Korona Kielce ma za sobą bardzo dobry czas. W październiku nie przegrała żadnego spotkania. Mimo zaledwie czterech punktów przewagi nad strefą spadkową może dość spokojnie patrzeć w przyszłość. Ekipa Kamila Kuzery przypomina tę, która zachwycała wiosną. Dużą rolę odgrywa Martin Remacle, najskuteczniejszy zawodnik kielczan.
Początki były trudne, Remacle tak jak cała Korona nie pokazywał pełni umiejętności. Dopiero październik w jego wykonaniu był imponujący. W pięciu ostatnich meczach zdobył pięć goli. Skąd więc taka zmiana formy belgijskiego pomocnika? O opinię poprosiliśmy Damiana Wysockiego, redaktora portalu wKielcach.info.
Martin Remacle trafił do Korony po tym, kiedy zespół wykonał najtrudniejszą pracę w okresie przygotowawczym. Myślę, że znaczny skok jego formy związany jest z poprawą fizyczności. Jest mocno rozbieganą „ósemką”. Początkowo pokazał jakość, ale później trochę przepadł. W tych kilku ostatnich spotkaniach widać, że czuje się pewnie, gra na dużej intensywności. Angażuje się grę po obu stronach boiska, ale też świetnie wyczuwa wolne przestrzenie. Dzięki Nono często może grać wyżej, co przekłada się na dochodzenie do dogodnych sytuacji. A tę dwójkę bardzo dobrze asekuruje Yoav Hofmeister, przez co Martin Remacle ma mniej zadań defensywnych.
Duet Remacle – Deaconu?
Najlepszy w październiku był________ ✍️⤵️
🤝 @Aztorin @CANALPLUS_SPORT pic.twitter.com/WOZbqBUHus
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) November 1, 2023
Na początku sezonu rumuński pomocnik miał pewne miejsce w składzie. Wiosną był pewnym punktem zespołu. Kamil Kuzera musiał szukać innych rozwiązań, gdyż w pierwszych czterech meczach Korona zdobyła tylko jeden punkt. Miejsce w środku pola zdobył Remacle, obok niego gra Nono, za nimi Takac albo Hofmaister. Właśnie tak wygląda dawno niezwyciężony środek pola Korony. Rumun najczęściej zmienia w ostatnich meczach Mateusza Czyżyckiego na lewym skrzydle, choć obaj to nominalne „dziesiątki”. Kibice jednak domagają się Deaconu w pierwszym składzie. Czy możliwe jest połączenie Rumuna z Belgiem w pierwszym składzie? Wysocki odpowiada tak:
U Kamila Kuzery zawodnicy nie są przypisani do pozycji. Ronaldo Deaconu poradzi sobie na skrzydle, ale na pewno więcej da w środku pola. Mateusz Czyżycki to też bardziej nominalna „dziesiątka”. Na lewej flance spokojnie może grać Nono. Tam spędził większość kariery w Hiszpanii. Tylko że on miał olbrzymi wkład w rozgrywanie akcji „Żółto-czerwonych”. Ustawienie strukturalne Korony nie ulegnie zmianie, ale kiedy wyżej zostanie przesunięty również Marcus Godinho, to rywale mogą mieć duże problemy z odczytywaniem ustawienia personalnego. Ronaldo Deaconu na pewno zapracował na pierwszy skład. Pytanie, czy uda mu się w pełni zregenerować po 120 minutach rozegranych we wtorek.
Ustawienie na Piasta
Także szkoleniowiec Korony zwracał uwagę na przedmeczowej konferencji na możliwe problemy przed meczem z Piastem. Głównym zmartwieniem Kuzery jest zmęczenie po 120 minutach we wtorkowym meczu z rezerwami Legii. Deaconu jest brany pod uwagę jako kandydat do pierwszej jedenastki. Nie jest to najbardziej prawdopodobne, gdyż rozegrał całe spotkanie pucharowe. Od pierwszej minuty w PKO Ekstraklasie zagrał 20 sierpnia w meczu z Legią Warszawa. Jakich jeszcze zmian możemy się spodziewać w składzie „Złocisto-krwistych”? Ponownie odpowiada Wysocki:
Na pewno ta dogrywka może mieć wpływ na wybory Kamila Kuzery. Niektórzy zawodnicy mieli rozegrać mniej minut. W składzie nie spodziewam się zbyt wielu zmian. Zapewne na lewą obronę wróci świeży Marius Briceag, który uporał się ze wszystkimi problemami zdrowotnymi. Przez to do drugiej linii zostanie przesunięty znajdujący się w bardzo dobrej formie Marcus Godinho. Jedyny znak zapytania to obecność Ronaldo Deaconu. Pytanie, kogo może zastąpić. Może być tak, że na ławce zaczną Jacek Podgórski i Mateusz Czyżycki. Wszystko będzie jednak zależało od aspektu zmęczeniowego.
Dziś rywalem Korony będzie Piast Gliwice. Podopieczni Aleksandara Vukovicia to najbardziej kompromisowa ekipa w całej stawce. W 13 meczach zanotowali aż 9 remisów! Tworzą bardzo dużo sytuacji, liczba oczekiwanych goli zdecydowanie przewyższa rzeczywistą liczbę trafień. Zapytany o to, czy ucieszyłby go remis, Kamil Kuzera jasno zaprzeczył, mówiąc, że jego zespół będzie walczył o pełną pulę.