Legia Warszawa spisuje się coraz lepiej!


Podopieczni Aleksandara Vukovicia nie przegrali spotkania od pięciu ligowych kolejek

16 marca 2022 Legia Warszawa spisuje się coraz lepiej!
Mateusz Kostrzewa/Legia Warszawa

Miesiąc temu takie słowa zabrzmiałyby abstrakcyjnie. Bardzo abstrakcyjnie. Jednak Legia po beznadziejnym dla niej czasie prawdopodobnie w końcu podnosi się z kolan. Piłkarze ze stolicy nie ponieśli porażki od 13 lutego. Co więcej, zdobyli 13 na 15 możliwych oczek i awansowali do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę wcześniejszy stan rzeczy, brzmi to naprawdę nieźle.


Udostępnij na Udostępnij na

Rzecz jasna dalej można zarzucać „Wojskowym”, że ich rywalami były drużyny z dolnej półki, a na dodatek w większości meczów styl gry także nie zachwycał. Trzeba natomiast przyznać, iż Legia wreszcie wykonuje najważniejsze dla niej zadanie – regularnie punktuje. Do tego lekkiej poprawie uległa też wspomniana efektowność, ponieważ mistrzowie Polski ostatnie starcie wygrali przekonująco 4:1.

Legia zagrała dobrze

Legioniści wykonywali skuteczne kontrataki i bezlitośnie wykorzystywali błędy rywala. Skutkiem tego była spora liczba podbramkowych sytuacji, a przede wszystkim cztery strzelone bramki. Krótko mówiąc – dyspozycja Legii naprawdę mogła się podobać.

Ponadto niektórzy piłkarze Vukovicia wyglądali imponująco pod względem indywidualnym. Bardzo dobrze oglądało się Mattiasa Johanssona, który dostarczył odpowiedni powiew świeżości na prawej flance obrony. Solidne zawody zaliczył także Bartosz Slisz. Defensywny pomocnik mógł dopisać sobie świetną asystę drugiego stopnia przy pierwszej bramce Tomasa Pekharta. Czeskiego snajpera również należy wyróżnić za prawidłowe pozycjonowanie się w ofensywie i zainkasowanie dwóch bramek.

O Josue natomiast nie musimy mówić zbyt wiele. Znowu zagrał fantastycznie, był wszędzie, zdobył bramkę i asystę – czego chcieć więcej? Portugalczyk najzwyczajniej w świecie stał się prawdziwym królem środka pola. Nie sposób w tej chwili wyobrazić sobie Legię bez iberyjskiego geniusza.

Niemniej druga połowa spotkania była gorsza jakościowo niż pierwsza, lecz nie ma w tym nic dziwnego. Legia prowadziła po pierwszych 45 minutach 3:0, co było satysfakcjonującym wynikiem. Warszawianie mieli przez prawie całe spotkanie wszystko pod kontrolą. Dlaczego prawie? Ponieważ w końcówce rywalizacji stracili bramkę z rzutu wolnego, choć nie pozostawiło to wielkiej rysy na końcowej ocenie. Zawodnicy z Łazienkowskiej byli bowiem znacznie lepsi od swojego przeciwnika. Wynik i statystyki to w stu procentach odwzorowują.

 

Są też złe wieści

Bez nich obyć się nie mogło. Nic nie jest idealne. Niestety dla legionistów z gry na jakiś czas wypadł Maik Nawrocki. Z perspektywy fana nie tylko Legii, lecz także całej krajowej piłki to przykra sprawa. Młody defensor odzyskiwał dobrą formę, lecz plany ponownie pokrzyżowała mu kontuzja. Nie jest jeszcze powiedziane, jak poważny jest uraz, aczkolwiek słuchając wypowiedzi Aleksandara Vukovicia z pomeczowej konferencji prasowej, można wywnioskować, że nie wygląda to dobrze.

– Kontuzja Maika Nawrockiego uniemożliwiła mu grę, chodzi o staw skokowy. Ciężko ocenić tę sytuację teraz. Oby przerwa w grze nie była zbyt długa.

Legia pozostanie zatem z o wiele mniejszym polem do rotacji na pozycji środkowego obrońcy, co jest jeszcze gorszą wiadomością. W kadrze z w pełni zdrowych graczy pozostają Mateusz Wieteska i Lindsay Rose. Do siebie po kontuzji dochodzi Artur Jędrzejczyk wpuszczony na końcowe minuty potyczki z Termalicą. W przedstawionych okolicznościach kontuzja kolejnego ze środkowych obrońców nigdy nie brzmi dobrze.

Legia ma się z czego cieszyć

Lepsza gra, oddalenie się od strefy spadkowej na sześć punktów i dobra gra więcej niż jednego zawodnika. Mało? Spokojnie, to nie wszystko. Legia w ostatnich tygodniach regularnie wygrywała, o czym wspomnieliśmy już wcześniej. Wywalczyła też wymieniony na początku awans do grona czterech najlepszych ekip w krajowym pucharze.

Czy to już oznacza powrót wielkiej Legii? Oczywiście, że nie… Naturalnie wypada wstrzymać się od pochopnych wniosków. Wszystko wymaga czasu, a przede wszystkim odpowiedniej weryfikacji. Mimo to nie ma co ukrywać – warszawska ekipa funkcjonuje dużo lepiej, niż miało to miejsce wcześniej.

– W ostatnich meczach graliśmy dużo lepiej niż wcześniej i potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa jak to dzisiaj. Pracowaliśmy bardzo ciężko, by w końcu strzelić więcej goli. Czerpaliśmy z gry dużo radości. Taki rezultat był nam bardzo potrzebny – mówił Tomas Pekhart po wygranym 4:1 meczu z Termalicą.

Przed „Wojskowymi” trudny terminarz

I dokładnie dlatego też pisaliśmy, żeby nie wydawać pochopnych wniosków. Owszem, Legia pokonała Termalicę, Górnik Łęczna czy Wisłę Kraków, jednak czekają ją w następnych tygodniach spotkania z ligową czołówką. Mało tego, starcia z Rakowem Częstochowa, Lechem Poznań i Pogonią Szczecin odbędą się na wyjeździe. Podobnie jak to z „Medalikami” w Pucharze Polski. Z pewnością nie możemy z góry skreślać w nich Legii, natomiast jedno jest pewne – łatwej przeprawy „Wojskowi” mieć nie będą…

– Nie ulega wątpliwości, że teraz czekają nas spotkania z zespołami o większym potencjale piłkarskim. To będą jednak inne mecze również pod kątem psychiki, która ma znaczenie niebagatelne. Przed nami mecz z Rakowem, który na swoim boisku może być faworytem. Rywale będą musieli udowodnić, że ich miejsce jest zasłużone – opowiadał na ostatniej pomeczowej konferencji prasowej Aleksandar Vuković.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze