ŁKS Łódź poległ w starciu beniaminków


„Rycerze Wiosny” przegrali 0:2 z Ruchem Chorzów

29 lipca 2023 ŁKS Łódź poległ w starciu beniaminków
Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Na otwarcie 2. kolejki PKO BP Ekstraklasy ŁKS Łódź zmierzył się z Ruchem Chorzów. Było to starcie drużyn, które w zeszłym sezonie zajęły dwa pierwsze miejsca na zapleczu polskiej elity i awansowały bezpośrednio do najlepszej ligi w kraju. Na stadionie w Gliwicach o świetną atmosferę zadbali fani „Niebieskich”, którzy wypełnili praktycznie cały obiekt. Na samym boisku lepiej zaprezentowali się zawodnicy trenera Skrobacza i to oni ostatecznie triumfowali w tym starciu. Natomiast ŁKS Łódź miał swoje dobre momenty, lecz było to za mało, aby odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.


Udostępnij na Udostępnij na

ŁKS Łódź po porażce 0:3 z Legią Warszawa chciał pokazać się z lepszej strony w starciu z rywalem, z którym w zeszłym sezonie mierzył się w Fortuna 1. Lidze. Niestety po raz kolejny łodzianie ponieśli porażkę i po dwóch kolejkach nie mają strzelonej ani jednej bramki. Gorszego początku sezonu nie mogli sobie wyobrazić kibice „Rycerzy Wiosny”.

Szybkie objęcie prowadzenia

Na samym początku obie ekipy starały się stworzyć sobie okazję do zdobycia bramki, lecz z nie najlepszym skutkiem. Jednak z minuty na minutę Ruch Chorzów zaczynał coraz bardziej dominować swojego rywala. Nie trzeba było długo czekać, aby fani zgromadzeni na stadionie w Gliwicach ujrzeli pierwszą bramkę. W 14. minucie Wójtowicz dobrze wrzucił piłkę z autu pod nogi Daniela Szczepana. Ten po minięciu Nacho Monsalve dograł piłkę do Kacpra Michalskiego, który bez wahania uderzył na bramkę. Świetną interwencją przy tym strzale wykazał się Aleksander Bobek, który wybronił to uderzenie, lecz piłka ponownie trafiła pod nogi Michalskiego, który tym razem umieścił ją w siatce.

Po bramce dalej przewagę na boisku mieli zawodnicy w niebieskich koszulkach. ŁKS Łódź był zepchnięty do defensywy i tylko sporadycznie pojawiał się pod polem karnym rywali. Po pół godzinie gry bramkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzelił Bartosz Szeliga, lecz została ona zdobyta ze spalonego. To jednak napędziło gości, którzy zaczęli nabierać wiatru w żagle. Chwilę później bardzo dobrą okazję zmarnował Szeliga, który posłał wystawioną mu w polu karnym piłkę nad poprzeczkę. Pod koniec pierwszej połowy strzałem nożycami bramkarza gospodarzy chciał pokonać Dani Ramirez, ale piłkę z linii bramkowej wybił Kacper Michalski. Ostatni kwadrans był dużo lepszy w wykonaniu gości, jednak brakowało im celnych strzałów i na przerwę drużyna trenera Moskala schodziła ze stratą jednej bramki.

Przewaga gospodarzy

Po powrocie z szatni obie ekipy były aktywne na placu gry. Bardzo dobrą okazję do zdobycia bramki miał Filip Starzyński, lecz jego rajd lewą stroną boiska zakończył się strzałem obok słupka. Z minuty na minutę mecz tracił na tempie i był dość wyrównany. W jednej z akcji Dani Ramirez ruszył z piłką, mijając paru rywali, jednak został wypchnięty do lewej strony boiska i ostatecznie nic z tej akcji nie wyszło. Po godzinie gry Ruch Chorzów ponownie zaczął przeważać, ale zawodnikom „Niebieskich” brakowało dobrego wykończenia akcji. Ekipa Jarosława Skrobacza w końcu jednak przeprowadziła akcję zakończoną podwyższeniem wyniku. W 75. minucie Daniel Szczepan wywalczył piłkę przed polem karnym rywali i wbiegł z nią w „szesnastkę” gości. Tam wystawił futbolówkę Tomaszowi Swędrowskiemu, który strzałem po ziemi pokonał Aleksandra Bobka.

Ruch nie zwalniał tempa i chciał zdobyć trzeciego gola. Brakowało mu jednak dokładności przy podaniach i strzałach. Dużo większe problemy mieli jednak zawodnicy ŁKS-u Łódź, którzy po raz kolejny w tym spotkaniu byli dominowani przez rywali. Na dodatek w 83. minucie za faul na Macieju Sadloku drugą żółtą kartkę otrzymał Michał Mokrzycki i do końca spotkania „Rycerze Wiosny” grali w osłabieniu. Drużyna Kazimierza Moskala starała się jeszcze zdobyć bramkę kontaktową, lecz jej strzały pozostawiały wiele do życzenie. Ostatecznie goście wracają do domu jako przegrani.

Drugi mecz bez gola

Tydzień temu ŁKS Łódź przegrał z Legią Warszawa po hat-tricku Tomasa Pekharta. Łodzianie nie zdołali wtedy wbić żadnej bramki i tak też było i tym razem. Drużyna Kazimierza Moskala miała problem z wykończeniem akcji. Jej strzały w znacznej większości nie trafiały w światło bramki i to jeden z głównych mankamentów beniaminka z województwa łódzkiego. Wydaje się, że piłkarzom brakuje czasami szybszego podjęcia decyzji o uderzeniu. W zeszłym sezonie ŁKS Łódź był drugim najlepszym klubem pod względem strzelonych bramek w lidze. W marcu, grając na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, był w stanie zdobyć trzy bramki właśnie przeciwko drużynie Ruchu Chorzów. Pod tym względem ewidentnie coś przestało działać w ekipie trenera Moskala, przez co zespół z Łodzi bardzo źle rozpoczyna te rozgrywki.

Problemy kadrowe

Już do samego meczu ŁKS Łódź przystępował z dużym osłabieniem. Z powodu kontuzji nie zagrał Pirulo, który nabawił się urazu kolana w trakcie wtorkowego treningu. Dodatkowo podczas spotkania z boiska po niespełna 30 minutach musiał zejść Kay Tejan. Zawodnik po jednej z akcji ofensywnych upadł na murawę i z grymasem bólu na twarzy trzymał się za obojczyk. Holender starał się jeszcze pomóc drużynie, lecz ból był na tyle silny, że musiał on opuścić murawę. To wszystko nie pomaga i tak już słabej sytuacji beniaminka z Łodzi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze