Na zakończenie 15. serii zmagań w 2. lidze w centrum zainteresowania znalazły się Katowice, gdzie tamtejszy GKS podejmował drużynę beniaminka – Motor Lublin. Dla gospodarzy spotkanie to miało być okazją do umocnienia się na drugiej pozycji w ligowej tabeli. I sztuka ta się udała. O zwycięstwie przesądziły asysta bramkarza i gol w doliczonym czasie gry. Tym samym „GieKSa” jest niepokonana od sześciu meczów.
Dzisiejszy mecz przy Bukowej miał być pierwszym między tymi dwoma drużynami od blisko dekady. Ostatni raz GKS Katowice i Motor Lublin stanęły w szranki w sezonie 2009/2010. Wówczas oba starcia zakończyły się zwycięstwami zespołu z Górnego Śląska. Dziś zatem Motor miał apetyt na swego rodzaju rewanż. Zdecydowanym faworytem przed pierwszym gwizdkiem sędziego był jednak GKS.
– Tak, na pewno. Motor to silny rywal. Każdy mecz w tej lidze jest ciężki. I tak jak mówiłem, musimy się dobrze przygotować, przeanalizować jeszcze dokładnie Motor, jak grał w poprzednich spotkaniach. I tak naprawdę dużo zależy od nas – twierdził Michał Gałecki, były zawodnik Motoru Lublin, a obecny GKS-u Katowice.
GKS Katowice na fali wznoszącej
GKS sezon rozpoczął dość niemrawo, ale to w Katowicach już chyba tradycja. Podopieczni Rafała Góraka najpierw po fatalnym meczu z Garbarnią odpadli z Pucharu Polski, a następnie na otwarcie ligowych zmagań polegli w Krakowie z Hutnikiem. „Trójkolorowi” szybko wzięli się jednak w garść i zaczęli regularnie punktować.
Wygrane z rezerwami Lecha, Górnikiem Polkowice, Olimpią Elbląg oraz Olimpią Grudziądz. Remisy z Pogonią Siedlce i Zniczem Pruszków. W 10. kolejce katowiczanie przegrali w Częstochowie z tamtejszą Skrą, ale od tego meczu zaczęła się imponująca seria zwycięstw, która trwa do dziś. Ponadto w pięciu ostatnich spotkaniach (stan przed starciem z Motorem) GKS Katowice strzelił aż 16 bramek, tracąc zaledwie trzy.
Świetna dyspozycja pozwoliła ekipie z Górnego Śląska najpierw wbić się do czołowej szóstki tabeli, a następnie zająć miejsce tuż za liderującym Górnikiem Polkowice.
Obraliśmy kurs i się go trzymamy. Musimy cały czas mocno naciskać, by dopisywać do swojego dorobku kolejne punkty. Zbigniew Wojciechowski dla oficjalnej strony GKS-u
Spory wpływ na takowy stan rzeczy miał Marcin Urynowicz wraz z Adrianem Błądem. Pierwszy z wymienionych graczy w trwającym sezonie już dziesięć razy umieszczał piłkę w siatce, dzięki czemu jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Dorobek drugiego również wygląda imponująco – Błąd zgromadził dotychczas na swoim koncie sześć goli i siedem asyst.
Motor Lublin – odbudowa starej marki
Początki dzisiejszego rywala GKS-u Katowice, Motoru Lublin, sięgają połowy ubiegłego wieku. W swojej całej historii klub z Lubelszczyzny przez dziewięć sezonów występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, a przez 22 – na jej zapleczu. Ostatnie lata to jednak głównie tułaczka po niższych ligach.
W ubiegłym sezonie Motor jednak awansował do 2. ligi, choć nie obyło się bez kontrowersji, a wszystko za sprawą wcześniejszego zawieszenia rozgrywek ze względu na pandemię. Niemniej motorowcy znaleźli się na wyższym szczeblu, na którym radzą sobie dość przyzwoicie – zajmują obecnie miejsce w środku ligowej stawki.
Ciekawe pozostaje jednak to, jaki kierunek został obrany w Lublinie. Głównym inwestorem klubu jest Zbigniew Jakubas, jedna z najbogatszych osób w Polsce. Do rady nadzorczej ściągnięto Bogusława Leśnodorskiego, a przy transferach od niedawna pracuje wielokrotny reprezentant Polski, Michał Żewłakow. Ponadto w Lublinie zdecydowano się na zbudowanie nowoczesnej akademii piłkarskiej, z której wypływać będą mogły prawdziwe talenty.
Prezes Motoru Lublin: Doświadczenie Bogusława Leśnodorskiego to ogromny kapitał (WYWIAD)
– Nie ukrywamy, że chcemy czerpać pewne wzorce z Legii, ponieważ jest to topowy klub w Polsce. Mimo wszystko funkcjonujemy w odmiennych realiach, chociażby budżetowych, a przede wszystkim sportowych. Stołeczny zespół co roku walczy o mistrzostwo Polski. Motor jest na razie beniaminkiem II ligi. Mamy jednak swoje aspiracje i chcemy w ciągu najbliższych lat stać się znaczącym ośrodkiem na mapie rodzimego futbolu – zapewniała w niedawnej rozmowie z naszym portalem obecna prezes Motoru Lublin, Marta Daniewska.
Zwycięska seria „GieKSy” twa w najlepsze
Na krótko przed pierwszym gwizdkiem arbitra okazało się, że na murawie nie pojawi się lider GKS-u Katowice, Adrian Błąd. Powodem tej absencji miał być uraz. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął sprowadzony latem Dominik Kościelniak.
Spotkanie przy Bukowej zostało rozegrane w dość zimowej scenerii, jednak zdecydowanie nie były to sprzyjające warunki. Dało to o sobie znać już po kilkunastu minutach, kiedy to boisko z kontuzją opuścił defensor Motoru, Rafał Grodzicki. Wcześniej pomocy medycznej potrzebował także Krystian Sanocki z GKS-u.
dziś mecz @GKSKatowice_eu – @MotorLublin chyba pomarańczową piłką :) transmisja w @sport_tvppl o 12.40 #GKSMOT @_2liga_ https://t.co/BVOU8aHVbW pic.twitter.com/EKL0A4R8wa
— Sławomir Kwiatkowski (@SlavKwiat) November 29, 2020
Jeśli chodzi natomiast o wydarzenia czysto piłkarskie w pierwszej połowie, to przewagę mieli gospodarze, czego właściwie można się było wcześniej spodziewać. Podopieczni Rafała Góraka nieustannie starali się budować akcje w ataku pozycyjnym, kilkukrotnie stwarzając zagrożenie pod bramką Sebastiana Madejskiego.
A Motor? W tym wypadku docenić należy skuteczną grę w defensywie. Na połowie rywala było natomiast już znacznie gorzej. Z głowy można wysunąć właściwie tylko jedną sytuację, kiedy pachniało bramką dla drużyny Mirosława Hajdy. Wówczas uderzenie Swędrowskiego z rzutu wolnego sprawiło drobne problemy golkiperowi „GieKSy”.
Wydawać się mogło, że w drugiej części meczu GKS jeszcze bardziej zintensyfikuje swoje poczynania ofensywne. Tak się jednak nie stało, ale bramki zobaczyliśmy z obu stron. W 65. minucie tego spotkania Bartosz Mrozek obronił strzał jednego z zawodników Motoru, po czym dalekim wykopem odnalazł na połowie przeciwnika swojego kolegę z drużyny – Krystiana Sanockiego. Skrzydłowy się nie pomylił i pewnym strzałem pokonał Madejskiego.
— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) November 29, 2020
To nie był jednak koniec emocji. Kwadrans później piłkę w bramce umieścił Szymon Rak, czym doprowadził do wyrównania. Dla piłkarzy Rafała Góraka remis to jednak za mało. W doliczonym czasie gry o wygranej przesądził Filip Kozłowski. Tym samym zwycięska passa GKS-u została przedłużona – teraz wynosi ona sześć.
W tabeli natomiast katowiczanie zdystansowali trzecie Wigry Suwałki na trzy punkty.