Nadszedł czas Iuriego Medeirosa


Forma Portugalczyka może przesądzić losy mistrzostwa

4 maja 2019 Nadszedł czas Iuriego Medeirosa
Piotr Matusewicz / PressFocus

Walka o mistrzostwo Polski wkracza w decydującą fazę. Na cztery kolejki przed końcem sezonu Legia Warszawa przewodzi ligowej stawce z trzema punktami przewagi nad Lechią Gdańsk. Oprócz przewagi punktowej nad wiceliderem, dobrej formy całego zespołu oraz oczyszczonej atmosfery po odejściu Ricardo Sa Pinto Legia ma jeszcze jeden bardzo duży atut w walce o obronę tytułu – Iuriego Medeirosa. Skrzydłowy wypożyczony ze Sportingu CP urasta do miana gwiazdy Lotto Ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Portugalczyk przychodził do drużyny prowadzonej przez swojego rodaka Ricardo Sa Pinto (panowie mieli okazję w przeszłości współpracować w młodzieżowych drużynach Sportingu) z nadzieją na powrót do formy oraz przypomnienie, że miano jednego z największych portugalskich talentów nie wzięło się znikąd. Oczekiwania wobec Medeirosa od początku były wysokie. Kibice po cichu liczyli, że do klubu trafił piłkarz pokroju Danijela Ljuboji czy Vadisa Odjidy-Ofoe.

Trudne początki

Iuri Medeiros trafił do Warszawy 3 lutego 2019 roku na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Zanim przeniósł się do stolicy, występował we włoskiej Genoi. Ostatnie pół roku na Półwyspie Apenińskim było kompletnie nieudane dla wychowanka Sportingu. Wystąpił zaledwie w trzech oficjalnych meczach, do tego ani razu w pełnym wymiarze czasowym. Było zatem jasne, że do Warszawy przyjechał bez odpowiedniego rytmu meczowego. Ponadto forma Medeirosa była zagadką, gdyż swoje ostatnie spotkanie rozegrał 6 grudnia w Pucharze Włoch.

W związku z tym niemożliwe było błyskawiczne wprowadzenie zawodnika do pierwszego zespołu. Sztab szkoleniowy mistrza Polski musiał stopniowo wprowadzać piłkarza na wysokie obroty. Efektem tego było rozegranie w pierwszych trzech występach zaledwie 23 minut. W podstawowym składzie pojawił się dopiero w swoim czwartym meczu w barwach Legii. Portugalski skrzydłowy zdobył piękną bramkę, a „Wojskowi” pokonali 2:0 Miedź Legnica.

Od tamtej pory portugalski skrzydłowy regularnie pojawiał się w wyjściowym składzie Legii, jednak jego liczby były równie słabe co dyspozycja warszawian. Owszem, Portugalczykowi zdarzały się pojedyncze akcje, na podstawie których można było wnioskować, iż jest to zawodnik o nietuzinkowych umiejętnościach. Niemniej jednak styl gry podopiecznych Ricardo Sa Pinto wołał o pomstę do nieba, a odpadnięcie z Pucharu Polski w starciu z Rakowem Częstochowa i sromotna porażka z Wisłą Kraków tylko potwierdziły przypuszczenia, że z Legią dzieje się coś niedobrego.

Nowa miotła Vukovicia

Konsekwencją słabej dyspozycji zespołu oraz niezadowalających wyników sportowych było zwolnienie Sa Pinto z funkcji pierwszego trenera stołecznej ekipy. Wydawać się mogło, że zdymisjonowanie portugalskiego szkoleniowca będzie złą informacją dla jego rodaków grających w warszawskiej Legii. Przypomnijmy, że z „Czarną ELką” na piersi oprócz Medeirosa występują jeszcze Cafu, Andre Martins, Luis Rocha i Salvador Agra. Co istotne, trzej ostatni, podobnie jak Medeiros, do Legii dołączyli za kadencji RSP.

Można śmiało rzec, że żaden z tych zawodników nie trafiłby na Łazienkowską, gdyby nie fakt, iż trenerem zespołu był ich rodak. Po opuszczeniu Legii przez kontrowersyjnego szkoleniowca pojawiły się plotki, jakoby Portugalczycy odetchnęli z ulgą, gdyż nawet im nie odpowiadała współpraca z Sa Pinto. Co ciekawe, kilka miesięcy wcześniej Medeiros w samych superlatywach wypowiadał się o trenerze.

Miejsce dotychczasowego trenera zajął Aleksandar Vuković. Serb, który był asystentem kolejnych szkoleniowców Legii, oczyścił atmosferę w drużynie i wprowadził rozwiązania, które pozytywnie wpłynęły na grę mistrza Polski. Już w pierwszym meczu pod wodzą „Vuko” Legia pokonała Jagiellonię 3:0. Medeiros w tym pojedynku nie zagrał. Nie oznaczało to jednak, że został odstawiony na boczny tor. Skrzydłowy wrócił do gry w spotkaniu z Górnikiem, rozegrał pełne 90 minut i zanotował asystę. Legia wygrała, a kibice bardzo pozytywnie ocenili jego występ.

https://twitter.com/xradkaz/status/1114951496976752643

W kolejnych meczach Medeiros pokazał się jako zawodnik potrafiący wziąć grę na siebie. Ponadto udowodnił, że w kluczowym momencie umie wykazać się kreatywnością i niekonwencjonalnym zagraniem. Jednocześnie swoją grą dał do zrozumienia, że jest wartościowym wzmocnieniem warszawskiej Legii. Ponadto udało mu się dwukrotnie trafić do siatki rywala – było to w spotkaniach z Pogonią i Lechią. Oba gole były przedniej urody, a bramka zdobyta w starciu z Lechią przypieczętowała zwycięstwo legionistów, po którym mistrzowie Polski oddalili się od gdańszczan na trzy punkty w ligowej tabeli.

Styl gry

Iuri Medeiros od zawsze był zawodnikiem, który bazował na umiejętnościach czysto piłkarskich. Dysponował bardzo dobrą techniką użytkową, niezłą szybkością oraz dobrze ułożoną lewą nogą. Na podstawie tych cech Medeiros był typowany przez portugalskich ekspertów jako przyszła gwiazda reprezentacji. Niestety, jak to często bywa, w parze z umiejętnościami nie szła psychika. Byli trenerzy wspominali, że Medeirosowi zdarzało się nie przykładać do treningów oraz nie realizować poleceń taktycznych. Być może przez to nie udało mu się przebić na stałe do pierwszego zespołu Sportingu. Występując w rodzimej lidze, filigranowy skrzydłowy błyszczał jedynie w przeciętnych klubach. We włoskiej Serie A, gdzie nacisk na przygotowanie taktyczne jest ogromny, również nie zrobił kariery.

W ekstraklasie Medeiros uwypukla głównie pozytywne aspekty swojej gry. Bierze na siebie grę, szuka nietypowych rozwiązań oraz jest niezwykle skuteczny przy strzałach z dystansu. Nie jest wielką tajemnicą, że ekstraklasa jest ligą, w której gra się o wiele wolniej niż w Portugalii czy we Włoszech. Być może dzięki temu mocne strony piłkarza z Półwyspu Iberyjskiego są tak widoczne, zwłaszcza że w naszej lidze brakuje graczy o tego typu predyspozycjach.

Kolejnym istotnym elementem w grze Medeirosa jest gra zespołowa. Coraz lepiej wygląda jego współpraca na boisku z takimi piłkarzami jak Carlitos czy Sebastian Szymański. Jest to o tyle istotne, że Medeiros nie przepracował ze stołeczną drużyną zimowego okresu przygotowawczego. Portugalczyk potrzebował trochę czasu, aby dostosować swój styl gry do kolegów z zespołu. Niebawem przekonamy się, jak ofensywa Legii z Medeirosem w składzie zaprezentuje się na finiszu sezonu.

Co dalej?

30 czerwca 2019 roku zakończy się okres wypożyczenia Medeirosa ze Sportingu do Legii. W umowę została wpisana klauzula odstępnego w wysokości 6 milionów euro. Gdyby władze zespołu z Warszawy zdecydowały się na wykupienie skrzydłowego z macierzystego klubu, byłby to zdecydowanie najdroższy transfer przychodzący w historii naszej ligi. Fakty jednak są takie, że przy obecnej kondycji finansowej „Wojskowych” sprowadzenie Medeirosa na stałe za taką kwotę nie wchodzi w grę. Podobno działacze Legii podjęli już odpowiednie kroki, aby portugalska strona obniżyła swoje oczekiwania finansowe. Poza tym nie jest tajemnicą, że klub z Lizbony nie wiąże przyszłości z zawodnikiem i najchętniej by się go pozbył. Legia natomiast bardzo chce zatrzymać w swoich szeregach byłego młodzieżowego reprezentanta Portugalii.

Bardziej realną opcją wydaje się ponowne wypożyczenie piłkarza. Sporting podobno jest skłonny negocjować taki układ. Niewątpliwie byłby on korzystny dla obu stron. Skorzystaliby również kibice ekstraklasy – Medeiros ma wszelkie predyspozycje, aby być tym piłkarzem, dla którego fani będą przychodzić na stadion.

Portugalczyk jest dla Legii bardzo ważnym graczem, a jego wartość ciągle rośnie. Niemniej jednak nie dowiemy się, ile jest w stanie dać Legii, jeśli wyjedzie z Polski po sezonie. Sam Iuri Medeiros podkreśla, że chciałby zostać w Warszawie i walczyć o Ligę Mistrzów. Nie pozostaje nam nic innego niż czekać na rozwój zdarzeń.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze