Paulo Sousa powinien móc dalej pracować w spokoju


Po porażce z Węgrami rozpętała się burza odnośnie do decyzji kadrowych selekcjonera

17 listopada 2021 Paulo Sousa powinien móc dalej pracować w spokoju
Jacek Pietrasik

Paulo Sousa w ostatnim grupowym meczu eliminacyjnym postanowił zrezygnować z usług Roberta Lewandowskiego. Porażka na Stadionie Narodowym sprawiła, że reprezentacja Polski najprawdopodobniej straciła rozstawienie w losowaniu marcowych baraży. Wszystkie grzechy tych eliminacji spadły na głowę portugalskiego szkoleniowca. Czy słusznie?


Udostępnij na Udostępnij na

W meczu z Węgrami zabrakło nie tylko Roberta Lewandowskiego, ale też Grzegorza Krychowiaka czy Kamila Glika, a Piotr Zieliński zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. To właśnie nieobecność kapitana naszej reprezentacji w ocenie wielu obserwatorów była kluczowa w poniedziałkowym meczu. Na selekcjonera spadły gromy w postaci oskarżeń o odpuszczenie kluczowego spotkania.

Koszty są wysokie

W tym miejscu warto zadać sobie jedno pytanie. O co tak naprawdę był mecz z Węgrami? „Biało-czerwoni” mając już zapewniony awans do marcowych baraży, potrzebowali kropki nad i, którą miało być rozstawienie w losowaniu decydującej fazy eliminacji. Poza przewagą w postaci gry na Stadionie Narodowym w studio TVP Mateusz Borek poinformował, że brak rozstawienia będzie kosztował Polski Związek Piłki Nożnej bagatela 15 milionów złotych.

Jak podaje Sport.pl, wściekły na selekcjonera jest sam prezes PZPN Cezary Kulesza. W kuluarach dało się usłyszeć, że po poniedziałkowej porażce część osób z bliskiego otoczenia nowego prezesa domagała się nawet zwolnienia Sousy. Do tego jednak z kilku powodów na pewno nie dojdzie. Margines błędu selekcjonera jest już jednak minimalny i w przypadku braku awansu na mundial Portugalczyk pożegna się z posadą.

Mecze barażowe są decydującym sprawdzianem dla kadencji Paulo Sousy. Trudno wątpić, że sam selekcjoner nie myślał o tym, planując listopadowe zgrupowanie. Andorę, która była pierwszym przeciwnikiem naszej reprezentacji, trudno traktować jako zespół, na tle którego możemy się czegoś dowiedzieć. Jedynym miarodajnym sprawdzianem była potyczka z Węgrami i nie można mieć do selekcjonera pretensji, że postanowił ją wykorzystać.

Nie ulega wątpliwości, że Robert Lewandowski jest motorem napędowym reprezentacji Polski. Podczas jego nieobecności nasza kadra traci bardzo wiele na jakości. Nasz kapitan nie jest jednak wieczny. Kontuzja napastnika Bayernu Monachium także nie znajduje się już w słowniku w kategorii oksymoronu. Sousa doskonale zdaje sobie sprawę, że chcąc pracować z polską kadrą, musi mieć przygotowany wariant na wypadek nieobecności swojego kapitana.

Paulo Sousa wie, jak budować piłkarzy i drużynę

W naturalny sposób przekonaliśmy się o tym jeszcze przed mistrzostwami Europy. Brutalny atak na nogi Lewandowskiego w pierwszym meczu z Andorą wykluczył naszego kapitana z boju na Wembley. Mimo gry na wyjeździe z tak silnym przeciwnikiem jak Anglia Paulo Sousa nie zrezygnował ze swojego pomysłu na polską reprezentację. W Londynie od początku na boisko wybiegli Krzysztof Piątek i Karol Świderski. Ten drugi to bez wątpienia przykład piłkarza, którego Sousa zbudował dla reprezentacji.

W pracy Sousy nie ma przypadku. Selekcjoner od początku swojej kadencji realizuje własny pomysł na naszą reprezentację. Jest konsekwentny i w pełni samodzielny w swoich decyzjach. Na obecnym etapie jedyny minus w pracy byłego szkoleniowca m.in. Fiorentiny to blamaż na Euro. Tu jednak trzeba także spojrzeć na kłopoty kadrowe, z jakimi zmagał się selekcjoner już od zgrupowania przed turniejem.

W porównaniu do poprzednika Sousa potrafi zadbać o atmosferę w grupie. Przy każdej okazji nasi reprezentanci podkreślają, że dużo lepiej czują się w swoim towarzystwie w porównaniu do czasów Jerzego Brzęczka. Poparcie dla selekcjonera płynie od całego zespołu. Pełnym zaufaniem darzy go Robert Lewandowski, co najlepiej powinno świadczyć o pracy Sousy. Reprezentacja Polski pod jego wodzą niewątpliwie uczyniła progres.

Przed selekcjonerem najważniejszy sprawdzian. Marcowe spotkania zadecydują, czy współpraca Paulo Sousy z kadrą będzie dalej kontynuowana. Wszystko jak zawsze zweryfikuje boisko. Mecze eliminacyjne z Anglikami czy turniejowe starcie z Hiszpanami pokazują, że wcale nie musimy stać na straconej pozycji. Portugalski szkoleniowiec jest najoptymalniejszym wyborem dla naszej reprezentacji w walce o wyjazd do Kataru.

Przegrana bitwa, ale nie wojna

Wieszając psy na selekcjonerze, niektórzy zapominają, że marcowe baraże nie ograniczają się do jednego meczu. Niezależnie od rezultatów losowania, chcąc jechać na turniej do Kataru, „Biało-czerwoni” będą musieli pokonać zespół będący być może nawet nie tylko o jedną półkę wyżej od nas. Strata niewątpliwej przewagi grania pierwszego meczu przed własną publicznością jest bolesna. Nie może ona jednak przesłaniać całości obrazu na ten cykl eliminacyjny.

Sousa osiągnął cel minimum, jaki stawiano mu na tym etapie. Reprezentacja Polski zagra o wyjazd na mundial. Dopiero wtedy będziemy mogli oceniać selekcjonera. Eliminacje do mundialu w Katarze jeszcze się dla nas nie skończyły. Paulo Sousa meczem z Węgrami nawarzył sobie dość sporo piwa, ale jest w stanie je wypić. Zadanie wydaje się jeszcze trudniejsze niż czerwcowy mecz na Estadio La Cartuja z Hiszpanami.

Mało kto wtedy wierzył w nasz sukces. Podobnie będzie w marcu. Reprezentacja Polski nie podejdzie do baraży w roli faworyta, ale to właśnie wtedy gra jej się łatwiej. Awans do mistrzostw świata to cel postawiony przed Paulo Sousą w momencie podpisania kontraktu. Warto, żebyśmy rozliczali go dopiero wtedy, gdy wyjazd do Kataru (oby nie) okaże się niemożliwy. Do tego czasu warto zaufać selekcjonerowi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze