Lech wygrywa po dobrej pierwszej połowie. Kolejna porażka Lechii u siebie


"Kolejorz" wykonał swój plan, natomiast Lechia po raz kolejny zawiodła kibiców

18 lutego 2018 Lech wygrywa po dobrej pierwszej połowie. Kolejna porażka Lechii u siebie

W ostatnim niedzielnym spotkaniu 23. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań pokonał na własnym stadionie Pogoń Szczecin (2:0), przerywając tym samym passę trzech z rzędu wygranych spotkań przez „Portowców”. Bohaterem poznaniaków został Darko Jevtic, który w pierwszej połowie meczu popisał się precyzyjnym uderzeniem, a w drugiej części spotkania zaliczył również asystę. 


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie pomiędzy Lechem a ekipą Pogoni było awizowane jako hitowe starcie tej kolejki. Poznaniacy pierwszy raz w 2018 roku występowali przed własną publicznością i bez wątpienia chcieli pokazać się lepiej niż w poprzedniej kolejce (0:0 z Arką). „Portowcy” natomiast przystępowali do tego spotkania w zgoła odmiennych nastrojach. Szczecinianie bowiem przyjechali do Poznania ze znakomitą passą trzech wygranych meczów z rzędu.

Dominacja Lecha w pierwszej połowie

W pierwszym meczu przed własną publicznością Lech Poznań zaczął od mocnego uderzenia. Piłkarze Bjelicy kontrolowali sytuację na boisku, szybko organizowali się w ataku i stwarzali sobie naprawdę dobre sytuację do strzelenia gola. Największym zagrożeniem dla Pogoni byli grający po lewej stronie Kostevych i Situm, przez którego przechodziła każda akcja gospodarzy. Goście próbowali się odgryzać, ale ich próby były słabe i zbyt nerwowo rozgrywane.

W 20 minucie będący na środku boiska Gajos otrzymał piłkę i szybko, na jeden kontakt, zagrał na prawą stronę do Jevtica. Szwajcar pociągnął z futbolówką kilka metrów, zszedł na lewą nogę i niczym chirurg precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Pogoni.

https://twitter.com/HubertMichno/status/965275487919591424

Lech zasłużenie objął prowadzenie i nie oddał go do końca spotkania. Gospodarze nie mogli przegrać tego pojedynku, ponieważ „Portowcy” nie wygrali jeszcze żadnego meczu, w którym jako pierwsi stracili bramkę. Co prawda każda passa kiedyś się kończy, ale nie tym razem.

Słaba druga połowa – oczy bolały

Druga część spotkania rozpoczęła się od ataków drużyny przyjezdnej. Goście nie mieli nic do stracenia i już pod koniec pierwszej połowy pokazywali, że będą jeszcze w stanie zagrozić Lechowi w tym meczu. W 53 minucie na placu gry zameldował się 20-letni Marcin Listkowski. Po jego wejściu gra Pogoni znacznie się ożywiła. Z upływem czasu piłkarze Runjaica przejmowali kontrolę nad meczem i byli coraz bliżej zdobycia bramki.

Lech Poznań w tej drugiej połowie grał naprawdę przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo. Zawodnicy Bjelicy byli tłem dla siebie samych. Ewidentnie w tym sezonie mają oni problem z rozegraniem dwóch połów na dobrym, wysokim poziomie. Lech w tej drugiej części nie wyglądał jak drużyna, która chce zdobyć mistrzostwo. Grali tak, jakby 1:0 w zupełności im wystarczało i nie zakładali tego, że jeden błąd może spowodować stratę dwóch punktów.

W pierwszej połowie poznaniacy tworzyli sobie mnóstwo okazji. Druga odsłona była na tyle słaba, że przez ponad 30 minut nie zagrozili bramce Załuski. Aż w końcu w 81 minucie Lech miał rzut rożny, który zakończył się golem. Z narożnika boiska piłkę w pole karne posłał Jevtic, który do bramki dorzucił również asystę.

Warci wyróżnienia

Po pierwszej połowie w drużynie Lecha można było wyróżnić kilku piłkarzy. Do najlepszych na boisku należeli Jevtic, Situm i Vujadinovic. W drugiej części tego spotkania z całej trójki poziom utrzymał tylko Jevtic, który w końcówce zaliczył asystę przy bramce Dilavera (wcześniej zdobył gola). Lech jednak nie wygrałby, gdyby nie fantastyczna interwencja Jasmina Burica, który najprawdopodobniej uratował „Kolejorza” przed stratą punktów. Dlatego jeśli chodzi o najlepszego piłkarza Lecha w tym spotkaniu, należy wybrać kogoś z dwójki Jevtic–Buric.

Jeśli chodzi o wyróżniającą się postać w drużynie Pogoni, to był nią środkowy pomocnik Jakub Piotrowski. Niespełna 21-latek był najlepszym zawodnikiem na boisku w ekipie Runjaica nawet w tej słabej pierwszej połowie. Piotrowski potrafi się zastawić, mocno stoi na nogach i ma dobre, mocne uderzenie. W tym sezonie wystąpił już w 18 spotkaniach na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Jak dotychczas udało mu się zdobyć trzy bramki (ostatni raz w poprzedniej kolejce przeciwko Sandecji).

Senne początki szóstej porażki Lechii u siebie

W pierwszym meczu tej niedzieli doszło do starcia pomiędzy Lechią Gdańsk a Piastem Gliwice. Obie drużyny zawodzą w tym sezonie i zdobycie trzech punktów w tym meczu było bardzo ważne.

Pierwszą połowę meczu wypadałoby przemilczeć, choć z dobrej strony pokazał się między innymi Sławomir Peszko. Jak widać, reprezentacyjnemu pomocnikowi nie przeszkadzają w niczym nocne atrakcje i telefony. To on dwukrotnie doprowadzał do groźnych sytuacji w polu karnym gliwiczan, ale jego koledzy nie potrafili wykorzystać tych okazji. W szranki z Jakubem Szmatułą stawał Flavio Paixao, a z pojedynków tych obronną ręką wychodził golkiper z drużyny z Górnego Śląska.

Emocji w pierwszych 45 minutach byłoby tyle… Gracze Waldemara Fornalika nie potrafili zagrozić bramce Lechii strzeżonej przez Kuciaka, ponieważ dobrze dysponowani byli Gerson i młody Chrzanowski, którzy skutecznie rozbijali akcję „Piastunek”.

Przebudzenie Piasta

Początek drugiej części spotkania nie zapowiadał gwałtownego wzrostu boiskowych atrakcji, jednak w 67. minucie po rzucie wolnym bramkę dla gości zdobył Mateusz Szczepaniak. Gliwiczanie byli zespołem widocznie lepszym, a w doliczonym czasie gry Lechię dobił Papadopulos.

Dla zawodników Piasta było to siódme spotkanie w Gdańsku z rzędu, w którym zdobyli co najmniej jedną bramkę oraz dziesiąte ze zdobytym minimum jednym golem przeciwko Lechii. To także koniec serii gdańszczan strzelających wcześniej we wszystkich ośmiu poprzednich kolejkach. Dzięki zwycięstwu gracze Piasta opuścili ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy, a do dzisiejszego oponenta mają już tylko dwa punkty straty.

Porażka w dzisiejszym meczu to nie jedyny problem Lechii

Na piętnaście minut przed zakończeniem meczu Lechii doszły kolejne problemy, bo wprowadzony po przerwie na murawę Rafał Wolski doznał urazu i musiał zejść z boiska. W związku z powyższym i tym, że trener Owen wykorzystał przysługującą mu liczbę zmian, zawodnicy z wybrzeża kończyli zawody w osłabieniu.

Bardzo możliwe, że Wolski będzie musiał pauzować dłuższy czas, a tym samym jego szanse na rosyjski mundial staną pod znakiem zapytania.

Komplet niedzielnych spotkań

Lechia – Piast 0:2 (0:0)

Lech – Pogoń 2:0 (1:0)

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze