Mateusz Bogusz oddalił się od wygrania Ligi Mistrzów CONCACAF. Kącik egzotyczny #22


Faworyt nie zawiódł. Mateusz Bogusz wraz ze swoją drużyną będzie musiał gonić wynik w rewanżu

1 czerwca 2023 Mateusz Bogusz oddalił się od wygrania Ligi Mistrzów CONCACAF. Kącik egzotyczny #22
Kiyoshi Mio-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus

Los Angeles FC przegrało 1:2 w pierwszym meczu finału Ligi Mistrzów CONCACAF z meksykańskim Club León. Mateusz Bogusz rozegrał ponad 20 minut w barwach drużyny ze Stanów Zjednoczonych. Rewanż odbędzie się w poniedziałek o godzinie 3:00 (czasu polskiego) na Bank of California Stadium w Los Angeles.


Udostępnij na Udostępnij na

Finał, który nie wyglądał jak finał

Mecze o mistrzostwo – szczególnie w fazie play-off – często kojarzą się z defensywną grą oraz wystrzeganiem się przed popełnieniem błędu. Pierwsze spotkanie finału Ligi Mistrzów CONCACAF zdecydowanie do takich nie należało. Od samego początku obie drużyny pokazały, że chcą ten mecz wygrać. Pierwsze zagrożenie w pojedynku spowodował Timothy Tilman, który już w 6. minucie spotkania wpadł w pole karne, oddając bardzo groźny strzał z około 10 metrów. Jednak poszybował on nad bramką.

Niemal bezzwłocznie dał o sobie znać frazeologizm „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”. Zaledwie trzy minuty później Club León wyszło na prowadzenie po perfekcyjnie rozegranym rzucie rożnym. Bramkę po strzale głową zdobył Kolumbijczyk William Tesillo, dla którego dzisiejszy występ był dopiero trzecim spotkaniem w ciągu ostatnich czterech miesięcy.

Wyjście na prowadzenie napędziło gospodarzy jeszcze bardziej i do przerwy to oni atakowali ze zdecydowanie większym animuszem oraz wyższą intensywnością. Efektem natarć był rzut karny przyznany drużynie z Meksyku po analizie VAR. Na gola zamienił go Angel Mena – zawodnik z porządnie wyrobioną marką zarówno na boiskach Ameryki Północnej, jak i Południowej.

Mateusz Bogusz na ratunek

Obie drużyny rozpoczęły drugą połowę bez zmian personalnych. Jednakowoż na boisku można było zauważyć znaczącą różnicę – przynajmniej przez pierwsze 15 minut. Los Angeles FC bardzo mocno wzięło się do odrabiania strat i od samego początku drugiej połowy przeprowadzało zmasowany atak na bramkę rywala. Jednak żaden z nich nie zakończył się umieszczeniem piłki w siatce i wybuchem euforii w amerykańskich domach. Co więcej, po przetrwaniu nawałnicy to właśnie gospodarze byli bliżej zdobycia kolejnej bramki, jednak Angel Mena nie wykorzystał świetnego dośrodkowania i posłał piłkę strzałem głową obok bramki.

Trener Los Angeles FC zaczął decydować się na zmiany. Trzecim wprowadzonym przez niego zawodnikiem na boisku był Mateusz Bogusz, który zjawił się na placu gry w 68. minucie spotkania. Polak był bardzo aktywny i starał się zdynamizować poczynania amerykańskiej drużyny. Kilka minut po wejściu oddał strzał głową po rzucie rożnym (bądź co bądź bardzo anemiczny, ale pozycja była trudna). Mateusz Bogusz pokazywał się również do prostopadłych piłek, ale jego koledzy często byli niedokładni w obsługiwaniu Polaka zagraniami.

Mimo wszystko Mateusz Bogusz był zaangażowany w akcję bramkową w doliczonym czasie gry. Bardzo przytomnie przepuścił on piłkę dośrodkowaną w pole karne, dzięki czemu dopadł do niej Denis Bouanga, który był na lepszej pozycji i pewnie sfinalizował całą akcję.

W rewanżu Los Angeles FC będzie miało niesamowicie trudne zadanie, by odrobić stratę, tym bardziej że drużyna z Meksyku wyglądała dzisiaj naprawdę dobrze piłkarsko i zasłużenie wygrała. Jednak w 2020 roku drużyna z USA uciekła spod większego topora. Wówczas w 1/8 finału przegrała ona w pierwszym meczu z Club León 0:2, by w rewanżu wygrać 3:0 i awansować.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze