Bundesligę czas zacząć! Bayern – Schalke 8:0


Po świetnym widowisku Bayern Monachium miażdży Schalke

18 września 2020 Bundesligę czas zacząć! Bayern – Schalke 8:0

Koniec czekania! Po paru tygodniach przerwy wraca Bundesliga. Na pierwszy ogień mecz z wieloletnią historią. Bayern Monachium kontra Schalke 04. Zespoły na to spotkanie miały inne cele. Schalke nie skompromitować się, zaś Bayern udowodnić, która drużyna jest najlepsza w Europie. Sztuka ta udała się Bayernowi Monachium. Gole dla Bayernu zdobywali Serge Gnabry, Leon Goretzka, Robert Lewandowski, Thomas Mueller, Leroy Sane oraz Jamal Musiala, zaś dla Schalke nikt. Można zacząć się zastanawiać, czy Bayern znowu sięgnie po mistrzostwo Niemiec.


Udostępnij na Udostępnij na

Manuel Neuer, Leroy Sane, Robert Lewandowski czy Thomas Mueller. Te nazwiska mogą robić wrażenie na kibicach, jak i zawodnikach Schalke. Dziś po raz kolejny oba zespoły stanęły po dwóch stronach barykady. Bilans spotkań między ekipami zdecydowanie przemawiał na korzyść Bayernu Monachium, dlatego faworytem spotkania nie mógł być nikt inny jak ekipa z Monachium.

Mimo wielkich sukcesów Hansi Flick dalej chce wygrywać, o czym świadczy jego wypowiedź: – Nigdy nie widziałem u nas nikogo, kto wykazywałby oznaki zmęczenia lub niechęci do gry na 100%. W tym klubie zawsze musisz być mistrzem. To się nie zmieni tylko dlatego, że wygraliśmy potrójną koronę. To ważne, abyśmy byli przygotowani fizycznie i mentalnie. Mój zespół nigdy nie miał problemów z motywacją.

Ekipie Schalke natomiast towarzyszyły inne nastroje przed meczem. – Jeśli nie potrafisz wygrać od 16 spotkań, to jesteś na ustach wszystkich, co też nieco dołuje zespół. Musimy udowodnić, że mamy dobrą drużynę i piłkarzy. Wszystko jest w naszych rękach. Krótkie przygotowania Bayernu jako przewaga? Nie można tego zakładać, jakość piłkarzy FCB jest zbyt wielka na to. Pora zostawić poprzedni sezon za sobą – mówił Sebastian Rudy.

W pogoni za rekordami

Poza Robertem Lewandowskim, który ściga się już tylko z najlepszymi pod względem indywidualnych rekordów, rekordy chce bić również zespół Hansiego Flicka. W sezonie 2020/2021 będą mieli okazję powalczyć o dziewiąty tytuł z rzędu. Bawarczycy ścigają się tylko ze swoimi rekordami, co roku chcą ustanawiać nowy rekord i tak będzie i tym razem. Bayern Monachium z pewnością będzie próbował pobić rekord strzelonych goli w jednej kampanii, do którego zabrakło bardzo niewiele sezon temu. Mecz z Schalke będzie 250. spotkaniem Manuela Neuera w Bundeslidze.

Wspomniany wcześniej Robert Lewandowski przeciwko Schalke strzelił 19 goli oraz cztery razy asystował. Więcej bramek zdobył tylko przeciwko Wolfsburgowi. Kolejnym rekordem, jaki sam ustanowił, jest strzelenie przynajmniej jednej bramki w dziewięciu meczach otwarcia Bundesligi.

Swoje indywidualne rekordy chciałby prawdopodobnie pobić Hansi Flick, którego statystyki są wręcz kosmiczne:

  • 33 zwycięstwa, remis i 2 porażki,
  • bilans bramkowy 116:26,
  • średnio 3,22 bramek na mecz.

Mecz byłych zawodników

Leroy Sane, który jest wychowankiem Schalke, szansę debiutu będzie miał właśnie przeciwko swojemu byłemu klubowi. W 47 spotkaniach dla Schalke w Bundeslidze 24-letni Niemiec strzelił 11 goli oraz siedem razy asystował. Poza Leroyem Sane byłymi zawodnikami Schalke są Manuel Neuer, Leon Goretzka i Alexander Nuebel.

Zakończyć złą passę

Schalke 04 do spotkania może podchodzić w kiepskich nastrojach. Pomimo tego, że jest to pierwszy mecz sezonu 2020/2021, to ostatni raz wygrali 16 spotkań temu. Mecz z Bayernem nie jest na pewno idealną okazją do przełamania złej passy. Ostatnie sześć meczów pomiędzy tymi drużynami to sześć zwycięstw Bawarczyków. Kolejną statystką pokazującą przepaść między oboma klubami jest liczba goli zdobytych w ostatnich sześciu spotkaniach. Schalke zdobyło dwie brami, Bayern natomiast trafił do bramki „Die Koenigsblauen” aż 16 razy! Kolejną statystyką pokazującą, jak wielkim wyzwaniem byłoby pokonanie „Gwiazdy Południa”, jest nieprzegranie spotkania inauguracyjnego przez drużynę broniącą tytułu od 2002 roku.

Wyjściowe składy

Jak można było się spodziewać, w pierwszej jedenastce wybiegł Leroy Sane, który debiutował w Bayernie. Zaskakiwać mogła obrona Bayernu, gdzie zabrakło Alaby oraz Daviesa w wyjściowym składzie. Austriak nie miał szans na grę, gdyż nie został uwzględniony nawet na ławce rezerwowych. Czyżby to przez problemy z kontraktem zawodnika? Zamiast Alaby zagrał Suele, który po długiej przerwie wraca do wyjściowego składu. Na miejsce młodego Kanadyjczyka desygnowany został Lucas Hernandez, który dotychczas był tylko rezerwowym. Najdroższy piłkarz Bayernu dostał kolejną szansę na pokazanie, iż pieniądze wydane na niego kiedyś się zwrócą.

W wyjściowej jedenaste Schalke zabrakło miejsca dla Ibisevicia. Zawodnik ten został sprowadzony z Herthy Berlin. Rolę napastnika w tym meczu pełnił Paciencia. W spotkaniu nie mogli z powodu kontuzji zagrać Salif Sane, Matija Nastasić oraz Omar Mascarell. Za dostarczanie piłek do napastnika odpowiedzialny był doświadczony zawodnik, Marco Uth. Co może zaskakiwać, to ustawienie Schalke, które wyszło na spotkanie bardzo ofensywnie.

Gorące widowisko na Allianz Arena

Mecz odbył się bez kibiców, którzy ostatecznie nie zostali wpuszczeni na trybuny. Przed gwizdkiem została wyemitowana ceremonia otwarcia sezonu Bundesligi, która odbyła się online. Pokazane w niej były skróty meczów wymieszanych z filmikami koronawirusowymi. Sędzia o 20:30 po raz pierwszy zagwizdał, tym samym rozpoczynając 58. sezon Bundesligi. Mecz rozpoczął się bardzo nerwowo dla Bayernu Monachium, jednakże już w 4. minucie meczu po kapitalnym dośrodkowaniu od Kimmicha Serge Gnabry strzelił pod poprzeczkę i uspokoił  grę Bawarczyków. Gra Schalke po golu wróciła do tego, co można było obserwować w poprzednim sezonie, czyli gry na chaos. W kolejnych minutach Bayern Monachium dominował.

W 17. minucie bliski samobójczego trafienia był Suele. Minutę później Leon Goretzka potwierdził dominację Bayernu i wynik zmienił się na 2:0. Schalke miało ogromny kłopot z długimi piłkami granymi przez „Gwiazdę Południa”. Problemy Schalke do skutku próbował wykorzystać Bayern. Robert Lewandowski na trafienie musiał czekać do 30. minuty, kiedy to strzelił bramkę z rzutu karnego. Bayern dalej przeważał i w 41. minucie bliski strzelenia czwartej bramki dla Bawarczyków był Suele, który trafił w słupek. Do końca pierwszej połowy nic więcej się nie wydarzyło. Wynik 3:0 to najmniejszy wymiar kary, jaki dostali zawodnicy Schalke. Zasłużona dominacja Bayernu, zaś jeśli chodzi o Schalke, to włosy Boatenga były jedynymi niebieskimi rzeczami na boisku, które przykuwały uwagę, bo na pewno nie byli nimi zawodnicy z Gelsenkirchen.

 

Bawarski walec nie zwalnia

Druga połowa zaczęła się bardzo dobrze dla Bayernu Monachium. Fantastyczny kontratak wyprowadził Leroy Sane i podał do Serge’a Gnabry’ego, który zdobył drugiego gola tego wieczoru. W 59. minucie Serge Gnabry zdobył trzecą bramkę w meczu po asyście Sane. Gra zwolniła po piątym golu dla Bayernu. Bayern Monachium dalej dominował, co przełożyło się na gola Thomasa Muellera po przepięknej asyście Roberta Lewandowskiego.

Leroy Sane na debiutanckiego gola musiał czekać do 72. minuty, kiedy po asyście Kimmicha pokonał swój były klub. Ósmego gola w 81. minucie zdobył Jamal Musiala, który wszedł dopiero w 72. minucie. Obrońcy Schalke widocznie, wciąż myśleli, że grają przeciwko Sane, bo tak przepuścić Jamala Musialę to nawet w ekstraklasie by się wstydzili. Patrząc na ostatnie minuty w wykonaniu zawodników z Gelsenkirchen, wydawało się, że chcą zapaść się pod ziemię bądź najlepiej polecieć na Marsa.

Po końcowym gwizdku zawodnicy z Monachium spokojnie mogą powiedzieć: zrobiliśmy swoje. Hansi Flick może spokojnie uśmiechnąć się po takim meczu. Schalke nie ma powodów do optymizmu, brak koncepcji oraz dziurawa obrona. Osiągnęli poziom Barcelony z sezonu 2019/2020, co nie może być pochwałą. Droga po mistrzostwo została rozpoczęta, zaś Schalke do teraz myśli, że meczu jeszcze nie było, gdyż ewidentnie nie dojechali na spotkanie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze