Kapustka bez powołania. Panie Sousa, czy to na pewno dobra decyzja?


Portugalczyk ogłosił ostateczną listę powołanych zawodników. Nie znalazł się na niej Bartosz Kapustka

15 marca 2021 Kapustka bez powołania. Panie Sousa, czy to na pewno dobra decyzja?
Tomasz Kudała / PressFocus

Kolejna konferencja Paulo Sousy budziła nie mniejsze zainteresowanie niż te poprzednie. To na niej selekcjoner miał zaprezentować ostateczne zestawienie zawodników, których wybrał. To oni przyjadą na pierwsze zgrupowanie i powalczą o punkty w eliminacjach do MŚ. Musiał zredukować liczbę zawodników, których pierwotnie powołał. Niestety, kilku z nich był zmuszony odrzucić, co nigdy nie jest przyjemną czynnością. Jednym z nich jest wyróżniający się w ostatnim czasie w szeregach Legii Warszawa 24-letni Bartosz Kapustka. Spośród wszystkich odsuniętych brak "Kapiego" budzi największe zdziwienie. Zastanówmy się, co mogło kierować wyborem Paulo Sousy i dlaczego jego nieobecność odbiła się takim echem oraz spowodowała poruszenie w środowisku kibicowsko-piłkarskim, Czy młody zawodnik ma już zamknięte drzwi do kadry, a może jeszcze będzie w stanie pojechać nawet na mistrzostwa Europy?


Udostępnij na Udostępnij na

Od czasów fantastycznego Euro w 2016 roku 24-latek przygasał. W niczym nie przypominał tego chłopaka, który oczarował wszystkich we Francji. Nie grał praktycznie wcale, wyjazd za granicę mu nie pomógł w karierze. W końcu, aby ją ratować, Kapustka powrócił do Polski i odżył przy Łazienkowskiej 3.

Piłkarz miesiąca to za mało?

Początkowe mecze Kapustki w Legii, jak choćby ten z Rakowem w 1. kolejce, nie należały do najwybitniejszych. Mało grał, więc stopniowo wchodził do drużyny. Pojawiały się już głosy ekspertów, że nawet w Legii nie potrafi się przebić i ekstraklasa to za wysokie progi. Jednak stopniowo, mecz po meczu, zagranie po zagraniu, zaczął wyłaniać się Kapustka z francuskich boisk. Chwalił go prezes Zbigniew Boniek. I rzeczywiście nie było to przesadzone, gdyż pomocnika naprawdę przyjemnie się oglądało. Widać, że wraca do dawnej dyspozycji.

Grał na tyle dobrze, że rywale polowali na jego nogi. Po jednym z brutalnych ataków musiał pauzować, ale względnie krótko, choć wyglądało to naprawdę mocno nieciekawie. Po Nowym Roku Kapustka wcale nie spuścił z tonu. Wręcz przeciwnie – grał, strzelał, asystował. Nie umknęło to czujnemu oku obserwujących i zaowocowało przyznaniem nagrody piłkarza miesiąca w ekstraklasie! Jego forma nie uszła też uwadze Paulo Sousy. Nic dziwnego, skoro Kapustka wyróżniał (i dalej wyróżnia) się znacznie na tle rodzimej ligi. 24-latek został powołany do szerokiego składu kadry i wiele wskazywało, że zapewni sobie miejsce w ostatecznym zestawieniu. Sousa zdecydował inaczej i na powrót do reprezentacji „Kapi” musi jeszcze trochę poczekać.

Kapustka bez powołania: rozczarowanie czy motywacja?

Kilka lat temu na skalę reprezentacji Kapustka był fenomenem. Gol w debiucie, dobry zawodnik na Euro i przede wszystkim młody! Powiało optymizmem dla przyszłości polskiej piłki. Fakt, że jego rozwój tak gwałtownie wyhamował, wielu martwił. Tak naprawdę to on tym, że w tak młodym wieku trafił do seniorów, wyszedł poza schemat, normę. Grywał potem w U-21, jednak ówczesny selekcjoner Adam Nawałka poważnie rozważał go w dorosłej reprezentacji. To sporo mówi o zawodniku, musiał czymś do siebie przekonać, a nie grać na ładne oczy.

Teraz była okazja, aby Kapustka po ponad czterech latach założył koszulkę z orzełkiem na piersi wśród seniorów. Wbrew pozorom „Kapi” to nadal młody zawodnik, mimo że tyle już doświadczył. Sporo lat gry przed nim. Bezzasadne było spisywanie go na straty, gdy nie grał wcale, oraz niepotrzebne jest wychwalanie go teraz. Dajmy mu spokój i czas. Niech utrzyma tak dobrą dyspozycję przez dłuższy czas, to selekcjoner na pewno o nim nie zapomni. Może nawet lepiej, że teraz został pominięty. Da mu to kopa do dalszej pracy.

W rozmowie z oficjalną stroną Legii Warszawa Kapustka docenił wyróżnienie, jednak nie daje się ponieść emocjom.

– To wielka przyjemność, natomiast zachowuję chłodną głowę. Dalej skupiam się na tym, aby grać jak najlepiej w Legii Warszawa, i chcę zrobić wszystko, by znaleźć się na kolejnej liście reprezentacji – przyznał 24-latek.

Takim pozytywnym impulsem było już to pierwsze powołanie. Selekcjoner dał sygnał: Bartku, pracuj. Mam cię na oku. Mimo odsunięcia teraz na pewno nie wypada z orbity zainteresowań Paulo Sousy. Może karta się odwróciła i nad pomocnikiem znowu zaświeciło słońce? W ostatnich latach szczęścia Kapustce trochę brakowało, stąd teraz przyjemny jest ten uśmiech losu.

Oskar Mochnik z „Polskiej Piłki” twierdzi, że przyjście Paulo Sousy wyszło Kapustce tylko na dobre i pomocnik jeszcze nie powiedział ostatniego słowa!

– Przyjście do Legii dało Bartkowi nadzieję, że po blisko pięciu latach przerwy ponowie wyjdzie na boisko w koszulce z orzełkiem na piersi. Forma rosła z miesiąca na miesiąc, a eksperci zaczęli się zastanawiać, czy Kapustka zasługuje na powołanie do reprezentacji. W międzyczasie doszło do zmiany selekcjonera, co dało mu czystą kartę i pozwoliło ponownie realnie myśleć o kadrze. 24-latek był jednym z tych zawodników, któremu przełożone Euro mogło wyjść na dobre. Paulo Sousa nie zdecydował się zabrać ze sobą pomocnika na marcowe mecze eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Nie oznacza to jednak, że były gracz Leicester City może definitywnie pożegnać się z marzeniami o grze na najbliższym turnieju. Sousa sprawdza dostępne opcje, a tych jest wiele.

To nie koniec świata!

Najpierw był wychwalany przez wszystkich, potem został skreślony. Trochę czasu zajęła mu odbudowa, dużo go już stracił. Jednak podniósł się, a to nie Himalaje jego umiejętności. Wyobrażacie sobie scenariusz, w którym Kapustka w czerwcu w koszulce reprezentacji walczy na mistrzostwach Europy? Teraz trochę abstrakcja, ale…

Zapytaliśmy Oskara Mochnika czy uważa takie potoczenie się losów za realne czy jednak umieszczanie Kapustki na Euro jak na razie jest przesadą.

– Jest to bardzo ambitny piłkarz, który ma jeszcze wiele do udowodnienia, przede wszystkim sobie. Do czerwca może wydarzyć się wiele rzeczy, które w ostatnim momencie mogą wykluczyć konkurentów z gry, np. poważne kontuzje czy zarażenie koronawirusem. Tego oczywiście nikomu nie życzmy, ale wiemy, jakie są aktualne realia. Bartosza Kapustkę czekają miesiące ciężkiej pracy, która może zostać doceniona pierwszym powołaniem do reprezentacji od 2016 roku. Gra na Euro to najlepsza możliwa okazja, aby ponownie pokazać się w Europie i przypomnieć o swoim istnieniu. Trzeba zaufać Portugalczykowi, a błędy będziemy mogli mu wytykać dopiero po ewentualnych nieudanych meczach i Euro.

Tonując nastroje, ale i jednocześnie uspokajając – jedno opuszczone zgrupowanie i brak powołania nie zawalą całego świata piłkarza. Oczywiście, gra w kadrze to największe marzenie i wyróżnienie dla zawodnika. Jednak można być pewnym, że kontynuując marsz po tej ścieżce, Kapustka jeszcze nieraz zagości na zgrupowaniu.

Ważne, żeby „Kapi” tylko dalej grał tak jak teraz i podejmował same dobre decyzje. Wtedy obrazki jak ten poniżej, czyli radość po strzelonej bramce w koszulce reprezentacji, nie będą rzadkością.

Grzegorz Rutkowski
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze