Za nami niesamowite spotkanie grupowe Ligi Mistrzów, w którym FC Barcelona zmierzyła się z Interem na Camp Nou. Mecz zakończył się wynikiem 3:3, a Robert Lewandowski zdobył dwa gole. Znakomita druga połowa w wykonaniu „Nerazzurich” zbliżyła ich do awansu. Sytuacja „Barcy” stała się bardziej skomplikowana, ponieważ ma ona na koncie zaledwie cztery punkty. Teraz musi liczyć na potknięcia rywali w nadchodzących kolejkach, aby myśleć o wyjściu z grupy.
12 października 2022 roku FC Barcelona zmierzyła się z Interem na Camp Nou w 4. kolejce grupy C. Dla gospodarzy był to mecz o być albo nie być w Lidze Mistrzów. Przegrana z zespołem z Mediolanu przed tygodniem znacznie pogorszyła sytuację „Dumy Katalonii”, która znalazła się na 3. miejscu w grupie.
Drużyna Roberta Lewandowskiego jak dotąd wygrała jedynie z najsłabszą Viktorią Pilzno 5:1. Sam Lewandowski zdobył w tamtym spotkaniu hat-tricka, jednocześnie wzbogacając swój dorobek bramek w tych rozgrywkach do 89 trafień. Niestety w kolejnych porażkach z Bayernem i Interem nie wpisał się na listę strzelców. W meczu w Monachium zakończonym wynikiem 2:0 Barcelona nie wykorzystała kilku klarownych sytuacji. Można powiedzieć, że na własne życzenie nie znalazła drogi do bramki. Z kolei w spotkaniu rozgrywanym na Stadionie im. Giuseppe Meazzy pozwoliła rywalom na pięć strzałów, z czego jeden skończył się golem na 1:0, mimo posiadania piłki przez większość minut.
„Nerazzuri” wyszli z tego starcia zwycięsko i z sześcioma punktami zameldowali się na 2. miejscu w tabeli, trzy punkty za Bayernem. Wcześniej również ulegli Bayernowi 0:2 oraz gładko rozprawili się z mistrzem Czech. Przed rewanżem z „Barcą” mieli trzy punkty przewagi nad przeciwnikiem, dlatego druga wygrana mogła teoretycznie zapewnić im awans do 1/8 finału. „Blaugrana” nie stanęła na wysokości zadania na Camp Nou, przez co remis 3:3 znacznie przybliża Inter do wyjścia z grupy.
W przeciwieństwie do „Dumy Katalonii” ekipa z Mediolanu musi zmagać się z trudną sytuacją w lidze krajowej. Piłkarze Simone Inzaghiego zajmują dopiero 7. lokatę w Serie A i wciąż doskwierają im kontuzje, przede wszystkim napastnika Romelu Lukaku. Nie przeszkodziło im to jednak w zaskakującym triumfie nad ekipą Xaviego tydzień temu. Natomiast FC Barcelona skorzystała z faktu, że Real Madryt stracił punkty w meczu z Osasuną. Tym samym przedostała się na pozycję lidera La Liga dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu.
Robert Lewandowski i spółka nadal dobrze spisują się w spotkaniach ligowych, jednak nie mogą tego przełożyć na Ligę Mistrzów. W środowym meczu na Camp Nou pokazali, że brakuje im efektywności w najważniejszych starciach rozgrywek międzynarodowych. „Barca” nadal nie jest w stanie wywalczyć kompletu punktów przeciwko czołowym rywalom. Teraz musi jej się to udać w pozostałych dwóch konfrontacjach w grupie, a i tak Inter będzie na uprzywilejowanej pozycji po bezpośrednim zwycięstwie u siebie.
Dla Lewandowskiego to spotkanie było jubileuszowe, ponieważ mógł zdobyć 90., a nawet 91. gola i umocnić się na 3. miejscu w gronie najlepszych strzelców Ligi Mistrzów. Czwarty Karim Benzema ma już pięć bramek straty do Polaka. Ponadto „Lewy” jest jednym z najskuteczniejszych zawodników w edycji 2022/2023 z pięcioma golami na koncie. Warto też wspomnieć, że mecz sędziował Szymon Marciniak. Polski arbiter otrzymał od UEFA kolejną szansę prowadzenia spotkania w Lidze Mistrzów. Pomogły mu dobre noty, jakie zebrał w rywalizacji Atletico Madryt z Milanem. Po szlagierze grupy C prawdopodobnie również może liczyć na pozytywne oceny.
Wewnętrzne problemy Barcelony i Interu oraz ich wpływ na mecz
Od kilku kolejek FC Barcelona zmaga się z gwałtownym spadkiem formy. Oczywiście drużyna Xaviego pozostaje niepokonana w La Liga, ale ostatnie konfrontacje z Mallorcą oraz Celtą pozostawiają wiele do życzenia. RCD Mallorca została pokonana 1:0 dzięki bramce Roberta Lewandowskiego, chociaż i tak zdołała niejednokrotnie postraszyć wielkiego rywala poukładaną ofensywą. Z kolei Celta Vigo przejęła inicjatywę w drugiej połowie starcia z „Dumą Katalonii”, która przetrwała natarcia klubu z Galicji i wygrała 1:0. Decydującego gola strzelił Pedri, który obok Marca-Andre ter Stegena zasłużył na pochwały. Niestety większość piłkarzy Xaviego zagrała przeciętnie.
Dziennik „Mundo Deportivo” przywołuje wypowiedź trenera „Barcy”, mówiącego, że trzy tygodnie temu zespół prezentował się rewelacyjnie, a teraz jest inaczej. Można to po części uzasadnić kontuzjami kilku ważnych zawodników. Jules Kounde, Andreas Christensen i Ronald Araujo nie trafili do kadry meczowej zarówno na ostatni mecz z Celtą, jak i na mecz z Interem. W rezultacie przeciwko Celcie Xavi przywrócił do czynnej gry swoich byłych kolegów z zespołu, Gerarda Pique i Jordiego Albę. Co więcej, w ubiegłym spotkaniu ligowym ustawił nominalnego lewego obrońcę, Marcosa Alonso, na pozycji stopera. To tylko podkreśla nieciekawą sytuację sztabu szkoleniowego w procesie ustalania składu.
W rywalizacji z Interem na Camp Nou Eric Garcia wrócił do formacji defensywnej w duecie z Pique, a po bokach obrony zagrali Alonso oraz Sergi Roberto. Pique popełnił fatalny błąd w drugiej połowie, kiedy nie dopilnował Barelli. Włoski pomocnik wykorzystał okazję i zdobył wyrównującą bramkę. Garcia także miewał gorsze momenty w drugiej części spotkania. W 63. minucie Lautaro Martinez wykorzystał brak decyzyjności Hiszpana i po świetnym przyjęciu zdobył drugiego gola dla Interu. Z kolei Sergi Roberto okazał się kluczowym graczem ataku, notując asystę przy trafieniu Dembele na 1:0. Jednak całościowo występ linii obrony gospodarzy zdecydowanie nie był zachwycający.
„Mundo Deportivo” zwrócił również uwagę na spadek jakości zespołowego pressingu w ciągu ostatnich tygodni. Przez to Barcelona była mniej aktywna po utracie piłki, co dawało przeciwnikowi większe pole do popisu w ataku. Drugie spotkanie z drużyną z Mediolanu pokazało, że „Blaugrana” popracowała nad tym elementem. Próby odbioru i wywierania nacisku na rywala nie były idealne, ale pomogły gospodarzom powstrzymywać rozegranie pozycyjne gości. Główny problem stanowiło zatrzymywanie kontr, które w drugiej połowie prześladowały klub ze stolicy Katalonii i kosztowały go utratę trzech punktów.
Inter Mediolan także przeżywa trudny okres. Z 15 punktami zajmuje dopiero 7. miejsce w Serie A. Zanotował tylko jedno wygrane spotkanie więcej od przegranych. W tym wszystkim Simone Inzaghi jest zmuszony eksperymentować z ustawieniem zawodników z racji plagi urazów. Romelu Lukaku oraz Joaquin Correa pozostają niedostępni. W związku z tym w roli napastników występują Lautaro Martinez i Edin Dżeko.
Przed meczem na Camp Nou włoski „Tuttosport” informował, iż szkoleniowiec „Nerazzurich” zdecyduje się na formację 3-5-2, z Martinezem oraz Dżeko w linii ataku. Spekulacje się potwierdziły, a gracze ofensywni zdali egzamin. Szczególnie Martinez przełamał się po ponad miesiącu bez zdobyczy bramkowej, dokładnie od starcia z Cremonese 30 sierpnia. To on trafił do siatki na 1:2, a także odnotował asystę. Pod koniec spotkania otrzymał perfekcyjną piłkę od Onany i dokładnie podał do Robina Gosensa. Reprezentant Niemiec trafił na 2:3.
Niezależnie od formacji i dostępności poszczególnych piłkarzy wiadome było, że Inter nie będzie zbyt długo utrzymywał się przy piłce. Pierwszy pojedynek tych dwóch drużyn pokazał jednak siłę „Nerazzurich” w tworzeniu skutecznych akcji w grze z kontry. Magazyn „Corriere dello Sport” zaznaczał, że piłkarze Interu muszą w podobny sposób podejść do rewanżu. Kluczem do zwycięstwa miała być szczelna i przemyślana obrona oraz wyczekiwanie na okazję do wyprowadzenia ataku.
W środowisku włoskiego klubu nie brakowało głosów optymizmu. Jego były reprezentant i zdobywca Ligi Mistrzów, Wesley Sneijder, wskazywał na pewność siebie, jaka charakteryzowała drużynę.
Nerazzurri Treble Hero Wesley Sneijder: "Win Over Barcelona Last Week Was No Accident, Inter Aren't Afraid Of Camp Nou" #InterMilan #FCIM https://t.co/nAxbheoV73
— Inter Milan (@intermilan) October 12, 2022
Trudno nie zgodzić się z legendą holenderskiego futbolu. Inter oczywiście miewał chwile słabości w defensywie, jednak wciąż grał twardo i cierpliwie. Po pierwszych 45 minutach wreszcie pojawiły się okazje do kontr, które zaowocowały golami, a plan minimum w postaci remisu został wykonany.
Pokłosie poprzedniego meczu grupowego
W 11 spotkaniach Barcelony z Interem w Lidze Mistrzów przed konfrontacją z 12 października „Blaugrana” zwyciężała sześciokrotnie, „Nerazzuri” dwukrotnie, natomiast trzy razy rezultat był remisowy. Większości kibiców z pewnością najbardziej zapadł w pamięć półfinał z edycji 2009/2010. Inter wygrał wtedy dwumecz 3:2 i sięgnął po swój ostatni puchar Europy. Od tamtej pory legendarne kluby konfrontowały się na etapie grupy. Tutaj warto przypomnieć, że wcześniej zespół z Mediolanu za każdym razem przegrywał na Camp Nou. Stadion „Dumy Katalonii” pozostaje niezdobyty, choć z pewnością remis nie jest powodem do satysfakcji dla podopiecznych Xaviego.
Barcelona have always won vs Inter Milan at the Camp Nou.
– 5 matches played
– 5 wins
– 10 goals scored
– 1 goal conceded pic.twitter.com/7LeCfQhEGx— Barça Universal (@BarcaUniversal) October 6, 2022
Mecz z 4 października zakończony triumfem Interu 1:0 również był wyjątkowy. Można tak twierdzić nie tyle z racji porażki faworyzowanej „Barcy”, ile z kontrowersji wokół przebiegu spotkania. W drugiej połowie Pedri umieścił piłkę w bramce Onany, ale po interwencji VAR-u arbiter nie uznał gola. Okazało się, że przy dośrodkowaniu piłka trafiła w rękę Ansu Fatiego. Później, w doliczonym czasie gry, obrońca „Nerazzurich” Denzel Dumfries zagrał ręką we własnym polu karnym. Jednak tym razem sędzia nie podyktował „jedenastki”.
Cała Barcelona zareagowała stanowczo na wybiórczość składu sędziowskiego. Xavi nie ukrywał niezadowolenia, piłkarze poczuli się oszukani, a kibice dali upust złym emocjom na trybunach Camp Nou. Nie brakowało wulgarnych słów skierowanych do kibiców Interu. Władze „Blaugrany¨ zabroniły nawet przebywania w sektorach przeznaczonych dla hiszpańskich kibiców w koszulce Interu.
Piłkarze Xaviego odreagowali swoje frustracje z zeszłego tygodnia w meczu rewanżowym. Od początku spychali przeciwników do defensywy, chcąc stworzyć jak najwięcej szans na bramki. Podobnie jak w Mediolanie przeważali w kontroli nad piłką, wykonali większą liczbę podań oraz oddali więcej strzałów. Jednak koszmar z Mediolanu wrócił, ponieważ statystyczna przewaga „Dumy Katalonii” nie doprowadziła do upragnionego zwycięstwa.
Kibice także dali o sobie znać, niejednokrotnie wygwizdując przyjezdny zespół. „Nerazzuri” pozostali niewzruszeni i po słabszej pierwszej połowie w ich wykonaniu zdołali nawet wyjść na prowadzenie w ciągu kolejnych 25 minut. Ponadto obyło się bez sensacyjnych decyzji arbitra Szymona Marciniaka. Pod względem sędziowania drugi mecz nie wzbudzał aż takich emocji w przeciwieństwie do poziomu gry obu zespołów.
Barcelona zawodzi, choć Lewandowski zdobywa ważne bramki
Przed meczem coraz więcej mówiło się o braku trafień Roberta Lewandowskiego w ostatnich dwóch występach. W przypadku zerowego dorobku w rewanżu z Interem byłaby to jego najdłuższa seria bez zdobyczy bramkowej od 2019 roku.
📰| Robert Lewandowski has not scored in the last two games. If he doesn’t score tonight, it will be his longest streak since 2019, when he also didn’t score in 3 games in a row. [@mundodeportivo] #fcblive #BarçaInter #UCL pic.twitter.com/MVdrzQkiJi
— BarçaTimes (@BarcaTimes) October 12, 2022
Rzeczywiście zarówno przeciwko Interowi w Mediolanie, jak i w starciu z Celtą Lewandowski nie wyróżniał się niczym szczególnym. Jego pasywność można z grubsza wytłumaczyć słabszą dyspozycją całego zespołu, a zarazem brakiem dobrych dograń.
W rewanżowym meczu z Interem przez większość czasu spisywał się bez zarzutów. Na początku zbiegał na skrzydła oraz bliżej środka pola, aby wspomagać rozegranie i otwierać przestrzeń bliżej pola karnego. W 36. minucie posłał idealną piłkę do Raphinhi, który nieprecyzyjnie trafił w piłkę. Była to jedna z lepszych sytuacji Barcelony w pierwszej połowie. Ogólnie rzecz biorąc, to nie był łatwy mecz pod kątem znajdywania dogodnych pozycji dla kapitana reprezentacji Polski. Koledzy próbowali dogrywać do polskiego napastnika, ale Skriniar z de Vrijem skutecznie uniemożliwiali celne podania.
Ostatecznie Lewandowski odblokował się w 82. minucie, podtrzymując nadzieję kibiców na wygraną. Po 90. minucie, kiedy Inter prowadził już 3:2, strzelił drugiego gola, ponownie doprowadzając do remisu. Tym razem wykończył akcję uderzeniem głową, dzięki czemu dopisał do swoich osiągnięć 91. trafienie w Lidze Mistrzów. Przed nim pozostają niedoścignięci Lionel Messi oraz Cristiano Ronaldo, a tuż za nim plasuje się Karim Benzema.
Niestety pomimo skuteczności Lewandowskiego Barcelona jako zespół nie zdołała odnieść końcowego triumfu. Na starcie bazowała na dośrodkowaniach Raphinhi i Dembele, podobnie jak przed tygodniem na stadionie Giuseppe Meazzy. Raphinha często wracał do obrony i naprawiał błędy bocznych obrońców. Jednocześnie był najbardziej aktywnym zawodnikiem ofensywy w pierwszej połowie. W 40. minucie to on opanował piłkę w rogu boiska i podał prostopadle do wbiegającego Sergiego Roberto, który następnie asystował przy golu Ousmane’a Dembele. Gra kombinacyjna połączona z dynamiką zapewniła gospodarzom bramkę na 1:0.
W pierwszych 45 minutach „Nerazzuri” szybko tracili piłkę, wyprowadzając atak. Między innymi Sergio Busquets neutralizował kontrataki, przez co Barcelona szybko wracała do posiadania piłki. Gościom czasami udawało się stwarzać zagrożenie pod bramką ter Stegena, jednak często byli łapani na pozycji spalonej. Dopiero druga połowa udowodniła, jak bardzo niebezpieczny był Inter w grze z kontry, kiedy „Barca” traciła koncentrację.
Pierwsze minuty po powrocie na murawę nie mogły potoczyć się gorzej dla kibiców zgromadzonych na Camp Nou. Jedna pomyłka „Blaugrany” wystarczyła, żeby Nicolo Barella uciekł za plecy Pique przy dośrodkowaniu Bastoniego i skierował piłkę do siatki. Od tamtego momentu Inter błyskawicznie przemieszczał się w stronę bramki ter Stegena po stratach piłkarzy Xaviego. Gdyby nie dobra dyspozycja niemieckiego bramkarza, goście mogliby dodać do końcowego dorobku czwartego gola, decydującego o zwycięstwie. Gospodarze próbowali wypracować akcję w ostatnich sekundach, choć bezskutecznie.
Remis 3:3 może wyeliminować Barcelonę z rywalizacji o fazę pucharową. Jedynie strata punktów przez włoski klub w spotkaniach z Viktorią Pilzno i Bayernem zmieniłaby sytuację „Dumy Katalonii”. Trzeba jednak założyć, że sama wygra najbliższe dwa mecze grupowe. Trudno powiedzieć, czy rezultat ostatniej rywalizacji na własnym stadionie zmotywuje i podbuduje „Barcę” przed El Clasico. Tak czy inaczej, nie pozostało zbyt dużo czasu na regenerację przed niedzielną batalią przeciwko Realowi w Madrycie.