Festiwal strzelecki i awans Bilbao


7 lutego 2012 Festiwal strzelecki i awans Bilbao

Baskijski Athletic pokonał bezproblemowo trzecioligowe Mirandes 6:2. Ekipa z Bilbao ani przez chwilę nie pozwoliła gościom wierzyć w to, że uda im się awansować do finału Copa del Rey. Wielkie strzelanie rozpoczął już w 11. minucie Muniain. Następnie dla „Lwów” do siatki trafiali Susaeta, Aurtenetxe, dwukrotnie Llorente i Cesar Caneda, który wpakował piłkę do własnej bramki. Dwa honorowe trafienia dla zespołu Pousy zaliczył Aitor Blanco.


Udostępnij na Udostępnij na

Kibice Athleticu Bilbao stali w długich jak nigdy kolejkach, by obejrzeć starcie z Mirandes. Marcelo Bielsa nie mógł ich zawieść – wystawił najmocniejszą możliwą jedenastkę z nieprzyzwoicie skutecznym Fernando Llorente na czele. Goście, którzy przybyli na San Mames w doskonałych nastrojach, również nie narzekali na osłabienia. Ekipa trenera Pouso jak zawsze liczyła na element zaskoczenia, wiedząc, że w otwartej walce z „Los Leones” nie ma najmniejszych szans. Dobrze pokazał to poprzedni mecz, w którym zawodnicy z Mirandy walczyli z całych sił, a i tak przegrali 1:2.

Iker Muniain
Iker Muniain (fot. athletic-club.com)

Na samym początku spotkania rozgrywanego na San Mames zaatakowali podopieczni Carlosa Pousy – z daleka uderzał Iribas, ale piłka minęła bramkę Iraizoza. Goście nie poszli jednak za ciosem, a i gospodarze nie kwapili się do szaleńczych ataków, więc pierwsze minuty pojedynku były toczone w dosyć ospałym tempie. Ciekawą akcję przeprowadził w 8. minucie Andoni Iraola, lecz niestety żaden partner nie doszedł do jego podania w „szesnastkę”. Kolejna akcja Basków przyniosła im pierwszego gola. W 11. minucie po dalekim podaniu Andera Herrery Oscar de Marcos nie opanował piłki, do której dopadł Iker Muniain i pewnie pokonał Nauzeta. Równie skuteczny okazał się kolejny atak – „Los Leones” sprawnie rozpracowali obronę trzecioligowego Mirandes, wymienili ze sobą kilka podań, a do siatki trafił Markel Susaeta. Gospodarze nie pozostawili „Los Rojillos” żadnych złudzeń i już w pierwszym kwadransie praktycznie rozstrzygnęli pucharowy dwumecz.

Nie mogło nikogo dziwić, że piłkarze z Bilbao od tej pory zachowywali się na boisku bardzo spokojnie, swobodnie rozgrywając piłkę i konstruując akcje. W 18. minucie wrzutka jednego z graczy „Lwów” sprawiła sporo problemów Nauzetowi. Na murawie istniała tylko jedna drużyna, co potwierdziło się w 22. minucie, kiedy padła trzecia tego wieczora bramka. Na listę strzelców wpisał się Jon Aurtenetxe, który trafił do siatki głową po dośrodkowaniu Susaety. W kolejnych minutach Mirandes nie potrafiło się zmobilizować do zdecydowanego ataku, a podopieczni Marcela Bielsy najzwyczajniej w świecie nie mieli powodu, by marnować siły na kolejne akcje ofensywne, więc na murawie nie działo się nic godnego uwagi. Dziesięć minut przed przerwą nareszcie zaatakowali goście – w 35. minucie dobry strzał Pabla Infante wybronił Gorka Iraizoz. Ten sam zawodnik Mirandes kilka minut później próbował wymusić rzut karny, jednak sędzia Undiano Mallenco nie dał się nabrać. Jeszcze przed przerwą przed dogodną szansą stanął Fernando Llorente, ale spudłował. Do końca pierwszej połowy Athletic w pełni kontrolował to, co działo się na placu gry. W drugiej odsłonie tylko cud mógłby sprawić, żeby zespół z Mirandy awansował do finału Copa del Rey.

Jon Aurtenetxe
Jon Aurtenetxe (fot. athletic-club.com)

Początkowe minuty drugiej części spotkania rozpoczęły się od nudnej, brutalnej walki w środku pola. Sporo było fauli, mało było gry. Zawodnicy Mirandes co prawda wyglądali na bardziej zmotywowanych, ale nie przekładało się to na dogodne okazje bramkowe. Gospodarze przez długie minuty zadowalali się posiadaniem piłki i właściwie nie atakowali. Nieatakowanie się nie opłaca – w 57. minucie goście, a dokładnie Blanco, strzelili gola, wykorzystując zamieszanie w polu karnym i spory błąd Jona Aurtenetxe. Chwilę po stracie bramki Marcelo Bielsa zaordynował zmianę. W miejsce Iturraspe pojawił się San Jose. Javi Martinez przesunął się do pomocy. Athletic wiedział już, że trzeba atakować, bo sytuacja z każdą chwilą może robić się trudniejsza. Uaktywniły się skrzydła gospodarzy, kolejne akcje wyglądały coraz lepiej. Duża w tym zasługa Ikera Muniaina, który bez trudu mijał po kilku rywali i wystawiał piłkę kolegom. Dziesięć minut po strzeleniu pierwszego gola przyjezdni mieli doskonałą okazję, by trafić po raz drugi. Pablo Infante na lewym skrzydle bez trudu poradził sobie z Mikelem San Jose, odegrał do Munety, a ten minimalnie chybił.

Jak trwoga, to do Llorente. To, co nie udało się innym, nie stanowiło problemu dla reprezentanta Hiszpanii. Bask dostał piłkę na 30. metrze, pobiegł z nią w okolice pola karnego i mimo asysty dwóch obrońców zdołał oddać strzał. I to jaki strzał! Piękny, mierzony lob ponad głową bezradnego bramkarza! To nie koniec. Zaledwie parę minut później „Król Lew” trafił po raz drugi, wykorzystując doskonałe dośrodkowanie Oscara de Marcosa. Jeśli jakiś kibic Mirandes przy stanie 3:1 miał jeszcze nadzieję na odwrócenie losów dwumeczu, teraz już z pewnością o tym zapomniał. A Athletic ciągle atakował. W 78. minucie Markel Susaeta prawie przelobował Nauzeta. Zabrakło centymetrów, a padłaby bramka numer cztery. W 81. minucie Mirandes odpowiedziało strzałem z dystansu Munety. Pięć minut później gościom udało się trafić na 5:2. Co ciekawe, gola znów zdobył Aitor Blanco. Niezbyt często zdarza się, żeby dwie bramki w meczu strzelał stoper. 120 sekund później było już 6:2, a na samobójcze trafienie zapisał na swoim koncie Caneda. Defensor niefortunnie wybijał posłaną w pole karne przez de Marcosa piłkę. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem obie drużyny wypracowały sobie po dwie dogodne okazje bramkowe. Ostatecznie skończyło się na ośmiu golach. Mirandes bez wstydu kończy wspaniałą przygodę z Pucharem Króla. Athletic pewnie awansuje do finału i teraz czeka już tylko na rywala.

Komentarze
~ping (gość) - 12 lat temu

W zasadzie bardzo mnie cieszy wygrana Bilbao, ale
Mirandes i tak wypadlo lepiej niz Utd w ligowym
starciu z City, czy Arsenal z Utd. Gratulacje. A
teraz, niech sie wydarzy niezwykly cud i niech
Barcelona nie przejdzie Bilbao! To by dopiero bylo! A
w ogole to co ja mowie - Barcelona jeszcze nie
wygrala z Valencią ...:)

Odpowiedz
~E123 (gość) - 12 lat temu

Polubiłem Mirandes...fajny klubik mimo że
3-ligowiec to grają lepiej niż chociażby Racing
Santander czy Granada ;)

Odpowiedz
~lechita22 (gość) - 12 lat temu

Mirandes pokazało klasę wcześniej, ale tak
szczerze to gdyby zagrali dalej to
dostaliby chyba jakieś nie 6:2 a 8:0. A ty ,,ping"
wywyższyłeś Mirandes nad ManU w meczu z City i
dobrze bo spisali się znacznie lepiej. Powodzenia
Mirandes w następnym ,,Copa del Rey"

Odpowiedz
~giroud (gość) - 12 lat temu

Za dwa lata widzę was w 1 lidze!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze