Po trzech kolejkach eliminacji do mistrzostw świata w 2018 roku Argentyna w strefie południowoamerykańskiej zajmuje miejsce drugie... od końca. Jeśli Tata Martino nie obudzi w swoim zespole utraconego ducha walki na mecz z Kolumbią, federacja może w trybie ekspresowym zająć się pakowaniem walizek szkoleniowca.
Na wstępie przypomnę – Argentyńczycy jeszcze przez przynajmniej trzy lata mogą dumnie nazywać się wicemistrzami świata, w lipcu zaś ustąpili tylko reprezentacji Chile w walce o czempionat Ameryki Południowej. Mowa o reprezentacji, która poczyniła olbrzymie postępy. Ostatni raz medale na odbywających się bezpośrednio po sobie mistrzostwach świata i Copa America zdobyła drużyna, w której grał niejaki Diego Maradona – srebro na MŚ 1990, złoto na CA 1991.
Podobieństwa między obiema sytuacjami? Na mundialu we Włoszech w finale ulegli 0:1 reprezentacji Niemiec, a mistrzostwa kontynentu rozgrywane były w Chile. Analogii wystarczająco wiele, aby zapytać, jak Argentyńczykom przebiegły następne eliminacje? Otóż na mistrzostwa do Stanów Zjednoczonych w 1994 roku pojechali, ale cierpiąc męki. O mały włos nie ustąpili miejsca w swojej grupie Paragwajowi (niegdyś strefa Ameryki Południowej w eliminacjach do mistrzostw świata dzielona była na dwie grupy – przyp. red.), musieli natomiast uznać wyższość Kolumbii. Ta ostatnia (w domu) pokonała drużynę prowadzoną przez Alfio Basile 2:1, na wyjeździe zaś… 5:0.
Ostatecznie, aby pojechać do USA, Albicelestes musieli rozegrać baraż z Australią. Dwumecz wygrali różnicą jednej bramki. Na turnieju wszystko, na co było ich stać, to wyjście z grupy. Po drugim meczu z Nigerią zdyskwalifikowany za doping został Maradona. Bez swojego najważniejszego gracza drużyna rozegrała dwa mecze – grupowy, przegrany z Bułgarią Stoiczkowa 0:2 oraz spotkanie w 1/8 finału, przegrane 2:3 z Rumunią Hagiego. Przyznajcie, że interesujący scenariusz.
Trener na musiku, kadra – niekoniecznie
Jak wygląda to dzisiaj? Powyższe dygresje możemy traktować jako ciekawostkę, ale nie jako wytyczną – za wcześnie, aby skreślać i drużynę, i trenera. Jednak ten ostatni ma się czego obawiać, gdyż jego głowy domagają się sami kibice. Pierwsze zgrzyty na linii Martino – opinia publiczna pojawiały się już przed Copa America, kiedy trenerowi zarzucano grę bez polotu w składzie naszpikowanym wirtuozami. Sytuacji nie zmienił nawet zdobyty srebrny medal na rzeczonym turnieju. Dla bardziej gorliwych zwolenników pozbycia się selekcjonera, powodem był raczej brak krążka o nieco szlachetniejszym kolorze aniżeli faktyczny sukces kadry. Szalę goryczy przelewa początek trwających eliminacji.
8 października Argentyna uległa na swoim boisku reprezentacji Ekwadoru 0:2, sześć dni później na wyjeździe bezbramkowo zremisowała z Paragwajem. W normalnych okolicznościach oba mecze Tevez i spółka powinni z łatwością wygrać. Drugą przerwę na mecze eliminacyjne podopieczni byłego menedżera Barcelony rozpoczęli w Buenos Aires od wywalczonego w słabym stylu remisu 1:1 z jeszcze słabszą Brazylią. Wszystkie trzy spotkania Argentyńczycy zagrali bez specjalnego zaangażowania, co tabela odzwierciedla następująco – trzy mecze, dwa punkty, dziewiąte miejsce na 10 możliwych. Kibice szaleją, a Martino stąpa po bardzo cienkim lodzie.
So Tata will go if Argentina lose against Columbia..but ARG need the points. #OneGottaGo
ARG or Tata pic.twitter.com/lrZYpv7Lcw
— Naseeha (@FCNazalona) November 15, 2015
Przyczyn szukać można w problemach kadrowych. W żadnym z trzech meczów eliminacyjnych nie zagrał kontuzjowany od września Lionel Messi, Sergio Agüero znalazł się w kadrze tylko na mecz z Ekwadorem, z Brazylią natomiast nie zagrał Carlos Tevez. Nieobecni są również: Ezequiel Garay, Facundo Roncaglia, Pablo Zabaleta i Javier Pastore. Kontuzje dziesiątkują zespół, jednak który trener byłby niezadowolony, gdyby w meczu mógł wystawić w formacji ofensywnej Higuaina, Di Marię, Lavezziego, Dybalę i Gaitana? Do tego dochodzi defensywa, która pierwszy raz od paru lat obfituje w piłkarzy znających się na swoim fachu, wystarczy wspomnieć o Otamendim, Mascherano czy Rojo.
Stawiając fakt w ten sposób, selekcjoner nie ma wiele na swoją obronę – wymienieni wyżej piłkarze grać potrafią. Realnie jednak należy zauważyć, że bez trzech muszkieterów, których w meczu z Brazylią już nie było, Argentyna traci nie tylko swoją siłę rażenia, ale i pewność siebie. Kiedy Messi jest na boisku, partnerzy wiedzą, że jednym zagraniem potrafi zmienić los każdego spotkania. Nie ujmując żadnemu ze zdrowych i gotowych do gry piłkarzy, mogłoby się wydawać, że oni tej pewności kadrze nie zapewniają. Magik z Barcelony od lat jest ostoją zespołu i to w nim pokładane są największe nadzieje, jednak drużyna musi udowodnić, że stać ją na coś więcej bez swojego kapitana i dwóch goleadorów. Po Maradonie Argentyna czekała na jakikolwiek medal ponad dekadę…
Mecz Kolumbia – Argentyna może być dla Gerardo Martino ostatnią szansą. Gospodarzom też nie wiedzie się tak, jak mogliby tego oczekiwać. Zwycięstwo nad Peru, porażka z Urugwajem i remis z Chile dają podopiecznym Jose Pekermana 5. miejsce w tabeli. Przeciwko Albicelestes nie wybiegną na boisko kontuzjowany Jackson Martinez oraz zawieszeni za kartki Carlos Sanchez i Santiago Arias.
Ostatni mecz obu drużyn to zwycięstwo Argentyńczyków w karnych w ćwierćfinale tegorocznych Copa America. Spotkanie będzie dla Kolumbijczyków doskonałą szansą na rewanż. Jeśli goście nie wywiozą we wtorek z Barranquilli korzystnego wyniku, wieść o tym, że trener stracił panowanie nad sytuacją, pójdzie w świat. A jeśli dotrze do Buenos Aires, gdzie mieści się siedziba Argentyńskiej Federacji Futbolu, na arcyważny mecz z Chile zespół może wyjść pod batutą nowego trenera.