LE: Remis drużyny Małeckiego z Marsylią


Eskisehirspor z Patrykiem Małeckim w składzie zremisował z faworyzowaną Marsylią 1:1. Pierwsi bramkę zdobyli piłkarze z Francji, ale w 62. minucie Nuhiu zdołał wyrównać. Co ciekawe, sędzią spotkania był Polak, Paweł Gil.


Udostępnij na Udostępnij na

Fatalna postawa ligowa Marsylczyków w ubiegłym sezonie sprawiła, że o elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów mogli oni zapomnieć. Ku pokrzepieniu serc kibiców „Les Phoceens” zdobyli Coupe de la Ligue i tym samym wywalczyli sobie miejsce w eliminacjach Ligi Europy. Rozgrywki rozpoczęli od III rundy, a rywalem francuskiego giganta na typ etapie jest turecki Eskisehirspor. Warto dodać, że jest to klub, w którym występuje były piłkarz Wisły Kraków, Patryk Małecki. To nie koniec polskich akcentów w tej potyczce, gdyż arbitrem pierwszego spotkania w Turcji był Paweł Gil.

Pierwszy oficjalny mecz nowego-starego szkoleniowca Marsylczyków rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami. Turecki zespół szaleńczo rzucił się do ataku, Marsylia zaś rozważnie i spokojnie czekała na błąd rywali. W 7. minucie meczu Eskisehirspor niespodziewanie mógł wyjść na prowadzenie. Po nieporozumieniu w defensywie gości Zengin stanął przed znakomitą szansą na zdobyciem bramki dla gospodarzy, ale całe to zamieszanie zakończyło się jedynie rzutem rożnym, który fatalnie wykonał Dede.

W 11. minucie spotkania sędzia Gil poprosił do siebie Patryka Małeckiego, ale nie miał bynajmniej zamiaru porozmawiać w rodzimym języku o pogodzie czy samopoczuciu piłkarza, tylko ostudził jego gorący charakter żółtą kartką. Chwilę wcześniej podobne upomnienie otrzymał kolega Małeckiego, Kamara.

Przez około kwadrans Eskisehirspor walczył zażarcie z faworyzowaną Marsylią o zdobycie środka pola i narzucenie swojego stylu gry. Potem jednak oba zespołu skupiły się na konstruowaniu ataków bocznymi sektorami boiska. Co chwila z trybuny zajmowanej przez kibiców gospodarzy słychać było charakterystyczne okrzyki: „Es Es Es Ki Ki Ki , Eski Eski Es”. Dzięki temu spotkanie, które nie należało do najciekawszych, nabierało kolorytu.

Zarówno gospodarze, jak i goście mieli swoje okazje, ale brakowało precyzji. Dopiero w przerwie napastnicy obu drużyn nastawili celowniki i zafundowali kibicom więcej emocji.

Już cztery minuty po zmianie stron Olympique Marsylia wyszedł na prowadzenie. Strzelcem bramki był Andre-Pierre Gignac, który został znakomicie obsłużony przez Amalfitano. Turcy rzucili się do odrabiania strat i osiągnęli zamierzony cel w 62. minucie meczu. Gola dla tureckiego zespołu zdobył Nuhiu, po dośrodkowaniu z lewej strony Dede.

Marsylczycy robili, co mogli, aby zdobyć bramkę na miarę zwycięstwa, ale defensywa gospodarzy wcale nie miała zamiaru poddać się bez walki. Świeżości w szeregach gości dodał Jordan Ayew, ale drużyna z Prowansji nie zdołała już zmienić rezultatu.

Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i przed Eskisehirsporem niezwykle trudne zadanie, gdyż zespół Patryka Małeckiego musi wygrać lub wysoko zremisować, aby awansować do IV rudny Ligi Europy.

Eskisehirspor 1:1 Olympique Marsylia

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze