OE: Remisy na początek


Po trzech miesiącach przerwy powróciła Orange Ekstraklasa. W piątkowych meczach 18. kolejki spotkań padły dwa remisy. W starciu ŁKS-u z Jagiellonią obyło się bez goli, natomiast w Kielcach widzieliśmy dwie bramki.


Udostępnij na Udostępnij na


W Łodzi bez bramek

Rundę wiosenną na polskich boiskach zaingurowano przy Alei Unii, gdzie ŁKS podejmował Jagiellonie Białystok. Jeśli piłkarze przedostatniej drużyny wciąż marzą o utrzymaniu, musieli dzisiejsze zawody wygrać. Planem białostoczan było wywiezienie z Łodzi punktów, aby zachować miejsce w środkowej części tabeli.

Obydwie jedenastki prezentowały porównywalny poziom, jednak lepsze wrażenie pozostawili po sobie podopieczni Mirosława Jabłońskiego. Groźnych sytuacji było jak na lekarstwo, a jeśli któraś z drużyn przedostała się już pod bramkę przeciwnika, to skuteczną interwencją popisywali się defensorzy albo po prostu strzał okazywał się niecelny.

Pojedynek, praktycznie bez historii, zakończył się bezbramkowym remisem, chociaż w ostatniej minucie meczu kibiców mógł uradować Marcin Klatt, jednak jego strzał z bardzo bliska trafił wprost w ręce Jacka Banaszyńskiego.

Wisła gubi punkty

Bardzo ciekawie zapowiadało się starcie w Kielcach pomiędzy Koroną a krakowską Wisłą. W roli faworytów stawiano gości, jednak trener Zieliński zaznaczał, że jego zawodnicy bardzo rzadko przegrywają na własnym obiekcie.

Smaczku temu pojedynkowi dodawał fakt, iż debiut w „złocisto-krwistych”, a jednocześnie powrót do polskiej ligi zaliczył Wojciech Kowalewski. Natomiast koszulkę po raz pierwszy w oficjalnym meczu koszulkę „Białej Gwiazdy” założyli Radosław Matusiak i Wojciech Łobodziński.

Pierwsza odsłona pojedynku toczona była w szybkim tempie. Zarówno gospodarze jak i lider Orange Ekstraklasy próbowali odpowiadać sobie nawzajem groźnymi akcjami, jednak zbyt wiele z tego nie wychodziło. Najbardziej bliski wpisania się na listę strzelców był Marcin Robak. W 26. minucie świetnym podaniem obdarował go Brazylijczyk Hermes, ale 26-letni snajper nie dał rady Marcinowi Juszczykowi w sytuacji 1 na 1.

Kieleccy fani nie mogli lepiej wobrazić sobie początku drugiej połowy, gdyż ich ulubieńcy już dwie minuty po wznowieniu gry wyszli na prowadzenie. Po raz drugi świetnym asystentem okazał się Hermes, który otworzył drogę do bramki Pawłowi Sobolewskiemu, a ten uderzył nie do obrony.

Wisła starała się o jak najszybszą odpowiedź. W 54. minucie groźny strzał oddał Wojciech Łobodziński, lecz jeszcze lepszą interwencją popisał się Kowalewski. Kilka minut później na tablicy widniał już wynik remisowy, a to za sprawą Adama Kokoszki. Znakomicie dośrodkował Marek Zieńczuk, piłka minęła obrońców gospodarzy i trafiła do młodego zawodnika klubu z Reymonta, który wpakował ją do siatki.

Po strzeleniu bramki podopieczni Macieja Skorży jakby zadowolili się rezultatem, a do ataku przystąpili miejscowi, aczkolwiek ich próby zaskoczenia Marcina Juszczyka zakończyły się niepowodzeniem i stan rywalizacji nie uległ już zmianie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze