Klęska Legii!


2 października 2010 Klęska Legii!

Około 17 tysięcy kibiców, którzy przyszli na stadion przy ul. Łazienkowskiej chciało zobaczyć kolejne zwycięstwo swojego zespołu. Tymczasem koncert dała Lechia Gdańsk, która sensacyjnie pokonała legionistów aż 3:0!


Udostępnij na Udostępnij na

Po zwycięstwie z Lechem wydawało się, że Legia może w końcu wjechać na właściwe tory. Tezę tą warszawianie chcieli potwierdzić już od początku spotkania ligowego z Lechią, jednak podopieczni Tomasza Kafarskiego też mieli zamiar pokazać, że ich miejsce w czołówce tabeli nie jest przypadkowe.

Hubert Wołąkiewicz udowodnił, że powołanie do kadry narodowej nie było przypadkiem
Hubert Wołąkiewicz udowodnił, że powołanie do kadry narodowej nie było przypadkiem (fot. gornikzabrze.pl)

Jako pierwszy bliski zmiany rezultatu był Ariel Cabral, który w 8. minucie, po świetnym podaniu Manu w sytuacji sam na sam, minimalnie spudłował. Sygnał do ataku w drużynie Lechii dał Lukjanovs, który minąwszy dwóch rywali oddał jednak niecelny strzał. W pierwszej połowie zgromadzeni na stadionie przy ul. Łazienkowskiej kibice byli świadkami meczu walki – obie drużyny rzadko przedostawały się w pole karne przeciwnika, a zarówno Paweł Kapsa jak i Marijan Antolović nie mieli zbyt wiele pracy. W 23. minucie na strzał z około 30 m zdecydował się Borysiuk, który także nie zagroził bramkarzowi „Biało-zielonych” i to była ostatnia godna odnotowania akcja tej części gry.

Drugą odsłonę lepiej zaczęli niesieni bardzo głośnym dopingiem swoich fanów legioniści. Na plac gry wszedł Bruno Mezenga, który kilkakrotnie pokazywał dobrą grę głową. Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, którzy często zapędzali się w pole karne gości, nie stwarzając sobie jednak zbyt wielu dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. W 60. minucie legionistów przed utratą bramki uratował Antolović, który powstrzymał w sytuacji sam na sam Buvala. Sprowadzony stosunkowo niedawno napastnik wykazywał wielką chęć do gry i 10 minut później jego ambicja została sowicie wynagrodzona. Świetnie zachował się Lukjanovs, który ograł Kiełbowicza i dograł do niepilnowanego przez Astiza Francuza, któremu nie pozostało nic innego, jak wpakować piłkę do bramki.

Myliłby się ten, kto by pomyślał, że drużyna prowadzona przez Tomasza Kafarskiego, będąc na prowadzeniu przy Łazienkowskiej cofnie się do głębokiej obrony. Wręcz przeciwnie – stracona bramka zasiała zamęt w szeregach warszawian, którzy nie mogli znaleźć pomysłu na rozpracowanie dobrze grających gdańszczan. Bezbarwną grę zespołu Macieja Skorży wykorzystali goście, którzy na minutę przed końcem wyprowadzili kolejny cios. Po zgraniu piętką ładnym, płaskim strzałem popisał się Hubert Wołąkiewicz, który nie tak dawno został powołany przez Franciszka Smudę do reprezentacji Polski.

Obraz nędzy i rozpaczy zespołu Legii dopełniła akcja z 94. minuty. Znajdujący się na prawej stronie Deleu swoją indywidualną szarżę zakończył świetnym podaniem w pole karne. Tam czekał Paweł Nowak, który strzałem z kilku metrów, przypieczętowując wspaniałe zwycięstwo drużyny Tomasza Kafarskiego. Warto dodać, że na zwycięstwo Lechii na stadionie przy ul. Łazienkowskiej kibice „Biało-zielonych” czekali aż 49 lat!

Komentarze
~gjgjhg (gość) - 14 lat temu

Gdzie jestes lamusku,co powiedziales ze zobaczymy
jeszcze czy legia nie zdobedzie Mistrza Polski,dobrze
obstawialem ze legia nawet nie bedzie miala miejsca 3
miejsca w lidze,lubie ta druzyne,ale tez jestem
realista,nie jak kibice legii pier.....lili ze
napewno legia zdobedzie mistrza polski i zaden zespol
z Ekstraklasy im nie dorowna,toz jasne bo nie dlugo
beda grali w 1 lidze polskiej ha ha ha ha

Odpowiedz
batisan (gość) - 14 lat temu

hahaha!No nie powiem.Jakos tak bardzo cieszy mnie ten
wynik...RTS!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze