Konrad Michalak – z peryferii na piłkarskie salony


Skrzydłowy Wisły Płock na drodze do gry w kadrze Nawałki?

19 lutego 2018 Konrad Michalak – z peryferii na piłkarskie salony
materiały prywatne zawodnika

20-letni pomocnik Wisły Płock rozpoczął nowe rozgrywki z wysokiego C, w pierwszym meczu rundy wiosennej zawodnik „Nafciarzy” pokazał kilkukrotnie niesamowite przyśpieszenie, zdobywając również bramkę, która dała podopiecznym Jerzego Brzęczka prowadzenie w domowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze.


Udostępnij na Udostępnij na

Droga Konrada Michalaka do ekstraklasy była długa, dosłownie i w przenośni. Swoją przygodę z piłką zaczynał w niewielkim Żaganiu – miejscowości w województwie lubuskim, gdzie dość szybko okazało się, że mimo młodzieńczego wieku przerasta swoich rówieśników pod względem umiejętności piłkarskich.

Jego talent został wypatrzony przez jednego z trenerów klubu UKP Zielona Góra – Michała Grzelczyka, który za punkt honoru postawił sobie ściągnięcie młodego piłkarza do swojego zespołu. Dużym problem w realizacji tego celu była odległość, która dzieli Zieloną Górę od Żagania, bo wynosi ona 50 km. Kolejnym ważnym czynnikiem, który nie ułatwiał przeprowadzki, z pewnością był wiek, w jakim wtedy znajdował się piłkarz. Mowa przecież o 13-latku, który miał opuścić rodzinne strony.

Z pomocą ponownie przyszedł zielonogórski szkoleniowiec, który… kilka razy w tygodniu przyjeżdżał po Michalaka o 7 rano po to, by utalentowany pomocnik miał możliwość dalszego rozwoju. Sytuacja ta miała miejsce aż do ukończenia szkoły podstawowej przez żaganianina, po tym czasie przyszła pora na podjęcie pierwszej decyzji, która miała zaważyć na dalszych losach piłkarskiej kariery.

Młody zawodnik wraz z mamą doszedł do wniosku, że… najwyższy czas na wyprowadzkę z rodzinnego domu do oddalonej o 50 km Zielonej Góry. Tak zaczęła się wspinaczka młodego pomocnika „Nafciarzy” po szczeblach futbolowej kariery.

Miłe złego początki

Michał Grzelczyk zrealizował postawiony przed sobą cel, udało mu się sprowadzić Konrada Michalaka pod swoje skrzydła, ale to wcale nie oznaczało, że wszystkie problemy zniknęły. Zawodnikowi mocno we znaki dawała się tęsknota za rodziną, co z pewnością nie ułatwiało mu aklimatyzacji i piłkarskiego rozwoju. Po przeprowadzce „Konio” został zakwaterowany w zielonogórskim internacie – dwupiętrowym budynku, który młodzi sportowcy dzielili z dziewczynami mieszkającymi poziom wyżej.

Z biegiem czasu młody pomocnik przełamał lody i zaczął nawiązywać znajomości w nowym otoczeniu, co znacznie poprawiało jego samopoczucie, pozwalało zapomnieć o rodzinnym domu i tęsknocie za bliskimi. Kiedy uzdolniony zawodnik uporządkował swoje osobiste życie, w końcu przyszła pora na pokazanie pełni swojego talentu.

Wśród rówieśników obecny piłkarz Wisły Płock wyróżniał się na tyle, że przykuł uwagę największych klubów w Polsce, zainteresowanie Michalakiem wykazywały Legia Warszawa i Zagłębie Lubin. Dla skrzydłowego wybór między dwoma tymi zespołami od samego początku był oczywisty, skoro od małego sympatyzował z warszawską Legią, to decyzja mogła być tylko jedna, ale… na przeszkodzie stanęła mama piłkarza, która z racji odległości próbowała przekonać go, aby zdecydował się na przenosiny do Lubina.

Koniec końców udało się jednak dopiąć przeprowadzkę z zielonogórskiego UKP do stołecznej Legii, tym samym przed ówczesnym nastolatkiem otworzyła się szansa, by zrealizować swoje marzenia.

Stolica wita

Tym samym w wieku 16 lat młody pomocnik zaliczał kolejną przeprowadzkę, z Zielonej Góry przeniósł się do oddalonej o 500 km od rodzinnego domu Warszawy. Początki, podobnie jak w stolicy województwa lubuskiego, nie należały do najłatwiejszych. Michalak trafił do internatu prowadzonego przez księży salezjanów, w którym panował wielki rygor, co nie ułatwiało startu w stołecznym mieście. Zresztą sam zawodnik wydawał się nieco wystraszony wizją występów w zespole ze stadionu przy ulicy Łazienkowskiej.

Przychodząc do Legii, nie mógł przecież liczyć, że z miejsca stanie się ważną postacią drużyny i dostanie szansę, by pokazać pełny wachlarz swoich umiejętności, ale obawy nastolatka okazały się bezpodstawne, mówiąc kolokwialnie, wszedł z buta do składu młodzieżowych ekip warszawskiego klubu i stał się ich wiodącą postacią.

Jednak nie zawsze wszystko szło po myśli piłkarza, w czasie pobytu Michalaka w Legii pojawiały się również łzy, a to za sprawą jego piłkarskiego „ojca” – Jacka Magiery. Kiedy wydawało się, że rozwój kariery przebojowego pomocnika przepływa naturalnie, przyszło spore tąpnięcie. Pokonujący kolejne szczeble futbolowej drabinki zawodnik z Żagania występował regularnie w barwach rezerw stołecznego zespołu i przygotowywał się do wyjazdu na obóz, ale inaczej sytuację widział „Magic”, który postanowił młodemu piłkarzowi pokazać miejsce w szeregu i wysłał go na okres przygotowawczy, ale do… CLJ, co było sporym ciosem dla prawoskrzydłowego.

Jak mówi staropolskie przysłowie, co cię nie zabije, to cię wzmocni, tak też było we wspomnianym przypadku, „Konio”, którego ambicje zostały mocno podrażnione, zawziął się i za punkt honoru postawił sobie, że udowodni Magierze, iż ten się pomylił, wysyłając go na obóz z juniorami warszawskiego zespołu. W czasie okresu przygotowawczego pomocnik występował w sparingach z opaską kapitana, będąc przy tym zawodnikiem, który wyróżniał się na tle rówieśników.

Historia ta była kolejną, która budowała charakter młokosa z Żagania, z czasem ugruntował on swoją pozycję w drużynie rezerw, stał się kluczowym graczem w rozgrywkach młodzieżowej Ligi Mistrzów, a naturalnym krokiem było włączenie go w szeregi pierwszego zespołu, z którym Michalak udał się na obóz do Hiszpanii, jak i doczekał się wymarzonego debiutu w ekstraklasie, wchodząc na boisko w wyjazdowym spotkaniu Legii z Piastem Gliwice. Tym samym realizując swe dziecięce marzenia.

Warszawskie pożegnanie

Kiedy wydawało się, że przebojowy pomocnik zadomowi się w kadrze pierwszej drużyny, okazało się, że władze Legii mają na nastolatka nieco inny pomysł. W zimowej przerwie 2016/2017 trafił na wypożyczenie do występującego na boiskach pierwszej ligi Zagłębia Sosnowiec, które wówczas biło się o awans do grona najlepszych drużyn w Polsce.

Jak wiadomo, zaplecze ekstraklasy nie jest miejscem, gdzie możemy spotkać wirtuozów piłkarskich, dlatego można było mieć spore wątpliwości, czy wątły Michalak odnajdzie się wśród rzeźników i przecinaków. Okazało się, że obawy były bezpodstawne, a wypożyczony z Legii zawodnik spełnił pokładane w nim nadzieje i należał do wyróżniających się graczy w śląskim klubie. W barwach Zagłębia zaliczył 15 spotkań, zdobywając dwie bramki i dorzucając do tego asystę.

Co prawda misja pod tytułem „awans” zakończyła się w Sosnowcu niepowodzeniem, ale „Konio” mógł być zadowolony ze swojej dyspozycji, zresztą nie byłby w tych opiniach odosobniony, bo również osoby decyzyjne w Warszawie stwierdziły, że pomocnik przerasta umiejętnościami zaplecze ekstraklasy i pora, by udowodnił to w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Przełomowy moment

Przygotowania do sezonu 2017/2018 również zaczął w barwach stołecznego klubu, gdzieś podskórnie licząc pewnie, że w końcu dostanie szansę przedstawienia się warszawskiej publiczności. Zwłaszcza że nie były to marzenia ściętej głowy, dobrze przepracowany okres przygotowawczy, występy w przedsezonowych sparingach i mecz przeciwko Mariehamn w eliminacjach do Ligi Mistrzów okraszony bramką, jednak okazało się, że wszystko to nie wystarczyło do przekonania szkoleniowców warszawskiej Legii do swojej osoby.

Młody legionista zdecydował się na kolejną przeprowadzkę, zamienił stołeczne miasto na Płock, w barwach którego miał zdobyć potrzebne do gry w ekstraklasie doświadczenie. Michalak mimo młodego wieku sprawia wrażenie poukładanego i rozsądnego faceta, który potrafi analizować sytuację i wybierać najlepszą dla swojej kariery drogę rozwoju.

Nie inaczej było i tym razem, Płock okazał się doskonałym wyborem. Pomocnik „Nafciarzy” wystąpił w 15 spotkaniach ekstraklasy, w których zdobył jedną bramkę, dokładając do tego dwie asysty. Dobre występy zostały dostrzeżone również przez najważniejsze osoby polskiej piłki i młody gracz doczekał się powołania do kadry U-21 prowadzonej przez Czesława Michniewicza. Cóż za zdziwienie, również na arenę międzynarodową Michalak wszedł, wyważając z buta drzwi, stał się ważną postacią w szeregach młodzieżówki. W czterech spotkaniach z orzełkiem na piersi, w których do tej pory wystąpił gracz Wisły Płock, zdobył on dwie bramki.

Biorąc pod uwagę postępy, które czyni „Konio”, oraz liczbę pomocników znajdujących się w dorosłej kadrze, wydaje się, że pogłoski o przyszłym powołaniu dla młodego pomocnika wywodzącego się z Żagania nie są tylko wymysłem dziennikarzy i prawoskrzydłowy powinien spodziewać się wezwania od Adama Nawałki szybciej niż później. Jeśli tak się stanie, będzie to nagroda za ciężką i mozolną pracę, którą Michalak odbył z małej miejscowości, by trafić na piłkarskie salony.

Komentarze
Piotr Caliński (gość) - 6 lat temu

Zagłębie Sosnowiec jest klubem Zagłębie Dąbrowskiego a nie klubem ze śląska panie redaktorze....

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze