Na zapleczu: Futbolowe MMA


11 marca 2014 Na zapleczu: Futbolowe MMA

Wróciła pierwsza liga i to od razu z przytupem. Nie chodzi jednak o powalające widowiska stojące na świetnym poziomie, a o... powalającą liczbę kartek i brutalnej gry. Piłkarze niektórych ekip zapomnieli chyba, jaką dyscyplinę sportu uprawiają.


Udostępnij na Udostępnij na

Mateusz Mak dał trzy punkty GKS-owi Bełchatów
Mateusz Mak dał trzy punkty GKS-owi Bełchatów (fot. Rafał Rusek /igol.pl)

W 19. kolejce, będącej początkiem rundy wiosennej w pierwszej lidze, obejrzeliśmy zaledwie 11 bramek. Jak na dziewięć spotkań nie jest to liczba szczególnie imponująca, chociaż dodać można, że żaden mecz nie zakończył się bezbramkowym remisem. Z ważnych wyników warto odnotować planowe zwycięstwa czołowego duetu, Górnik Łęczna w słabym stylu pokonał Wisłę Płock 0:1, a GKS Bełchatów nie bez problemów wywiózł trzy punkty z Brzeska, wygrywając 1:0. Zawiedli piłkarze z Katowic, którzy ulegli Sandecji 0:1, a powody do radości może mieć Dariusz Kubicki, który w swoim trenerskim debiucie na ławce Olimpii Grudziądz zwyciężył nad Kolejarzem Stróże, również jedną bramką. – Bardzo trudne spotkanie. Kolejarz postawił nam bardzo trudne warunki, szczególnie w pierwszej połowie. W przerwie spędziliśmy z zawodnikami spokojne 15 minut, podczas których dokładnie wytłumaczyłem im czego od nich oczekuję (…) Bardzo zależało mi na odniesieniu tego zwycięstwa, bo wiadomo, że wtedy zdobywa się zaufanie i szacunek kibiców – powiedział szczęśliwy szkoleniowiec, pracujący niegdyś w Legii, Lechii czy Podbeskidziu.

Piłkarze Chojniczanki (tu w meczu z Zawiszą Bydgoszcz) zamiast grać w piłkę, kartkowali
Piłkarze Chojniczanki (tu w meczu z Zawiszą Bydgoszcz) zamiast grać w piłkę, kartkowali (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Wyniki 19. kolejki zagmatwały sytuację w tabeli. W tej chwili, pomiędzy szóstym, zdawałoby się, bezpiecznym miejscem, a piętnastą lokatą, która jako pierwsza oznacza spadek do drugiej ligi, mamy zaledwie 6 punktów różnicy. Dzięki temu możemy mieć pewność, że emocji nie zabraknie do końca rozgrywek, a każdy mecz będzie miał niebagatelne znaczenie dla układu tabeli. Znamionuje to wielkie emocje, jednak by o nich mówić, musi pojawić się odpowiedni poziom sportowy. Niestety w pierwszej wiosennej kolejce czysto piłkarskich emocji było niewiele, chociaż pochwalić należy grającą do końca Arkę Gdynia, która wyrwała trzy punkty zespołowi z Tych po bramce Michała Rzuchowskiego z 89. minuty.

Dzięki porażce GKS-u Katowice, Arka doskoczyła na szczyt tabeli
Dzięki porażce GKS-u Katowice, Arka doskoczyła na szczyt tabeli (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Czym piłkarze zaimponowali, to ostrość gry. Tutaj średnia była imponująca, bo sędziowie w dziewięciu spotkaniach pokazali aż 37 żółtych kartoników. Przerodziły się one w 2 czerwone kartki, ale jeśli dodamy do tego bezpośrednie czerwienie, które obejrzeli Jacek Magdziński z Puszczy Niepołomice i Robert Bednarek z Chojniczanki, otrzymujemy powalającą statystykę 41 kartek, co daje ponad cztery na mecz. Jedynie w starciu Okocimskiego z „Brunatnymi” sędzia nie musiał zaglądać do kieszeni! Zresztą mecz Chojniczanki z Puszczą zasługuje na osobny akapit. Spotkanie to idealnie wpisało się w wizerunek beniaminków, znanych ze swojej brutalnej gry – przed 19. kolejką piłkarze Mariusza Pawlaka oglądali 52 (!) żółte i dwie czerwone kartki, zawodnicy Puszczy zaś 43 „żółtka” i aż siedem czerwieni! Po niej liczby wzrosły odpowiednio do 55 i 3 oraz 49 i 8. Oznacza to, że arbiter, Łukasz Bednarek z Koszalina, sięgał po kartki aż jedenaście (sic!) razy. Jeśli brak potencjału do tego, by bić się o czołowe lokaty, można popisywać się w innej materii i nabijać (dosłownie) rekordy, które zostaną niepobite (oby) przez lata. Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że Puszcza wygrała 2:0, dzięki czemu wyrwała się ze strefy spadkowej. Nie było to jedyne spotkanie z gatunku MMA – Wisła Płock po bardzo słabym meczu uległa Górnikowi Łęczna, przegrywając z nim 0:1. W (żółtych) kartkach zaś było 3:5 dla gości. Szkoda, że statystyki kartek i bramek nie zamieniły się miejscami, bo wtedy cały ten tekst można by poświęcić naprawdę ciekawemu spotkaniu.

Zastanawiam się, czy chcemy tak grające zespoły oglądać na zapleczu ekstraklasy. Powodem takiej, a nie innej realizacji pomysłów na grę na tak wysokim poziomie rozgrywek, może być oczywiście niedobór umiejętności sportowych, jednak do głowy przychodzi mi jeszcze chęć zwyczajnego straszenia rywali. Jeśli piłkarz rywala wie, że przy zbyt ambitnej grze grozi mu połamanie nóg, często może odpuścić akcję, zamiast walczyć. Prowadzi to do słabszego poziomu widowisk, tworzy się więc rodzaj samonakręcającej się spirali. Dzięki Bogu, zdarzają się ekipy, które do gry nie potrzebują krwi rywali („bezkartkowych” zespołów było w poprzedniej kolejce pięć), a mimo to punktują i znajdują się w górnej części tabeli. Sandecja, Olimpia Grudziądz, Arka Gdynia i GKS Bełchatów nie oglądały ani jednego „żółtka”, a mimo to, wygrały swoje spotkania. Wyjątkiem jest tu Okocimski, ale przegrał on właśnie z piłkarzami z Bełchatowa. Futbol to nie MMA, do zwycięstwa nie potrzeba nokautów, dźwigni, boksu i nieczystych zagrań. Oczywiście, faule są częścią gry, jednak, jak pokazują powyższe statystyki, można wygrywać czysto. I obyśmy jak najwięcej tak czystej gry oglądali już w 20. kolejce. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze