Ordnung muss sein, czyli w jaki sposób Kosta Runjaic budował kadrę Pogoni


Niemiecki szkoleniowiec został obdarzony przez prezesa Mroczka sporym zaufaniem w kontekście doboru zawodników do drużyny

15 marca 2019 Ordnung muss sein, czyli w jaki sposób Kosta Runjaic budował kadrę Pogoni
Tomasz Folta / PressFocus

17 listopada 2017 roku, Kraków. Kosta Runjaic debiutuje na ławce trenerskiej Pogoni Szczecin. Jego nowa drużyna ulega „Białej Gwieździe” 0:1, a do najsłabszych na boisku należą dwaj skrzydłowi, z którymi w Grodzie Gryfa wiązano olbrzymie nadzieje – Adam Gyurcso oraz Dariusz Formella. Dwa miesiące później obu zawodników próżno szukać w szatni szczecińskiego klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

W styczniu 2016 roku Węgier przychodził do Pogoni jako potencjalna gwiazda. Zorganizowano nawet specjalną konferencję prasową, podczas której zaprezentowano nową „siódemkę”, a to akurat nie zdarza się zbyt często w przypadku „Dumy Pomorza”. Szybkonogi skrzydłowy liczył na to, że w ekstraklasie spędzi sezon, może półtora, po czym ruszy na podbój jednej z topowych lig europejskich. Wydawało się, że Madziar ma wszystko, co potrzebne, aby swoje założenie spełnić. Nie miał. Zabrakło mu charakteru, profesjonalizmu i momentami chłodnej głowy.

Taryfa ulgowa

Choć Adam miewał przebłyski geniuszu (wspomnijmy chociażby spotkanie z Wisłą Kraków w sezonie 2016/2017, w którym Węgier zdobył cztery gole), to zdecydowanie częściej irytował kibiców niepotrzebnymi zagraniami piętą, dryblingami, które kończyły się groźnymi stratami, czy też strzałami, po których piłki trzeba było szukać na boisku treningowym. Coraz częściej odnosiło się wrażenie, że Gyurcso znudził się Pogonią, a Pogoń Gyurcso. Pomimo to kolejni trenerzy „Portowców” wciąż stawiali na Węgra. Ile to już razy widzieliśmy sytuację, w której piłkarz – zwłaszcza w Lotto Ekstraklasie – gra za nazwisko…

Wszystko zmieniło się wraz z przejęciem drużyny przez Kostę Runjaicia. Niemiecki szkoleniowiec bardzo szybko zauważył, że skrzydłowy odpuszcza sobie grę w obronie, nie jest także w pełni skupiony na meczu. Nowy podopieczny podpadł mu już w Krakowie, zatem współpraca od samego początku nie układała się dobrze. Do końca rundy jesiennej Gyurcso uzbierał zaledwie 15 minut na boisku – czy trzeba coś jeszcze w tej kwestii dodawać? Dla wszystkich stało się jasne, że Węgier nie zagra już w granatowo-bordowych barwach. Sam zainteresowany dowiedział się o tym zresztą w sposób, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Trener Runjaić powiedział w obecności całej drużyny, że nie potrzebuje graczy, którzy są leniwi i nie stosują się do jego poleceń.

„Możecie mnie nienawidzić”

Los Węgra podzielił Dariusz Formella. Opiekun „Portowców” miał zastrzeżenia co do zaangażowania piłkarza wypożyczonego z Lecha Poznań. W sytuacji, w której znajdowała się wówczas Pogoń (ostatnie miejsce w tabeli po rundzie jesiennej), nie mogło być mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu. Trener zdawał sobie z tego sprawę i bezlitośnie pozbywał się słabych ogniw. Skreślił również Mate Tsintsadze, który rok wcześniej zasilił szeregi szczecinian za 100 tys. euro i nigdy nie zdołał przekonać, że wart był wydanej kwoty. W miejsce wspomnianej trójki Pogoń ściągnęła kilku nowych graczy.

Zimą do Szczecina zawitali Dawid Błanik, Adam Buksa, Morten Rasmussen oraz Łukasz Budziłek. Opiekun „Dumy Pomorza” bardzo jasno przedstawił nowym piłkarzom reguły gry. – Nie musicie mnie kochać. Możecie mnie nienawidzić, ale ja wymagam tylko tego, byście wygrywali mecze – mówił. Relacja zawodników z trenerem wcale nie była jednak taka chłodna. Gracze nie tylko nie nienawidzili swojego coacha, ale zaczynali wręcz traktować go jako swój autorytet. Wielu z nich wskazywało na niezwykłe kompetencje interpersonalne Runjaicia, inni doceniali jego warsztat trenerski. Kosta osiągnął swój cel – pracował z grupą ludzi, którym chciało się chcieć.

Nowe rozdanie

Sezon 2017/2018 był dla Pogoni bardzo trudny, jednak dzięki doskonałej pracy Kosty Runjaicia udało się go uratować. Podczas gdy mundial trwał w najlepsze, trener wraz z zarządem pracował nad ustaleniem kadry na nadchodzące rozgrywki 2018/2019. Klub ze stolicy województwa zachodniopomorskiego szybko uporał się z zakontraktowaniem Mariusza Malca, Zvonimira Kozulja, Soufiana Benyaminy, Radosława Majewskiego i Davida Steca. Nieco później do drużyny dołączyli także Iker Guarrotxena, Tomas Podstawski i Michał Żyro, który został wypożyczony z angielskiego Wolverhampton. Nie obyło się, rzecz jasna, bez pożegnań. Tym razem Kosta Runjaić posunął się o krok dalej i – kolokwialnie mówiąc – odpalił trzech wychowanków.

Pakować walizki musieli Robert Obst, Łukasz Zwoliński, a także Dawid Kort. Ten ostatni miał na pieńku ze szkoleniowcem właściwie od samego początku ich współpracy. Po rzeczonym spotkaniu z Wisłą Kraków „Korcik” udał się wraz z kilkoma innymi zawodnikami do klubu nocnego, nie bacząc na obowiązkową regenerację pomeczową. Trener dawał swojemu piłkarzowi kilka szans, ten jednak nie potrafił wykorzystać żadnej z nich. Runjaiciowi nie było po drodze również z Cornelem Rapą, który w konsekwencji trafił do Cracovii. Niewypałem okazał się natomiast transfer Mortena Rasmussena. Przed rozpoczęciem kampanii 2018/2019 szkoleniowiec wezwał Duńczyka na rozmowę i obwieścił mu, że będzie u niego dopiero trzecim wyborem. Niedługo później doświadczony napastnik rozwiązał za porozumieniem stron umowę z Pogonią i trafił do cypryjskiego Enosis Neon Paralimni.

Kosta Runjaić to człowiek spoza polskiej karuzeli trenerskiej. Ktoś, kto nie jest zamieszany w żadne układy. Prowadzi więc zespół po swojemu, biorąc pełną odpowiedzialność za dokonywane wybory. W Szczecinie ma możliwość tworzyć autorski projekt, co bez wątpienia było dla niego ważną kwestią, gdy rozważał, czy powinien pozostać w Grodzie Gryfa. Ostatecznie zdecydował się prolongować umowę, która obowiązuje do czerwca 2022 roku. Obecnie jego najważniejszym celem jest awans do górnej ósemki, a później… trudno cokolwiek przewidywać.

Pogoń jest bowiem drużyną, która potrafi ograć Legię 2:1, ale również przegrać 0:3 z Zagłębiem Lubin. Istotne w kontekście walki o wysoką lokatę na koniec rozgrywek wydaje się pytanie o jakość zmienników. Sprowadzeni zimą skrzydłowi – Jin Izumisawa i Santeri Hostikka – to wciąż dwie niewiadome. Pozyskany z Wisły Kraków Jakub Bartkowski to natomiast zawodnik solidny, jednak nie można powiedzieć, że jego przyjście to dla zespołu skok jakościowy.

Kończąc wątek roszad kadrowych, godzi się wspomnieć o opuszczeniu Pogoni przez Sebastiana Rudola. Kolejny z wychowanków szczecińskiego klubu okazał się zbędny w układance Runjaicia. Zawodnik, który zawsze odznaczał się niesamowitym profesjonalizmem, pożegnał się z klubem swojego życia z wielką klasą. Odręcznie napisał list do prezesa Mroczka, w którym dziękował za wszystko, co dała mu „Duma Pomorza”. Po kilku dniach tekst został opublikowany, a kibice docenili gest obrońcy. Na wypożyczenie do Odry Opole udał się z kolei Dawid Błanik, zaś Tomasz Hołota został przesunięty do rezerw Pogoni.

„Kto chce piwo, ten pije piwo”

Odwrócimy nieco konwencję i na zakończenie wrócimy do samych początków pracy Kosty Runjaicia w Szczecinie. Niemiec objął zespół po Macieju Skorży, od którego różni się niczym ogień od wody. Polski trener zabraniał „Portowcom” pić kawę, ponieważ wypłukuje ona magnez, natomiast podczas klubowego grilla na ruszcie znaleźć można było tylko warzywa, łososia i nieco kurczaka, zaś kiełbasa była surowo wzbroniona. Jakież było zdziwienie piłkarzy Pogoni, gdy przed jednym z pierwszych meczów Kosta Runjaić zaprosił całą drużynę do baru i zaproponował piwo lub wino – do wyboru. Niemiec wiedział, że w trakcie kryzysu trzeba w pierwszej kolejności zadbać o to, aby utworzyła się drużyna. Przecież szklanka piwa nie sprawi, że zawodnik będzie gorzej grał następnego dnia…

Być może właśnie takie ludzkie podejście jest kluczem do sukcesu trenerskiego Kosty Runjaicia? Nie można co prawda zapominać o jego warsztacie i zdolnościach analitycznych, które doceniała nawet telewizja ZDF, jednak wydaje się, że właśnie sposób zarządzania grupą odróżnia urodzonego w Wiedniu fachowca od innych szkoleniowców Lotto Ekstraklasy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze