Gryf pokazał pazury


Legia Warszawa awansowała do kolejnej rundy Pucharu Polski, lecz trzeba przyznać, że po zwycięstwie w pierwszym meczu 3:0 rewanż nie był łatwą przeprawą. Zespół Macieja Skorży zaledwie zremisował z niżej notowanym Gryfem Wejherowo, a gdyby nie gol Michała Żyro w doliczonym czasie gry, to rywal schodziłby z boiska w roli triumfatora.


Udostępnij na Udostępnij na

Trzybramkowa przewaga Legii niemal gwarantowała promocję do kolejnej rundy Pucharu Polski. Szczególnie po decyzji PZPN-u, który odrzucił wniosek Gryfu Wejherowo o przyznanie walkoweru za niezgłoszenie zmiany w wyjściowym składzie w protokole meczowym. Wydawało się, że to spotkanie będzie toczyło się w atmosferze sparingu i rzeczywiście po pierwszych minutach można było odnieść takie wrażenie. Wystarczy powiedzieć, że pierwszy groźny strzał został oddany po 20 minutach gry. Wówczas Radović przetestował uderzeniem z dystansu Adama Dudę, lecz ten wykazał się dobrym refleksem i pełną koncentracją.

Później wiało nudą. Nowi piłkarze Legii – Nacho Novo i Ismael Blanco – nie byli w stanie niczym zaskoczyć zawodników Gryfa, choć może po prostu brakowało im chęci. Właściwy rytm powoli łapali za to Serbowie. Dwójkowa akcja Ljuboji z Radoviciem o mały włos nie zakończyła się golem. Ten drugi podawał, pierwszy strzelał, a stanęło na tym, że piłka trafiła w słupek.

Początek drugiej odsłony spotkania należał do Legii. Najpierw w znakomitej sytuacji znalazł się Janusz Gol, ale chyba zupełnie nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń, bo zamiast spokojnie umieścić piłkę w siatce, posłał ją nad poprzeczką. Kilka chwil później główkował Vrdoljak, a futbolówkę z linii bramkowej wybił obrońca ekipy z Wejherowa, Piotr Kołc. Podopieczni trenera Skorży nie potrafili wykorzystać też rzutu wolnego z odległości mniejszej niż 20 metrów od bramki rywala, Vrdoljak najpierw posłał piłkę w mur, a potem niecelnie dobijał. W 66. minucie Legia doznała wstrząsu. Tomasz Kotwica zdecydował się na strzał z odległości mniej więcej 12 metrów, wydawało się, że był on za lekki, lecz Skaba jedynie musnął futbolówkę końcami palców, zanim ta wpadła do siatki. Goście zupełnie niespodziewanie wyszli na prowadzenie.

Wejherowianie grali dalej jak drapieżnik, który wyczuł krew, z kolei Legia przypominała ukrywającą się głęboko w norze ofiarę. Zaledwie trzy minuty po strzeleniu gola Fidzikierwicz miał doskonałą okazję na podwyższenie wyniku, jednak skończyło się tylko na strachu. Później goście byli bliscy szczęścia, lecz nie potrafili wykorzystać błędu Ivicy Vrdoljaka. Warszawianie nie składali broni i w końcówce spotkania zerwali się do ofensywy. Najpierw po strzale Blanco skutecznie interweniował Duda, a potem w 93. minucie za sprawą Michała Żyro piłka znalazła drogę do siatki. Jedyne, co pozostało sędziemu po tym golu, to odgwizdanie końca spotkania.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze