Nowy sezon ekstraklasy, stary Lech Poznań. Tak najprościej można napisać po drugim meczu pierwszej kolejki ligowej. Wszyscy głosili legendy o cudownej formie Amarala. Każdy kibol ze stolicy Wielkopolski podkreślał dobry wybór kapitana (Mikael Ishak), a tak naprawdę w meczu z Radomiakiem nie zawiódł tylko Jakub Kamiński. Wychowanek tutejszej akademii może podtrzymać trend, jaki przy Bułgarskiej jest znany od lat. Ciężar gry oparty na „swoim” chłopaku.
Sympatycy poznańskiej drużyny od dawna nie mają lekko, a wypadałoby. W końcu 100-lecie klubu, powrót jeszcze pod koniec ubiegłych rozgrywek Macieja Skorży, a więc trenera, który pamięta ostatni triumf Lecha w lidze. Do tego należy dodać klęskę wizerunkową z Damianem Kądziorem oraz bunt popularnego „Kotła”, który powoduje, że ta mieszanka jest o smaku słodko-gorzkim. Mecz z Radomiakiem tylko utwierdził wielu w przekonaniu, że to kolejny przejściowy sezon. Nadzieja na lepsze jutro to Jakub Kamiński. Tak mówią nam nasi eksperci z Wielkopolski.
https://twitter.com/kmichalski_/status/1418666642167435266?s=20
Tylko on nie zawiódł, choć też czegoś zabrakło
– Jedna z kluczowych postaci spotkania po stronie Lecha. Schodząca do środka, stwarzająca zagrożenie pod bramką rywala, bardzo aktywna. Szkoda, że nie udało mu się wykorzystać tych kilku szans do przerwy. Przy odrobinie skuteczności kolegów lub pomyłce dobrze dysponowanego w tym starciu golkipera radomian mógłby zanotować asystę – zaczyna nasza rozmówczyni i kontynuuje.
– Z pewnością na duży plus wypada tu chęć bycia pod grą. W kilku przypadkach szwankowała u niego decyzyjność. Jak to ostatnio często w przypadku Lecha bywa, po przerwie drużyna nie potrafiła nawiązać do poziomu z pierwszych 45 minut. Niestety Jakub Kamiński razem z nią. Choć przewaga wciąż była po stronie gospodarzy, nic z tego nie wyniknęło. Zejście Douglasa oznaczało przesunięcie młodego zawodnika do obrony, a wiemy, że ten się tam marnuje. Co prawda zgłasza gotowość do gry gdziekolwiek będzie trzeba, ale optymalnie czuje się właśnie na lewym skrzydle – mówi nam Wiktoria Łabędzka, dziennikarka Aosporcie.pl.
Swoje wrażenia przedstawił nam też Karol Szumlicz z Canal+ Sport: – Był najjaśniejszym punktem Lecha. Nie bał się odpowiedzialności w akcjach ofensywnych. Jednak wpływ na ocenę ma też to, co jest w sieci, a tutaj nie było najlepiej. „Kamykowi” brakuje jeszcze zimnej krwi przy wykończeniu. Musimy pamiętać, że to nadal młody zawodnik. Oczekiwania są jednak zdecydowanie większe i wielu ekspertów przewiduje, że Jakub Kamiński będzie w tym sezonie gwiazdą ligi. Aby tak się stało, potrzebuje jednak liczb.
Gdyby faktycznie na spokojnie jeszcze raz obejrzeć mecz z beniaminkiem, można przytaknąć naszym gościom. Wtedy każdy dostrzeże wspaniałą technikę wychowanka, która objawiła się chociażby w momencie przyjęcia piłki. Choć wielu uważa, że Jakub Kamiński powinien we wspomnianej sytuacji uderzać z pierwszej piłki, to on perfekcyjnie zgasił futbolówkę i tylko ostry kąt utrudnił zdobycie bramki otwierającej mecz.
Ishak piętą do Kamińskiego, Kamiński marnuje sam na sam. Kamiński do Ishaka, Ishak z dystansu w poprzeczkę.
Czy mam w @UstawLige Kamińskiego i Ishaka? Być może.
— Jakub Białek (@jakubbialek) July 23, 2021
Lider Jakub Kamiński? Kandydat na gwiazdę sezonu?
Od eliminacji do europejskich pucharów zdążyliśmy już zachwycić się nowym nabytkiem warszawskiej Legii, czyli Mahirem Emrelim. Wszyscy pamiętamy o potencjale Kacpra Kozłowskiego. Pół kraju żyje przybyciem do Górnika Zabrze Łukasza Podolskiego. Przy okazji zapomnieliśmy właśnie o graczu poznańskiej drużyny, który przecież nawet ocierał się już o kadrę prowadzoną przez Paulo Sousę.
Nasi eksperci również nieśmiało wskazują, że być może nadszedł jego czas w lidze. Być może to jest ten moment, gdy kolejny wychowanek drużyny ze stolicy Wielkopolskiej weźmie ciężar prowadzenia drużyny na swoje barki, ale czy będzie rzeczywistym liderem? Swoimi spostrzeżeniami dzieli się z nami Wiktoria Łabędzka:
– Trudno wnioskować po pierwszym meczu, lecz w Lechu na pewno bardzo na to liczą. Zresztą myślę, że przesłanek ku temu można doszukiwać się w poprzednich miesiącach. Kuba to bardzo zdolny gracz o odpowiednim nastawieniu i mentalności, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Nie bez przyczyny w końcu zwraca uwagę zagranicznych zespołów. Gdy w sezonie 2020/2021 drużynie – lekko mówiąc – nie szło, to ze strony tego właśnie zawodnika wielokrotnie padały stanowcze słowa, że tak po prostu nie wypada.
Sporo osób upatrywało w nim kapitana. Jest w radzie drużyny. To wszystko pokazuje ogromne zaufanie wobec niego. Jeden z dłuższych stażów w drużynie oraz talent sprawia, że mamy prawo od niego wymagać i upatrywać w nim lidera.
Trochę bardziej powściągliwy próbuje być Karol Szumlicz: – W ostatnich sezonach wychowankowie akademii stanowili ważny punkt układanki każdego trenera. Teraz trener Skorża wspomina o koniecznych wzmocnieniach na skrzydle, ale i tak Kamiński będzie grał w wyjściowym składzie. Znalazł się w radzie drużyny, ale daleko Lechowi w tym momencie do sytuacji sprzed sezonu 2019/2020, kiedy to najważniejszą i decyzyjną częścią szatni byli wychowankowie. Liderów szukałbym gdzie indziej – w Pedro Tibie, Barrym Douglasie czy Mikaelu Ishaku.
Przełom, postęp – po prostu poczekajmy
Gwiazdy jednej kolejki już nie raz były. Oczywiście Jakub Kamiński jak na warunki polskiej ligi jest już piłkarzem znanym. Zawodnikiem, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jednak po jednym występie w ledwo co rozpoczętym sezonie nie można mówić, że młodzieżowy reprezentant kraju utrzyma taką dyspozycję do końca rundy jesiennej czy też całych rozgrywek ligowych. Nasi rozmówcy również apelują o czas, bo tak naprawdę w tym spotkaniu zobaczyliśmy „starego, dobrego Kamińskiego”, ale bez elementu jakiejś nowości.
Podoba mi się dzisiaj Kuba Kamiński. Zaangażowany, pokazuje się do gry, dobrze szuka sobie miejsca. Wrócił chyba stary Kuba z początku poprzedniego sezonu. #LPORAD #Ekstraklasa
— Jakub Fudali (@Jakub_Fudali) July 23, 2021
– Nie, nic się nie zmieniło. Nawet względem czasów, kiedy grał w juniorach i seniorach. Kuba nadal ma dużą szybkość, przebojowość i jest bezkompromisowy w pojedynkach jeden na jeden. To są jego główne atuty już od wielu lat i dzięki temu wpadł w oko Paulo Sousie przy okazji jego pierwszych powołań – mówi nam redaktor Canal+ Sport.
Podobnie wypowiada się dziennikarka z Poznania: – Sądzę, że tu należy wstrzymać się z oceną do kilku meczów. Jakub nie boi się brać gry na siebie i to się nie zmieniło. Jest też przebojowy, co przekłada się na mnogość boiskowych pojedynków i dryblingów, a tych było aż siedem. Co zwróciło moją uwagę, to liczba podań – większa niż w większości starć minionego sezonu – oraz znacznie mniej strat. Czy stanie się to regułą? To pokażą następne spotkania.
Z pewnością przyświeca mu chęć poprawy statystyk z poprzedniego sezonu, bo wielokrotnie można było od niego usłyszeć, że te ubiegłoroczne niezbyt go satysfakcjonowały. Ciekawie zapowiada się współpraca tego skrzydłowego z Douglasem. Jeśli to odpowiednio zatrybi, lewa strona może okazać się sporym atutem Lecha. Oczywiście, o ile reszta układanki nie będzie zawodzić.
Jesień z kadrą? Czy Jakub Kamiński ma na to szansę?
Jedno jest pewne, to przyszły reprezentant kraju. Być może nawet kandydat, by w niedalekiej przyszłości grać w pierwszym składzie. Jednak aby tak się stało, potrzeba jeszcze dołożenia takich składowych jak bramki i asysty. Wychowanek Lecha Poznań ma papiery na wielkie granie. Prawdopodobnie jest większym talentem do grania na flance niż wytransferowany do Unionu Berlin Tymoteusz Puchacz.
Selekcjoner P. Sousa przygląda się ośmiu zawodnikom z Ekstraklasy. Moje typy:
– P. Wszołek (Legia)
– B. Kapustka (Legia)
– A. Jędrzejczyk (Legia)
– K. Piątkowski (Raków)
– M. Cebula (Raków)
– T. Puchacz (Lech)
– J. Kamiński (Lech)
– J. Świerczok (Piast)
Nie musicie dziękować😉— Maciej Wąsowski (@Maciej_Wasowski) January 28, 2021
Warto też dodać, że nasz portugalski selekcjoner nie boi się stawiać na polską młodzież, czego dowodem jest chociażby Kacper Kozłowski. Nie można też zapomnieć o forsowaniu gry właśnie byłym kolegą klubowym, czyli „Puszką”. To powinno dać dodatkowego bodźca skrzydłowemu „Kolejorza”. Również w podobnym tonie wypowiadają się nasi rozmówcy.
– Gdyby nie uraz odniesiony w spotkaniu z Legią, niewykluczone, że debiut miałby za sobą. To mogłoby wiele zmienić, lecz nie ma co rozważać coś, co się nie wydarzyło. Paulo Sousa chętnie stawia na młodzież, więc niewykluczone, że wkrótce usłyszymy o powołaniu Kamińskiego. Szczególnie że kadra ma pewne problemy na skrzydłach. Z pewnością Kuba ma ogromne możliwości, by stać się ważną postacią reprezentacji, lecz musi złapać odpowiedni rytm.
Ciężka praca zaprowadziła go właśnie tu, ale to nie szczyt możliwości tego chłopaka. Trzeba też przestać „rzucać” go po boisku, bo w Lechu były przypadki, gdzie przynosiło to średnie efekty – mówi nam Wiktoria Łabędzka, a swoje dodaje Karol Szumlicz:
– Zdecydowanie tak. Musi jednak dowozić odpowiednie liczby. „Kamyk” ma wszystko, żeby dołączyć do reprezentacji Polski na stałe. W tym momencie priorytetem jest jednak skuteczność. Trudno będzie o powołanie, jeżeli on i Lech nie będą grali na wysokim poziomie i przekonująco wygrywali z takimi rywalami jak Radomiak. Myślę też, że Kuba w przeszłości miał sporego pecha. Gdyby nie kontuzja przy pierwszych powołaniach Sousy, jest duża szansa, że miałby debiut już za sobą. Być może zagrałby też na wielkim turnieju.
Kamiński był powołany, ale nie przez Sousę, a Jerzego Brzęka. Opuścił zgrupowanie z powodu kontuzji.
Dlatego Karol nie ma w tekście mowy o pierwszym powołaniu, Tylko o tym czy jest w kręgu zainteresowań Paulo Sousy - był od samego początku