Maciej Szmatiuk: Sztuczna na wyjazdy


24 października 2010 Maciej Szmatiuk: Sztuczna na wyjazdy

Po meczu Arki Gdynia z GKS-em Bełchatów rozmawiamy ze środkowym obrońcą gospodarzy, Maciejem Szmatiukiem.


Udostępnij na Udostępnij na

Wymęczone, najbrzydsze? Jakie było to dzisiejsze zwycięstwo?

Nie wiem, czy najbrzydsze… Dla nas każdy mecze jest meczem walki i wydaje mi się, że od początku sezonu wszystkie spotkania w naszym wykonaniu u siebie wyglądają podobnie. A czy wymęczone? Nie stworzyliśmy wprawdzie za dużo sytuacji, ale nie przypominam też sobie wielu klarownych okazji Bełchatowa. I choć przez długi czas drugiej połowy grali chyba czterema napastnikami i żaden się nie wracał, nam udało się dowieść zwycięstwo do końca. Myślę, że to był typowy mecz, jakie u nas są.

Przyzwyczailiśmy się, że to Ty strzelasz po stałych fragmentach gry, a dzisiaj uczynił to Mirko Ivanovski. To coś nowego, jakieś nowe rozwiązanie? Czy tak dokładnie planowaliście?

Maciej Szmatiuk – jeden z czterech obrońców najlepszej defensywy w Ekstraklasie
Maciej Szmatiuk – jeden z czterech obrońców najlepszej defensywy w Ekstraklasie (fot. Mikołaj Olszewski /Igol.pl)

Z tym przyzwyczajeniem to bez przesady (śmiech). Ale dobrze wyszło, że strzelił Mirko i żeby za każdym razem strzelał ktoś inny, bo przeciwnicy nie będą musieli skupiać się na jednej osobie, ale na kilku. A każdy u nas strzelać potrafi, co widać na treningach. Jest Emil, jest Ante, teraz Mirko zdobył bramkę… Przyznam jednak, że gol nie był przypadkiem, tak miało być. Przez dwa dni ćwiczyliśmy stałe fragmenty i centra Burhkardta na długi słupek była planowana. Cieszy, że to wyszło.

Tylko jeden ze zgromadzonych do tej pory punktów zdobyliście na wyjeździe. Może wiosną nie przenoście się na nowy obiekt, a zostańcie na Narodowym Stadion Rugby.

Zaczynamy gdybać… Może sztuczną murawę zabierajmy ze sobą na wyjazdy (śmiech). A tak poważnie, my też trochę nauczyliśmy się grać na tym boisku, bo wiosna nie była tak kolorowa. Kto przyjechał to po prostu wygrał i pojechał do domu. Także wyciągnęliśmy wnioski z popełnianych przez nas błędów na tej nawierzchni i pełni doświadczenia już ich tutaj nie popełniamy. Należy się z tego cieszyć. Tutaj jest nam teraz trudno odebrać punkty.

Przybliż nam tę sytuację, w której Bełchatów miał wręcz idealną sytuację i tylko w wiadomych dla siebie okolicznościach nie trafili do siatki.

Teraz już można powiedzieć, że sytuacja komiczna, bo poszedł lob nad Witkiem, który futbolówki nie sięgnął i ta dosłownie odbiła się od stojącego na linii bramkowej bodaj Ante Rozicia. Jeszcze nie trafił w piłkę Marciano Bruma, który próbował wyekspediować ją jak najdalej od bramki. Na szczęście napastnik gości również nie zorientował się w całej sytuacji i wyszliśmy z tego cało. Taka sytuacja jest warta, żeby wymieniać ją wśród piłkarskich anegdot, bo była niecodzienna. Ale już tak na spokojnie, to na pewno jeszcze raz ją sobie zobaczę i pewnie się z niej pośmieję.

Myślisz, że bramka Ivanovskiego go odblokuje? Bo na wyjeździe goli nie strzelacie.

No nie strzelamy… ale to na wyjazdach nie tyczy się tylko Mirko, bo każdy może zdobyć bramkę. Wszystkie serie kiedyś się kończą i mamy nadzieję, że i ta z niemocą strzelecką na wyjeździe zakończy się za tydzień. Dla Mirko to było ważne trafienie, bo to w nim siedziało i takie odblokowanie pomoże mu i drużynie. Jest szansa, że trafi następnego gola już za tydzień.

Rozmawiał Dawid Kowalski

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze