Piłkarze Wisły Płock byli w fatalnych nastrojach po wczorajszym remisie z ostatnim w tabeli Pelikanem Łowicz. Być może mecz zakończyłby się korzystniejszym rezultatem dla Płocczan, gdyby w zespole "Nafciarzy" mógł zagrać Vahan Geworgyan. Utalentowany pomocnik, który w przeszłości zagrał nawet w reprezentacji Polski, cały czas leczy kontuzję, lecz specjalnie dla iGol.pl znalazł czas na krótką rozmowę.
Dzisiaj nie był Pan zdolny do gry z powodu kontuzji, ale jak Pan oceni postawę swoich kolegów?
Koledzy walczyli do końca. Stworzyliśmy kilka dobrych sytuacji bramkowych i jakbyśmy strzelili gola, to pewnie byśmy wygrali. Ciężko mi jest ocenić coś więcej. Musimy się pozbierać, bo przed nami następne spotkanie. Kilka zespołów z czołówki również straciło punkty. My dziś zdobyliśmy jeden punkt, ale teraz musimy wygrać kolejne mecze. Dziesięć spotkań do końca, więc co będzie to będzie.
W pięciu spotkaniach zdobyliście zaledwie siedem punktów. Chyba nie tak wyobrażaliście sobie początek rundy wiosennej?
Zgadza się. Takie spotkania, jak to dzisiejsze z Pelikanem musimy wygrywać, bo z kim mamy wygrywać, jak nie z ostatnim zespołem w tabeli. Muszę pogratulować zawodnikom Pelikana za konsekwentną grę, bo za nami piąta wiosenna kolejka, a oni nie stracili jeszcze bramki. Nie był więc to dla nas przeciwnik przyjemny.
Przed Wami mecz z Kmitą Zabierzów. Czy będziesz już gotowy do gry?
Raczej nie. We wtorek będę miał zdjęcie USG i wtedy wszystko się okaże.
W rundzie jesiennej występowałeś w Jagiellonii Białystok. Żałujesz, że odszedłeś z tego klubu, bo podobno miałeś okazję w nim pozostać na dłużej?
Niczego nie żałuję. Wybrałem Wisłę i na razie będę grał w Płocku.
Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.