„Love the game, hate the business” – oto piłkarska maksyma, której znaczenie znane jest jak świat długi i szeroki. Staje się ona powoli mottem ukochanego przez miliony fanów sportu w tym wieku. To również główne hasło przeciwników wielkich pieniędzy i biurokracji w piłce nożnej. Z urzędnikami się jednak nie wygra. Futbol to jeden wielki biznes, a najbardziej wpływowe osoby w nim z zapachem murawy mają tyle wspólnego, co bezrobotny z pracą. Oto TOP 10 ludzi, którzy trzęsą tą dyscypliną. Piłkarzy tylko dwóch…
- Richard Scudamore
Niewielu kibiców o nim słyszało. Bez niego nie byłoby potęgi angielskiej ligi. Scudamore to prezes Premier League. Rozgrywki, które prowadzi twardą ręką, są najpopularniejszymi na świecie. Biją na głową Hiszpanię, Niemcy, Włochy czy Francję. Nikt nie może równać się z olbrzymią popularnością i ekskluzywnością, którą gwarantuje BPL. Zasługi dla ligi ma wprost olbrzymie. Wynegocjował rekordowo wysoką umowę telewizyjną ze Sky, Premier League to maszynka do zarabiania pieniędzy właśnie dzięki jego osobie. W ostatnich trzech latach rozgrywki rozwinęły się, a zarobek wzrósł o bagatela trzy miliardy funtów. Nic dziwnego, że pensja 50-latka wynosi prawie milion funtów.
- Pep Guardiola
Wizjoner i geniusz. Jego osiągnięć dla rozwoju futbolu nie da się opisać słowami. Idealnie określił to Arrigo Sacchi, włoski trener piłkarski, który stwierdził, że w futbolu były dwa okresy: „przed i po” Guardioli. Hiszpan był pionierem stylu gry, który nazwano tiki-taką. Ten wspaniały sposób rozgrywania piłki oparty na wymienianiu niezliczonej ilości podań i wysokim pressingu datuje się na okres 2008–2012. Wtedy Guardiola wraz ze swoją Barceloną dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów, a reprezentacja „La Roja” zdobyła mistrzostwo świata i Europy. Katalończyk to absolutny maniak futbolu. Geniusz, dla którego ten sport nie ma żadnych tajemnic. Chce każdy klub na świecie, a on spokojnie może dawkować sobie wyzwania. Teraz marzy o zdobyciu trypletu w Bawarii.
- Sepp Blatter
Persona non grata. Szwajcar jeszcze rok temu byłby na pierwszym miejscu. Ba, w ogóle można by go tu nie kwalifikować, bo jego pozycja była niepodważalna. Wydawało się, że będzie rządzić federacją FIFA przez następne kilkanaście lat. Nienawidził go cały świat. Kojarzył się z brudnymi interesami, nepotyzmem, pieniędzmi i polityką. – Czy jestem złym człowiekiem? Nie możecie być przecież tak źli, żeby wybrać złego prezydenta – mówił ze śmiechem na ustach. Tak, to prawda. Blatter śmiał się nam bezczelnie w oczy. Pycha jednak kroczy przed upadkiem. „Wielkiego” prezydenta również to spotkało. Dopadły go grzechy przeszłości. Korupcja, sprzedawanie mundiali. Te sprawy znane są już wszystkim. Jego wszystkie grzechy i brudy zostały wywleczone. Blatter przyznał ostatnio, że żałuje, iż nie odszedł ze stanowiska po mistrzostwach świata w Brazylii w 2014 roku. – To był odpowiedni ku temu moment. Ale wówczas pięć z sześciu kontynentalnych federacji błagało mnie, bym pozostał prezydentem – twierdzi. To jednak tylko część prawdy. On powinien odejść już kilkanaście lat temu…
- Cristiano Ronaldo
Maszyna do strzelania goli, ale nie tylko. To również ikona, człowiek-instytucja, wielka gwiazda i częsty bywalec salonów. Jego osobę znają wszyscy, więc wizerunek Portugalczyka wykorzystuje się przy promocji wielu produktów czy imprez. Wszystko wywalczył sobie sam. Jak ktoś kiedyś mądrze określił, Ronaldo miał 10% talentu i 90% pracy, którą wykonał. Jest tytanem solidnych treningów i wzorem dla młodych. Nie trzeba być wybitnie utalentowanym, żeby zrobić karierę. Potrzeba za to dużo samo motywacji, zaparcia i chęci do gry. Snajper Realu wyróżnia się. Jest samolubny na boisku, trochę zadufany w sobie i arogancki. Dlatego właśnie niektórzy go uwielbiają, a niektórzy nienawidzą. Barwna postać, ale przede wszystkim wybitny zawodnik.
https://www.youtube.com/watch?v=VYw5zm17eYQ
- Gianni Infantino
Popularny „Łysy z UEFA”. Zna go chyba każdy fan piłki nożnej. Zawsze po wynikach losowania do europejskich pucharów, mówi się, że to właśnie on jest winny złemu losowaniu lub jego ręka okazała się być szczęśliwa. Infantino w UEFA sprawuje funkcję sekretarza generalnego. Bardzo istotna postać. Od sześciu lat jest prawą ręką Michela Platiniego, który obecnie jest zawieszony przez Komitet Etyki FIFA i najprawdopodobniej nie będzie mógł brać udziału w zbliżających się wyborach. Oznacza to, że jednym z kandydatów na stanowisko prezydenta FIFA jest właśnie on. Podobno ma wielki dystans do siebie. Wie, co dzieje się w Polscy, a hejty internautów bawią go. Cóż, w naszym rankingu byłby niżej, ale skoro ma realną szansę, by zostać szefem Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej, przesunął się na wysoką szóstą lokatę.
- Leo Messi
Drugi i ostatni piłkarz w tym towarzystwie. Przeciwieństwo Ronaldo. Skromny, grzeczny, nigdy nie arogancki. Do tego fantastyczny na boisku. Ma boski dotyk. Potrafi zakręcić każdego defensora na świecie. Wielu mówi, że już znalazło na niego sposób, ale nikt nie potrafi go zatrzymać. Popularnością dorównuje Portugalczykowi i nie chodzi tu tylko o poglądy patrzących na uroki osobiste pań. Messi również występuje w reklamach, znajduje się na okładce najlepiej sprzedawanej gry na świecie FIFA i wielu spiera się o to, czy nie jest przypadkiem najlepszym piłkarzem w dziejach futbolu. Diego Maradona powiedziałby, że nie, ale świat powoli skłania się do przeciwnej, twierdzącej odpowiedzi.
- Florentino Perez
Krytykowany i nielubiany, ale bardzo wpływowy. Stoi na czele Realu Madryt. „Królewscy” są najpopularniejszym klubem świata, który ma kibiców wszędzie – od dzikich rejonów Brazylii, aż po cywilizowane rejony europejskich krajów. To on wymyślił galaktyczny skład, który ciągle wzmacnia, rozwija. Marzy chyba, żeby w Realu kiedyś zagrali wszyscy najlepsi piłkarze świata. Jest to życzenie ściętej głowy, ale konsekwencja, z jaką realizuje swój plan, jest bardzo interesująca. Dlaczego jest taki wpływowy? Bo obraca wielkimi pieniędzmi. To on za rekordowe sumy ściągał Davida Beckhama, Ronaldo, Zinedine Zidane’a, Cristiano Ronaldo czy ostatnio Garetha Bale’a
- Michael Platnini
Trzecie miejsce. Dopiero trzecie miejsce. Ostatnie miesiące są dla niego bardzo pechowe. Wcześniej był przykładem ułożonego człowieka z dobrym PR i świetną prasą. Urząd szefa UEFA sprawował wybitnie. Bez skandali, wprowadzał nowe reformy i wdrażał pomysły. W porównaniu do Balattera znał się na piłce, która była dla niego całym życiem. Cały wizerunek legł w gruzach, kiedy okazało się, że Platini nie jest wcale lepszy od Szwajcara. Prokurator generalny poinformował, że Blatter mógł przekazać nielegalnie dwa miliony franków szwajcarskich (ok. 7,7 mln zł) Platiniemu. Obaj zostali zawieszeni na 90 dni przez Komisję Etyki FIFA. Jeśli sankcje FIFA wobec Francuza zostaną przedłużone, nie będzie mógł startować w wyborach na szefa FIFA. To może okazać się dla niego śmiertelnym ciosem. Tak upada człowiek, który jeszcze niedawno rządził europejskim futbolem. Władzę i autorytet w jakimś stopniu jednak jeszcze posiada.
- Karl-Heinz Rummenige
Prezes rady nadzorczej w Bayernie i przewodniczący Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. Funkcje, które pełni mówią same za siebie. Ekipa z Bawarii zarabia kolosalne pieniądze. Zyski ze sprzedaży koszulek, biletów, praw telewizyjnych – to wszystko w dużej mierze jego zasługa. Budżet rośnie jak na drożdżach, a on nim bardzo mądrze zarządza. Mistrz Niemiec posiada nowoczesną, świetne funkcjonującą akademię. Stoi również na czele Europejskiego Stowarzyszenia Klubów, które zrzesza ponad 200 członków, z którymi Rummenige jest ciągle w kontakcie. Dbanie o interesy członków wspomnianego związku leży do gestii byłego piłkarza. On mimo natłoku zajęć wywiązuje się z tego wzorowo.
- Jorge Mendes
Co rządzi dzisiejszym światem? Pieniądze. To oczywiste, a ci, którzy nimi obracają, są na topie. Jorge Mendes to człowiek, który codziennie ma do czynienia z milionami euro, funtów, rubli, a może w przyszłości nawet złotych. Portugalczyk reprezentuje interesy największych gwiazd piłki nożnej i robi to bardzo skutecznie. W negocjacjach jest niezmordowany i niepokonany. Przez brutalny świat biznesu prowadzi setki zawodników. Tych młodych, tych ukształtowanych i tych najstarszych. Na rynku jest tyle jego produktów, że czasami potrafi wymieniać między klubami… swoich piłkarzy. Uczestniczył przy rekordowym transferze CR7 do Realu, sprzedawał Kuna Augero, Diego Costę, Eliaquima Mangalę, Anglea di Marię i wiele innych gwiazd. Na rynku menadżerów ma tylko jednego przeciwnika, Mino Raiolę. Ten jednak ostatnio trochę usunął się cień, bo jego najlepsi gracze (Mario Balotelli, Zlatan Ibrahimović) są w trochę gorszej dyspozycji. Taka sytuacja nie przydarzy się na pewno Mendesowi, który postawił na ilość i jeszcze do tego jakość. Pomysł wypalił, bo transakcje, które on załatwił w ostatnich latach, kosztowały wszystkie drużyny ponad 500 milionów euro. To fantastyczny wynik. Według legend, Mendes codziennie jest w innym mieście. Monitoruje rynek, szuka młodych gwiazd, rozmawia z włodarzami największych klubów, plotkuje, rzuca przynętę mediom. Krótko: trzyma światowy futbol w garści.