Jaki pomysł taktyczny na Lecha ma Maciej Skorża?


Po dwóch meczach nowego szkoleniowca chyba najbliżej mu do wariantu z trójką z tyłu

23 kwietnia 2021 Jaki pomysł taktyczny na Lecha ma Maciej Skorża?
Dariusz Skorupiński

Każda zmiana trenera niesie za sobą pytania związane z ustawieniem zespołu. Nie inaczej było w przypadku Lecha Poznań. Patrząc na dzisiejsze trendy, lud zaczął domagać się od "Kolejorza" grania z trójką z tyłu. Dariusz Żuraw bronił się długi czas przed takim rozwiązaniem. Nową formację zobaczyliśmy dopiero po jego odejściu. W spotkaniu z warszawską Legią zastępujący go Janusz Góra wystawił trzech stoperów. Jednak od razu powstała debata, czy jest to jego autorski pomysł? Czy też Maciej Skorża dodał coś od siebie?


Udostępnij na Udostępnij na

Patrząc na dwa pierwsze spotkania nowego-starego szkoleniowca Lecha, można odnieść wrażenie, że Skorża jakiś wpływ na ustawienie z Legią miał. Zarówno z Rakowem, jak i z Lechią zrobił to samo co Janusz Góra. Jednak druga połowa spotkania z częstochowianami mocno nam wszystkim zamąciła obraz. Skorża niezadowolony z postawy swojego zespołu po pierwszych 45 minutach dokonał aż trzech zmian personalnych, co wpłynęło również na zmianę ustawienia zespołu. Po meczu komentował to tak:

Największe pretensje mam do siebie, do moich złych decyzji, jeśli chodzi o dobór pomysłu na to starcie. Kompletnie się to nie sprawdziło. W pierwszej połowie zupełnie nie graliśmy tego, co mieliśmy. To, co zaproponowaliśmy ze sztabem, zupełnie nie pasowało zespołowi. Ewidentnie tutaj przedobrzyłem.

Ta wypowiedź zabrzmiała tak, jakby Skorża sparzył się na tej formacji. Zastanawiając się nad spotkaniem z gdańską Lechią, większość osób sądziła, że znów zobaczymy Lecha, jakiego znamy z kadencji Dariusza Żurawia i praktycznie większości ostatniej dekady, czyli tego z dwójką stoperów i dwójką bocznych obrońców. Tym bardziej że tak zawsze grały zespoły Macieja Skorży. Jednak widząc wyjściowy skład na mecz z Lechią, trudno było dalej bronić tej tezy. Znalazło się w nim bowiem miejsce dla Bartosza Salamona, Lubomira Satki i Thomasa Rogne, czyli nominalnych stoperów. Na grafikach prezentujących ustawienie zespołu przed meczem widzieliśmy jeszcze dwójkę wahadłowych, czyli Kamińskiego i Puchacza.

Fałszywe role

Pierwsze minuty tego spotkania pokazały nam jednak, że Maciej Skorża nieco nas oszukał. Kamiński nie pełnił w tym spotkaniu roli wahadłowego, grał o wiele wyżej na skrzydle. A jego rolę przejął Michał Skóraś. Jednak w wielu akcjach, gdy Lech atakował, wcale nie oglądaliśmy trzech defensorów z tyłu. Tymoteusz Puchacz z rzadka przekraczał połowę boiska, często grał piętro niżej w porównaniu do swojego vis-a-vis z prawej strony. To tworzyło nam linię składającą się z czterech defensorów, gdyż Satka często schodził na prawą stronę, łatając dziurę po Skórasiu.


Mimo że Lech w tym meczu nie miał dwóch nominalnych skrzydłowych, bo Skóraś miał też zadania stricte defensywne i bardziej mogliśmy powiedzieć, że liczba skrzydłowych Lecha wynosi 1,5, to wreszcie można ich było chwalić. Bo właśnie zawodnicy na tej pozycji obok obrońców, którym regularnie zdarzały się w tym sezonie proste błędy, zawodzili najbardziej. Do tego spotkania skrzydłowi Lecha, licząc wszystkie rozgrywki, zapewnili drużynie raptem sześć bramek.

Dobra gra na bokach przyczyniła się do lepszej gry Ramireza. Hiszpan w tym meczu wreszcie czuł większą swobodę, mógł skupić się na centralnych sektorach boiska, w których jest najgroźniejszy. Strzelony gol na 3:0 był jego pierwszym trafieniem od tak bardzo wyśmiewanego spotkania z Podbeskidziem, które odbyło się 6 grudnia minionego roku.

„Kamyk” coraz większy

Maciej Skorża znów uczy się Lecha od nowa, bo ma do czynienia z zupełnie innym zespołem. Niezwykle frapującym aspektem może być rola w jego drużynie Jakuba Kamińskiego. Oczywiście jeśli ten w następnym sezonie również będzie reprezentował klub z Bułgarskiej. Kamiński zaczynał w Lechu jako skrzydłowy, Dariusz Żuraw z konieczności przestawił go na bok obrony. W spotkaniu z Legią połączył te obie role i zagrał na wahadle. Podczas debiutu Skorży w Bełchatowie pauzował za kartki i dopiero z Lechią mógł pokazać się nowemu szkoleniowcowi.

Ten w ofensywie dał mu sporo swobody. Kamiński oczywiście głównie grał na skrzydle, ale też nie raz i nie dwa widzieliśmy go w tym spotkaniu w centrum boiska. To właśnie ma charakteryzować drugą kadencję Skorży w Poznaniu, czyli uniwersalność poszczególnych piłkarzy. To, że jesteś skrzydłowym, nie znaczy, że nie możesz w jednej akcji zamienić się pozycjami z ofensywnym pomocnikiem.


W defensywie „Kamyk” już tyle swobody nie miał. Przy rzutach rożnych bitych przez zespół z Wielkopolski często zostawał jako jedyny bardzo nisko, asekurując ewentualną kontrę rywala.

Wciąż sporo pracy 

Jednak największym wygranym odejścia Żurawia jest Kvekveskiri. Gruzin od tego czasu w trzech spotkaniach zaliczył komplet minut i był wyróżniającą się postacią. 28-latek nie ogranicza się tylko do roli boiskowego przecinaka. Dużym atutem defensywnego pomocnika „Kolejorza” jest umiejętność dobrego przerzutu piłki bądź zagrania na jeden kontakt przyśpieszającego akcję.

Maciej Skorża z racji swojego doświadczenia powinien wpłynąć również na dyspozycję Pedro Tiby. Pierwsze dwa mecze tego jeszcze nie pokazały, ale w perspektywie czasu trudno wyobrazić sobie budowę wielkiego Lecha bez Portugalczyka. Ten podobnie jak Ramirez ostatnio zawodzi. W 24 spotkaniach ekstraklasy, w których wystąpił, strzelił trzy gole i tylko jednego w tym roku.

Stwierdzenie, że bez niego Lech traci połowę siebie, wcale nie byłoby na wyrost. Jednak Portugalczyk w ostatnich miesiącach mocno dostosował się do gry kolegów z zespołu. Gra niżej, rzadko zagrywa otwierające podania, ograniczając się do krótkich passów.

Trudno wyciągać jakieś daleko idące wnioski ze spotkania z Lechią, gdyż gdańszczanie zagrali być może najsłabsze spotkanie w 2021 roku. Jednak fakt, że w pomeczowym skrócie trudno znaleźć jakiekolwiek akcje zespołu z Gdańska, może być dla Skorży motywujący. Szczególnie po spotkaniu z Rakowem. Mecz z Lechią długimi fragmentami przypominał spotkanie z Legią i nic po pierwszej połowie nie zapowiadało takiego rozstrzygnięcia.

***

Zwycięstwo to było dopiero czwartym wygranym ligowym meczem poznaniaków w tym sezonie na własnym boisku. Ostatni raz z trzech punktów u siebie cieszyli się pod koniec lutego po meczu ze Śląskiem Wrocław. Skorża wie, że mecz ten trochę zamazuje rzeczywistość. Jednak spokój jest jego drużynie teraz bardzo potrzebny. Cztery ostatnie mecze tego sezonu to idealna okazja, by przyjrzeć się poszczególnym zawodnikom i podjąć decyzje związane z ich przyszłością.

Ale to też czas na naukę nowego stylu. Bo Maciej Skorża raczej będzie chciał iść z nurtem dzisiejszych trendów i jego Lech w większości spotkań będzie ustawiony podobnie jak z gdańską Lechią. To kolejny dowód na to, że obecny szkoleniowiec „Kolejorza” się zmienił i potrafi nieco zmodyfikować swój punkt widzenia. Najważniejsza dla niego i tak jest uniwersalność, więc niewykluczone, że w przyszłym sezonie ustawienie Lecha będzie hybrydowe. Jednak dla kibiców najważniejsze, by było zwycięskie, reszta to tylko dodatki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze