Redakcja

Rankingi iGola: najlepsi trenerzy świata 2017 roku


To oni byli najwybitniejszymi strategami

4 stycznia 2018 Rankingi iGola: najlepsi trenerzy świata 2017 roku
Mozmassoko.co.mz

Czasem o tym, czy ktoś jest dobrym czy kiepskim szkoleniowcem, decydują detale. Umiejętność odpowiedniego reagowania na boiskową i kadrową sytuację, zdolności interpersonalne, umiejętny dobór taktyki pod ludzi, nie zaś odwrotnie. Najlepsi trenerzy świata przy wszystkich tych cechach mogą śmiało wpisać sobie ocenę "celujący" lub w najgorszym wypadku "bardzo dobry". Którzy menadżerowie szczególnie zachwycili nas w ostatnich dwunastu miesiącach? 


Udostępnij na Udostępnij na

Przypomnijmy, w jaki sposób powstał ranking. Każdy z naszych redaktorów miał prawo ustalić swoją własną kolejność w gronie kandydatów, którym dopisywano kolejne wartości, podobnie jak punktuje się w wyścigach Formuły 1 (25 pkt. za pierwsze, 18 pkt. za drugie, 15 pkt. za trzecie miejsce i tak dalej, aż do 10. lokaty). Warto zaznaczyć, że najbliżej załapania się do rankingu byli: Mauricio Pochettino i Domenico Tedesco. Najbardziej egzotyczną kandydaturą, która zdobyła u nas punkt, był Dominik Furman. Do wybitnych szkoleniowców było mu jednak bardzo daleko. Oto najlepsza dziesiątka.

10. Julian Nagelsmann (30 lat, Niemcy, TSG Hoffenheim)

Gdy podpisywał kontrakt z Hoffenheim jako najmłodszy trener w historii Bundesligi, wielu dziennikarzy pisało, że klub spod Sinsheim chce się odznaczyć jakimś rekordem jeszcze przed spadkiem z ligi. Nie dość, że „Wieśniaki” nie spadły, to jeszcze pograły w europejskich pucharach. Nie byłoby o tym mowy, gdyby nie charyzmatyczny Nagelsmann, który okazał się fantastycznym strategiem. 30-latkowi wróży się wielką karierę i wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Niemieckie media uważają go za faworyta do przejęcia schedy po Heynckesie w Bayernie lub do objęcia Borussii Dortmund. Inni marzą o nim jako o potencjalnym następcy Joachima Loewa w kadrze. A wszystko w wieku 30 lat, czyli w takim, w którym większość szkoleniowców obejmuje właśnie drużynę dwunastolatków w swoich klubach, ewentualnie zostaje asystentem pierwszego trenera.

9. Maurizio Sarri (58 lat, Włochy, Napoli)

Nie wiadomo, kto jest bardziej niebezpieczny – Wezuwiusz w trakcie erupcji czy zdenerwowany Maurizio Sarri. 58-letni szkoleniowiec „Gli Azzurri” to jedna z najbardziej wyrazistych postaci włoskiego futbolu, ale też zwyczajnie świetny trener. Dzięki niemu Napoli rzuciło wyzwanie hegemonowi z Turynu i rok 2017 zakończyło na pierwszym miejscu w tabeli Serie A. W pierwszej części roku z kolei przez długi czas usiłowało dotrzymać mu kroku i mimo jednak słabszej kadry długi czas się to udawało. Sarri preferuje efektowny styl gry, do tego jest wielkim maniakiem taktyki. Jak mówił trenujący niegdyś pod jego okiem Igor Łasicki, Włoch narzuca nawet największym gwiazdom ogromną intensywność treningową. Efekt? Wystarczy obejrzeć kilka meczów Napoli, by widzieć rękę 58-latka.

8. Jose Mourinho (54 lata, Portugalia, Manchester United)

Choć jest „The Special One”, w tym roku musiał uznać wyższość kilku innych. Do wygranych trofeów może dorzucić Ligę Europy i EFL Cup. Do największych osiągnięć – mozolne odbudowywanie potęgi „Czerwonych Diabłów”. Portugalczyk ma jednak znacznie większe ambicje – podium na zakończenie sezonu 2017/2018 w Premier League i walka do końca o triumf w Champions League to cel minimum. Wszystko w nogach piłkarzy, a Mourinho naprawdę ma z kogo wybierać.

7. Jupp Heynckes (72 lata, Niemcy, FC Bayern)

Powrót roku, może nawet dekady. Wszystkie problemy Bayernu zaczęły się tak naprawdę od momentu, w którym legendarny Niemiec opuścił zespół i ogłosił zakończenie kariery. Oczywiście Bawarczycy w dalszym ciągu dominowali na krajowym podwórku, niemniej ich znaczenie na arenie międzynarodowej zaczęło stopniowo maleć. Gdy w bieżącym już sezonie pod wodzą Carlo Ancelottiego zaczęli masowo tracić punkty w Bundeslidze, włodarze Bayernu poprosili Heynckesa o podjęcie się roli ratownika. 72-latek zgodził się i… odmienił  zespół jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wiadomo, że po zakończeniu sezonu wróci już do domu z kominkiem i będzie obserwował piłkę wyłącznie jako widz. Mimo to za niesamowity powrót należą mu się wielkie brawa i wyrazy uznania.

6. Ernesto Valverde (53 lata, Hiszpania, FC Barcelona)

Nie wszyscy byli zachwyceni wizją objęcia „Blaugrany” przez szkoleniowca Athleticu Bilbao. Co ciekawe, były napastnik swoją misję w stolicy Katalonii rozpoczął od porządkowania gry defensywnej, co osiągnął ze świetnym skutkiem – Barcelona to obecnie zespół, który przede wszystkim bramek nie traci. Jeśli dodamy do tego tchnięcie nowego ducha w grę ofensywną, uzyskujemy efekt całkowitej dominacji w La Liga. Prawdziwy moment prawdy przyjdzie jednak na wiosnę – nikogo w Barcelonie nie interesuje bowiem nic innego, jak przejęcie dominacji w Europie od znienawidzonego rywala z Madrytu. Osiągnięcie tego celu byłoby niewątpliwie największym sukcesem trenerskim Ernesto Valverde.

5. Leonardo Jardim (43 lata, Portugalia, AS Monaco)

Trzeba mieć naprawdę wielkie umiejętności trenerskie, by być w stanie pokonać PSG na francuskim podwórku. Leonardo Jardim zrobił to w niesamowitym stylu – żaden europejski zespół nie zdobywał w poprzednim sezonie tylu bramek co rewelacyjne AS Monaco. Do mistrzostwa dorzucamy jeszcze sensacyjny półfinał Champions League. Jesień nie była już tak dobra, co jednak nie może specjalnie dziwić – Jardim musiał pogodzić się z masowym odejściem wielkich gwiazd, które były celami transferowymi właściwie wszystkich wielkich klubów w Europie. Ciekawe, jak 43-latek poradziłby sobie ze swoim warsztatem w klubie jeszcze mocniejszym kadrowo. Niewykluczone, że odpowiedź przyjdzie szybko – jego nazwisko widnieje bowiem w notesach właścicieli kilku potęg.

4. Antonio Conte (48 lat, Włochy, Chelsea FC)

Absolutny geniusz taktyki. Ubiegły sezon zwieńczył mistrzostwem Anglii z Chelsea, zdobytym z wielką przewagą. Potrafił przenieść swój ukochany system gry z trzema stoperami na brytyjskie podwórko, co wydawało się absolutnie niewykonalne. Kilku graczy natchnął i odmienił, niejednokrotnie zmieniając im pozycję boiskową (Azpilicueta jako stoper, Victor Moses jako wahadłowy). Choć „The Blues” nie grają zwykle szalenie efktownej piłki, są jednak bardzo skuteczni i mają wyniki – czyli coś, czego w poprzednich latach bardzo im brakowało. Nie byłoby o tym mowy bez ręki włoskiego maestro.

3. Massimiliano Allegri (50 lat, Włochy, Juventus FC)

Gdy przychodził do Juventusu po Conte, jego główną rolą było niczego nie zepsuć. Okazało się jednak, że Massimiliano Allegri potrafił wprowadzić „Starą Damę” na jeszcze wyższy poziom. Do pełnej ekstazy brakowało w minionym roku tylko triumfu w finale Champions League, w którym Juventus Allegriego musiał uznać wyższość Realu Madryt. Druga część roku była dla 50-letniego Włocha nieco gorsza – w tym momencie ekipa z Turynu plasuje się na drugim miejscu w Serie A, co dla kibiców „Juve” jest sytuacją w ostatnich latach raczej niespotykaną. Tak czy inaczej, „Stara Dama” nadal jest wielkim faworytem do mistrzostwa Włoch, nadal też liczy się w Lidze Mistrzów. Wszystko w grze.

2. Pep Guardiola (46 lat, Hiszpania, Manchester City)

Ileż krytyki musiał znieść genialny Katalończyk, zanim znów mógł popatrzeć na swoich rywali i nieżyczliwych z góry. Objął Barcelonę – wiadomo, samograj. Dostał Bayern – ta sama sytuacja. Przejął Manchester City – to już w ogóle! Po sezonie na rozpoznanie, niezbyt imponującym w wykonaniu „Obywateli”, teraz Guardiola stworzył potwora, który jest na najlepszej drodze, by powtórzyć wielki wyczyn słynnych „The Invincibles”, czyli Arsenalu z sezonu 2003/2004, i nie przegrać ani jednego meczu w Premier League. Nie byłoby to możliwe bez ręki Pepa, który nakazuje swoim zawodnikom miażdżyć kolejnych przeciwników maksymalnym tempem gry już od pierwszych sekund każdego starcia. Rok 2018 powinien być dla 46-latka znakomity – mistrzostwo Anglii ma już właściwie w kieszeni, a z taką dyspozycją „Obywatele” powinni liczyć się do końca w walce o triumf w Champions League.

1. Zinedine Zidane (45 lat, Francja, Real Madryt)

Zwycięzca tak naprawdę mógł być tylko jeden. Choć końcówka roku była w wykonaniu „Królewskich” nieszczególna, Zinedine Zidane przeszedł w ostatnich miesiącach do historii jako pierwszy szkoleniowiec, któremu udało się obronić tytuł w Champions League. Do tego nie miał sobie równych w La Liga, został klubowym mistrzem świata, w ręku trzymał też Superpuchary Hiszpanii i Europy. Nawet dziś ma wielu przeciwników wątpiących w jego zdolności taktyczne. Krytycy nie mają jednak w ręku żadnych sensownych argumentów – Francuz jak na razie nie zna słowa porażka. Ciekawe, jak będzie w 2018 roku. Wszak łaska kibica i właściciela na pstrym koniu jeździ. A zwłaszcza kibica i właściciela z Madrytu.


Ranking najlepszych napastników znajduje się tutaj.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze