Mission Impossible! Zatopić „Żółtą Łódź Podwodną”


Dokonać piekielnie trudnej sztuki i awansować

3 listopada 2022 Mission Impossible! Zatopić „Żółtą Łódź Podwodną”
Dawid Szafraniak

Jako naród potrafimy świetnie kalkulować i analizować. Mamy wręcz taką przypadłość, że po przegranym meczu, np. na mundialu, zaczynamy liczyć i kalkulować, co musi się stać, aby osiągnąć awans. Przypadek Lecha Poznań jest bardzo podobny, choć różni go w zasadzie wszystko, bo tak naprawdę wszystko jest w rękach, a raczej nogach piłkarzy „Kolejorza”. Już dziś muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i pokonać "Żółtą Łódź Podwodną" w ostatnim meczu grupy Ligi Konferencji Europy.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań mocno skomplikował sobie sytuację w grupie LKE po trzech remisach z rzędu. Na domiar złego Hapoel Beer Sheva zdobył punkt w starciu z Hiszpanami. Jednakże cały czas wszystko zależy od poznaniaków. Już wieczorem zagrają w arcyważnym spotkaniu z hiszpańskim Villarrealem. Najlepszą opcją dla „Kolejorza” jest zwycięstwo w tym spotkaniu, jednak o to będzie piekielnie trudno. Dodatkowo Lech cały czas czuje oddech Hapoelu Beer Sheva, który o tej samej porze będzie grał z dużo słabszą Austrią Wiedeń.

Sytuacja w grupie, czyli co z czym

Tutaj jest kilka wariantów. Najszybszą i zarazem najtrudniejszą drogą awansu do fazy play-off jest po prostu pokonanie Villarrealu. Wtedy poznaniacy nie oglądają się na rywali i na spokojnie z drugiego miejsca zapewniają sobie dodatkowo co najmniej dwumecz w Europie. Co ciekawe, tylko zespoły z pierwszego miejsca mają awans do 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, natomiast drużyny z drugich miejsc muszą jeszcze walczyć ze spadkowiczami z Ligi Europy (zespoły, które zajęły trzecie miejsce w grupie) w fazie play-off.

Naprawdę trudno się domyślić, jak zmotywowana przyjedzie do Poznania ekipa „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Już dawno zapewnili sobie awans i to może obniżyć ich motywację do zwycięstwa w wieczornym spotkaniu. Jednakże z drugiej strony nie tak dawno Villarreal zmienił trenera. Nowym opiekunem drużyny z miasta króla został Quique Setièn. Zawodnicy z pewnością będą chcieli się pokazać przed nowym trenerem i udowodnić swoją wartość.

Zostaje kalkulacja…

Drugim i trzecim wariantem, w którym to Lech Poznań przejdzie do rundy play-off, jest kalkulacja, czyli to, co jako naród najbardziej lubimy i to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Załóżmy, że remisujemy z Hiszpanami. Teraz do szczęścia potrzeba jeszcze klubów trzecich. Przy takim wyniku Hapoel Beer Sheva może wygrać z Austrią Wiedeń, ale nie wyżej niż czterema bramkami.

Trzeci wariant zakłada porażkę lechitów, ale pod pewnym warunkiem. Hapoel Beer Sheva musi przegrać lub zremisować z Austrią Wiedeń. O ile Lecha prawdopodobnie czeka naprawdę trudny bój i niekorzystny wynik wchodzi tu w grę, o tyle Hapoel powinien sobie gładko poradzić z Austrią Wiedeń. Austriacy nie zachwycają formą, co pokazali w rewanżu z Lechem i pewnie gdyby nie fatalny błąd bloku defensywnego „Kolejorza”, to ten artykuł miałby zupełnie inny charakter.

„Fiołki” nie tak dawno skompromitowały się w Pucharze Austrii, wysoko przegrywając z dużo niżej notowanym rywalem. Austriacy przede wszystkim walczą o honor i tyko to może ich motywować, bo przecież przestali się liczyć w walce o awans. Jedno jest pewne, będą chcieli wygrać. Jeszcze nie zaznali smaku zwycięstwa w tegorocznej grupie LKE. Dobrze by było dla poznaniaków, gdyby Austriacy zechcieli zwycięstwem osłodzić kibicom dotychczasowe kiepskie występy.

Hapoel Beer Sheva też chciał zatopić „Żółtą Łódź Podwodną”

Izraelczycy w przedostatnim meczu grupowym jechali do Hiszpanii w zasadzie na pożarcie, pomimo że Villarreal miał już awans w kieszeni. Zresztą tak samo myśleli kibice w Polsce. Nic bardziej mylnego, mimo ogromnej przewagi Hiszpanów do głosu doszła najstarsza niepisana zasada piłki nożnej – niewykorzystane sytuacje się mszczą. Pod koniec spotkania Izraelczycy zdołali wyrównać wynik meczu i dowieźli ten jakże cenny punkt do końca.

Dla piłkarzy Hapoelu punkt ten był jak złoto, bo przy wyniku, jaki padł w Poznaniu, nadal pozostali w grze o awans z grupy LKE. Jak wiadomo, nie wszystko zależy od Izraelczyków, ale mają oni dużo łatwiejsze zadanie niż Lech Poznań. Kibice z Izraela z pewnością są zachwyceni ostatnim zwycięstwem w hicie ligi z Maccabi Tel Aviv. Przede wszystkim widać rosnącą formę u piłkarzy Hapoelu Beer Sheva. Nie ma się co oszukiwać, każdy inny wynik niż wygrana Hapoelu będzie brany jako spora niespodzianka.

Ostatnio bezproduktywny Lech Poznań

Sprawa tak kolorowo nie wygląda w Poznaniu. Lech nie tak dawno odpadł z Pucharu Polski po, delikatnie mówiąc, niezbyt dobrym występie bramkarza. Zremisował z Cracovią po 90 minutach bezproduktywnej gry. Do tego dołożył porażkę w hicie ekstraklasy z Rakowem Częstochowa. Ten mecz mocno obnażył słabości „Kolejorza”. Lechici cały czas nie mają pomysłu na konstruowanie akcji blisko pola karnego rywala i potrafią popełniać katastrofalne błędy w defensywie. Poza tym są mocno zagubieni w wychodzeniu spod pressingu. Co prawda próbują podawać piłkę i uwalniać się, ale często podania są nieprzemyślane i niedokładne, co powoduje chaos i zagrożenie. Lechici nie są w takiej formie, w jakiej chcieliby być, a dzisiejszy rywal jest potężny.

Kłopoty kadrowe przed meczem z „Żółtą Łodzią Podwodną”

Mocno problematyczne wydaje się też obstawienie skrzydeł w Lechu. Jedyny skrzydłowy, do którego nie można mieć pretensji, to Michał Skóraś, ale i on przeplata lepsze mecze z gorszymi. Przypomnijmy rekordowy transfer do Lecha, bo zapewne gros kibiców mogło już o nim zapomnieć. Mowa o Adrielu Ba Loua, który w Poznaniu bardziej jest znany ze swoich pozaboiskowych wyczynów niż liczb na boisku. Kolejny skrzydłowy to piłkarz absolutna enigma. Zdaje się, że Kristoffer Velde rzuca monetą przed każdym meczem i tak wybiera formę na dane spotkanie. Jego ostatni bardzo dobry występ miał miejsce we wrześniu w pierwszym meczu z Austrią Wiedeń. O późniejszych spotkaniach nie warto wspominać.

Trener John van den Brom ma także nie lada problem z pozycją ofensywnego pomocnika. Absolutnie pod formą znajduje się as poprzedniego sezonu, czyli Joao Amaral. Portugalczykowi od dłuższego czasu w zasadzie nie wychodzi nic. Z kolei Afonso Sousa w Lidze Konferencji Europy rozegrał tylko jedną minutę i z pewnością nie jest pierwszym wyborem trenera na te rozgrywki. Co w zasadzie jest dość dziwne, bo widać, że przy regularnej grze będą mieli w Poznaniu sporą pociechę z tego piłkarza.

Jak zatopić „Żółtą Łódź Podwodną” bez ostoi formacji defensywnej, czyli Jespera Karlströma? Szwed w ostatnim spotkaniu z Austrią Wiedeń obejrzał żółtą kartkę i został zawieszony na kolejne spotkanie w europejskich rozgrywkach. Jak ważny jest Szwed dla Lecha, niech pokaże fakt, że zagrał we wszystkich 28 meczach, aż 2084 minuty. Był nawet kilka razy kapitanem pod nieobecność swojego rodaka – Mikaela Ishaka. Jesper Karlström zapewnia spokój w środku pola i z pewnością jego brak w arcyważnym meczu będzie odczuwalny.

Czego można się dziś spodziewać?

Dla Lecha Poznań będzie to prawdopodobnie trudna przeprawa. Trzeba zagrać z dyscypliną w obronie i z pomysłem w ataku. Z tym, czego ostatnio brakuje. Kibice chcą zobaczyć piłkarzy, którzy chcą wygrać mecz. Piłkarzy, którzy gryzą trawę i walczą o każdy centymetr boiska. Lechici już raz zaskoczyli Villarreal, i to w Hiszpanii. Muszą zagrać tak samo jak na wyjeździe z małą różnicą. Muszą zachować koncentrację do samego końca i walczyć o korzystny wynik.

Wszyscy chcą zobaczyć właśnie walkę, i to skuteczną. Chęć wygrywania i nieprzestraszenie się rywala. Piłka nożna nie takie cuda widziała. Futbol jest piękny, bo w zasadzie każdy może pokonać każdego. Czasami trzeba też mieć szczęście, ale trzeba pamiętać, że szczęściu trzeba pomóc. Pomoże z pewnością doping kibiców Lecha, których ma być naprawdę sporo.

Oby naszym zmartwieniem późnym wieczorem był kolejny rywal w europejskich rozgrywkach, a nie zastanawianie się, co poszło nie tak. Już za kilka godzin wielki sprawdzian Lecha Poznań, oby zakończony pełnym sukcesem.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze