumy Fryzji”, zapytaliśmy również eksperta, prowadzącego Radio Camataru – Marnixa Eringę.


Udostępnij na Udostępnij na

Zachodnia szkoła i powrót do kraju

Zaczynał w rodzinnej Dębicy i tamtejszej Wisłoce. W wieku 14 lat przeniósł się do Stali Mielec. Do Włoch wyjechał jako szesnastolatek. Grając w Regginie, dostał szansę gry na zapleczu włoskiej elity. Łącznie w barwach „Amaranto” rozegrał 11 spotkań, a następnie przeniósł się do Udinese, w którym występował głównie w rozgrywkach Primavery. Szukając regularnej gry w seniorskej piłce, udał się na wypożyczenie do drugiej drużyny hiszpańskiej Granady. Po dwuletnim pobycie na Półwyspie Iberyjskim w zimowym okienku transferowym sezonu 2017/2018 wrócił do Polski i został zawodnikiem Górnika Zabrze. W 2019 roku górnicy zdecydowali się na definitywny transfer Polaka.

Bochniewicz od początku swojego pobytu na Górnym Śląsku był ważnym ogniwem drużyny prowadzonej przez trenera Marcina Brosza. W koszulce zabrzan rozegrał prawie sto spotkań we wszystkich rozgrywkach. O to, jak zawodnik spisywał się przy Roosvelta 81, spytaliśmy naszego redakcyjnego kolegę Antoniego Majewskiego – kibica Górnika.

Paweł w systemie trenera Brosza był filarem defensywy i podstawowym zawodnikiem pucharowej drużyny, trzymał w ryzach między innymi nieopierzonego jeszcze Przemka Wiśniewskiego, który w tym okresie popełniał wiele błędów. To był gracz, który potrzebował minut na boisku, podpięcia do prądu, aby móc kontynuować swój rozwój.

Dobrymi występami na krajowym podwórku Bochniewicz przykuł uwagę zagranicznych drużyn. Wiele mówiło się o jego drugim wyjeździe z Polski. Ostatecznie zawodnik podpisał kontrakt z SC Heerenveen. „Duma Fryzji” związała się z polskim obrońcą trzyletnią umową.

Dobry początek i wymuszona przerwa

Bochniewicz zaliczył wymarzone wejście do zespołu fryzyjczyków. W przeciwieństwie do swojej pierwszej przygody w Europie szybko znalazł się w wyjściowej jedenastce. Przed kibicami na Abe Lenstra Stadion przywitał się golem strzelonym przeciwko Willem II Tilburg. W swoim debiutanckim sezonie w Holandii „Bochen” rozegrał 35 spotkań i zaliczył dwa trafienia do siatki rywala. Wszystko wskazywało na to, że po wznowieniu rozgrywek Polak wciąż będzie kluczowym graczem defensywy SC Heerenveen.

Bochniewicz w Holandii jest uważany za solidnego piłkarza, który wkrótce może trafić do mocniejszej ligi. Ale z drugiej strony, nie jest w pełni doceniany – może trochę za sprawą klubu, w którym gra – mówi w rozmowie z nami dziennikarz TVP Sport Przemysław Chlebicki.

2 sierpnia 2021 roku „Duma Fryzji” przygotowywała się do sezonu 2021/2022. Kolejnym etapem przygotowań miał być mecz kontrolny przeciwko PEC Zwolle. Dla Bochniewicza to spotkanie zakończyło się w 18. minucie. Został zniesiony na noszach z boiska. Diagnoza? Zerwane więzadła krzyżowe. Czas rehabilitacji? Dziewięć miesięcy. Cały sezon z głowy.  A przecież niedawno, patrząc na jego nazwisko, zadawaliśmy sobie pytanie: a może do kadry?

Z orzełkiem na piersi

Drogę do seniorskiej reprezentacji pokonywał szczebel po szczeblu, zaczynając od kadry U-16. Był ważną postacią w młodzieżówce Czesława Michniewicza, który zabrał go na Euro U-21. Na turnieju wystąpił w dwóch spotkaniach, w tym pełne 90 minut z Włochami (1:0).

Pierwsze powołanie od Jerzego Brzęczka otrzymał przed wrześniowymi meczami Ligi Narodów z Włochami i Bośnią i Hercegowiną. Na debiut przyszło mu poczekać do towarzyskiego spotkania z Finlandią, w którym dostał od selekcjonera 45 minut. W pełnym wymiarze czasowym pojawił się na boisku w meczu z Ukrainą, w którym stworzył duet z Sebastianem Walukiewiczem. Za kadencji byłego trenera Wisły Kraków więcej go w kadrze nie oglądaliśmy.

Odszedł Brzęczek, przyszedł Sousa, ale ten nie znalazł dla Bochniewicza miejsca w swojej drużynie, przez co 26-latka ominęły mistrzostwa Europy. Później przytrafiła się kontuzja – grania nie było.

Gdy PZPN ogłosił w styczniu, że kadrę obejmie Czesław Michniewicz, mogliśmy się spodziewać, że da on szansę zawodnikom, których prowadził w U-21. Tak też było. Debiuty zaliczyli między innymi Szymon Żurkowski i Mateusz Wieteska, również byli zawodnicy Górnika Zabrze. Do Bochniewicza powołanie kolejny raz nie dotarło. Znalazł się co prawda na szerokiej liście kandydatów na wyjazd do Kataru, ale ostatecznie nie zmieścił się do samolotu lecącego do Dohy.

Jestem zdania, że gdyby nie feralna kontuzja więzadła, byłby podstawowym obrońcą reprezentacji na mundialu w Katarze – puentuje swoją wypowiedź Antoni Majewski.

Czy Bochniewicz wrócił silniejszy?

11 miesięcy czekał na powrót na boisko. Z zespołem Gasterlaan-Sleat rozegrał 45 minut. „Piękne uczucie” – komentował na Twitterze sam zawodnik.

W tym sezonie gra od deski do deski, do kompletu brakuje mu zaledwie czterech minut. Należy docenić fakt, że szybko zdobył uznanie nowego trenera fryzyjczyków, Keesa van Wonderena. W meczu 15. kolejki Eredivisie przeciwko RKC Waalwijk obecny kapitan Sven van Beek odniósł kontuzję ścięgna Achillesa. Kapitańską opaskę w schedzie po nim otrzymał właśnie Polak.

Myślę, że jest szanowany w drużynie i ma dobrego ducha walki, który rozpala zespół – mówi nam Marnix Eringa, który tworzy podcast na temat „Dumy Fryzji”.

Do tej pory 26-latek rozgrywa naprawdę udany sezon. Na swoim koncie ma asystę oraz gola strzelonego przeciwko Twente Enschede. Defensywa SC Heerenveen straciła w rozgrywkach holenderskiej ekstraklasy 15 goli. To trzeci najlepszy wynik w lidze, lepsze są tylko wspomniane Twente i lider tabeli, Feyenoord.

W Heerenveen wszyscy jesteśmy z Pawła zadowoleni. Jest blisko podpisania kontraktu, czego się nie spodziewaliśmy, bo zazwyczaj nasi najlepsi zawodnicy zostają tylko na chwilę. W drużynie stanowi naprawdę dobry duet ze Svenem van Beekiem i myślę, że jest jednym z pierwszych do wystawienia w wyjściowym składzie – kontynuuje Eringa.

Dwa lata temu w naszym podcaście został wybrany na gracza roku. W zeszłym roku musieliśmy go pominąć, ale w tym sezonie wrócił silny!

Co dalej?

Niewykluczone, że Paweł Bochniewicz znajdzie się pod obserwacją nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Czy może być rozwiązaniem problemów naszej defensywy?

Bochniewicz jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Umiejętnie oddala zagrożenie od pola karnego i nie ma problemu z dobrze zbudowanymi rywalami w trakcie stałych fragmentów gry. Wygrywa większość pojedynków w powietrzu. Z drugiej strony, czasami ma problemy z szybkimi zawodnikami, którzy często rozgrywają piłkę po ziemi. Dlatego potrzebuje obok siebie gracza, który radzi sobie lepiej pod tym względem – kończy Chlebicki.

Na pewno jest zawodnikiem, któremu należy się kolejna szansa w drużynie narodowej. Co za tym przemawia?

  • Kiedy szukać, jak nie teraz? Korzystne losowanie grup eliminacyjnych do mistrzostw Europy 2024 pozwala nam szukać alternatyw dla starszych zawodników. Kamil Glik nie będzie grał wiecznie, a w dodatku polskiej defensywie do czasu pojawienia się Jakuba Kiwiora brakowało dobrej lewej nogi, która potrafiłaby dobrze wyprowadzić piłkę do przodu.
  • Rytm meczowy. Bochniewicz przede wszystkim regularnie gra. I to wcale na nie najgorszym poziomie. Z tym problemy ma ostatnio Jan Bednarek.

Zawodnik ma ważny kontrakt do czerwca 2023. Nieoficjalnie mówi się o możliwości przedłużenia umowy o następne trzy lata. Niewykluczone, że sam 26-latek mierzy wyżej niż gra w drużynie ze środka tabeli Eredivisie. Polscy kibice mają nadzieję, że śladem Bochniewicza niedługo podąży Kuba Moder. Pomocnik Brighton również przymierzany jest do powrotu po zerwaniu więzadeł krzyżowych. W najbliższym czasie okaże się, czy ta poważna kontuzja była tylko małą przeszkodą w karierze obu zawodników.

Komentarze
La Vecchia Signora (gość) - 1 rok temu

może po tej Regginie i Udinese przyjdzie kiedyś czas na Juve

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze