John Lundstram symbolem sukcesu Sheffield United


12 lat Sheffield United czekało na zwycięstwo w Premier League. Wyjątkowa chwila i równie wyjątkowy strzelec decydującej bramki

19 sierpnia 2019 John Lundstram symbolem sukcesu Sheffield United
footballleagueworld.co.uk

Gdybyśmy musieli wybrać jedną postać, dzięki której Sheffield United w ciągu zaledwie trzech lat awansowało z poziomu League Two do Premier League, najpewniej nabawilibyśmy się bólu głowy. Chris Wilder? Billy Sharp? David McGoldrick? Pole do wyboru jest okazałe, ale też dosyć oczywiste. Mniej oczywistą rzeczą jest natomiast to, że pewien piłkarz będący bardziej na uboczu dokładał swoją małą cegiełkę do sukcesów "Szabli". Od czwartej, przez trzecią i drugą ligę, aż po (żeby niezwykłej historii stało się zadość) pierwszą – w każdej z nich strzelił już bramkę. Na Bramall Lane przybył dwa lata temu, a kosztował tyle, ile... tygodniowo zarabia Alexis Sanchez.


Udostępnij na Udostępnij na

Zanim 25-letni Anglik trafił pod skrzydła Chrisa Wildera, jego kariera przypominała chaotyczną pogoń za znalezieniem odpowiedniego miejsca na (angielskiej) ziemi. Everton, Doncaster Rovers, Everton, Yeovil Town, Everton, Leyton Orient, Everton… I tak w kółko. Co rok, to kolejne wypożyczenie, a później zawsze powrót z podkulonym ogonem do odmętów zespołu „The Toffees”. 2,5 roku – sześć wypożyczeń. Lundstram był jak zaklęty marynarz, który na żadnej łajbie nie mógł zadomowić się na dłużej. Oczywiście do czasu.

„Tremendous player!” – Chris Wilder, 2018

Miejscem, w którym były młodzieżowy reprezentant Anglii zagościł na dłużej, był klub Oxford United. Pierwszy sezon (2015/2016) rozegrany niemal od pierwszej do ostatniej minuty na poziomie League Two (37 meczów, trzy gole i cztery asysty) i co ważne, z dużym powodzeniem. „Yellows” awansowali do League One, w którym z kolei Lundstram dla ówczesnego beniaminka rozegrał więcej spotkań niż w poprzedniej kampanii (45, gol i dwie asysty). Kassam Stadium go pokochało, ale siłę tej miłości przebił latem 2017 roku Chris Wilder.

W mojej opinii to niesamowity zawodnik. Jest młody i będzie z czasem tylko lepszy. Uczy się cały czas! Chris Wilder o Lundstramie

Szkoleniowiec Sheffield United potrzebował dobrego uzupełnia linii pomocy, by jako dowodzący świeżo upieczonym beniaminkiem Championship nie zakończyć rozgrywek na tarczy. Jak dobrze wiemy, „Szable” zakończyły wtedy sezon w środkowej części tabeli, co było czymś poza oczekiwaniami. Cel został wypełniony z dużą nawiązką. Dla angielskiego pomocnika ów rozdział w karierze również rozpoczął się obiecująco, bo od 40 meczów (trzy gole, trzy asysty) w barwach mistrza Anglii z 1898 roku. Wilder mu ufał.

Niestety owo zaufanie zostało nadszarpnięte i nie trwało długo. Lundstram w historycznym (poprzednim) sezonie dla „Szabel” rozegrał dziesięć spotkań w lidze, co było dla niego poważną degradacją. Inni grali, on głównie patrzył. I co by nie mówić, przyjmował taką kolej rzeczy bez grama buntowniczego nastawienia, co w dniu dzisiejszym wyraźnie procentuje. Po odbyciu świetnego presezonu i dobrym zaprezentowaniu się w sparingach (trzy asysty) po wywalczeniu awansu do Premier League Anglik ponownie zdobył miejsce w podstawowym składzie. Składzie, który zalicza jak na razie świetne lądowanie w najlepszej lidze na świecie.

Sheffield United – organizacja, charakter, jakość piłkarska

W przypadku „Szabel” okres tylko dwóch kolejek jest wystarczający, by stwierdzić, że to, co było ich atutami pod wodzą Chrisa Wildera w niższych ligach, widzimy w Premier League. Najpierw przekonało się o tym fakcie Bournemouth, później Crystal Palace. Szczerze mówiąc, przez wiele fragmentów obu meczów to rywale beniaminka wyglądali tak, jakby właśnie wkroczyli na salony angielskiego futbolu. Nie Sheffield United. Klub z hrabstwa Yorkshire nie zagubił swojej tożsamości i na swój sposób potrafi zachwycać. Okej, jak na razie tylko z rywalami z niższej półki, jakimi poniekąd są „Orły” i „Wisienki”, jednak to niczego nie umniejsza. Wystarczy zajrzeć do statystyk i przypomnieć sobie występ Wilfrieda Zahy. W starciu z „Szablami” gwiazda zespołu Roya Hodgsona została całkowicie wyłączona!

„The Blades” wkroczyli do Premier League bez strachu i chwała im za to, bo nie zapowiada się, by piłkarze nagle zapomnieli, jak wykonywać swoje obowiązki (poza meczami ze ścisłą czołówką). Największą część tortu za ten udany start powinien zgarnąć jeden człowiek, który przelewa swoje wartości do serc piłkarzy. I tak, to oczywiście człowiek w postaci trenera Sheffield United Chrisa Wildera. W ostatnim czasie popularnym hasłem w medium futbolowym stały się słowa, że temperament drużyny na boisku jest odzwierciedleniem charakteru trenera. I chyba nie trzeba mówić, że wobec 51-letniego szkoleniowca to zdanie bardziej trafne być nie może?

„Wszystko, czego chcę od moich piłkarzy, kończy się na tym, żeby dawali z siebie wszystko i byli zawsze gotowi do gry”.

„Każdy ma jakieś połączenie z naszymi fanami. Mamy Johna Egana, Jacka O’Connella i Deana Hendersona. Spójrzcie na niego! I spytajcie każdego fana. Dean darzy klub ogromną pasją tak samo jak ja czy Billy Sharp” – Chris Wilder

Jaki obraz trenera (i człowieka również) wyłania nam się po ostatnich pomeczowych wypowiedziach? To proste. Trenera, który dosłownie poszedłby za klubem w ogień, co w dobie dzisiejszego futbolu należy raczej do rzadkości lub nie idzie w parze z umiejętnościami. Warto tutaj przypomnieć, że Chris Wilder jako mały chłopiec podawał piłki zza linii bocznej na Bramall Lane… (o tym więcej tutaj). On się tam wychował i ktoś obdarzył go tam opieką. Sposób, w jaki Wilder się odwdzięcza, jest godny podziwu. A będzie taki tym bardziej, im szybciej zrozumiemy, jakie wartości szkoleniowiec Sheffield United uznaje za najważniejsze. Są nimi rodzina, zaufanie, bardzo ciężka praca i… jeszcze raz bardzo ciężka praca. Co dodatkowo ważne, specjalista od awansów nie rezygnuje z piłkarzy, którzy jeszcze całkiem niedawno grali na 3./4. poziomie rozgrywkowym (O’Connell, Basham, Billy Sharp).

Podsumowując, Sheffield United nie straszy na papierze, ale kiedy przychodzi co do czego, w oczach piłkarzy „Szabel” widać niebywały ogień, który nadrabia wszelkie mankamenty. Ogień, którego w poprzednim sezonie brakowało choćby Cardiff czy Fulham, o Huddersfield nie wspominając. Dlatego też o ekipę Chrisa Wildera nie trzeba się w najbliższym czasie martwić, tak po prostu. W poszukiwaniu problemów prędzej zajrzałbym do innego beniaminka, który na papierze wygląda z kolei najbardziej okazale, ale na boisku już niekoniecznie. I oczywiście (żeby nie pozostawić wrażenia nadmiernego optymizmu) porażki z lepszymi zespołami przyjdą, ale w skali kilku kolejek nie powinny przynieść katastrofy.

Menedżer jest fantastyczny, a jego pasja fenomenalna. Tutaj mamy pole do pracy, na którym musisz być ciągle skupiony (nie możesz „odlecieć”) i musisz bardzo ciężko pracować, co jest świetne. Żadne pieniądze nie mogą kupić tych momentów, gdy wygrywasz, i to jest najlepsze uczucie na świecie. Dean Henderson

https://www.sufc.co.uk/

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze