Massimiliano Allegri i Juventus znów połączą siły?


Czy wybitny włoski szkoleniowiec zdecyduje się na powrót do byłego klubu, a może jest to tylko zwykła dziennikarska kaczka?

15 kwietnia 2021 Massimiliano Allegri i Juventus znów połączą siły?
performgroup.com

Były szkoleniowiec wciąż jeszcze aktualnych mistrzów Włoch opuszczał Juventus, gdy ten był ligowym hegemonem. Aktualnie ten kolos stoi na glinianych nogach. Kibice zaś chętnie wróciliby do czasów pragmatycznego stylu gry, który jeszcze niedawno sami przekreślali. Od kilku tygodni ojczyzna calcio spekuluje o jego możliwym powrocie do „Juve”. Jednak czy Massimiliano Allegri faktycznie tego chce? Czy Andrea Agnelli byłby w stanie przyznać się do popełnienia błędu i zrobienia kroku wstecz?


Udostępnij na Udostępnij na

Czasy, kiedy przeciętny kibic oglądał Serie A i ekscytował się walką o co najwyżej tytuł wicemistrza kraju, minęły bezpowrotnie. Dlaczego? Chociażby przez to, że Juventus opuszcza w tym sezonie tron na rzecz Interu Mediolan. To już powoduje, że przyszły sezon we włoskiej lidze będzie najciekawszy od wielu lat. Rodzące się pytanie, jak na ten fakt zareaguje najbardziej utytułowana drużyna w kraju, jest jednym z nadrzędnych, jakie każdy fan calcio sobie stawia. Niektóre dzienniki sportowe, a także media wieszczą powrót Allegriego, bo tylko ten człowiek kojarzy się aktualnie z wielkim „Juve”, którego de facto już nie ma. O tym, czy jest to realny scenariusz, zastanowimy się wraz z Marcinem Nowomiejskim i Przemysławem Langierem.

Jednak zainteresowanie jest

Kiedy pod koniec stycznia pojawił się artykuł o wspaniałym fachowcu, który jest do wzięcia za darmo, nie spodziewaliśmy się, że będzie łączony ze swoim byłym pracodawcą. Massimiliano Allegri znów robi się na czasie, zwłaszcza w Turynie.

Włoska prasa wymienia powrót toskańskiego trenera do Juventusu jako jeden z sensacyjnych scenariuszy, których możemy być świadkiem. Te dywagacje podsycane są przez choćby takie epizody jak spotkanie prezydenta turyńskiego klubu, Andrei Agnellego, z Allegrim w nadmorskim Forte dei Marmi. Ponoć był to czas spędzony przez dwóch dobrych przyjaciół, o którym zresztą został uprzedzony sam Andrea Pirlo. Jednak kto śledzi włoskie dzienniki, ten wie, że ich redaktorom wiele do zbudowania soczystych historii nie trzeba – opowiada nam Marcin Nowomiejski z Amici Sportivi.

Ten temat o możliwym powrocie z pewnością nie pojawiłby się, gdyby nie sromotne klęski Juventusu. Przecież ta drużyna niedawno grała dwa razy w finale Ligi Mistrzów. Teraz zaś walczy o miejsce, które pozwoli jej zagrać w przyszłej edycji. To jest coś, czego w tym klubie nie widziano od lat – widmo braku tych elitarnych rozgrywek. Dlatego rodzi się tęsknota za sympatycznym Toskańczykiem, o czym mówi nam Przemysław Langier z Goal.pl, a prywatnie kibic Juventusu:

Z perspektywy fana „Starej Damy” sens ma powrót do wygrywania, a nikt tego lepiej nie gwarantował niż Massimiliano Allegri. W naturze człowieka jest wspominanie zdarzeń na zasadzie „kiedyś to było”. Nie sądzę, by w razie kolejnego powitania tego trenera na Allianz odbyły się w okolicy jakieś marsze protestacyjne. Pamiętamy, w jakich okolicznościach Max odchodził z klubu – przestało się liczyć tylko zwycięstwo. Obok niego w parze miała iść piękna gra, którą Juventus zachwyciłby Europę. Tak się złożyło, że dwóch trenerów później pięknej gry jak nie było, tak nie ma. „Juve” zaczęło rozśmieszać za to Europę wynikami.

Massimiliano Allegri i nie jego wizja

Jak zauważa Marcin Nowomiejski, nasz pierwszy rozmówca, włoski szkoleniowiec na starcie dostałby szatnię bez swoich piłkarzy. W klubie nie ma praktycznie za wielu zawodników, którzy byli kapitalni w realizacji filozofii tego trenera. Najlepszy przykład stanowi brak Mario Mandżukicia, który jest znany z trudnego charakteru, ale i niesamowitej walki. Z perspektywy czasu można odnieść wrażenie, że tylko Massimiliano Allegri umiał na tyle trafić do Chorwata, by ten stał się nawet solidnym skrzydłowym. Tych braków jest znacznie więcej.

Za opcją Pirlo, a przeciw Allegriemu, przemawia jeszcze jeden argument: obecny skład drużyny. Należy pamiętać, że z Juventusem pożegnali się cina których Max mocno stawiał: pomijając Mattię De Sciglio, są to między innymi: Blaise Matuidi, Mario Mandżukić czy Sami Khedira. Aktualną ekipę „Juve” tworzy co najmniej kilku zawodników, których chciał Pirlo. Pierwszym z brzegu przykładem jest choćby Weston McKennie. Czy Allegri ulepiłby coś z obecnej gliny – być może, ale niewykluczone, że zażądałby kilku istotnych zmian, które w dobie pandemii i konieczności kreatywnego działania na piłkarskim mercato mogłyby być trudne do zrealizowania.

Braki piłkarzy o charakterystyce takiej mogłyby zniechęcić, ale i jednocześnie zmobilizować Włocha, by wrócić na Alianz. Wielu ekspertów nawet tych z Polski, jak Tomasz Lipiński, prowokuje do sprawdzenia, ile Massimiliano Allegri byłby w stanie wycisnąć z obecnej kadry. Jeśli umiałby z drużyną, która nie jest ulepiona po jego myśli, odnieść sukces, to tylko utwierdziłby wszystkich w swojej wielkości.

Jednak czy ten wybitny strateg musi jeszcze coś udowadniać? Przecież jest to szkoleniowiec, który pozostaje drugim najbardziej utytułowanym trenerem minionej dekady. Sześć razy wygrywał Serie A. Ma na koncie cztery Puchary Włoch i trzy Superpuchary tego kraju. Dodatkowo dwa finały Ligi Mistrzów i tak naprawdę wrócić może wszędzie tam, gdzie gwarantują bicie się o jej wygranie. Pytanie, czy „Juve” dalej to zapewnia?

Wróci, nie wróci – oto jest pytanie

Wydaje się, że idealną puentą będzie wypowiedź człowieka, który zna najlepiej włoskie dzienniki, a więc Marcina Nowomiejskiego. To one stoją przecież za narracją nawołującą do powrotu utytułowanego szkoleniowca do klubu, który dał mu możliwość ich zdobycia.

Temat jest głośny, dobrze się sprzedaje i czyta. Przede wszystkim dlatego, że bazuje na zawiedzionych oczekiwaniach, niespełnionych nadziejach i zranionych ambicjach tych, którzy liczyli w tym sezonie na to, że romantyczny mariaż „Il Maestro” ze „Starą Damą” ma szansę skończyć się wspaniałym happy endem. Realnie daję temu bardzo niewielkie szanse, choć kto śledzi świat calcio, niejednokrotnie przekonał się, że ten funduje czasem zwroty akcji, jakich nie powstydziłby się sam Hitchcock.

Aktualnie Juventus musi się skupić na czymś innym niż powrót szkoleniowca. Totalnie nieudany sezon trzeba jakoś wynagrodzić kibicom. Do rozegrania pozostaje jeszcze mecz o zwycięstwo w Pucharze Włoch. Tam będzie czekać drużyna Atalanty, która pomimo sprzedaży swojego kapitana nie straciła nic ze swojego impetu. Jeśli „Stara Dama” polegnie, i na tym froncie poniższe spekulacje z pewnością wrócą ze zdwojoną siłą.

Emocje podgrzewają wszyscy – od prezesa klubu, na kibicach kończąc. Decydujący głos będzie miała rodzina Agnellich, która pomimo ostatnio gorszego czasu od wielu lat wręcz modelowo zarządza Juventusem. Z pewnością scenariusze, jakie zostaną wdrożone w Turynie po tym sezonie, są już napisane. Pytanie tylko, który będzie trzeba wprowadzić w życie. Na dziś wydaje się, że bliżej jest do zostania Andrei Pirlo na fotelu szkoleniowca niż powrotu Massimiliano Allegriego na Alianz.

Tak czy inaczej popularny „Max” będzie w przyszłym sezonie obecny na ławce trenerskiej, bo jego otoczenie zapowiada to coraz głośniej. Włoch przez dwa lata zdążył zgłodnieć i wypocząć, a to w pracy szkoleniowca jest bardzo istotne. Dlatego pewnie za chwilę usłyszymy, kiedy i gdzie poprowadzi nowy zespół.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze