Legia bez Radovicia w składzie przegrywa z Ajaxem!


19 lutego 2015 Legia bez Radovicia w składzie przegrywa z Ajaxem!

Niespodzianki w składach, niesamowita odmiana obrazu gry po pierwszej połowie... Ajax wygrywa z Legią 1:0. Polaków pokonuje rodak, Arkadiusz Milik. Przed rewanżem można być jednak dobrej myśli.


Udostępnij na Udostępnij na

Na początku warto wspomnieć o składach obu drużyn. W porównaniu z ostatnim, wygranym 4:2 z FC Twente spotkaniem, Ajax przystąpił do meczu z kilkoma zmianami. Wymieniona została połowa linii defensywnej, która wzmocniona została jednym, typowym defensywnym pomocnikiem – Thulanim Serrero. Na szpicy zagrał natomiast oszczędzany ostatnio przez trenera Franka de Boera były piłkarz Górnika Zabrze, Arkadiusz Milik.

W Legii pełno zaskoczeń. W defensywie pojawił się wracający po kontuzji Dossa Junior, którego forma stała pod wielkim znakiem zapytania. Największym zaskoczeniem był jednak brak Miroslava Radovicia, którego zabrakło nawet w osiemnastce meczowej! Czym to było podyktowane? Domyślać się można, iż wpływ na decyzję Henninga Berga miało zamieszanie z odejściem 32-latka do Chin, choć w wywiadach przedmeczowych nic takiego nie potwierdził. Ostatecznie stanęło na tym, iż Rado chciał grać, Berg chciał, aby Serb grał, ale go nie wystawił. Spekulować i plotkować nie chcemy, więc póki co zostawimy ten temat bez komentarza. Miejsce doświadczonego zawodnika zajął więc Orlando Sa, za plecami którego wystąpił nowy nabytek mistrzów Polski, Michał Masłowski.

Pierwsza połowa była koncertem gospodarzy. Stwierdzenie, że legioności podeszli do rywali ze zbyt dużym respektem, jest przesadą, bo zwyczajnie się przestraszyli i schowali pod kołdrę. To, że to zawodnicy de Boera będą prowadzić grę, było wiadome od początku i faktycznie, piłka między piłkarzami z Holandii chodziła jak po sznurku. Trudno było oderwać wzrok od tego, jak amsterdamczycy wymieniali podania. Oczu z nich spuścić nie mogli także podopieczni Berga, którzy poza nielicznymi kontratakami nie byli w stanie nawet wyjść ze swojej połowy. „Wojskowi” głęboko się cofnęli, spokój w defensywie gwarantować miał Vrdoljak, który w grze bez piłki był dodatkowym, piątym obrońcą. Gdy Legia chwilami przejmowała futbolówkę, wybiegał trochę do przodu, ale jakby to powiedział Ryszard Tarasiewicz, nadal miał „60% defensywki i 40% ofensywki”.

Podobała się walka Orlando Sa z przodu, wywierał stale presję na defensorach Ajaxu i dwa razy było blisko przejęcia jednego z podań, dzięki czemu wyszedłby oko w oko z bramkarzem rywali. Wiele piłek tracił Żyro, akcje napędzał Kucharczyk. Trudno natomiast było powiedzieć coś o Masłowskim. Bo jak ocenić rozgrywającego, gdy jego drużyna praktycznie nie ma piłki?

O ile do Dossy Juniora przez większość spotkania nie można było mieć większych uwag, o tyle popełnił błąd przy jedynym golu. Cypryjski stoper był zbyt daleko od aktywnego Milika, który podkręconym i precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonał Kuciaka.

Po bojaźliwiej pierwszej połowie w wykonaniu warszawiaków Henning Berg musiał użyć ostrych słów w szatni. Legioniści na drugą połowę wyszli twardsi, odważniejsi, szybsi i bardziej precyzyjni. Obraz gry kompletnie się zmienił i Sa oraz Kucharczyk raz po raz zaczęli nękać obrońców Ajaxu. Warto tu wspomnieć również o staraniach prawego skrzydłowego, Michała Żyro. 22-latek dopiero co wypychany był do Anglii i po raz kolejny się okazało, iż jest jednym z najbardziej przereklamowanych polskich piłkarzy. Lista jego grzechów z dzisiejszego meczu? Liczne straty i niecelne podania (zwłaszcza w pierwszej połowie), amatorskie przyjęcie piłki w jednym z lepiej zapowiadających się kontrataków (co zaowocowało w ostateczności stratą), nieudane dryblingi i nietrafienie z niecałych czterech metrów do pustej bramki. Do tego jeszcze w końcówce spotkania mógł wykorzystać błąd jednego z defensorów Ajaxu i mieć szansę na pokonanie Cillessena, ale przyjął sobie piłkę ręką. Jeśli ktokolwiek chce poznać największego przegranego spotkania, to jest nim właśnie Żyro.

Kto wie, może byłoby lepiej, gdyby faktycznie uciekł zimą z Legii? Niekoniecznie do Anglii. Byle gdzie.

Przegrana 1:0 to również skutek doskonałej dyspozycji bramkarza Ajaxu, Cillessena. Bronił rękami, nogami, jak tylko się da. Kucharczyk był dziś w niesamowitym gazie, w ofensywie był piłkarzem bezsprzecznie najlepszym. Ale 25-latka dzisiaj pokonać się nie dało, bo (nie)zwyczajnie zaczarował bramkę.

Szkoda, bo druga połowa była do wygrania. Gospodarze przygaśli.

Pokusić można się również o tezę, iż inną przyczyną porażki Legii była sama jakość piłkarzy. Zostawmy tu już Michała Żyro, który po dzisiejszym spotkaniu i tak będzie piętnowany. W pierwszej połowie tragiczny błąd popełnił raz Jodłowiec, który przyjął piłkę tak, że odleciała mu na kilka metrów. Tego typu błędów, wydaje się prostych, było naprawdę wiele. Brakowało także wykonawcy stałych fragmentów. Tomasz Brzyski często dośrodkowywał perfekcyjnie. Wskutek jego urazu na lewej obronie wystąpił Guilherme, który także przejął rolę wykonawcy rzutów wolnych i jego dośrodkowania były niestety kiepskie. Albo niecelne, albo za lekkie.

Pytanie brzmi, czy negatywny wynik jest skutkiem braku Radovicia? Sa zagrał dobrze: biegał, walczył, próbował strzelić. Kwestią sporną była jakość gry Masłowskiego. Miał swoją szansę na strzelenie bramki, nie trafił. Na pewno nie był władcą środka pola, nie kontrolował tempa gry i choć miał swój wkład w dominację Legii w drugiej połowie, to nie pokazał wszystkiego, co mógł. Nie twierdzę, że grał źle. Ale lekki niedosyt jest. Trzeba tu jednak zwrócić uwagę na wiele obowiązków w defensywie, które zostały nałożone na byłego pomocnika Zawiszy Bydgoszcz.

Być może Radovic coś by tu zmienił. Czasami brakowało zawodnika, który utrzymałby się przy piłce i zakręciłby rywalami. Który oprócz Kucharczyka przeprowadziłby jakąś indywidualną, efektywną akcję. To jednak tylko gdybanie. Skupiać powinniśmy się tylko na tym co widzieliśmy faktycznie. Nie na tym, co moglibyśmy ujrzeć.

Fakty są jednoznaczne – Lega przegrywa z Ajaxem 1:0. Po pierwszych 45 minutach – słusznie. Po tym, co ujrzeliśmy po przerwie – nie. Kontrast między połowami niesamowity, odmiana gry przeogromna. Ale to niestety nie starczyło. Gra Ajaxu? Na początku majstersztyk. Potem cudowny Cillessen, którego w Amsterdamie powinni nosić na rękach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze