Lechia Gdańsk w końcu pokonała Zagłębie Lubin w lidze


Byliśmy świadkami bardzo dobrego zakończenia świątecznej kolejki w Gdańsku. Po żywym meczu Lechia pokonała Zagłębie 3:1

5 kwietnia 2021 Lechia Gdańsk w końcu pokonała Zagłębie Lubin w lidze
Rafal Rusek / PressFocus

Niemoc trenera Piotra Stokowca w starciach z Zagłębiem Lubin przełamana. Lechia Gdańsk w końcu zdołała wygrać z nim w lidze i nadal śmiało może marzyć o skończeniu sezonu na podium. Całkowicie odmienne nastroje po tym meczu będą w Lubinie, gdyż podopieczni Martina Seveli przegrali po raz trzeci z rzędu. Tego wieczoru jednak trudno było im się przebić przez gdańską defensywę.


Udostępnij na Udostępnij na

Świąteczną 23. kolejkę ekstraklasy kończyliśmy w Gdańsku, gdzie Lechia podejmowała Zagłębie Lubin. To jest zawsze ważne starcie dla trenera Piotra Stokowca, zważając na jego dobrą przeszłość, gdy prowadził drużynę „Miedziowych”. Odkąd jednak jest w Lechii, to w rozgrywkach ligowych ani razu nie zdołał pokonać swojego byłego zespołu, a najczęściej w tych starciach padał remis – aż pięciokrotnie.

W tym spotkaniu remis nie urządzał żadnej z drużyn. Stawką była walka o ligowe podium, a w lepszej sytuacji była zajmująca przed tą kolejką 4. miejsce Lechia. Drużyna trenera Martina Seveli jednak nie mogła sobie pozwolić na brak zwycięstwa. Ostatnie dwa przegrane spotkania, odpowiednio 0:2 z Górnikiem i 0:4 z Legią, sprawiły, że czołówka zaczęła odjeżdżać. Trzecia poraża z rzędu praktycznie zamknęłaby szanse Zagłębia na walkę o podium.

Wielki powrót do podstawowego składu

W obu drużynach ujrzeliśmy kilka roszad. Trener gości dosyć słusznie postanowił posadzić na ławce niespisującego się dobrze w defensywie Djordje Crnomarkovicia. To też miało wzmocnić tyły Zagłębia, szczególnie po wspomnianym blamażu z Legią.

Na wielką uwagę zasługiwały za to decyzje trenera Piotra Stokowca. Nie chodziło jednak o wystawienie Tomasza Makowskiego, który zastąpił mającego ostatnio drobne problemy zdrowotne Jarosława Kubickiego. Otóż po raz pierwszy od 19 lipca 2020 roku w podstawowym składzie na mecz ligowy znalazło się miejsce dla Żarko Udovicicia. Serb być może już po sezonie zakończy swój pobyt w Gdańsku, ale w ostatnich tygodniach jego notowania poszły nieco do góry, czego dowodem była właśnie ta otrzymana szansa.

Pierwsza połowa obfita w bramki i śnieg

Z większym animuszem spotkanie rozpoczęła Lechia. Dużo jej ataków szło lewą stroną, jednak dośrodkowania nie dochodziły do celu. Po kilku minutach lechiści postanowili poprowadzić grę prawym skrzydłem i to przyniosło bardzo szybkie otwarcie wyniku. Świetnie akcję do środka ściął Łukasz Zwoliński i dokładnym uderzeniem zza pola karnego nie dał szans Hładunowi. Wystawianie go na skrzydle w końcu przyniosło efekty.

Zagłębie po utracie gola próbowało przejmować inicjatywę w spotkaniu, jednak w przodach kulała u niego dokładność. Na nic było mu większe posiadanie piłki, gdyż defensywa Lechii ustawiała się bardzo szczelnie i czekała na kontrataki. Gdy goście się wyszumieli, to gdańszczanie ponownie szybciej zaatakowali i po wywalczonym rzucie rożnym zadali drugi cios. Flavio Paixao świetnie odnalazł się w polu karnym i wystawił piłkę głową do Mario Malocy, który umieścił ją w pustej bramce. Chorwat udokumentował tym samym swój udany powrót po banicji do pierwszej drużyny.

Po drugim golu mecz się trochę uspokoił, a kontrola spotkania w wykonaniu Lechii mogła się podobać. Po 35. minucie nad stadionem rozpętała się gęsta śnieżyca, która z pewnością nie pomagała w płynnej grze.

Nieco lepiej w tej aurze odnalazło się Zagłębie, które niespodziewanie zdołało strzelić gola kontaktowego do szatni. Tym razem rzut rożny w jego wykonaniu przyniósł dobry efekt i trafienie zaliczył Patryk Szysz.

Lechia nie wypuściła wygranej z rąk

Śnieżyca przed startem drugiej połowy ustała i od razu miało to wpływ na obraz meczu. Obie strony więcej miały z gry i ponownie lepiej w tym aspekcie wyglądała Lechia Gdańsk. Wraz z upływem kolejnych minut coraz bardziej widoczna była dodatkowo jej świetna dyscyplina defensywna. Zagłębie starało się przebijać przez ten mur, ale niewiele mogło uczynić. Wszystko przez umiejętny doskok i bardzo dobre ustawienie stoperów w polu karnym.

Lechia po ponownym wyczekaniu rywala w 65. minucie znów odważniej zaatakowała i znów dało jej to bramkę. Niepilnowany na prawym skrzydle Jarosław Kubicki dobrze dograł piłkę w pole karne i akcję wykończył Żarko Udovicić po rykoszecie defensora gości. Ten gol już całkowicie podłamał Zagłębie i w kolejnych minutach, gdyby Lechia pokazała większą skuteczność, dość szybko wynik mógłby być o wiele wyższy. Tego wieczoru długimi momentami Lechia prezentowała się bardzo dobrze.

W końcówce spotkania obserwowaliśmy nieudolne próby strzelenia kontaktowego gola przez Zagłębie. Nawet Patryk Szysz nie potrafił tego uczynić, będąc na piątym metrze i mając przed sobą pustą bramkę. Lechia za to nieco uspokoiła ofensywne wypady, by nie doprowadzić do przypadkowej utraty gola. Powrót do dyscypliny defensywnej zdecydowanie jej się opłacił.

***

Zwycięstwo pozwoliło Lechii utrzymać się na 4. miejscu w lidze i zmniejszyć stratę do drugiej Pogoni na pięć punktów. Jeśli dyspozycja gdańszczan z tego spotkania utrzyma się na dłużej, może to przynieść pożądane długofalowe efekty. Zagłębie Lubin kolejkę kończy na 9. lokacie i jego strata do czołówki stała się spora. Trudno mu będzie już marzyć o wysokim miejscu na zakończenie sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze