Szwedzi wyrzucają nas z Euro 2020. Oceny Polaków po meczu ze Szwecją


Reprezentacja Polski kończy mistrzostwa Europy w fatalnym stylu

23 czerwca 2021 Szwedzi wyrzucają nas z Euro 2020. Oceny Polaków po meczu ze Szwecją
PressFocus

W ostatnim meczu fazy grupowej Euro 2020 reprezentacja Polski przegrała 2:3 z reprezentacją Szwecji. Oznacza to, że „Biało-czerwoni” zegnają się z mistrzostwami Europy. Szwecja dosłownie wybiła nam grę w turnieju z głowy. Polska zajmuje ostatnie miejsce w grupie E, a nasz przeciwnik przechodzi dalej z 1. miejsca. Nam pozostaje jeszcze ta nieprzyjemna formalność w postaci ocen Polaków za ten mecz (skala szkolna: 1–6).


Udostępnij na Udostępnij na

Wojciech Szczęsny (3)
Trudno winić za ten mecz bramkarza Juventusu. Robił co mógł, ale wpuścić trzy gole. Jednocześnie nie można zrzucać na jego barki straty bramek, bo jednak był bez większych szans. Miał też utrudnione rozegrani piłki przez wysoki pressing rywala. Nie mógł popisywać się takimi crossami jak w Serie A.

Bartosz Bereszyński (2)
Najbardziej nierówny polski obrońca na Euro 2020. Był zamieszany we wszystkie stracone gole w turnieju. W meczu ze Szwecją dołożył jeszcze kilka fatalnych błędów. Były momenty, w których grał naprawdę dobrze w defensywie, ale nie poprawiły one wybitnie jego oceny.

Kamil Glik (2+)
Dobre zawody w defensywie. Nie można zarzucać mu za dużo w błędach w obronie, bo w powietrzu wszystko czyścił. Niestety miał swój drobny udział w błędach przy stratach goli. Przy pierwszej bramce nie udało mu się całkiem wykluczyć Alexandra Isaka, a przy golu na 0:2 cała linia obrony była współwinna braku pokrycia Emila Forsberga. Na koniec został sam z Bednarkiem na kontry Szwedów.

Jan Bednarek (3)
Wydaje się, że to był nasz najlepszy obrońca w tym meczu. Niestety też nie uniknął błędów. Pochwalić go trzeba za odważne wysokie wyjścia do Isaka, któremu mało kiedy umożliwiał przejście do kontry. W powietrzu też dobrze się czuł. Z piłką przy nodze też było dobrze i potrafił wyprowadzać piłkę. Notę zaniża (podobnie jak u Glika) przez sytuację z 0:2, w przypadku której nie chcemy rozstrzygać, kto był odpowiedzialny za Forsberga. Gola stracili wszyscy Polacy, więc jemu też zaniżamy ocenę.

Kamil Jóźwiak (1)
Fatalny mecz Jóźwiaka. Znowu zawinił przy bramce. Dał się łatwo ograć Forsbergowi i szybko straciliśmy gola. W ataku nic nie wnosił poza szarpaniem na skrzydle. Nie pamiętamy celnego dośrodkowania z jego strony. A dodatkowo miał mnóstwo problemów w obronie. Bardzo nas zdziwiło, że wyszedł na drugą połowę. Przetrwał w niej tylko przez kwadrans.

Grzegorz Krychowiak (2)
Długo niewidoczny. Chyba Paulo Sousa chciał, żeby piłkarz Lokomotiwu grał głębiej i zabezpieczał środek. Dlatego raczej znikał z pola widzenia kibiców. Kiedy przegrywaliśmy, podszedł wyżej, co niestety skutkowało stratą gola. Jego strzał został zablokowany, a potem przez poślizgnięcie się Przemysława Frankowskiego zabrakło nam jednego w obronie. Częściowo bramka idzie na jego konto. Opuścił boisko w 78. minucie.

Mateusz Klich (2+)
Na początku był mocno aktywny, ale im dłużej płynął czas, tym mniej widoczny w ataku. Wydawało się, że chce być wszędzie na boisku. Cofał się, schodził do boków, podłączał się do ataku. Szkoda tylko, że gdy już miał piłkę, to do końca nie rozumiał się z partnerami. Zaliczył mocno przeciętny mecz i opuścił boisko w 73. minucie.

Tymoteusz Puchacz (2)
Podobnie jak z Jóźwiakiem. Dużo szumu na skrzydle, ale zabrakło efektów. Miał dużo prób akcji, ale popisywał się tylko niecelnymi dośrodkowaniami. Chyba brakowało mu partnera na jego stronie do akcji z klepki. Był częściej sam i musiał próbować zagrań indywidualnych. Niestety chyba tylko jedno miało jakieś powodzenie. W obronie wyglądał lepiej od piłkarza Derby, ale tu w polepszeniu oceny pomagał mu Bednarek, który dobrze go asekurował. Po przerwie nie pojawił się już na boisku. Nasze wahadła zagrały tragicznie!

Karol Świderski (2+)
Wolny elektron i zadaniowiec Paulo Sousy. Piłkarz PAOK-u miał dużo ochoty do gry. Walczył w obronie, pomagał w ataku. Ale chyba mocno zastopowało go starcie z początku meczu, kiedy ostro potraktował go Marcus Danielson. Miał dużo chęci, ale brakowało mu więcej zdecydowania. Tak jak choćby w meczu z Hiszpanią. Plusa daliśmy za serducho do walki, ale to było na dzisiaj za mało.

Piotr Zieliński (3)
Sam Zieliński meczu nie wygra. Ale dobrze wiedzieli o tym Szwedzi, że może spróbować to zrobić. Dlatego kryło go dwóch lub trzech Skandynawów. Oddał dwa mocne strzały z dystansu, ale świetnymi paradami popisywał się Robin Olsen. Dużo akcji przez niego przechodziło, starał się, ile mógł w ataku i obronie. Za często pozostawał osamotniony. Był dużo eksploatowany i przez to zaczęło mu brakować pod koniec sił. Ten turniej nie należał do piłkarza Napoli, ale nie można powiedzieć, że zawalił go kompletnie.

Robert Lewandowski (3+)
Miał znacznie lepszą drugą połowę niż pierwszą. Przez 45 minut bardziej starał się grać jako ten najwyżej wysunięty. Pechowo w 18. minucie dwukrotnie obił poprzeczkę Szwedów. Dużo walki ze szwedzkimi stoperami, miał też kilka strat. Obudził się na drugą połowę. Częściej cofał się po piłkę i sam kilkukrotnie wyprowadzał futbolówkę (po tym jak Zieliński zaczął odczuwać trudy meczu). Dał nam nadzieję przy szybko strzelonym pięknym golu na 1:2, a następnie odnalazł się świetnie w polu karnym w końcówce i wlał tej nadziei jeszcze więcej wraz z bramką na 2:2. Niestety nie było mu dane strzelić hattricka.

Przemysław Frankowski (2)
Wszedł po przerwie za Puchacza. Raczej nie było to wzmocnienie, bo w zasadzie moglibyśmy zrobić kopię tekstu z oceny nowego piłkarza Unionu. Na jego konto częściowo wpada gol na 0:2, bo przy fazie przejścia Szwecji do ataku poślizgnął się i nie zdążył wrócić do obrony. W ataku bardzo przeciętnie i bez rewelacji.

Jakub Świerczok (2+)
Przegrywaliśmy, więc był nam potrzebny kolejny napastnik. Pojawił się na boisku w 61. minucie. Próbował szukać swoich okazji w polu karnym rywala. Raz pokierował piłkę do siatki Olsena, ale był niestety na spalonym.

Kacper Kozłowski (–)
Wszedł na boisko w 73. minucie za Klicha. Grał za krótko, aby móc go ocenić.

Przemysław Płacheta (–)
Wszedł na boisko w 78. minucie za Krychowiaka. Grał za krótko, aby móc go ocenić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze