Hit fazy grupowej zawiódł


25 czerwca 2010 Hit fazy grupowej zawiódł

Na stadionie w Durbanie padł bezbramkowy remis. To już kolejne spotkanie na tych mistrzostwach, które zakończyło się podziałem punktów. Żadna drużyna nie zaprezentowała pięknego, ofensywnego futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Żadna drużyna nie zagrała na miarę swojego potencjału
Żadna drużyna nie zagrała na miarę swojego potencjału (fot. as.com)

Przez pierwszy kwadrans żadna ekipa nie znalazła się w sytuacji stuprocentowej. Obie reprezentacje praktycznie miały już pewne miejsce w gronie finałowej szesnastki mundialu, a to dzięki wysokiemu zwycięstwu podopiecznych Queiroza w meczu z Koreańczykami z Północy. Jedyny strzał, notabene z dystansu i niecelny, oddał Dani Alves, który z powodzeniem angażował się w akcje ofensywne na prawym skrzydle. Kibice częstokroć oglądali rozwiązania dwóch defensorów, Alvesa właśnie oraz Maicona. Portugalczycy atakiem odpowiedzieli dopiero po siedemnastu minutach. Znakomite podanie od Meirelesa otrzymał Thiago, a ten potężnie uderzył z woleja. Strzał minął jednak poprzeczkę.

Chociaż obie drużyny mają w swoich szeregach graczy mogących przesądzić o losach meczu, istnych magików ofensywy, to nie widzieliśmy zbyt wielu sytuacji bramkowych. Szczelnie ustawieni obrońcy Portugalii blokowali większość strzałów  rywala. Ten z kolei doskonale neutralizował poczynania Ronaldo. Gwiazdor Realu Madryt często urządzał sobie rajdy, lecz w większości przypadków kończył je na brazylijskich stoperach.

Obie reprezentacje nie zachwyciły swoją grą
Obie reprezentacje nie zachwyciły swoją grą (fot. Skysports.com)

Najbliższy otworzenia wyniku był Brazylijczyk Nilmar. Trafił on jednak w poprzeczkę, a z kontrą ruszyli podopieczni Queiroza. Nie wykorzystali jednak swojego przyspieszenia, a dobre wrażenie zdecydowanie zepsuła próba wymuszenia rzutu karnego. Po pierwszej połowie można było mieć co najmniej mieszane uczucia. Z jednej strony, grały Brazylia kontra europejska Brazylia – co powinno się przełożyć na ładną ofensywną grę. Tymczasem obie drużyny prowadziły grę spokojnie. Doszło do kilku brutalnych przewinień, lecz nie wpłynęło to bezpośrednio na losy meczu. Bliski gola był Fabiano, który tak uderzył piłkę głową, że ta niebezpieczne skozłowała przed bramkarzem. Była to jednak jedna z nielicznych groźnych akcji „Canarinhos”. W pierwszej połowie samby nie zobaczyliśmy.

W pierwszej odsłonie spotkania piłkarze nie sprawili kibicom tylu emocji, ile można się było spodziewać. Sytuacja niewiele się zmieniła w drugiej części tego starcia. Z brazylijskiej ofensywy wyróżniał się głównie Fabiano, który dzięki dośrodkowaniom Maicona nieraz znajdował się w dogodnej sytuacji. W 60. minucie wreszcie błysnął Cristiano Ronaldo, który zmylił defensywę rywala i z powodzeniem ruszył na jego bramkę. Starania piłkarza na nic się jednak nie zdały, gdyż akcję fatalnie zamknął Meireles, który w dodatku poturbował golkipera „Canarinhos”, Julio Cesara.

W trakcie spotkania dochodziło do brutalnych przewinień
W trakcie spotkania dochodziło do brutalnych przewinień (fot. skysports.com)

Mecz rozczarował i można to było śmiało powiedzieć po 75 minutach gry. Ataki obydwu zespołów były chaotyczne, a przede wszystkim nieskuteczne. Z drużyny Brazylijczyków rozpaczliwych strzałów z dystansu wciąż próbował Dani Alves. Z kolei po stronie Portugalii w rzutach wolnych szczęścia upatrywał Cristiano Ronaldo. Stałe fragmenty gry były jednak dyktowane z bardzo dalekiej odległości. Nie zniechęciło do gwiazdy Realu Madryt, lecz jego uderzenia były bardzo niecelne. Gra „Canarinhos” rozzłościła ich opiekuna, Dungę, gdyż styl zespołu w niczym nie przypominał tej Brazylii, która szybko i efektownie przedostaje się pod bramkę przeciwnika i kończy akcję golem.

O ostatnim kwadransie stanowiła pozycyjna, zachowawcza gra. Żadna drużyna nie wykorzystała swojego potencjału. Uderzenia na bramkę przeciwnika były bardzo przewidywalne, brakowało elementu zaskoczenia, a przede wszystkim szybkości. Kibice, którzy wykupili bilety na to spotkanie, ochrzczone przez niektórych hitem fazy grupowej, głęboko się rozczarowali. Zamiast piłkarskiej uczty, podopieczni Queiroza i Dungi zaserwowali im zaledwie przekąski.

Pełne statystyki meczu

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze