Na trybunie: Transferowe niewypały


6 lipca 2009 Na trybunie: Transferowe niewypały

Obecnie całą Europę bardziej niż boiskowe wydarzenia interesują doniesienia medialne i plotki. Trudno się temu dziwić, gdyż w środę otwarte zostało letnie okno transferowe. Niektórzy zawodnicy zmieniają kluby z nadzieją na piłkarski rozwój. Jednak nie wszystkie transfery się udają. Zdarza się, że dany zawodnik po przejściu do nowego klubu w ogóle nie może się odnaleźć, co rzutuje na jego przyszłość. O transferach, które okazały się kompletną klapą, w ramach cyklu „Na trybunie” dyskutują: Tomasz Bejnarowicz, Artur Kocurek, Łukasz Koszewski i Piotr Matuszak.


Udostępnij na Udostępnij na

Ł.K.: Przejście do nowego klubu zawsze wiąże się z wielkimi nadziejami, ale także z wielkim niebezpieczeństwem. Istnieje przecież prawdopodobieństwo, że transfer się nie uda, co ma wpływ na dalszą karierę zawodnika. Często zdarza się, że taki gracz już nie wraca do dobrej formy. Czy możecie podać przykłady takich piłkarzy?

Andrij Szewczenko
Andrij Szewczenko (fot. www.acmilan.theoffside.com)

T.B.: Jeżeli chodzi o pomyłki transferowe, to narzuca mi się w pierwszej kolejności postać Gaizki Mendiety. Był on bohaterem Valencii, najlepszym zawodnikiem hiszpańskiego klubu. W sezonie 2000-2001 ze swoim zespołem dotarł do finału Ligi Mistrzów (przegranym po rzutach karnych z Bayernem Monachium) i został uznany najlepszym pomocnikiem tej edycji Champions League. Niestety po udanym okresie przyjął ofertę Lazio Rzym (37,8 mln dolarów) i tak naprawdę słuch o nim zaginął. W Serie A rozegrał 20 spotkań, w których spisywał się bardzo słabo. Później był już tylko tłem w FC Barcelona oraz Middlesbrough.

P.M.: Myślę, że piłkarskim światem nieco wstrząsnęła kariera Michaela Owena. Przez długie lata był supergwiazdą w Liverpoolu, bohaterem i niekwestionowanym liderem zespołu. Jego przejście do Realu Madryt zszokowało Anglię i wszyscy zachodzili w głowę, jak „Liver” mógł pozwolić odejść Owenowi. Kibice oczekiwali upadku wartości sportowej angielskiego zespołu, a tymczasem to nowy napastnik „Królewskich” upadł. Dziś ma szansę na odrodzenie w Manchesterze, ale kilka lat wspaniałej kariery z pewnością Owenowi uciekło.

A.K.: Myślę, że w lidze angielskiej największymi niewypałami transferowymi są piłkarze przychodzący do Anglii z ligi włoskiej. Najlepszym chyba tego przykładem jest transfer Andrija Szewczenki do Chelsea Londyn. Ukrainiec miał być idealnym partnerem w linii ataku dla Didiera Drogby. Jednak kompletnie zawiódł oczekiwania Jose Mourinho, jak również kibiców, którzy liczyli bardzo na instynkt strzelecki „Szewy”. W 75 spotkaniach napastnik zdobył zaledwie 22 bramki. Warto też wspomnieć o Juanie Sebastianie Veronie, który też przyszedł z ligi włoskiej i zasilił Manchester United. Argentyńczyk miał być jednym z głównych filarów pomocy „Czerwonych Diabłów”, jednak nie sprostał temu zadaniu.

T.B.: Szewczenko, Veron czy Owen to oczywiście gracze, w pewnym momencie, światowej klasy. Ale mamy też do czynienia z zawodnikami średnich umiejętności, którzy poprzez transfer do wielkiego klubu cofają z pewnością swoją karierę. Dobrym przykładem takiego posunięcia jest Jan Schlaudraff, który był najlepszym graczem Alemannii Aachen i zdecydował się w sezonie 2007-2008 na transfer do Bayernu Monachium. Oczywiście, tak jak to było do przewidzenia, nie wygrał rywalizacji z najlepszymi graczami Bawarczyków. Po straconym roku przeniósł się do Hannoveru, ale nie spisuje się tak, jak to było w Akwizgranie. Taka sama sytuacja zaistniała w przypadku Vahida Hashemiana.

Ł.K.: Jak to się dzieje, że transfer nie wypala? Wydaje się, że wszystko zapowiada się dobrze. Nowi koledzy, nowe otoczenie, nowe wyzwania i możliwość rozwoju powinny działać na piłkarzy mobilizująco. Dlaczego zawodnicy tracą formę i już nigdy do niej nie wracają?

A.K.: Moim zdaniem duży wpływ ma zmiana otoczenia i zmiana stylu gry. Każda liga różni się, każda ma swój własny styl, można powiedzieć śmiało o kulturze piłkarskiej danego kraju. Mamy siłową ligę angielską, szybką i dynamiczną ligę hiszpańską i spokojną ligę włoską. Wspominany przeze mnie Szewczenko strzelił dla Milanu ponad 100 bramek i był uznawany za najlepszego napastnika globu, jednak za długo przebywał we Włoszech, za co brutalnie wypunktowano go, gdy grał dla londyńskiej Chelsea. Dawne przyzwyczajenia ze starych klubów pozostają i nieraz zawodnicy nie chcą się dostosować do drużyny: ich zdaniem to drużyna ma się dostosować do nich. W transferze również liczy się wiek, bo jeśli zawodnik przybywa młody i nie spisuje się w drużynie, ta może go jeszcze sprzedać i nie niszczyć mu kariery.

P.M.: Nie we wszystkich przypadkach zmiana ligi jest przyczyną niefortunnego dla piłkarza transferu, ale faktycznie dużo spektakularnych zmian klubowych zakończonych klęską miały wymiar międzynarodowy. Przyczyny szukałbym w stylu gry danej drużyny. Myślę, że dobrym przykładem jest przejście Henry’ego z Arsenalu do Barcelony. Większość uważa, że to nie ten sam Thierry, ale dziś to świetny Thierry! I nie ma tutaj znaczenia liga, w której występuje, ale rola, jaką pełni w drużynie. Nie trzeba więc grać tak samo jak w poprzedniej drużynie, ale trzeba dobrze wykonywać polecenia trenera.

T.B.: Zgodzę się z Piotrkiem. Oczywiście ważniejsza od stylu gry ligi jest specyfika samej drużyny. Javi Moreno i Ricardo Oliveira to gracze, którzy w pewnym momencie spisywali się świetnie odpowiednio w Alaves i Betisie Sevilla. Niestety zdecydowali się na transfer do Milanu. Jest to zespół bardzo utytułowany, w którym presja na zawodników jest naprawdę duża. Moreno kompletnie zawiódł we włoskiej drużynie (kosztował 16 mln euro). Podobnie Oliveira, który miał zastąpić w ekipie Carla Ancelottiego samego Andrija Szewczenkę. Dużo więc zależy od tego, do jakiej drużyny się trafia i jakie posiada się umiejętności, a przede wszystkim charakter.

A.K.: Zgadzam się z tobą, Tomku, ale też nie zapominaj, że on ma grać dla drużyny, a nie drużyna dla niego. Nowy nabytek musi zgrać się z kolegami, na co potrzebuje odrobiny więcej czasu. Musi znaleźć zrozumienie u innych zawodników. Tutaj też kluczową postacią jest postawa trenera, który powinien takiemu nowemu nabytkowi pomóc wprowadzić się do drużyny.

Ł.K.: Pomimo niepowodzeń transferowych zawodnicy podejmują kolejne wyzwania, starając się wrócić do dawnej formy. Często starają się użyć do tego magii swojego nazwiska, które ma im przynieść sukces. Niektórym się to udaje. Dlaczego jedni z takiego kryzysu wychodzą, a drudzy nie, i co jest tego przyczyną?

A.K.: W tym wypadku dużo zależy od tego, w jakim się jest wieku i do jakiej drużyny zawodnik chciałby wrócić. Jeśli jest młody, może jeszcze się odbudować. Jednak gdy trafi do silnej drużyny, może nie mieć takiej możliwości. Jeśli jest starszy, to przychodzi mu to trudniej. Klasycznym przykładem nieudanego powrotu jest wypożyczenie już wspomnianego przeze mnie Szewczenki do Milanu. Ukrainiec po trudnej lekcji futbolu w Anglii nie dostawał już tylu szans gry w Milanie, co przed transferem. Wtedy był czołowym zawodnikiem, bez którego nie istniał atak „Rossonerich”. Gdy wrócił na okres wypożyczenia, stał się jedynie zmiennikiem swoich kolegów. Wspaniałym przykładem powrotu do formy jest transfer Grzegorza Rasiaka do Southampton. Polak po świetnych występach w Championship w drużynie Derby County został zakupiony do Tottenhamu. Jednak gra w Premiership okazał się za wysokim progiem dla wysokiego Polaka. Ten postanowił wrócić do  innego klubu Championship Southamptonu, w którym został  bohaterem, i tam odzyskał formę sprzed transferu.

T.B.: Myślę, że najważniejszym czynnikiem jest, to do jakiej drużyny trafia zawodnik, który wcześniej „sparzył się” na transferze. Fernando Cavenaghi był gwiazdą argentyńskich boisk, zdobył wiele wspaniałych bramek dla River Plate. Później nieoczekiwanie zdecydował się na przenosiny do Spartaka Moskwa, gdzie spisywał się znacznie poniżej oczekiwań. Po dwóch latach wreszcie postąpił słusznie, a mianowicie dołączył do zespołu Girondins Bordeaux. Jest to drużyna bardzo ambitna z utalentowanym szkoleniowcem, Laurentem Blankiem, i było to idealne miejsce do odbudowania straconej wcześniej formy. Cavenaghi wykorzystał swoją szansę i jest obecnie  na liście życzeń wielu utytułowanych klubów.

P.M.: Wyzwanie, nazwisko, sukces Beckham! Anglik swoje nazwisko wykorzystuje na 100%. Manchester i Real to lata świetności Davida, ale po odejściu na piłkarską emeryturę do ligi amerykańskiej słuch o nim nieco zaginął. Co jakiś czas w prasie pojawiały się informacje o oskarżaniu Beckhama o brak zaangażowania i gwiazdorstwo, a tymczasem „Becks” wrócił do Europy i w kilka miesięcy zrobił zamęt w mediach, którego nie powstydziłaby się niejedna hollywoodzka gwiazda. Swoją postawą pokazał, że nie zapomniał jak się gra w piłkę i jeśli tylko ktoś postawiłby mu wyżej poprzeczkę, toby ją przeskoczył.

Transfery są stałym elementem światka piłkarskiego. Nie można zabronić klubom, by nie wydawały pieniędzy na piłkarzy, których trenerzy, menadżerowie i prezesi chcą widzieć w swoich drużynach. Każdy transfer niesie ze sobą ryzyko niepowodzenia. Niekiedy ma to kolosalny wpływ na dalsze kariery poszczególnych zawodników. Są jednak przypadki, kiedy po zmianie klubu, która okazała się kompletną klapą, gracze wracają do wielkiej formy. Trzeba mieć nadzieję, że takich sytuacji będzie więcej i że jak najmniej piłkarzy zniszczy sobie w ten sposób sportowe życie.

W dyskusji udział wzięli: Łukasz Koszewski (Premier Liga), Tomasz Bejnarowicz (Bundesliga), Artur Kocurek (Premiership) i Piotr Matuszak (Primera Division).

Komentarze
~xxx (gość) - 16 lat temu

Grzegorz Rasiak do Tottenhamu przeszedł chyba z
Derby County, a nie z Southampton do którego trafił
po epizodzie z Premiership.

Artur Kocurek (gość) - 16 lat temu

Dziękuję za tą uwagę. Przepraszam za błąd ze swojej
strony, już go poprawiłem.

~asd (gość) - 16 lat temu

w Parmie był gwiazdą przeszedł do Milanu i grzał
ławe.Teraz jest w Fiorentinie i znów gra na
najwyższym poziomie.Z tego wniosek że nie tylko
zmiana ligii wpływa na forme piłkarza. Każdy zespół
ma swoją specyfikę gry i ważne jest to ,żeby
sprowadzająć piłkarza za duże pieniądze wiedzieć jak
go wykorzystać w tym jest cała alchemia .Transfer
Mendiety to było totalne nieporozumienie, ruchliwy
szybki lubiący dynamiczną gre poprostu w Lazio
cierpiał.Przytoczyliście przykład Rasiaka który moim
zdaniem zamiast kierunku angielskiego powinien wybrać
włoski.Tam by miał napewno szanse zagrac w serie A

~ape (gość) - 16 lat temu

w Hamburgu Boulahrouz był jednym z najlepszych
zawodników potem odszedł do Chelsea i często nie
mieścił się nawet na ławce rezerwowych,w Sevilli też
zagrał tylko kilka razy,wrócił do Bundesligi i w
Stuttgarcie znów zaczął dobrze grać więc czasami
lepiej nie odchodzić do lepszego klubu za większą
kasą jeśli nie chce się popsuć kariery.

Najnowsze