Luis Diaz ożywił grę ofensywną Liverpoolu


Kolumbijczyk był jednym z głównych aktorów wygranego spotkania w Lizbonie

6 kwietnia 2022 Luis Diaz ożywił grę ofensywną Liverpoolu
FOTO Li Ying / Xinhua / PressFocus

Liverpool pragnie kolejnych sukcesów w Lidze Mistrzów. W ćwierćfinale los przypisał mu słabszą Benficę i już po pierwszym spotkaniu sprawa awansu wydaje się przesądzona. Podopieczni trenera Juergena Kloppa wygrali na wyjeździe 3:1, a wielki wkład w ten sukces miał sprowadzony zimą z FC Porto Luis Diaz. Skrzydłowy z Kolumbii zdobył jedną z bramek i dołożył do tego asystę. Ponownie zatem miał okazję pognębić niedawnego rywala z ligi portugalskiej.


Udostępnij na Udostępnij na


Obecność w drużynie Luisa Diaza na pewno była dosyć istotna przed starciem z Benficą. Do niedawna 25-latek występował przecież w FC Porto, w którym miał nieraz możliwość starć z jednym z największych rywali ligowych. Choć jego dorobek w tych meczach nie był okazały, to i tak sztab Liverpoolu mógł skorzystać z jego wiedzy na temat najbliższego rywala. Pojawiły się jednak pewne bariery językowe, o czym żartobliwie na konferencji przedmeczowej wspominał Juergen Klopp.

Diaz próbował przez dziesięć minut wyjaśnić mi kilka kwestii, ale nie mogłem zrozumieć ani słowa.

Jeden z głównych aktorów

Nie było żadnego zaskoczenia w tym, że Diaz znalazł się w wyjściowym składzie na pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie. Dodatkowa motywacja samego zawodnika na drużynę z Lizbony spowodowała podwójną wartość dodaną w ofensywie. Od początku było w nim widać wielkie chęci pokazania się z jak najlepszej strony. Dodatkowy bodziec dawało także zachowanie kibiców gospodarzy, którzy wygwizdywali go, gdy tylko był przy piłce. Luis Diaz bardzo chętnie wchodził w pojedynki z obrońcami Benfiki i dawał o wiele więcej drużynie niż ustawiony po drugiej stronie Mohamed Salah.

Pierwszy konkret u Kolumbijczyka ujrzeliśmy w 34. minucie. Kapitalne, wręcz idealne podanie w pole karne posłał Trent-Alexander Arnold, a Diaz bardzo przytomnie zgrał piłkę głową do Sadio Mane, który dopełnił formalności.

Była to pierwsza asysta skrzydłowego Liverpoolu w tej edycji Ligi Mistrzów. Trzeba jednak zaznaczyć, że asysta drugiego stopnia była tutaj najpiękniejsza z całej akcji.

W trakcie drugiej połowy gra Liverpoolu była fragmentami nieco słabsza, więc Luis Diaz miał nieco mniej możliwości do popisów. To nie przeszkadzało mu jednak w tym, by nadal z piłką przy nodze dawać drużynie wiele po lewej stronie boiska. W ostatnich fazach spotkania można było go już ujrzeć bliżej środka pola. To się opłaciło, gdyż w 87. minucie bardzo spokojnie wykończył świetne prostopadłe podanie od Naby’ego Keity.

Idealnie zatem odpowiedział na zachowanie kibiców gospodarzy i zapewnił Liverpoolowi bardzo dobrą zaliczkę przed rewanżem.

Poza bramką i asystą jego występ był bardzo dobry pod względem statystyk. To wychwycił dobrze oczywiście portal SofaScore, uznając go zawodnikiem meczu. Takiego samego zdania była, co oczywiste, także UEFA, wręczając Kolumbijczykowi nagrodę dla zawodnika meczu.

Na pomeczowej konferencji wiele ciepłych słów pod adresem Diaza wypowiedział Juergen Klopp. – Luis jest świetnym piłkarzem. Jest świetnym piłkarzem na światowym poziomie. Cieszę się, że mogę z nim pracować każdego dnia i jestem bardziej niż szczęśliwy, że zdecydowaliśmy się podpisać z nim kontrakt w styczniu.

As w rękawie na końcówkę sezonu

Poza walką w Lidze Mistrzów Liverpool oczywiście marzy jeszcze o wygraniu Premier League. Ostatnia bardzo dobra seria wyników spowodowała, że strata do Manchesteru City wynosi już tylko punkt. Na horyzoncie jest także niedzielne bezpośrednie starcie z drużyną Pepa Guadrioli na Etihad Stadium. Dużo jakości ofensywnej zarówno na boisku, jak i na ławce będzie na pewno kluczowe na finiszu sezonu.

To właśnie może być bardzo dobry czas dla Luisa Diaza. Zaufanie w jego umiejętności jest wyczuwalne, gdyż w lidze widujemy go dosyć regularnie. Reprezentant Kolumbii bardzo szybko wyrzucił do kosza wszelkie obawy u niektórych, że nie będzie w stanie szybko brać na barki ciężaru gry w topowym klubie.

Trudno nie rozumieć takich obaw, gdy mowa o ściąganiu zawodników nawet z czołowego klubu w Portugalii. Tu jednak znaków zapytania było o dziwo mało. Diaz wszedł na taki poziom w Porto, jakiego dawno nikt tam nie osiągnął. Zabawa z rywalami i znakomite liczby z jesieni tuż przed wyjazdem – 14 bramek i 5 asyst – pokazywały skalę jego możliwości.

Przyszedł teraz czas na podbój Premier League, co wydaje się tylko kwestią czasu. Pojawia się pytanie, czy w końcówce trwającego sezonu Diaz nie okaże się kluczem do sukcesu. Liverpool ma dzięki niemu naprawdę duże możliwości w przodzie. Nie trzeba już martwić się o słabszą formę Mohameda Salaha czy chwilowe gorsze momenty Sadio Mane.

***

Ostatnie ruchy ofensywne „The Reds” pokazują, że powoli następuje w drużynie pewna zmiana. Przecież niedawno Diogo Jota w dosyć łatwy sposób ostawił nieco na boczny tor Roberto Firmino. Oczywiście nie należy tak łatwo skreślać Brazylijczyka, gdyż dał i nadal potrafi tej drużynie wiele dać. To jednak już jest poważny sygnał, że nic nie trwa wiecznie. Wydawało się, że niedługo Diaz dostanie autostradę do gry na boku pomocy, ale być może Salah dogada się z klubem w kwestii nowej umowy. Trzeba będzie zatem sobie to miejsce wywalczyć, a to nie powinno być takie trudne.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze