Filip Wójcik: Cieszy mnie, że zrobiła się moda na Motor [WYWIAD]


Rozmawiamy z prawym obrońcą Motoru Lublin

26 lipca 2025 Filip Wójcik: Cieszy mnie, że zrobiła się moda na Motor [WYWIAD]
Łukasz Wójcik/Motor Lublin

Filip Wójcik przechodził do Motoru Lublin, gdy ten rozgrywał swoje spotkania w 3. lidze. Kilka lat później razem z klubem z województwa lubelskiego awansował do PKO BP Ekstraklasy. Obecnie 28-latek rozpoczyna w barwach „Motorowców” swój drugi sezon w polskiej elicie. Postanowiliśmy z nim porozmawiać o celach klubu na najbliższe rozgrywki, wsparciu ze strony kibiców Motoru czy przekwalifikowaniu na prawego obrońcę.


Udostępnij na Udostępnij na

Kacper Wielgomas (iGol.pl): Sezon rozpoczynacie od wygranego 1:0 spotkania z Arką Gdynia. Chyba nie mogliście sobie lepiej wyobrazić startu rozgrywek.

Filip Wójcik (obrońca Motoru Lublin): Był to udany start w naszym wykonaniu. Myślę, że zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Można tylko żałować, że nie zakończyliśmy go trochę wcześniej, bo mieliśmy ku temu okazje. Jednak najważniejsze, że nie drżeliśmy o wynik, kontrolowaliśmy spotkanie i zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty.

Jak oceniłbyś swoją grę w tym meczu?

Cieszy mnie gra na zero z tyłu, bo to dla całej linii obrony jest ważne. Szczególnie patrząc na ostatni sezon, gdzie tych bramek traciliśmy sporo. Co do mojego występu, myślę, że był on solidny, a następne spotkania, mam nadzieję, że będą jeszcze lepsze.

Według Ciebie to dobrze, że na starcie sezonu, gdzie dopiero wprowadzacie się w tryb meczowy, dostaliście beniaminka czy nie ma to dla Ciebie większego znaczenia?

Myślę, że nie ma to większego znaczenia. Najważniejsze to dobrze zacząć, nieważne, z kim się gra. Wiadomo, że w meczu z Arką Gdynia, która jest beniaminkiem, byliśmy faworytami, więc cieszy to, że spełniliśmy oczekiwania i zdobyliśmy trzy punkty.

Pierwsze trzy punkty w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy, a zarazem pierwszy mecz bez straty bramki. Masz jakiś swój cel dotyczący czystych kont lub czegokolwiek innego, który chciałbyś osiągnąć w obecnych rozgrywkach?

Jako cała linia obrony chcielibyśmy tracić tych goli mniej niż w poprzednim sezonie. Co do swojego indywidualnego celu, to w ostatnim sezonie miałem pięć asyst, co uważam za niezły wynik. Ciągle staram się rozwijać, co za tymi idzie chciałbym także w obecnych rozgrywkach zdobyć tych asyst więcej i uważam to za swój cel.

Skoro już przy tym jesteśmy, jaki jest cel Motoru Lublin na obecny sezon?

My sobie powiedzieliśmy w drużynie, że nie ma co głośno mówić o celach, a lepiej skupić się na najbliższym meczu. Wiadomo, że Motor Lublin jest klubem bardzo rozwijającym się, robiącym ogromne postępy z roku na rok, przez co oczekiwania względem zespołu są coraz większe. W pierwszym sezonie zajęliśmy bardzo wysokie 7. miejsce, gdzie przed rozpoczęciem rozgrywek każdy mówił, że będziemy pierwsi do spadku. Jesteśmy ambitni i mamy ambitnego właściciela. Jeśli chodzi o nasz cel, mam nadzieję, że poprawimy miejsce w tabeli z poprzedniego sezonu.

Wierzysz w to, że jesteście w stanie ponownie zaskoczyć całą Polskę i zająć tym razem miejsce dające eliminacje do europejskich pucharów?

Jest to trudne pytanie. PKO BP Ekstraklasa bardzo szybko i prężnie się rozwija, co pokazują poszczególne kluby transferami i wynikami w Europie. Trudno mi powiedzieć, czy jesteśmy w stanie zająć miejsce dające eliminacje do europejskich pucharów. Na pewno w siebie wierzymy i, tak jak powiedziałem, będziemy grali o to, aby poprawić nasz wynik z zeszłego sezonu. Natomiast zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość.

Wracając jeszcze na chwilę do spotkania z Arką Gdynia. Na trzy dni przed meczem klub ogłosił sold out. Widać, że w Lublinie ludzie żyją piłką. Czy odczuwasz na co dzień duże wsparcie ze strony kibiców Motoru?

Jak najbardziej. Pamiętam, jak przychodziłem do Motoru, gdy ten grał w 3. lidze i na trybunach zasiadało niecałe 2000 ludzi. Było tak, jak graliśmy chociażby takie słynne spotkanie z Wisłą Puławy. Teraz praktycznie co mecz mamy sold out. Następne domowe spotkanie gramy z Jagiellonią i widziałem, że już sprzedaliśmy większość biletów. To pokazuje, że nasi kibice są niesamowici i bardzo czujemy ich wsparcie zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Szczególnie mecze w Lublinie sprawiają, że na stadionie, a także na ulicach miasta czuć taką aurę święta piłki nożnej.

Przechadzając się ulicami Lublina często jesteś proszony o zdjęcie lub autograf?

Tak, często się zdarzają takie sytuacje. Spacerując lub będąc w sklepie ludzie proszą mnie o wspólne zdjęcie lub autograf. Jest to bardzo miła rzecz i cieszy mnie, że zrobiła się moda na Motor.

Cofnijmy się w czasie. Dużo osób widziało w poprzednim sezonie w Motorze Lublin drużynę, która spadnie z PKO BP Ekstraklasy. Obecnie nikt już tak na Was nie patrzy. Brak łatki underdoga wpływa na Was pozytywnie czy negatywnie?

Nie patrzymy zbytnio na opinię publiczną. W poprzednim sezonie nikt w nas nie wierzył, dwa lata temu, gdy graliśmy w 1. lidze, nikt nie wskazywał nas na kandydata do awansu, a my w obydwu przypadkach udowadnialiśmy swoją wartość. Wiemy, na co nas stać. To, czy obecnie jesteśmy przez kogoś stawiani w roli underdoga czy też w roli dobrej ekstraklasowej drużyny, nic nam nie zmienia. My po prostu robimy swoją robotę.

Zeszły sezon był także Twoim pierwszym na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce. Co on Ci dał pod względem piłkarskim?

Dał mi dużo doświadczenia dzięki możliwości zmierzenia się z najlepszymi klubami w kraju. Rozwinąłem się dzięki temu. Pokazało to także całej drużynie, jak i mi, że PKO BP Ekstraklasa nie jest niczym, czego możemy się obawiać. Graliśmy w tej lidze z innymi zespołami, jak równy z równym. Często byliśmy od naszych rywali lepsi i potrafiliśmy udowodnić swoją wartość. Pokazaliśmy jako drużyna, że gra na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce absolutnie nas nie przerasta.

Awansując do PKO BP Ekstraklasy musiałeś jakoś oswoić się z grą z najlepszymi klubami w Polsce czy raczej nie miałeś z tym problemu?

Ja osobiście nie miałem z tym problemu. Wiadomo, że takie mecze z największymi drużynami w Polsce tworzą dodatkowy dreszczyk emocji, ale takie coś działa na mnie wyłącznie pozytywnie i powoduje większe skupienie.

Przychodziłeś do Motoru, gdy ten grał w 3. lidze, a obecnie rozpoczynasz z nią drugi sezon w polskiej elicie. Gdy przybywałeś do Lublina myślałeś w ogóle, że możecie osiągnąć tak wiele?

Trudno wtedy było myśleć o PKO BP Ekstraklasie, ponieważ, jak wspomniałeś, przychodziłem do Motoru, gdy klub był w 3. lidze. Wiedziałem jednak, że przenoszę się do drużyny z dużymi ambicjami, rzeszą fanów i bogatą historią. Chciałem szybko awansować, co się udało, a potem krok po kroku szliśmy do przodu i teraz jesteśmy w najlepszej polskiej lidze.

Piłkarzem klubu z Lublina jesteś już pięć i pół roku, a w dodatku rozegrałeś w jego barwach ponad 170 spotkań. Dokładając do tego osiągnięte sukcesy, napisałeś tutaj piękną historię. Patrząc na to wszystko, czujesz się choć trochę legendą „Motorowców”?

Nie mi to oceniać. Na pewno w żadnym klubie nie byłem tak długo i nie rozegrałem tak dużej liczby spotkań. Jest to dla mnie powód do dumy. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że dobrze czuję się w Motorze, jak i ogólnie w Lublinie. Mam nadzieję, że zaliczę jeszcze dużo występów w tym klubie i większość z nich będzie dobra.

Podczas swojego pobytu w Motorze Lublin miałeś okazję być trenowany przez kilku szkoleniowców. Któremu z nich zawdzięczasz najwięcej?

Nie chciałbym wyróżniać poszczególnych trenerów, ponieważ każdy z nich przyczynił się do tego, że jestem tu, gdzie jestem. Począwszy od trenera Hajdo, który mnie tutaj ściągnął, przez trenera Saganowskiego, który zmienił mi pozycję na prawego obrońcę, co myślę było kluczowe, aby moja kariera poszła do przodu, a kończąc na kadencjach trenera Feio oraz trenera Stolarskiego, które odmieniły Motor. Wznieśli oni ten klub na wyższy poziom pod względem organizacji, kultury gry, treningu i taktyki. Jestem im wszystkim wdzięczny, ponieważ każdy z nich dał mi coś, co doprowadziło mnie do PKO BP Ekstraklasy.

Uważasz, że gdyby nie przekwalifikowano cię na prawego obrońcę, osiągnąłbyś tyle, ile osiągnąłeś, grając w linii defensywnej?

Kiedyś o tym rozmyślałem. Można sobie teraz gdybać, bo nie wiadomo, jakby było, gdybym nie zmienił pozycji. Jednak z perspektywy czasu myślę, że była to dla mnie dobra decyzja, bo lepiej czuję się na boisku, gdy tę piłkę mogę rozgrywać, napędzać akcje i mieć większą przestrzeń przed sobą, a na skrzydle wyglądałoby to nieco inaczej.

Na koniec chciałbym zapytać jeszcze o kilka kwestii. Podczas niedawnego obozu w Sochocinie został wyłoniony pięcioosobowy skład rady drużyny Motoru Lublin. Nie ma w niej Ciebie, pomimo iż w obecnym zespole jesteś piłkarzem z największą liczbą występów dla „Motorowców”. Z czego to wynikało?

W trakcie obozu odbyło się głosowanie, w którym wzięli udział wszyscy zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego. Takie były końcowe wyniki i po prostu takie decyzje zostały podjęte.

Zahaczę jeszcze o wątek Twojego kontraktu. W kwietniu przedłużyłeś umowę z Motorem Lublin do 2026 roku. Rozważałeś oferty z innych klubów, czy przedłużenie umowy z „Żółto-biało-niebieskimi” było Twoim priorytetem?

Przedłużenie umowy z Motorem było moim priorytetem. Były jakieś pytania z innych klubów, ale ja dobrze czuję się w Lublinie, jak i w samym Motorze, gramy w PKO BP Ekstraklasie, tak że nie brałem pod uwagę zmiany otoczenia.

Masz w głowie scenariusz, w którym kończysz swoją karierę w Motorze?

Wybiegamy daleko w przyszłość, bo jeszcze trochę chciałbym pograć (śmiech). Trudne pytanie. Jeśli wszystko dobrze by się układało i obie strony byłyby zadowolone, to ja nie widzę żadnych przeszkód.

Czego można Ci życzyć w obecnym sezonie?

Zdrowia przede wszystkim, ponieważ ono jest najważniejsze. Do tego troszeczkę szczęścia, a z resztą sobie poradzę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze