Legia – Zagłębie. Wicemistrz Polski znów bez wygranej


11 września 2015 Legia – Zagłębie. Wicemistrz Polski znów bez wygranej

Legia Warszawa remisuje z Zagłębiem Lubin w ósmej kolejce ekstraklasy. Jest to piąty z rzędu ligowy mecz Legii bez wygranej. Kilka dni przed początkiem rozgrywek Ligi Europy w Warszawie nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu.


Udostępnij na Udostępnij na

Piotr Stokowiec twierdził przed rozpoczęciem spotkania, że Zagłębie przyjechało dziś do Warszawy strzelać gole. Eksperci i kibice byli zgodni, że zadanie to postanowił ułatwić „Miedziowym” trener Legii – Henning Berg. Wobec kontuzji Michała Pazdana i zawieszenia za kartki Jakuba Rzeźniczaka, Norweg postawił na duet środkowych obrońców Lewczuk – Vranjes. Zwłaszcza postawa Bośniaka jako środkowego defensora była wielką niewiadomą. Ale od początku…

Zagłębie zaczęło spotkanie z wicemistrzem Polski bardzo dobrze. Podopieczni Stokowca wychodzili wysoko, grali agresywnie i od początku starali sobie stworzyć strzeleckie sytuacje. Po kilkuminutowym naporze gości, Legia przejęła inicjatywę. Jednak tylko pozornie. „Wojskowi” utrzymywali się dłużej przy piłce, jednak nic z tego nie wynikało. Legioniści grali bardzo statecznie. Brak ruchu i wymienności pozycji przez wspominane często przez komentatorów ofensywne trio Nikolić – Guilherme – Duda skutkowało tym, że w posiadaniu piłki najczęściej byli Furman, Jodłowiec i dwójka środkowych obrońców.  Brak polotu gospodarzy postanowili wykorzystać piłkarze z Lubina. I właśnie wtedy swoją historię zaczął pisać Stojan Vranjes.

Pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał nowy piłkarz Legii w 15. minucie, kiedy dał się wyprzedzić Piątkowi, który jednak nie zdołał pokonać Dusana Kuciaka pełniącego w tym spotkaniu rolę kapitana warszawskiej drużyny. Już dwie minuty później Bośniak popełnił kolejny błąd, tym razem tragiczny w skutkach. Vranjes nie przyjął piłki zgranej przez Bereszyńskiego. Tę przejął Krzysztof Piątek i tym razem pokonał bramkarza Legii. Trafienie młodego napastnika było tysięcznym golem strzelonym przez Zagłębie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kolejną kartę zapisał Vranjes przy drugim golu Zagłębia, kiedy przy rzucie rożnym odpuścił krycie strzelca bramki Michala Papadopulosa.

Wydawało się, że po stracie bramek Legia ruszy do ataku. Tak się jednak nie stało. Ataki gospodarzy w dalszym ciągu były nieporadne. Ofensywną grę warszawiaków najlepiej definiowały rozkładane szeroko ręce Dominika Furmana, który często nie miał komu podać piłki.  W pierwszej połowie trudno było wyróżnić jakiegoś zawodnika Zagłębia. Widać było, że Piotr Stokowiec nakreślił jasny plan na to spotkanie i wszyscy zawodnicy solidarnie go wypełniali.

Początek drugiej połowy był niemal dokładną kopią pierwszych minut meczu. Zagłębie znów zaczęło agresywnie, by po kilku minutach oddać Legii inicjatywę. I znów z tych ataków Legii nie wychodziło prawie nic konkretnego. „Miedziowi” ograniczyli się do kontrataków. Te jednak nie były samotnymi atakami kamikadze. Zagłębie atakowało dużą liczbą zawodników. Widoczne było dobre przygotowanie fizyczne piłkarzy Stokowca, którzy pod tym względem zdecydowanie górowali nad Legią. Wpływ na to może  mieć pięciodniowa przerwa, jaką dostali piłkarze wicemistrza Polski od trenera Berga.

W 56. minucie na  boisku, po raz pierwszy w barwach Legii, pojawił się Ivan Trickovski. Kilkanaście minut później zdobył on kontaktowego gola dla gospodarzy.  Po pięciu minutach było już 2:2. Ósmą bramkę w sezonie zdobył Nemanja Nikolić. Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że oba gole padły po przypadkowych akcjach. Gra „Wojskowych” wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Bramki padały po zamieszaniu i dezorganizacji gry obronnej Zagłębia.

Wróćmy jeszcze do Vranjesa. Druga połowa była w jego wykonaniu trochę lepsza. Nie popełniał błędów, ale było to spowodowane tym, że im dalej w mecz, tym Zagłębie coraz rzadziej atakowało. Z pewnością tego meczu Bośniak do udanych zaliczyć nie może. Pytanie, czy trener Berg dostrzegł swój błąd i już nie będzie narażał siebie, kibiców, piłkarzy i wreszcie samego Vranjesa na niepotrzebne nerwy. Dzisiejszy mecz raz na zawsze zamknął temat „Stojan Vranjes – środkowy obrońca”.

Legia – Zagłębie kończy się wynikiem 2:2. Tyle że to Zagłębie zagrało bardzo dobre spotkanie. Kilkominutowe rozprężenie zaowocowało stratą dwóch bramek, jednak mimo to przez zdecydowaną część meczu, „Miedziowi” konsekwentnie realizowali przedmeczowe założenia. Gdyby ktoś przed meczem zaproponował Piotrowi Stokowcowi remis 2:2, prawdopodobnie wziąłby go w ciemno. Po meczu szkoleniowiec Zagłębia ma jednak prawo czuć niedosyt. A co z Legią? Trener Berg z pewnością ma o czym myśleć. Z taką grą w ofensywnie Legia nie będzie miała czego szukać w Europie. Do meczu z Mitjylland został niecały tydzień i po dzisiejszym meczu wiemy, że będzie to niezwykle pracowity czas dla Berga i jego podopiecznych.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze