FJW: Andrzej Strejlau – asystent Górskiego i legenda polskiej piłki


Andrzej Strejlau bohaterem kolejnej odsłony cyklu "Futbol Jest Wielki"

19 lutego 2020 FJW: Andrzej Strejlau – asystent Górskiego i legenda polskiej piłki

Andrzej Strejlau w piłkarskim środowisku w Polsce jest postacią legendarną. Pomimo upływających lat wciąż chętnie zapraszany do piłkarskich programów, wciąż też aktywnie udziela się w roli telewizyjnego eksperta. Dzisiaj z okazji kolejnych urodzin byłego selekcjonera reprezentacji Polski poświęcimy mu kilka słów. Starszym nie trzeba tej postaci przedstawiać, a młodsi być może nabędą nową wiedzę. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Jest połowa lutego 1940 roku. Od niemal pół roku Polski po raz kolejny nie ma na mapach Europy. Niemcy szykują się do dalszego podboju Starego Kontynentu… Polska podbita, ale niepokonana zmaga się z niemieckim okupantem. Właśnie w takich okolicznościach na świat przychodzi on – Andrzej Strejlau, który w przyszłości zapisze się na kartach historii.

Młodość Andrzeja Strejlaua

Pierwsze lata w wojennej atmosferze Andrzej Strejlau spędził bez matki, która trafiła do jednego z niemieckich obozów koncentracyjnych. Wychował się w rodzinie, w której sport był niemal wszechobecny. Ojciec pana Andrzeja był trenerem reprezentacji Polski w boksie, a nasz bohater w jednym z wywiadów podkreślał, że wychował się w powojennym środowisku warszawskich bokserów. Mama przyszłego selekcjonera Polski w młodości była biegaczką Skry Warszawa.

Absolwent warszawskiej AWF pierwsze kroki w piłkarskiej karierze stawiał w klubach warszawskich, m.in. Hutniku Warszawa, w barwach którego rozegrał jeden mecz na poziomie 1. ligi, czy rezerwach Legii Warszawa. Poza piłką nożną Andrzej Strejlau uprawiał także piłkę ręczną. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ w latach 50., 60. czy nawet 70. wielu sportowców uprawiało kilka dyscyplin. Stąd też zamiłowanie do „szczypiorniaka”. Występy w Warszawiance Warszawa zaprowadziły przyszłego trenera piłki nożnej nawet(!) do reprezentacji Polski w „szczypiorniaku”.

Kariera trenerska – początki

Piłkarską karierę Andrzeja Strejlaua trudno nazwać obfitą w sukcesy. Zaledwie jeden występ na poziomie 1. ligi na kolana nie powala. Nieco lepiej wyglądała kariera trenerska obecnego eksperta piłkarskiego. Jako warszawiak z krwi i kości zaczynał od prowadzenia klubów ze stolicy jak choćby Hutnik, w którym wcześniej występował. Stamtąd wyruszył do PZPN-u, w którym prowadził przede wszystkim drużyny młodzieżowe jak choćby zespół U-23. Praca z młodzieżą zaowocowała awansem do pierwszej drużyny.

W 1972 roku Andrzej Strejlau dołączył do sztabu szkoleniowego „Trenera Tysiąclecia” – Kazimierza Górskiego. W tym samym roku „Orły Górskiego” wraz ze Strejlauem w sztabie szkoleniowym sięgnęły po złoty medal igrzysk olimpijskich. Jedyny jak do tej pory w całej naszej historii. W 1974 roku dołożył kolejną cegiełkę w budowaniu polskiej historii piłkarskiej. W RFN reprezentacja Polski, w której Strejlau również był asystentem, wywalczyła trzecie miejsce.

Człowiek z klasą i zasadami

Trener Strejlau jest człowiekiem wysokiej klasy, co wielokrotnie można było zauważyć czy to w wywiadach „1 na 1”, czy w studio przedmeczowym. Wielokrotnie podkreślano, że stroni od alkoholu, co miało wzbudzać swego rodzaju niepokój wśród działaczy związkowych czy nawet piłkarzy w ubiegłym wieku. Andrzej Strejlau, kiedy wypowiada się na temat jakiejś drużyny bądź zawodnika, zwykle robi to w taki sposób, by nikogo nie urazić, ale też by uwypuklić problem, o którym jest mowa.

Świetnym przykładem na potwierdzenie tezy o trenerze jako człowieku z klasą i zasadami jest jego konflikt z Jackiem Gmochem – inną legendarną postacią polskiej piłki nożnej. Po zarzutach w kierunku Kazimierza Górskiego, jakoby ten miał problemy z alkoholem, nasz dzisiejszy bohater skwitował to tak:

Nie podam ręki Jackowi Gmochowi.Andrzej Strejlau

Wydarzenia te miały miejsce dekadę temu, ale nasz jubilat twardo obstaje przy swoim zdaniu. Mimo twardego postanowienia stara się, by ich prywatne kłótnie nie przekładały się na niwę zawodową. Kiedy obaj panowie spotkali się w roli ekspertów podczas jednego z  turniejów, Strejlau nie pozwolił sobie na jakiekolwiek złośliwości czy uszczypliwości. Obecnie nasz bohater relacje między nim a Gmochem określa tak: „Nie są ani negatywne, ani pozytywne (…)”

Wśród wielu postrzegany jako ten, którym PRL nie był w stanie kierować, ale i ten, który nie splamił się sprzedażą/kupowaniem wyników. Przez Michała Listkiewicza (byłego prezesa PZPN, a wcześniej sędziego piłkarskiego) postrzegany jest nawet jako ten, który „zrobił” porządek z korupcją:

Strejlau a pierwsza kadra

Romans Andrzeja Strejlaua z pierwszą reprezentacją Polski trwał przez wiele lat. Jak już wspominaliśmy, w latach 70. był jednym z asystentów Kazimierza Górskiego. Drugim asystentem był Jacek Gmoch. Panowie podczas zgrupowań często rywalizowali ze sobą, by pokazać wyższość nad tym drugim. Kiedy Kazimierz Górski rozstawał się z reprezentacją Polski, w mediach rozgorzała walka o posadę selekcjonera.

Wygrał ją oponent Strejlaua – Jacek Gmoch. W kuluarach mówiło się o tym, że Gmoch był po prostu bardziej lubiany przez ówczesną władzę. Miał być niejako „ich człowiekiem”. Strejlaua natomiast aparat partyjny miał nie lubić z powodu charakteru (sam wspominał, że trudno było nim sterować państwowym aparatczykom). Do tego dochodziła wspomniana już abstynencja, co dodatkowo nie pomagało w dogadywaniu się z trenerem. W tym czasie szkoleniowiec Strejlau prowadził już jednak warszawską Legię. Pomimo to wciąż był członkiem sztabu szkoleniowego reprezentacji, do klubu niejako „wypożyczonym”. Na każde wezwanie kadry musiał stawiać się na zgrupowaniu. W roli asystenta Jacka Gmocha Strejlau dziesięciokrotnie zasiadł na ławce reprezentacji Polski.

W końcu pierwszy

Posadę selekcjonera Polski Andrzej Strejlau otrzymał w roku 1989. Jak sam później przyznał, stało się to zdecydowanie za późno. Strejlau w tym czasie był już po międzynarodowych wojażach. Prowadził zespoły z Grecji, gdzie zdobył nawet puchar tego kraju. Był także trenerem drużyny z Islandii, ale wróćmy do reprezentacji… Pamiętamy z historii, że rok 1989 to czas głębokich przemian ustrojowych w Polsce. Nie inaczej działo się w kadrze Polski. Po „Orłach Górskiego” nie było już śladu. Często reprezentanci mieli problemy ze sprzętem do trenowania. Andrzej Strejlau obejmował kadrę po Wojciechu Łazarku – znakomitym gawędziarzu, który jednak nie był w stanie awansować z reprezentacją Polski na wielki turniej.

Przed Strejlauem stało więc trudne zadanie: awansować w końcu na wielki turniej. Choć procentowo, jak możemy zauważyć na powyższym wykresie, nie wyglądało to tragicznie, Polakom pod wodzą Strejlaua nie udało się zagrać na turnieju. Możemy tu mówić o jednym ze zmarnowanych pokoleń piłkarskiej Polski. Selekcjoner Strejlau dysponował przecież doskonałymi zawodnikami, którzy robili kariery za granicą, jak choćby Roman Kosecki, Piotr Czachowski czy Robert Warzycha, który podbijał ligę grecką.

Końcówka lat 80. i lata 90. to poza przemianami ustrojowymi także rozwój korupcji w piłce nożnej. Na to Strejlau nie mógł mieć wpływu, a podobno stał się nawet jej ofiarą. Po latach podzielił się swoimi wątpliwościami w stosunku do przegranego spotkania ze Szwecją. Czy ten mecz był „czysty”?

Człowiek wielu ról

Andrzej Strejlau w swoim piłkarskim życiu pałał się wieloma zadaniami. Zaczynał od roli napastnika w warszawskich klubach. Zawrotnej kariery piłkarskiej jednak nie udało mu się zrobić. Po latach spełniał się w roli trenera młodzieży, seniorów czy nawet jako dyrektor sportowy w Wiśle Płock (wtedy jeszcze Orlen Płock). Od wielu lat jednak gości w naszych domach jako jeden z telewizyjnych ekspertów. Dla wielu osób jest niemal ikoną wśród ekspertów piłkarskich w Polsce. Chłodna ocena, pełna kultura podczas wypowiedzi, często trafna analiza.

Jednak żeby nie było tak słodko, w ostatnim czasie zaczęło się pojawiać coraz więcej głosów, jakoby Andrzej Strejlau jednak nie do końca nadążał za współczesną piłką. Głównie rzuca się to w oczy na Twitterze – popularnej platformie, gdzie skumulowało się niemal całe polskie futbolowe środowisko. A oto przykład:

 

My jednak chcielibyśmy życzyć byłemu selekcjonerowi dużo zdrowia i radości z wykonywanej pracy, a także żeby „chciało” mu się i miał siłę, by robić to, co kocha, jak najdłużej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze