Grzegorz Górski: Spodek Super Cup to dla mnie powrót do korzeni (WYWIAD)


Spodek Super Cup już 14 stycznia. W jakim składzie przyjedzie Górnik? Z kim zmierzą się legendy GKS-u? Kogo spotkamy na trybunach?

4 stycznia 2024 Grzegorz Górski: Spodek Super Cup to dla mnie powrót do korzeni (WYWIAD)
Grzegorz Górski, archiwum prywatne

Futbol do katowickiego Spodka wraca po 26 latach przerwy. Sprowadza go Grzegorz Górski, były piłkarz GKS-u i pomysłodawca innowacyjnego projektu „Footballcode”, który od kilku lat zajmuje się organizacją obozów piłkarskich dla drużyn profesjonalnych i młodzieżowych. Jak mówi sam organizator, Spodek Super Cup ma być nawiązaniem do pięknej tradycji lat 90. Tym razem będzie jednak dużo bezpieczniej.


Udostępnij na Udostępnij na

Grzegorz Górski był piłkarzem GKS-u Katowice w latach 2004–2010. W barwach górnośląskiego klubu 20 razy wybiegał na boiska ekstraklasy. Po karierze sportowej zajął się zarządzaniem. A teraz organizuje turniej Spodek Super Cup. Ma być to forma integracji pomiędzy piłkarzami a społecznością kibiców. Inspiracją mają być halowe wydarzenia organizowane na Śląsku lata temu.

Jako patroni medialni turnieju w Spodku postanowiliśmy zadać Grzegorzowi Górskiemu kilka pytań.

Jaki jest główny zamysł Spodek Super Cup? Z jakim przekazem wychodzi Pan do środowiska – piłkarskiego, kibicowskiego i lokalnego? Bo jest to duże wydarzenie również dla miasta.

Myślę, że taki jak hasło przewodnie turnieju – „czekałeś na to 26 lat”. Bo ostatnie takie duże turnieje w katowickim Spodku były dokładnie w 1998 roku. One wówczas nie skończyły się zbyt dobrze ze względu na antagonistycznie nastawione do siebie grupy kibiców. Tym razem tego problemu nie ma, ponieważ mamy cztery zaprzyjaźnione drużyny i dwie tzw. neutralne.

Chodziło też o nowe widowisko na mapie Katowic, na mapie Śląska. A genezą są wydarzenia organizowane w latach 90. Ja byłem na tamtych turniejach jako dzieciak, z ojcem. I strasznie mi się podobała ta atmosfera. Można było obejrzeć w akcji świetnych zawodników, pamiętam że brylował wtedy Marek Citko. Ale przede wszystkim ta atmosfera, ponieważ piłkarze byli blisko kibiców, dzieciaki mogły zdobyć autograf. I bardzo chciałbym odtworzyć ten klimat na styczniowym turnieju. Jest to jeden z filarów, dla których się tego podjąłem.

Ponadto jestem związany z Katowicami. Myślę, że miasto czekało na takie wydarzenie, co pokazuje sprzedaż biletów. Będzie fajne sportowe widowisko z elementami integracji kibiców z piłkarzami. Taki jest cel.

Piłka nożna do Spodka wraca po 26 latach. A jak wspomina Pan ostatni turniej? Był bardzo burzliwy…

Jako dzieciakowi bardziej utkwiło mi w pamięci to, co wyrabiał na boisku wspomniany już Marek Citko, i to, że mogłem od swoich idoli, bo jestem kibicem GKS-u Katowice, wziąć autograf. Pamiętam, że wtedy do Polski wrócił właśnie Jan Furtok. Autografy od Adama Kucza, Janusza Jojki – miałem w notesie. Dla dzieciaka to było wielkie przeżycie, impreza na kilka tysięcy osób, także wzorowana na tym, co działo się w Niemczech, bo ja pamiętam kanał DSF, na którym takie turnieje transmitowano. Więc to też dla mnie taki powrót do korzeni. Jeśli się przyjmie, a gorąco w to wierzę, to uczynimy to wydarzenie cyklicznym.

Czyli są już jakieś plany na uczynienie ze Spodek Super Cup piłkarskiej tradycji?

Dokładnie tak. Ale oczywiście pierwsze wydarzenie musi się udać, musi być bezpieczne, konieczny jest dobry odbiór kibiców. Jeśli tak będzie, to na pewno będziemy planować kolejną edycję. Jak na razie pracujemy nad odpowiednim przygotowaniem pierwszej.

Właśnie, chciałbym dopytać jeszcze o te kwestie bezpieczeństwa. Imprezy sportowe w Spodku zawsze budzą ryzyko. Pamiętamy chociażby galę FEN 14 z 2016 roku. Czy jest Pan spokojny o Spodek Super Cup pod względem bezpieczeństwa?

Tak, jestem spokojny. Jestem doświadczonym organizatorem imprez masowych. W GKS-ie takowych przeprowadziłem ponad 300. I oczywiście, zawsze musimy być gotowi na najgorszy scenariusz, ale tutaj takiego nie przewidujemy. Jak już mówiłem, mamy cztery zaprzyjaźnione ekipy, dwie neutralne. Współpracujemy świetnie z administratorem, z miastem, z podmiotami ustawowymi, jak policja, straż pożarna. Nie mamy żadnych sygnałów, żeby mogło wydarzyć się coś złego. Bardziej idę tutaj w tym drugim kierunku – bardzo przyjemna impreza, również rodzinna, więc zapraszamy wszystkich, nie tylko tych najbardziej zagorzałych kibiców. Będzie fajna zabawa.

Czyli wszystko dopięte na ostatni guzik?

Przygotowaliśmy tę imprezę dobrze, zgodnie z rzemiosłem, eliminowaliśmy ryzyka. Aktualnie dopinamy ostatnie guziki.

Czy turniej będzie też okazją dla Pańskiego „Footballcode” do jeszcze szerszego pokazania się społeczności piłkarskiej? A może to zupełnie oddzielna kwestia?

Myślę, że jednak oddzielna kwestia. Tutaj bardziej organizuję wydarzenie wraz z zespołem. Może uchylę rąbka tajemnicy, planuję tym wydarzeniem rozpocząć działalność firmy eventowej „Sportcode”. W ten sposób bym to łączył. A „Footballcode” to zupełnie inna bajka, inny obszar działalności, tam organizujemy obozy piłkarskie dla drużyn młodzieżowych i profesjonalnych.

Czy zatem można pokusić się o stwierdzenie, że „Footballcode” poszerzy swoją działalność o sektor eventowy?

Nie, na pewno to będą dwa osobne podmioty. Chociaż udało się stworzyć takie środowisko sportowe, w którym tu i tu trafiamy do tych samych partnerów, klientów, więc to jest fajne. Ale to mimo wszystko dwa osobne projekty.

Wróćmy do Spodek Super Cup. Przedsmak wielkich piłkarskich emocji poczujemy już w sobotę 13 stycznia. Rozegrany zostanie turniej drużyn młodzieżowych. Wystąpi między innymi akademia Borussii Dortmund Łukasza Piszczka. Jakie są oczekiwania? Jakie kategorie wiekowe zobaczymy?

Generalnie turniej 13 stycznia jest otwarty dla kibiców. Jest to turniej w kategorii rocznika 2013, bo tylko jedno takie wydarzenie byliśmy w stanie zmieścić w ciągu dnia. Jest ono kompletnie bezpłatne dla uczestników. To wyraz naszej dbałości o dzieciaki. Sami się wychowywaliśmy, wiemy, jak duże będzie to dla nich przeżycie – zagrać na takim profesjonalnym boisku z bandami LED na arenie Spodka.

Osiem drużyn, jak pan wspomniał, oprócz GKS-u Katowice także Górnik Zabrze, akademia Borussii Łukasza Piszczka, ROW Rybnik, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Banik Ostrawa, słowacka Podbrezova, która uczestniczy też w głównym turnieju, i Rozwój Katowice. Faza grupowa i faza pucharowa z wielkim finałem. Głównie chodzi tutaj o zabawę dla tych dzieciaków, żeby mogły też inspirować się graniem na fajnych obiektach. Mam z tego frajdę, więc coś takiego również robimy.

Przejdźmy do turnieju niedzielnego. Zobaczymy sześć zespołów, obecność GKS-u, Górnika, ROW-u i Banika nie dziwi, bo kluby te są poniekąd ze sobą zaprzyjaźnione. Ale skąd pomysł na udział Podbeskidzia i słowackiego Zeleziarnego Podbrezova?

Wyszło to od nas. Chcieliśmy uzupełnić stawkę porządnymi drużynami, żeby był też ten element międzynarodowy. No i wiadomo, tutaj liczą się kontakty zdobyte na przestrzeni działalności w sporcie. Do Podbeskidzia zawsze miałem pewną sympatię, lubię te górskie klimaty. Kiedy jeszcze grałem w piłkę, Podbeskidzie próbowało mnie raz zakontraktować, więc szybko się teraz dogadaliśmy.

I podobnie było z Podbrezovą, tam była decyzja w jeden dzień, bardzo mi miło. Drużyna z czubka słowackiej ekstraklasy. To też jest fajne zestawienie pod kątem sportowym, ale też dla uczestników na zdobywanie nowych kontaktów, zawsze staram się patrzeć szeroko. Ważny był też dobór zespołów pod kątem bezpieczeństwa. To troszeczkę jak układanie sudoku, ale gdzieś tam nam się udało, więc jesteśmy zadowoleni.

Rzeczywiście, Podbeskidzie może się kojarzyć dobrze kibicom „GieKSy” – pamiętamy ich wrześniowy wyjazd do Bielska-Białej na blisko trzy tysiące osób. Ale chciałbym zapytać jeszcze o jedną rzecz: pojawia się wiele pytań o skład personalny Górnika Zabrze na Spodek Super Cup, bo tego samego dnia zespół zobowiązany jest do gry na turnieju w Niemczech. Jakim składem zabrzanie przyjadą do Katowic?

Składy będą podzielone równomiernie. Już na etapie zapraszania Górnika wiedziałem, że klub ma turniej w Niemczech, ale sobie nie wyobrażałem, żeby zabrakło go na takiej imprezie w Spodku. Osoby decyzyjne wykazały się ogromnym zrozumieniem, za co chciałem jeszcze raz publicznie podziękować całemu Górnikowi, za chęć udziału i deklarację wystawienia dwóch równych drużyn, jednej w Katowicach, drugiej w Niemczech. Na pewno to nie będą sami zawodnicy młodzieżowi.

Rozegrany zostanie także mecz gwiazd. GKS odkrył już kilka nazwisk, między innymi Jojko, Andruszczak, Napierała. Czekamy jeszcze na jakieś duże ogłoszenia?

Wszystko będzie ogłaszane na dniach. Mogę zagwarantować, że będą Państwo miło zaskoczeni. Fakt, na razie dozujemy napięcie, ale kibice nam to wybaczą, bo szykujemy jeszcze duże nazwiska.

A z kim zmierzą się legendy GKS-u?

Legendy zmierzą się z mistrzami Polski oldbojów, z zawodnikami Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Na potrzeby turnieju nazwaliśmy tę drużynę Gwiazdy Śląskiej Piłki. I tam również mogę już zdradzić kilka nazwisk: będą Ryszard Czerwiec, Ireneusz Jeleń, Adrian Sikora. Także zawodnicy, którzy mają związek z klubami obecnymi na Spodek Super Cup. Będziemy powoli odkrywać już karty, około jedenastu zawodników, podobnie jak GKS-u. Wiadomo, dla kibiców liczy się gra, ale też możliwość spotkania tych zawodników po meczu, przybicia piątki, zdobycia autografu, zdjęcia.

A na kogo występ Pan osobiście czeka najbardziej? Z poprzednich wywiadów w innych mediach możemy dowiedzieć się, że w młodości polował Pan na autografy Janusza Jojki czy Jana Furtoka.

Tak to się poukładało, że właśnie Janusz Jojko był moim idolem w młodości. Ale teraz to bardzo dobry kolega, lubimy zawsze porozmawiać. Nie chcę ujawnić wszystkiego, ale będzie jeden taki zawodnik, którego autografu nie miałem, a który kibicom „GieKSy” naprawdę zapadł miło w pamięci (Sławomir Wojciechowski – dop. redakcji). Kilku byłych graczy też się zadeklarowało, ale będą tylko w strefie VIP z uwagi na problemy zdrowotne, jak Mariusz Muszalik, Adam Kucz. Z niektórymi jeszcze rozmawiam odnośnie do występu, innych mamy już potwierdzonych i czekają na ogłoszenie. Będą fajne nazwiska, gwarantuję!

Pan też grał w GKS-ie. Nie ma takiej pokusy, by jeszcze raz założyć buty piłkarskie i też zagrać w turnieju?

Powiem tak, miałem szansę dobrze pograć w piłkę i zapaść w pamięci kibicom. Myślę, że nawet przez ten rok, bo ja to mówię – do kontuzji grałem, to tylko rok grałem, ale mimo to odbiór był chyba pozytywny. Odpowiadając na pytanie, nie, nie myślałem, żeby w tym meczu wystąpić. Nie ma też na to czasu, jest tyle roboty przy wydarzeniu, że może na takie benefity przyjdzie czas w przyszłości.

Nurtowało mnie to trochę, bo często właśnie byli piłkarze mówią, że pojawia się taka chęć. Wracając do kwestii organizacyjnych, słyszymy, że na kibiców ma czekać multum atrakcji. Na stronie turnieju przeczytać możemy między innymi o strefie fanowskiej, gdzie będzie można zdobyć autograf, zrobić zdjęcie, porozmawiać z piłkarzami. Na co jeszcze możemy liczyć?

Głównie zależy mi na zbliżeniu kibiców do piłkarzy. Przez układ sektorów, który zaproponowaliśmy, zawodnicy aktualni i byli będą dostępni dla kibiców cały czas. Organizacyjnie będą musieli przejść przez strefę fanowską. Będzie mała strefa aktywności dla najmłodszych, z animacjami i miniboiskiem na płycie głównej. Wiem, że zorganizowane grupy kibiców planują specjalne oprawy. GKS Katowice ze względu na swoje 60-lecie, ale sprawa jest jeszcze do dogrania. Atrakcji będzie sporo. Jedna z nich to obsługa meczu gwiazd, sędziować będą nam Sebastian Jarzębek, Piotr Lasyk i numer jeden, czyli Szymon Marciniak, który będzie dostępny dla kibiców.

Czyli rozumiem, że gorąca atmosfera na trybunach też gwarantowana, skoro mówił Pan o oprawach?

Tego się spodziewamy, zwłaszcza ze strony zaprzyjaźnionych drużyn – GKS, Górnik, Banik – tutaj liczymy i mamy informacje, że przygotowują dobre widowisko.

Myśli Pan, że zobaczymy komplet na trybunach?

Celujemy w dziewięć tysięcy cały czas, ten cel się nie zmienia. Z dnia na dzień sytuacja jest coraz lepsza.

Były mistrz Europy w boksie, Grzegorz Proksa, ogłosił swoją obecność na trybunach Spodek Super Cup. Jeszcze jakieś gwiazdy są zaproszone?

Zaproszenia już poszły, głównie ludzie związani z klubami, ich legendy, osoby związane z samorządami, prezydenci miast. Wiadomo, oprócz kibiców ważna jest też ta strefa biznesowa, żeby spotkać ludzi biznesu, samorządu, sportu. Długo by wymieniać te osoby. Z feedbacku, który mamy na dzień dzisiejszy, ma być między innymi Wojciech Cygan z PZPN-u, związany kiedyś z GKS-em, teraz pracujący w Rakowie. Troszkę śmietanki polskiej piłki, biznesu się spodziewamy.

Rozumiem, że kibice mogą nastawić się na zobaczenie ciekawych osób nie tylko w strefie fanowskiej, lecz także na trybunach. Czyli będzie to takie widowisko dla wszystkich.

Dokładnie tak, bo nawet strefa przeznaczona dla piłkarzy uczestniczących w turnieju i sektor dla nich przeznaczony jest wśród kibiców. Będą dla nich dostępni, tak jak było w latach 90. I rzeczywiście można było spotkać Janusza Jojkę podczas rozmowy z fanami normalnie na sektorach, co mam do dziś przed oczami.

Jak Pan wspominał, będzie to świetna okazja do świętowania okrągłych urodzin GKS-u. Są zaplanowane jakieś specjalne obchody?

Klub zapowiadał harmonogram takiego jubileuszu, niestety nie mam do niego dostępu, a to z uwagi na fakt, że nie jestem już w klubie, pracujemy jedynie przy Spodek Super Cup, ale coś jest szykowane.

Nie jest już Pan w GKS-ie Katowice od dwóch lat, ale zapytam. Czego życzyłby Pan klubowi na ten nowy rok?

Wiadomo, stabilności finansowo-organizacyjnej, która jest fundamentem wszystkiego. No 60-lecie, w kontekście rychłego już oddania nowego stadionu do użytku, czeka nas ekstraklasa, tak że trzymamy tutaj kciuki.

Więc może kolejny duży turniej już na nowym stadionie?

Byłoby mi bardzo miło. Przyznam, że też mignęła mi w głowie taka myśl.

A żeby jeszcze tak przybliżyć Pana postać, bo kibiców na pewno interesuje, kto organizuje ten turniej – jak Pan wspomina swoją karierę? Tak w kilku słowach. Grał Pan w końcu w ekstraklasie z GKS-em.

Jako młody chłopak szybko dostałem się do pierwszej drużyny GKS-u Katowice, wywalczyłem sobie miejsce w pierwszym składzie, właśnie w czasach ekstraklasy, no bardzo przyjemnie mi się wtedy grało. Myślę, że miałem niemały wpływ na drużynę. Niestety sportowo spadliśmy z ligi, później te relegacje do niższych klas przez problemy finansowe, ale wtedy poważna kontuzja kolana, trzy operacje i już nigdy nie wróciłem na ten poziom, związane jest to z fizyką, psychiką. Ale nie dołowałem się, świadomie podjąłem decyzję, że skoro nie mogę być najlepszy w piłkę przez liczne kontuzje, chcę robić coś innego, chcę być w czymś najlepszy.

Poszedłem w kierunku zarządzania, przez prawie dziesięć lat byłem kierownikiem, później dyrektorem do spraw organizacji bezpieczeństwa w GKS-ie, w międzyczasie otworzyłem firmę „Footballcode”, która organizuje obozy piłkarskie. Obsługujemy drużyny z polskiej czołówki, drużyny z ekstraklasy Izraela, Cypru. To jest moje oczko w głowie. Ale jako że mam więcej czasu, to realizuję też takie pomysły jak właśnie Spodek Super Cup. Ludzie byli zawsze wobec mnie w porządku, ja odwdzięczałem się tym samym, toteż kontakty zdobyte na drodze grania w piłkę, a później dyrektorskiej wykorzystuję, nienachalnie, no i myślę, że robimy fajne rzeczy.

Świetnie odnalazł się Pan po karierze piłkarskiej. Zatem chciałbym dopytać jeszcze o wspomniany już kilkakrotnie „Footballcode”. W 2020 roku mogliśmy przeczytać wywiad z Panem w katowickim „Sporcie”. Mówił Pan wówczas, że chcecie stać się pionierem na europejskim rynku. W jakim miejscu dziś znajduje się projekt?

Jesteśmy już widoczni. Mamy duże zaufanie drużyn. Jesteśmy na takim etapie, że gdy klub dzwoni do nas i pyta o obóz, po wskazaniu zaproponowanej lokalizacji na tyle nam ufa, że już często jej nie sprawdza, bo wie, że będzie dokładnie tak, jak zadeklarowaliśmy. I tak rok do roku rozwijamy się. Nie chcę mówić o liczbach, bo to dane firmowe. Ale powiem tak, że obecnie zatrudniamy już osoby, bo projekt się tak rozrósł i stał się poważny, że czas jednoosobowego pomysłu już dawno minął.

Pandemia nas delikatnie przyhamowała, jak wszystko. Choć trzeba powiedzieć, że nie było żadnego zagrożenia, ponieważ obozy były jedną z aktywności, która mogła się odbywać legalnie. I dalej się rozwijamy. Byliśmy już gotowi przed pandemią, ale dopiero teraz ruszamy z takim impetem i tej zimy na przykład organizujemy obóz drużyny pierwszoligowej z Polski w Chorwacji, akademii piłkarskiej z Polski na Cyprze, tak że nie tylko Polska, ale eksplorujemy też kierunki zagraniczne.

Pozostaje mi życzyć powodzenia. I na koniec: co chciałby Pan powiedzieć kibicom, naszym czytelnikom, którzy zastanawiają się nad kupnem biletu na Spodek Super Cup?

Nie ma się co zastanawiać! Myślę, że oprócz wykreowania kilku nowych gwiazd piłki halowej, jak kiedyś w przypadku Marka Citki, to jest okazja zobaczyć starsze pokolenie graczy, w przypadku GKS-u nawet tych, którzy spisywali się dobrze w latach świetności w europejskich pucharach. Wiele z tych osób było dawno niewidzianych na „GieKSie”, więc miło mi, że przyjęli zaproszenie na Spodek Super Cup. Czeka nas świetne wydarzenie, świetne widowisko. Raz jeszcze zapraszamy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze