ONBG: Gabriel Veron – największa perełka brazylijskiej piłki


Przyglądamy się 17-latkowi, który najpewniej wkrótce trafi do europejskiego giganta

26 kwietnia 2020 ONBG: Gabriel Veron – największa perełka brazylijskiej piłki
jj.com.br

W naszym cyklu o przyszłych gwiazdach lądujemy dziś w Brazylii. Mało oryginalnie, ale co zrobić? To właśnie w tym kraju urodził się i kopie (choć pewnie już nie za długo) jeden z największych talentów piłkarskich na świecie. Nie są to słowa ani trochę na wyrost, bo pytają o niego już najwięksi, a jego klub odrzuca już pierwsze wielomilionowe oferty. Przecież 15 milionów euro za najlepszego gracza młodzieżowych mistrzostwa świata to za mało, prawda? Przed Wami Gabriel Veron Fonseca de Souza, diament, którego szlifowaniem zajęło się trzy lata temu Palmeiras.


Udostępnij na Udostępnij na

Gabriel urodził się w Assu, w stanie Rio Grande do Norte, 3 września 2002 roku, a więc kilka miesięcy po tym, jak Ronaldo, Rivaldo i spółka wygrali dla Brazylii mistrzostwo świata w Korei i Japonii. Nasz bohater jest zatem jeszcze niepełnoletni. W jego drugim imieniu podobno nie ma przypadku. W wywiadzie dla FIFA.com w zeszłym roku Gabriel powiedział, że to na cześć Juana Sebastiána Veróna. Pomysłodawcą miał być… sąsiad, który chciał mieć syna, ale urodziły mu się trzy córki. Wobec braku pomysłu rodziców Gabriela na drugie imię, stanęło na propozycji sąsiada.

Veron przez kilka lat kopał dla Santa Cruz de Natal, niewielkiego klubu ze stolicy stanu Rio Grande do Norte. Rio Grande do Norte położone jest w północno-wschodnim Nordeste, najbiedniejszym regionie w Brazylii. Ludzie masowo emigrują stamtąd do wielkich aglomeracji typu Sao Paulo. Santa Cruz dopiero w 2019 roku zadebiutował w Serie D, czyli czwartej lidze brazylijskiej. Przepustkę do gry na tym poziomie (i w Pucharze Brazylii) dało im trzecie miejsce w mistrzostwach stanu – Campeonato Potiguar. I to właśnie stamtąd w 2017 roku wyłowiło Verona wielkie Palmeiras.

Ale kim on w ogóle jest?

Pierwszy profesjonalny kontrakt młody napastnik podpisał 14 listopada 2018 roku. Umowa podpisana została na trzy lata. Pierwsze dwa sezony to kilka sukcesów w drużynach juniorskich Verdão, m.in. Puchar Brazylii U-15 i mistrzostwo stanu Paulista w tej samej kategorii wiekowej. W 2018 roku drużyna Palmeiras U-17, z Veronem w składzie, ponownie sięgnęła po mistrzostwo stanowe, pokonując w finale Sao Paulo 3:0. Veron ukąsił w tym meczu dwukrotnie.

Regularnie powoływany do młodzieżowej kadry Brazylii U-15, a następnie do drużyny narodowej do lat 17, młody Brazylijczyk mierzy 176 cm, a jego dominującą nogą jest prawa. Największe atuty? Na pewno szybkość, drybling i technika – piłka nie przeszkadza Gabrielowi w grze. Veron nie boi się wchodzenia w pojedynki jeden na jeden i bardzo często je wygrywa. Dobrze wygląda też jego gra bez piłki, a do tego jest niesamowicie pracowity i wszędobylski.

Lepiej czuje się z boku ofensywy, jako jeden ze skrzydłowych w systemie 4-3-3, choć może też grać na szpicy. Nie jest to jednak typowa „dziewiątka”, choćby ze względu na swój wzrost. Najczęściej, pomimo faktu, że jest prawonożny, gra jednak na lewej stronie jako odwrócony skrzydłowy schodzący do środka pola. Potrafi też nieźle dograć piłkę kolegom, co w przyszłości pewnie da mu jeszcze większą uniwersalność. Już dzisiaj pewnie bez problemu poradziłby sobie w środku pola.

MVP? Proszę bardzo!

20 września 2019 Guilherme Dalla Dea, selekcjoner brazylijskiej kadry do lat 17, rozesłał powołania na mistrzostwa świata. Młodzieżowy mundial miał zostać rozegrany na brazylijskiej ziemi. Nietrudno domyślić się, że w 23-osobowej ekipie znalazł się nasz dzisiejszy bohater. Veron, jako jeden z czterech przedstawicieli Palmeiras, miał dać ojczyźnie młodzieżowe mistrzostwo świata.

Brazylia rundę grupową przeszła jak burza. We wszystkich trzech zwycięstwach Veron miał spory udział. Na otwarcie poczęstował Kanadę asystą do Peglowa, a następnie sam dołożył trafienie (skończyło się na 4:1). W drugim meczu, z Nową Zelandią, świetnie dograł do Kaio Jorge’a, a Canarinhos wygrali 3:0. Na zakończenie rundy grupowej Brazylia wygrała z Angolą 2:0, a Veron ponownie wpisał się na listę strzelców. Na poniższych skrótach to ten jegomość z numerem 7, w opuszczonych getrach.

W fazie play-off Gabriel Veron, podobnie jak w grupie, wszystkie mecze rozpoczął w wyjściowej jedenastce. Brazylia nie miała łatwej drogi do finału. Najpierw mocno przetestowało ją Chile (3:2), potem przyszło łatwiejsze zwycięstwo z Włochami (2:0), ale najwięcej działo się w półfinale. Po 13 minutach Francuzi prowadzili 2:0, ale Veron z kolegami dogonili Les Bleus (gol na 2:2 autorstwa Verona), żeby zadać śmiertelny cios w 89. minucie.

Nie mniej emocjonujący był finał z Meksykiem. Brazylia do 83. minuty przegrywała 0:1. Kto wyciągnął ją z tarapatów? Ano Veron, po faulu na którym (i interwencji VAR) podyktowany został rzut karny. Kaio Jorge nie chybił, a w 93. minucie mistrzostwo dał Brazylii Lázaro – ten sam, który wbił gwóźdź do trumny francuskich młodzieżowców w półfinale.

Trzy gole, kilka asyst, niezliczona ilość efektownych akcji. Do tego 18 okazji bramkowych wykreowanych kolegom i 22 wygrane dryblingi. W obu rankingach zajął pierwsze miejsce. A co najważniejsze, mistrzostwo świata i tytuł najlepszego zawodnika turnieju. Nie najgorzej, co?

Teatr jednego aktora

A jak wyglądają osiągnięcia Verona w dorosłej piłce? Na razie skromnie, ale pamiętajmy, że ten chłopak ma zaledwie 17 lat o dopiero wchodzi do seniorskiej szatni. Nie znaczy to, że nie ma się czym pochwalić. Veron zadebiutował w Brasileirao 28 listopada 2019, 11 dni po finale młodzieżowych mistrzostwa świata. Mano Menezes musiał więc uznać, że młodzian gotowy jest już na to, żeby powalczyć ze starszymi rywalami. Wpuścił go więc na 15 ostatnich minut wyjazdowego spotkania z Fluminense, ostatecznie przegranego 0:1. Veron był szczęśliwy, ale w pomeczowym wywiadzie stwierdził, że wolałby zaliczyć debiut przed swoimi kibicami.

Szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności przed kibicami Verdão otrzymał zaledwie tydzień później, w starciu z Goias. Występ-marzenie? Zgadliście. Gabriel Veron wszedł na boisko w 57. minucie gry. Palmeiras już od kilku kolejek nie miało szans na mistrzostwo kraju (to powędrowało do Flamengo), jednocześnie mając pewną kwalifikację do Copa Libertadores. Palmeiras prowadziło 2:1. Skończyło się na 5:1, a udział przy kolejnych trzech golach miał Veron. Jaki? Ano niemały – dwa gole i asysta. I tak, jak oba gole były raczej bułką z masłem (dwie wkładki do pustaka), tak asysta przy bramce na 4:1 była już taka, że palce lizać. Veron na swojej ulubionej pozycji, szybki drybling, obrońca zdezorientowany i idealna piłka do Dudu. Nie pogardzilibyśmy takim debiutem przed własnymi kibicami w rozgrywkach Serie A (poniższy skrót startuje od 0:33).

W ostatniej kolejce sezonu ligowego Veron zagrał jeszcze 26 minut w meczu z Cruzeiro i można było kończyć sezon. Końcówka roku w wykonaniu młodego zawodnika zabójcza – mistrzostwo świata i nagroda dla MVP turnieju i teatr jednego aktora w meczu z Goias. Całkiem nieźle. Na początku roku, jeszcze przed koronawirusowym cyrkiem, Veron zagrał sześciokrotnie w mistrzostwach stanowych Paulistao (dwa całe mecze i cztery razy z ławki), ale przede wszystkim pierwszy raz pokazał się szerszej publice w Copa Libertadores, wchodząc na 23 minuty wygranego meczu z Tigres. Liczby w tych meczach? Asysta w meczu z Mirassol.

Jaka czeka go przyszłość?

Czy więc na chwalenie Verona nie jest jeszcze za wcześnie? Raczej nie. Oczywiście – znamy setki takich historii, kiedy utalentowany junior gubił się w dorosłej piłce. Wśród nich warto wspomnieć choćby o Souleymane Coulibalym z Wybrzeża Kości Słoniowej, który zachwycił świat podczas mundialu w Meksyku w roku 2011, strzelając 9 goli. Gdzie jest dzisiaj Coulibaly? W Tunezji, w Etoile du Sahel. Wcześniej odwiedził Kilmarnock, Peterborough czy Pistoiese. Mogło pójść lepiej, prawda?

Co więc powoduje, że warto w najbliższym czasie mieć na oku Verona? Ano to, że kilka dni temu Palmeiras odrzuciło ofertę Evertonu opiewającą na 15 milionów euro. Verdão za swoją perełkę oczekują co najmniej dwa razy tyle. Zainteresowanie, wg brazylijskich mediów, przejawia też Barcelona i Arsenal. No umówmy się – nie są to ekipy ze średniej półki, choć czy przeskok z Palmeiras do jednego z największych klubów świata nie będzie zbyt wielki? Być może klub pokroju właśnie Evertonu byłby nieco lepszym wyjściem dla tak młodego piłkarza. Nie nam jednak o tym decydować. Sam fakt, że na Camp Nou czy The Emirates obserwują tego zawodnika powoduje jednak, że z całą pewnością, kiedy wszystko już wróci do nomy, usłyszymy o Gabrielu Veronie w kontekście transferu do dużego europejskiego klubu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze