Notes taktyka: Determinacja kluczem do zwycięstwa. Analiza meczu Legia Warszawa – Aston Villa


W jaki sposób Legia Warszawa pokonała faworyzowanych przed spotkaniem „The Villans”?

22 września 2023 Notes taktyka: Determinacja kluczem do zwycięstwa. Analiza meczu Legia Warszawa – Aston Villa
J.Partyka / Legia Warszawa

Ależ widowisko mieliśmy w Warszawie. Legia po bardzo dobrym i odpowiedzialnym meczu pokonuje u siebie Aston Villę 3:2. Ta odpowiedzialność połączona z wysoką determinacją i indywidualnymi popisami graczy „Wojskowych” okazała się kluczem do zwycięstwa. Legioniści wystrzegli się dużej liczby poważnych błędów, co w poprzednich spotkaniach nie zawsze się im udawało. Bierna postawa obrońców „The Villans” także odegrała dużą rolę w zwycięstwie Legii. Oto taktyczna analiza tego spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Kosta Runjaić postawił klasycznie na trójkę obrońców i ofensywne poczynania swojej drużyny opierał w dużej mierze na wahadłach. W wyjściowym składzie zaskakiwać jedynie mógł brak będącego w znakomitej formie Tomasa Pekharta. Decyzja ta miała swoje uzasadnienie taktyczne i w ostatecznym rachunku okazała się słuszna. Obrona Aston Villi była ustawiona bardzo wysoko, więc dość statecznego Czecha zastąpił niesamowicie szybki Ernest Muci, który nomen omen został najlepszym zawodnikiem spotkania.

Foto: Składy na mecz / Źródło: SofaScore

Legia – rozegranie od tyłu

Podczas pierwszej połowy spotkania podopieczni Unaia Emery’ego mocno zagęszczali środek pola, gdy przy piłce była Legia. Zmuszało to obrońców polskiej drużyny do gry długim podaniem bądź próbą rozegrania piłki od tyłu poprzez boczne strefy boiska. Z obu tych sposobności gracze Legii korzystali i w obu przypadkach wychodziło im to całkiem dobrze. Współpraca Ribeiro i Kuna (po lewej stronie) i Pankova z Wszołkiem (po prawej stronie) wyglądała co najmniej solidnie, co umożliwiało drużynie szybkie przemieszczanie piłki do przodu. Kluczowe było to, że obrońcy wystrzegali się niecelnych podań. Aston Villa miała problemy z odbiorem piłki na połowie rywala.

Rozegranie lewym skrzydłem, przewaga graczy Villi w środku

W późniejszym etapie akcji, gdy obrońcy ominęli pierwszą linię obrony „The Villans”, piłka trafiała do środka boiska, skąd pomocnicy Legii uruchamiali wybiegających za plecy obrońców rywala napastników bądź wysoko ustawionych wahadłowych. W ten sposób padła pierwsza bramka dla warszawskiej drużyny. Podanie do wybiegającego Kuna, dośrodkowanie byłego gracza Rakowa Częstochowa i świetne wykończenie Pawła Wszołka. Przy tym golu należy także podkreślić bierność w kryciu w polu karnym obrońców Aston Villi.

Podanie Muciego do wysoko ustawionego Kuna
Dośrodkowanie Kuna do wbiegającego Wszołka

W drugiej połowie „The Villans” bardziej zabezpieczyli boczne strefy boiska, wobec czego Legia zaczęła grać środkiem, w czym pomagał schodzący nisko, czasem nawet między obrońców Jurgen Elitim. Po wejściu na boisko Tomasa Pekharta obrońcy i bramkarz „Wojskowych” znacznie częściej rozgrywali piłkę długim podaniem, wykorzystując dobre warunki fizyczne Czecha. Aston Villa rozgrywała piłkę od tyłu, przez schodzących pomocników. Miewała natomiast problemy z pressingiem warszawskiej drużyny i często oddawała piłkę pod nogi rywala. Poza kilkoma wyjątkami starała się unikać gry długim podaniem, za plecy obrońców Legii.

Reakcja po odbiorze

Tym, co mogło imponować w grze podopiecznych Kosty Runjaicia, była bardzo szybka reakcja po odbiorze. Gdy „The Villans” tracili piłkę, gracze Legii momentalnie przemieszczali piłkę do przodu i starali się podłączać jak najwięcej zawodników do ataku. Wysoko ustawieni napastnicy dawali możliwość płynnego wyjścia z akcją, gdy obrona rywali nie zdążyła się jeszcze zorganizować i bywała rozproszona. W ten sposób padła druga, a także trzecia bramka dla Legii. Strata, podanie z pierwszej piłki Pankova do Guala, uruchomienie wybiegającego Muciego i indywidualny popis umiejętności Albańczyka.

Strata Digne i podanie Pankova do Guala
Legia
Podanie Guala do wybiegającego Muciego
Wywalczenie pozycji przez Muciego, brak doskoku obrońców

W grze Legii było także widać ogromne zaangażowanie, w czym pomógł na pewno doping blisko 28 tysięcy kibiców oraz prestiż europejskich rozgrywek. Pomimo wyższej klasy rywala ta determinacja pozwoliła grać gospodarzom jak równy z równym. Nie było w tym meczu widać wyraźnej różnicy klas między zawodnikami, nawet pomimo mniejszego posiadania piłki (40%) czy mniejszej liczby wygranych pojedynków (27-37) przez Legię. Należy także docenić fakt, że stołeczna drużyna rozegrała dwie równe, dobre połowy i w końcowych momentach spotkania zdołała utrzymać prowadzenie, co nie zawsze jest takie proste.

Gole dla Aston Villi

Bramki zdobyte przez „The Villans” nie padły po brawurowych akcjach i wymienieniu kilkunastu podań. Są one raczej efektem kunsztu wysokiej klasy zawodników klubu z Premier League, kiepskiego zachowania graczy Legii we własnym polu karnym oraz ich obrony, której na razie nie można nazwać kolektywem. Wystarczy wspomnieć, że w siedmiu spotkaniach europejskich pucharów stracili aż 15 bramek, co daje średnią 2,1 straconego gola na mecz.

Pierwsze trafienie dla Aston Villi to błąd Pankova, który przegrał pojedynek z Zaniolo i dopuścił do oddania groźnego strzału. Po interwencji Tobiasza, która swoją drogą mogłaby być lepsza, piłka odbiła się od poprzeczki i trafiła na siódmy metr, gdzie bierność Kapuadiego i Ribeiro wykorzystał będący ostatnio w niezłej formie napastnik „The Villans” Jhon Duran.

Starcie Radovana Pankova z Nicolo Zaniolo
Wywalczenie pozycji do strzału przez Zaniolo
Wyskok Durana, bierność obrońców Legii

Drugi gol to akcja prawym skrzydłem, wygranie pojedynku Leona Bailiego z Marcem Gualem, dośrodkowanie piłki, zamieszanie w polu karnym i świetne wykończenie Lucasa Digne.

Odległość między Bailim a Gualem. Brak asekuracji
Prosty zwód, wygranie pojedynku przez Bailiego
Pozostawienie Digne bez krycia
Sporo miejsca, pewne wykończenie Francuza

Legia daje dobry prognostyk na przyszłość

Zwycięstwo w pierwszym meczu nad faworytem grupy i jednym z głównych kandydatów do końcowego triumfu w Lidze Konferencji może napawać optymizmem. Tym bardziej gdy mówimy o stylu. Nie była to cudem przepchnięta wygrana, tylko zasłużone zwycięstwo po dobrym, emocjonującym spotkaniu. Przede wszystkim cieszy fakt, że Legia nie zamknęła się na własnej połowie i grała swoją, ofensywną piłkę.

Zadowalający jest także spokój i odpowiedzialność podopiecznych Kosty Runjaicia w rozegraniu piłki. Widać, że pod okiem niemieckiego szkoleniowca drużyna rozwija się z meczu na mecz i zdołała wyrobić swój własny, cieszący oko styl. Takie spotkania ogląda się z wielką przyjemnością. Pozostaje tylko wyczekiwać kolejnych występów warszawskiej drużyny w europejskich pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze