Dwie ligowe kolejki za nami, a Iker Casillas nie wyszedł w ani jednym meczu na murawę. To nie żart! Wielki bohater madryckich kibiców do tej pory nie zyskał uznania nowego szkoleniowca, Carlo Ancelottiego. Obecna sytuacja Hiszpana budzi wiele kontrowersji.
Real Madryt zaczął sezon zgodnie z oczekiwaniami prezesa Florentino Pereza oraz reszty zarządu klubu. „Królewscy” po dwóch kolejkach mają sześć punktów i utrzymują równorzędną rywalizację z Barceloną oraz innymi klubami, które także zanotowały dwa zwycięstwa. Nie jest tajemnicą, że przed sezonem w zespole z Estadio Santiago Bernabeu doszło do paru zmian personalnych. Kilku piłkarzy postanowiło opuścić „Los Blancos”, a kilku, za grube pieniądze, pojawiło się w drużynie, chcąc budować potęgę Realu. Ponadto zmienił się trener, który ma wizję zupełnie inną od tej, jaką miał jego poprzednik, Jose Mourinho. Carlo Ancelotti buduje zespół nieco inaczej, co można było zobaczyć podczas spotkań z Betisem oraz Granadą. Ku zaskoczeniu wielu bramki strzeże Diego Lopez, a nie Iker Casillas, który jest legendą oraz ikoną Realu. Wielki bramkarski mistrz ma spore kłopoty i jak na razie nie zanosi się na to, aby wystąpił w najbliższym czasie w meczu ligowym.
Kłopoty zaczęły się pod koniec grudnia, kiedy Real mierzył się z Malagą na Estadio La Rosaleda. Narósł bardzo poważnie konflikt pomiędzy bramkarzem a Jose Mourinho, czego skutkiem było posadzenie Hiszpana na ławce rezerwowych. W pierwszym składzie wyszedł Antonio Adan i wówczas „Królewscy” przegrali 2:3. Zresztą z portugalskim szkoleniowcem Iker Casillas nie miał najlepszych relacji i wielokrotnie dochodziło do sporów. Niewątpliwie sytuacja przed meczem z Malagą bardzo zszokowała hiszpańskich dziennikarzy i w miejscowych mediach zrobiło się wiele szumu. W tamtym okresie klub z Madrytu dość często zaliczał wpadki, a postawa piłkarzy pozostawiała wiele do życzenia. Największy pech spotkał golkipera kilka tygodni później podczas meczu z Valencią, kiedy jego kolega z drużyny, obrońca Realu Alvaro Arbeloa, przypadkiem nadepnął Hiszpanowi na rękę i mu ją bardzo poważnie uszkodził. Casillas musiał zmagać się z bardzo trudnym urazem, co wykluczyło go z gry na kilka tygodni. W jego miejsce sprowadzono Diego Lopeza z Sevilli, który miał zastąpić kontuzjowanego bramkarza. Początkowo jego interwencje nie były najlepsze, ale po pewnym czasie nowo pozyskany zawodnik udowodnił, że był godzien przyjścia na Bernabeu i działacze podjęli dobrą decyzję. Wielokrotnie Lopez ratował Real przed utratą punktów i często śmiało można było go nazwać nawet bohaterem. Casillas w końcówce sezonu nie wystąpił w żadnym ligowym meczu, choć od kwietnia siedział na ławce rezerwowych. Ubiegły Puchar Konfederacji był natomiast dla Ikera pozytywnym turniejem. Po dość długiej przerwie selekcjoner reprezentacji Hiszpanii, Vicente del Bosque, nie bał się zaufać swojemu pupilowi i ten zagrał w kilku ważnych meczach, a zwłaszcza w wielkim finale, który okazał się przegraną bitwą przez ekipę z Półwyspu Iberyjskiego. Wielu miało nadzieję, że od nowego sezonu będzie on ponownie strzegł bramki swojego ukochanego klubu. Jednak kolejny raz rzeczywistość była bardzo bolesna dla hiszpańskiego bramkarza.
Bez wątpienia obecna sytuacja budzi bardzo dużo kontrowersji. Ciągle dyskutuje się o tym, dlaczego Carlo Ancelotti zdecydował się właśnie na Diego Lopeza, a nie ikonę „Los Blancos”. Głos w tej sprawie zabrał Bernd Schuster, były szkoleniowiec Realu. Niemiec uważa, że Casillas powinien grać w pierwszym składzie, bo wydarzenia nie idą obecnie w dobrym kierunku: – Każdy piłkarz ma jednak prawo do powrotu po urazie. Zgadzam się, że Diego Lopez spisywał się bardzo dobrze pod nieobecność Casillasa. Iker nie zasługuje jednak na takie traktowanie. Nie rozumiem tego. Obecna sytuacja nie jest dobra dla nikogo.
Trudno się jednak z Niemcem nie zgodzić, bo przecież Casillas jest wielkim bramkarzem, który powinien bezapelacyjnie zająć miejsce między słupkami, mimo fantastycznej postawy jego konkurenta. Jeżeli Hiszpan nie będzie odgrywał znaczącej roli w klubie i w dalszym ciągu będzie pełnił tylko funkcję rezerwowego, to według katalońskich mediów zimą zmieni barwy klubowe. Na brak zainteresowania nie może narzekać, bo podobno kilka czołowych angielskich klubów ma na niego chrapkę. Pojawiła się również informacja, że Barcelona chętnie widziałaby obecnego bramkarza Realu Madryt w swoich szeregach. Sam Casillas przyznał, że jeżeli miałby już odchodzić z obecnego zespołu, to na pewno nie do hiszpańskiego klubu. Ja nie wyobrażam sobie Ikera poza Realem. Po zakończeniu piłkarskiej kariery na pewno sprawdziłby się jako trener bramkarzy lub działacz klubowy. Jest on symbolem „Królewskich” i to właśnie z nim ten klub się kojarzy. Żal byłoby, jeśli rzeczywiście by odszedł. Jako jedyny z obecnej kadry pamięta ostatni triumf Realu w Lidze Mistrzów z 2002 roku. Wówczas bramkarz miał 21 lat i całą piłkarską przyszłość przed sobą.
Cała sytuacja nie jest na rękę szkoleniowcowi reprezentacji Hiszpanii, Vicente del Bosque. Doświadczony coach zdaje sobie sprawę, że nie wpływa to dobrze na jego kadrę. Casillas, siedząc na ławce rezerwowych, gubi rytm meczowy i nie ma możliwości powrotu do swojej najwyższej dyspozycji. Jeżeli będzie tak dłużej, nie ulega wątpliwości, że w drużynie narodowej jego miejsce zajmie inny bramkarz. Sam Casillas zdaje sobie sprawę, że jego położenie w klubie musi się zmienić, jeśli nadal chce osiągać sukcesy. Zawodnik będzie szukał rozwiązania, aby pokazać się swojemu szkoleniowcowi z jak najlepszej strony. Jeżeli jednak nie uda mu się znaleźć uznania, to najprawdopodobniej obaj panowie podadzą sobie ręce i każdy pójdzie w swoją stronę.
Najbliższe tygodnie zweryfikują pozycję Ikera Casillasa w drużynie. Do tej pory decyzji Carlo Ancelottiego broni dobra postawa Diego Lopeza i w związku z tym włoski trener nie czuje, że dokonał złego wyboru. Jednak musi zdawać sobie sprawę, że ta sytuacja nie będzie trwać w nieskończoność i jedna strona na tym znacząco ucierpi. Casillas to bramkarz, którego znawcom piłki nie trzeba przestawiać. Dla wielu kibiców Realu jest wzorem i prawdziwym autorytetem zarówno na boisku, jak i w życiu codziennym. Jest wielkim mistrzem, którego pewnego dnia spotkał niewiarygodny pech. Jego fani mają nadzieję, że wyjdzie z tego kryzysu i ponownie stanie w bramce „Los Blancos”, będąc na ustach kibiców zgromadzonych na Estadio Santiago Bernabeu.
Schuster twierdzi, ze Iker nie zasluguje na takie
traktowanie. A Diego Lopez zasluguje? Gosc w gra
kapitalnie, wbrew autorowi artykulu wcale nie mial
slabego poczatku, bo zaczynajac pierwszy mecz
rozegral z Barca, swietny zreszta. Jedyny jego blad,
ktory prowadzil do straty gola zdarzyl sie podczas
meczu z Deportivo, wygranym bodaj 4:1. Meczow z Manu
przypominac nie trzeba. I co to ma znaczyc, ze
Casillas 'powinien' grac mimo fantastycznej formy
rywala? Czyli co, zawodnik ma miejsce w skladzie za
zaslugi? Iker to legenda Realu i zostanie zapamietany
tak jak Di Stefano, Juanito czy Raul, ale sam swoimi
obiadkami z dziennikarzami niszczy swoj pomnik na
Bernabeu. Najbardziej szkoda Diego Lopeza, gosc nie
robi nic po za swietnym bronieniem, a mimo to z
kazdej strony jest opluwany, zupelnie jakby te miejsc
Ikerowi ukradl. I na zakonczenie: Ferguson powiedzial
kiedys, ze zaden pilkarz nie moze byc wiekszy niz
klub. Oby Iker o tym pamietal, bo wielu dziennikarzy
zapomnialo.
Autorowi tekstu w zdaniu "Trudno się jednak z
Niemiecem nie zgodzić, bo przecież Casillas jest
wielkim bramkarzem, który powinien bezapelacyjnie
zająć miejsce między słupkami, mimo fantastycznej
postawy jego konkurenta." prawdopodobnie chodziło o
aspekt psychologiczny piłkarza, który był na
piedestale i po powrocie powinien dostać szansę na
ponowne wystąpienie między słupkami bo nie
wpuszczając Casillas-a burzy jego mental co może
negatywnie wpłynąć na zawodnika o tym trener też
powinienj pamiętać. Takim zachowaniem niestety jak
już wspomniał autor może pożegnać się z bardzo
dobrym bramkarzem bo po co ma grać w klubie, dla
którego poświęcił tyle swojego czasu i zdrowia.
Stąd może cały konflikt nie tylko z Murinho ale
może i z nowym trenerem...Mógłby dać pograć mu w
meczach, w których Real nie jest narażony na
zbytnio defensywną grę. Bramkarz nabierze pewności
siebie a trener będzie miał o tyle komfortową
sytuację że będzie sobie mógł dobierać
bramkarzy a nie daj Bóg Casillas odejdzie a Lopez
będzie miał gorsze mecze i ciekawe co wtedy zrobi
po okienku transferowym.
A jak wplyneloby wystawianie Casillasa na mental
Lopeza? Casillas w tamtym sezonie byl slaby, mnostwo
mniejszych i wiekszych bledow i nie chce, by zle to
zabrzmialo, ale ta jego kontuzja to bylo chyba
najlepsze co moglo sie przydarzyc Realowi w
ostatecznym rachunku. Casillas juz odmawia
rozgrzewki, wylewa zale w prasie, jesli Carlo wystawi
go w CdR to dopiero bedzie dla niego cios. Raul mogl
mu szepnac ostatnio, jak powinien zachowywac sie
kapitan.
Nie pisałem przecież żeby numerem jeden od razu
zrobił Casillasa ;) tylko dał mu grać w co
którymś meczu a Lopez będąc numerem jeden
aktualnie pewnie zrozumiałby sytuację. Ancelotti
pewnie wie co robi a Lopez jest cały czas w formie
więc nie będzie nic zmieniał nie myśli
przyszłościowo w temacie Casillasa bo i po co on
już ma swoje lata :) Z tymi dziennikarzami masz
rację jak to śpiewa Fokus "...sport to połamane
kości, a nie twarz w reklamach" Casillas
niepotrzebnie nagłaśnia sprawę w ten sposób bo
jako kapitan powinien zawsze stawiać zespół na
pierwszej pozycji. Lopez mając pewne miejsce w
najważniejszych meczach miałby "spokój" psychiczny
ale zawodnik, który wraca po kontuzji musi mieć
podłoże psychiczne że dalej jest potrzebny
drużynie bo jak nie to maleje jego pewność siebie
i zaczyna to wpływać negatywnie na jego relacje
trener vs zawodnik a w przypadku Casillasa trener vs
medi i trener vs kibice. Co może wpływać na jakiś
promil w wynikach meczów Realu ale zawsze... :)
Super strona na temat ligii hiszpańskiej, na której
znajdziecie aktualne informacje na temat rozgrywek w
Hiszpanii: www.ligahiszpańska.net