Lechia Gdańsk nadal bez zwycięstwa. Tym razem zremisowała z Zagłębiem Lubin


Drużyna Szymona Grabowskiego nie zdołała się przełamać mimo atutu własnego stadionu

11 sierpnia 2024 Lechia Gdańsk nadal bez zwycięstwa. Tym razem zremisowała z Zagłębiem Lubin
Piotr Matusewicz / PressFocus

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Często słyszymy takie stwierdzenie w piłce nożnej i w niedzielne popołudnie tak właśnie się stało w Gdańsku. Lechia przy prowadzeniu 1:0 miała dużą szansę na dobicie Zagłębia Lubin, jednak duża nieskuteczność spowodowała, że goście zdołali ją skarcić i wyrwać jeden punkt. W grze beniaminka było widać lekką poprawę, ale nadal pewne mankamenty tam są, nad czym trzeba dalej pracować. Zagłębie za to zaliczyło trzeci mecz z rzędu bez porażki.


Udostępnij na Udostępnij na


Trudny powrót do PKO BP Ekstraklasy notuje Lechia Gdańsk. Drużyna z północy w trzech kolejkach zapunktowała zaledwie raz i wiele do życzenia pozostawiała jej formacja defensywna. Ciężka praca miała jednak przynieść pozytywne skutki i w drużynie była wiara, że u siebie z Zagłębiem Lubin będzie możliwość na przełamanie i pierwsze zwycięstwo w sezonie.

Rywal jednak nie był łatwy, bo o ile do tej pory Zagłębie wygrało tylko raz, o tyle w jego grze można było znaleźć trochę pozytywów. Przed spadkiem Lechii w meczach obu drużyn regułą były spore emocje, obfite w bramki. Ostatnie pięć meczów Lechii z Zagłębiem to minimum trzy gole w każdym z nich i to mogło rozbudzać apetyty na kolejne dobre widowisko. Takie faktycznie kibice na stadionie ujrzeli, bo sytuacji stwarzanych było sporo. Finalnie zakończyło się to remisem 1:1 i niektórzy na pewno mogli uznać, że w miarę sprawiedliwym. Na przełamanie Lechia Gdańsk musi nadal czekać.

Pokaz nieskuteczności

Obie drużyny od początku spotkania pokazywały nastawienie ofensywne. Dzięki temu można było obserwować momentami bardzo szybkie tempo gry, do tego wysoki pressing, który potrafił przynosić niespodziewane akcje podbramkowe. Żeby jednak nie było zbyt kolorowo, to z tych sytuacji w polu karnym rywala nic konkretnego nie wynikało. Kompletnie kulała skuteczność, co szczególnie było widoczne w Lechii Gdańsk. Statystyki pokazywały, że tyle samo sytuacji było zarówno pod bramką Dominika Hładuna, jak i Bogdana Sarnawskiego. Groźniej jednak momentami atakowali gospodarze, a najlepszą sytuację z kilku metrów zmarnował Tomas Bobcek.

W zespole gości spore problemy w tyłach miał chwalony ostatnio Igor Orlikowski. Młody defensor nie radził sobie z wyższym pressingiem i Lechia starała się nieraz wykorzystywać jego mniejsze doświadczenie. Były to sytuacje naprawdę bardzo dobre, które spokojnie mogły dać prowadzenie gospodarzom. W obronie Igora po meczu stanął trener Waldemar Fornalik: – Jeśli chciałbym zareagować zmianą, to musiałbym zmienić każdego, kto popełnił błąd. To tak też nie działa, jest to młody człowiek, który nabiera doświadczenia. Myślę, że to nie tylko jego wina była przy tych sytuacjach, bo dostawał piłki zbyt wolne, ale oczywiście musi się inaczej zachować.

Wróćmy do pierwszej odsłony. Zagłębie też miało coś z gry i najczęściej próbowało się odgryzać swoją lewą stroną. Tam liczono na Mateusza Wdowiaka, który zostawił dużo potu w walce z rywalami. Właśnie po akcji w tej strefie boiska najlepszą okazję dla gości zmarnował Dawid Kurminowski. Nie była to aż taka setka, jak w przypadku słowackiego napastnika gospodarzy, warto jednak docenić świetną reakcję Sarnawskiego i udaną interwencję.

Niewykorzystane sytuacje się zemściły

Nie przyniósł pressing gola przed przerwą, przyniósł po przerwie. Ponowne wyższe podejście pod obrońców Zagłębia pozwoliło na odbiór piłki przed „szesnastką” i w lekkim zamieszaniu tym razem górą był Tomas Bobcek, który wykorzystał niepewność Hładuna. Dla Słowaka było to pierwsze trafienie na boiskach PKO BP Ekstraklasy i dodatkowo bardzo cenne przełamanie, bo na jego bramki mocno w Gdańsku liczą.

Po tym golu na moment Zagłębie przycisnęło, ale brakowało celności. Lechia Gdańsk wyczekała ten moment i mocniej ruszyła do ataku, przez co spokojnie mogła i nawet musiała zamknąć ten mecz. Najpierw gospodarze zdołali strzelić gola na 2:0, ale minimalnie na spalonym był Bobcek. Chwilę później dwustuprocentową sytuację zmarnował wprowadzony z ławki Tomasz Wójtowicz. Jeśli jednak spojrzymy na występ słowackiego napastnika, to w tym meczu mógł spokojnie uzbierać hat-tricka, a mecz skończył zaledwie z jednym golem.

Sytuacja z pierwszej połowy, taka piłka na pewno niełatwa, ale to musi być bramka. Jest żal na pewno, bo mogłem mieć trzy bramki i nie mamy trzech punktów. Może, jakbyśmy mieli te trzy punkty, toby było inne podejście. Gdybym strzelił to w pierwszej połowie, potem drugą i trzecią, tobym zamknął ten mecz. Tomas Bobcek po meczu

Skoro nie udało się wykorzystać tylu szans, to Zagłębie Lubin postanowił rywala skarcić. Udało się to w ostatnim kwadransie, tuż po potrójnej zmianie przeprowadzonej przez Waldemara Fornalika. I to właśnie po akcji zmienników, czyli Adama Radwańskiego i Vaclava Sejka, ten drugi doprowadził do remisu, ustalając tym samym wynik spotkania. Podział punktów w Gdańsku i na pewno gospodarze mogą być zawiedzeni, mając na uwadze samą drugą połowę. Dla gości to trzeci mecz z rzędu bez porażki i na pewno nie najgorszy wynik wywieziony z Gdańska.

Lekki progres jest zauważalny

Porównując trzy pierwsze spotkania tego sezonu i ten rozegrany w niedzielne popołudnie, można dostrzec lekką poprawę w grze Lechii. Z całą pewnością wygląda co nieco lepiej fizycznie, bo znacznie łatwiej zawodnicy ruszali do pressingu. Pozwalało to też już na to, by tworzyć więcej sytuacji podbramkowych, z czym problem był ogromny. Nie jest to jednak nadal Lechia taka, jaka ma być docelowo. Do dobrze już znanych problemów w obronie należy ciągle dokładać sporą nieskuteczność. Gdyby z tym było lepiej, to już w tym meczu Lechia zdołałaby odnieść pierwsze w sezonie zwycięstwo.

Zaprezentowaliśmy się lepiej, na pewno wyglądaliśmy już jako zespół lepiej. Mamy duży niedosyt, bo nie zdobywaliśmy bramek, kiedy powinniśmy. Szczególnie sytuacja na 2:0, gdy Tomasz Wójtowicz musiał uderzyć w światło bramki. Powinniśmy tam strzelić gola, co by pewnie zamknęło ten mecz. Na pewno jeśli chodzi o ofensywę, był progres, ale nadal mieliśmy problemy, jeśli chodzi o obronę własnego pola karnego. Przez to też stracona bramka i powielony błąd z przeszłości. Niemniej jednak cały czas mam nadzieję, że będziemy podążali tą drogą i będziemy widzieć wspólnie lepszą grę i lepsze wyniki – Szymon Grabowski po meczu.

O problemach można mówić i pisać wiele. Dodatkowo cały czas ten zespół potrzebuje wzmocnień i w mijającym tygodniu do drużyny dołączył nowy środkowy obrońca, Kosowianin Bujar Pllana. To już kolejny ważny krok do tego, by ulepszyć formację defensywną. Kluczem też tu będzie nauka na błędach, bo tych w tyłach było już za dużo. Kolejną możliwością na przełamanie będzie wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice. Jeżeli faktycznie to nadal będzie szło w dobrym kierunku, to może będzie właśnie ten dzień.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze