Asysta bramkarza i gol w doliczonym czasie! Zwycięska seria GKS-u trwa w najlepsze


Ogromne emocje w Katowicach. „GieKSa” rzutem na taśmę pokonuje beniaminka z Lublina

29 listopada 2020 Asysta bramkarza i gol w doliczonym czasie! Zwycięska seria GKS-u trwa w najlepsze
Krzysztof Porębski / PressFocus

Na zakończenie 15. serii zmagań w 2. lidze w centrum zainteresowania znalazły się Katowice, gdzie tamtejszy GKS podejmował drużynę beniaminka – Motor Lublin. Dla gospodarzy spotkanie to miało być okazją do umocnienia się na drugiej pozycji w ligowej tabeli. I sztuka ta się udała. O zwycięstwie przesądziły asysta bramkarza i gol w doliczonym czasie gry. Tym samym „GieKSa” jest niepokonana od sześciu meczów.


Udostępnij na Udostępnij na

Dzisiejszy mecz przy Bukowej miał być pierwszym między tymi dwoma drużynami od blisko dekady. Ostatni raz GKS Katowice i Motor Lublin stanęły w szranki w sezonie 2009/2010. Wówczas oba starcia zakończyły się zwycięstwami zespołu z Górnego Śląska. Dziś zatem Motor miał apetyt na swego rodzaju rewanż. Zdecydowanym faworytem przed pierwszym gwizdkiem sędziego był jednak GKS.

Tak, na pewno. Motor to silny rywal. Każdy mecz w tej lidze jest ciężki. I tak jak mówiłem, musimy się dobrze przygotować, przeanalizować jeszcze dokładnie Motor, jak grał w poprzednich spotkaniach. I tak naprawdę dużo zależy od nas – twierdził Michał Gałecki, były zawodnik Motoru Lublin, a obecny GKS-u Katowice.

GKS Katowice na fali wznoszącej

GKS sezon rozpoczął dość niemrawo, ale to w Katowicach już chyba tradycja. Podopieczni Rafała Góraka najpierw po fatalnym meczu z Garbarnią odpadli z Pucharu Polski, a następnie na otwarcie ligowych zmagań polegli w Krakowie z Hutnikiem. „Trójkolorowi” szybko wzięli się jednak w garść i zaczęli regularnie punktować.

Wygrane z rezerwami Lecha, Górnikiem Polkowice, Olimpią Elbląg oraz Olimpią Grudziądz. Remisy z Pogonią Siedlce i Zniczem Pruszków. W 10. kolejce katowiczanie przegrali w Częstochowie z tamtejszą Skrą, ale od tego meczu zaczęła się imponująca seria zwycięstw, która trwa do dziś. Ponadto w pięciu ostatnich spotkaniach (stan przed starciem z Motorem) GKS Katowice strzelił aż 16 bramek, tracąc zaledwie trzy.

Świetna dyspozycja pozwoliła ekipie z Górnego Śląska najpierw wbić się do czołowej szóstki tabeli, a następnie zająć miejsce tuż za liderującym Górnikiem Polkowice.

Obraliśmy kurs i się go trzymamy. Musimy cały czas mocno naciskać, by dopisywać do swojego dorobku kolejne punkty. Zbigniew Wojciechowski dla oficjalnej strony GKS-u

Spory wpływ na takowy stan rzeczy miał Marcin Urynowicz wraz z Adrianem Błądem. Pierwszy z wymienionych graczy w trwającym sezonie już dziesięć razy umieszczał piłkę w siatce, dzięki czemu jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Dorobek drugiego również wygląda imponująco – Błąd zgromadził dotychczas na swoim koncie sześć goli i siedem asyst.

Motor Lublin – odbudowa starej marki

Początki dzisiejszego rywala GKS-u Katowice, Motoru Lublin, sięgają połowy ubiegłego wieku. W swojej całej historii klub z Lubelszczyzny przez dziewięć sezonów występował w najwyższej klasie rozgrywkowej, a przez 22 – na jej zapleczu. Ostatnie lata to jednak głównie tułaczka po niższych ligach.

W ubiegłym sezonie Motor jednak awansował do 2. ligi, choć nie obyło się bez kontrowersji, a wszystko za sprawą wcześniejszego zawieszenia rozgrywek ze względu na pandemię. Niemniej motorowcy znaleźli się na wyższym szczeblu, na którym radzą sobie dość przyzwoicie – zajmują obecnie miejsce w środku ligowej stawki.

Ciekawe pozostaje jednak to, jaki kierunek został obrany w Lublinie. Głównym inwestorem klubu jest Zbigniew Jakubas, jedna z najbogatszych osób w Polsce. Do rady nadzorczej ściągnięto Bogusława Leśnodorskiego, a przy transferach od niedawna pracuje wielokrotny reprezentant Polski, Michał Żewłakow. Ponadto w Lublinie zdecydowano się na zbudowanie nowoczesnej akademii piłkarskiej, z której wypływać będą mogły prawdziwe talenty.

Prezes Motoru Lublin: Doświadczenie Bogusława Leśnodorskiego to ogromny kapitał (WYWIAD)

Nie ukrywamy, że chcemy czerpać pewne wzorce z Legii, ponieważ jest to topowy klub w Polsce. Mimo wszystko funkcjonujemy w odmiennych realiach, chociażby budżetowych, a przede wszystkim sportowych. Stołeczny zespół co roku walczy o mistrzostwo Polski. Motor jest na razie beniaminkiem II ligi. Mamy jednak swoje aspiracje i chcemy w ciągu najbliższych lat stać się znaczącym ośrodkiem na mapie rodzimego futbolu – zapewniała w niedawnej rozmowie z naszym portalem obecna prezes Motoru Lublin, Marta Daniewska.

Zwycięska seria „GieKSy” twa w najlepsze

Na krótko przed pierwszym gwizdkiem arbitra okazało się, że na murawie nie pojawi się lider GKS-u Katowice, Adrian Błąd. Powodem tej absencji miał być uraz. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął sprowadzony latem Dominik Kościelniak.

Spotkanie przy Bukowej zostało rozegrane w dość zimowej scenerii, jednak zdecydowanie nie były to sprzyjające warunki. Dało to o sobie znać już po kilkunastu minutach, kiedy to boisko z kontuzją opuścił defensor Motoru, Rafał Grodzicki. Wcześniej pomocy medycznej potrzebował także Krystian Sanocki z GKS-u.

Jeśli chodzi natomiast o wydarzenia czysto piłkarskie w pierwszej połowie, to przewagę mieli gospodarze, czego właściwie można się było wcześniej spodziewać. Podopieczni Rafała Góraka nieustannie starali się budować akcje w ataku pozycyjnym, kilkukrotnie stwarzając zagrożenie pod bramką Sebastiana Madejskiego.

A Motor? W tym wypadku docenić należy skuteczną grę w defensywie. Na połowie rywala było natomiast już znacznie gorzej. Z głowy można wysunąć właściwie tylko jedną sytuację, kiedy pachniało bramką dla drużyny Mirosława Hajdy. Wówczas uderzenie Swędrowskiego z rzutu wolnego sprawiło drobne problemy golkiperowi „GieKSy”.

Wydawać się mogło, że w drugiej części meczu GKS jeszcze bardziej zintensyfikuje swoje poczynania ofensywne. Tak się jednak nie stało, ale bramki zobaczyliśmy z obu stron. W 65. minucie tego spotkania Bartosz Mrozek obronił strzał jednego z zawodników Motoru, po czym dalekim wykopem odnalazł na połowie przeciwnika swojego kolegę z drużyny – Krystiana Sanockiego. Skrzydłowy się nie pomylił i pewnym strzałem pokonał Madejskiego.

To nie był jednak koniec emocji. Kwadrans później piłkę w bramce umieścił Szymon Rak, czym doprowadził do wyrównania. Dla piłkarzy Rafała Góraka remis to jednak za mało. W doliczonym czasie gry o wygranej przesądził Filip Kozłowski. Tym samym zwycięska passa GKS-u została przedłużona – teraz wynosi ona sześć.

W tabeli natomiast katowiczanie zdystansowali trzecie Wigry Suwałki na trzy punkty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze