Everton i Arsenal mieli zbawić nowi trenerzy. Jak wyglądają ich początki?


Zarówno „The Toffees”, jak i „The Gunners” zaliczyli falstart w bieżącym sezonie Premier League. Pomóc w wyjściu z kryzysu mają nowi menadżerowie

18 stycznia 2020 Everton i Arsenal mieli zbawić nowi trenerzy. Jak wyglądają ich początki?
https://upnewsinfo.com/

Obaj szkoleniowcy mają za sobą już pięć spotkań w roli trenerów swoich nowych drużyn. Ancelotti oraz Arteta obejmowali zespoły w trudnym, natłoczonym spotkaniami okresie świąteczno-noworocznym. W rozpoczęciu pracy pomagać nie mogła także kondycja klubów, w jakiej pozostawili je poprzednicy. Start w wykonaniu obu menadżerów może budzić jednak nadzieję w oczach kibiców, widać światełko w tunelu.


Udostępnij na Udostępnij na

Obaj trenerzy po raz pierwszy stanęli przy linii bocznej swoich zespołów w 19. kolejce tegorocznej kampanii angielskiej ekstraklasy. Tydzień wcześniej, w bezpośredniej konfrontacji pomiędzy zespołami, obserwowali swoich piłkarzy jeszcze z wysokości trybun. Patrząc na przebieg meczu, który dla obu stron mógł być mocno rozczarowujący, wiadomo było, że czeka ich sporo pracy. Kilka tygodni później w obu zespołach widać już pierwsze zarysy filozofii nowych szkoleniowców.

Właściwi trenerzy na właściwym miejscu?

Carlo Ancelotti to szkoleniowiec, którego nikomu w świecie futbolu przedstawiać nie trzeba. Utytułowany trener, który prowadził zespoły dużo większe niż jego nowy pracodawca, czyli Everton. Biorąc pod uwagę fakt, że media po zwolnieniu Marco Silvy w gronie kandydatów do jego zastępstwa wymieniały nazwisko chociażby Davida Moyesa, kibice klubu z Goodison Park zwyczajnie muszą być zadowoleni, że ich drużynę objął właśnie Włoch, a nie 56-latek. Sukcesy oraz warsztat, które widnieją w CV obu panów, są zwyczajnie nieporównywalne. Chociaż kariera Ancelottiego od kilku lat przybiera raczej tendencję spadkową (zarówno pod względem wyników sportowych jego drużyn, jak i samego ich formatu) pojawienie się trenera z takim nazwiskiem w zespole „The Toffees” musi budzić respekt i uznanie. W żadnym wypadku nie jest to postać przypadkowa.

Arsenal z kolei postawił na trenera, który świetnie zna DNA swojego zespołu. Mikel Arteta na Emirates spędził pięć lat jako piłkarz. Hiszpan występował w barwach „The Gunners”, kiedy na ławce siedział legendarny Arsene Wenger. 37-latek przed objęciem Arsenalu nie prowadził żadnego klubu, jednak w roli asystenta występował obok Pepa Guardioli w Manchesterze City. Mógł on więc podglądać, uczyć się i wpływać na warsztat jednego z najlepszych szkoleniowców w historii futbolu. Forma sportowa trzynastokrotnego mistrza Anglii od lat zachwycać nie może. Wydaje się, że postawienie na młodego i ambitnego trenera, który zna realia drużyny, to dobry wybór ze strony Arsenalu. Ekipa z Emirates potrzebuje przebudowy.

Obaj trenerzy, co charakterystyczne dla nowych szkoleniowców w danych klubach, zdołali już poprawić atmosferę w szatni i wprowadzić odrobinę nowej motywacji dla sfrustrowanych wynikami poprzednich szkoleniowców piłkarzy. Zarówno w Evertonie, jak i Arsenalu widać także zarysy filozofii menadżerów oraz preferencje personalne co do piłkarzy wystawianych w wyjściowych jedenastkach.

Efekt nowej miotły zadziałał?

Arsenal pod skrzydłami Mikela Artety w ligowych rozgrywkach w czterech meczach zdobył sześć punktów. Z pewnością wynik mógłby być lepszy, jednak Hiszpanowi towarzyszyło sporo problemów w pierwszych meczach. Oprócz już wspomnianego, napiętego terminarza w meczu z Chelsea „The Gunners” oddali punkty na rzecz przeciwnika przez fatalny błąd bramkarza Bernda Leno. W starciu z Crystal Palace z kolei za brutalny faul z boiska w 67. minucie spotkania wyleciał Pierre-Emerick Aubameyang, najlepszy strzelec drużyny.

Pomimo tego, że zdobycz punktowa mogłaby być lepsza, gdyż Arsenal nie potrafił poradzić sobie z niżej notowanymi rywalami jak Bournemouth czy wspomniane „Orły”, kibice mogą dopatrzyć się kilku pozytywów. Cieszyć może chociażby forma Davida Luiza, który pod skrzydłami hiszpańskiego szkoleniowca wyrasta na jednego z liderów zespołu. Jeśli idzie o kwestie personalne, Arteta chętnie wystawia do pierwszej jedenastki Lucasa Toreirę.

O brak występów Urugwajczyka sympatycy klubu z Emirates mieli pretensje do Unaia Emery’ego. W samej grze zespołu także zauważyć można progres. „The Gunners” starają się grać szybki, przyjemny dla oka futbol na jeden, dwa kontakty. Brakuje jeszcze odpowiedniego przygotowania fizycznego, aby piłkarze byli w stanie grać tak intensywnie przez cały mecz. W kwestii przygotowania motorycznego zawinić miał także poprzednik 37-letniego trenera.

Patrząc na tabelę, można dostrzec, że lepszy start z pewnością zaliczył Carlo Ancelotti. Włoch wygrał trzy z czterech spotkań, w których prowadził jak dotąd Everton w angielskiej ekstraklasie. Jedyna porażka dotknęła 60-latka w wyjazdowym spotkaniu z Manchesterem City, tak że nie ma się czego wstydzić. Kibiców nie zadowalać może za to fakt, że zespół odpadł z rozgrywek Fa Cup, w których mierzył się z grającym drugim garniturem Liverpoolem. Arteta z Arsenalem przeszli do kolejnej rundy, pokonując Leeds 1:0.

Jak na razie „The Toffees” grają dość wyrafinowaną piłkę, nie pozwalają przeciwnikowi strzelić dużej liczby bramek, a i sami są dość oszczędni, jeśli chodzi o egzekwowanie sytuacji bramkowych. Mimo to spora oszczędność zarówno z przodu, jak i z tyłu nie stanowiła przeszkody w wygrywaniu meczów.

Wzmocnienia potrzebne na „tu i teraz”?

Bieżące okienko transferowe zmierza ku końcowi, a w obu zespołach nie zdecydowano się jeszcze na poważniejsze ruchy transferowe. Patrząc na kadry obu klubów, wydaje się, że w gorszej sytuacji jest Arsenal. „The Gunners” wciąż nie mogą skompletować jakościowej linii defensywy. Sam powrót do formy Luiza może nie wystarczyć. Podobnie ma to miejsce w linii pomocy, Mikel Arteta konsekwentnie stawia na Mesuta Özila w roli pomocnika numer 10. Niemiec jednak wydaje się daleki od złapania optymalnej dyspozycji. 37-letni trener może więc po zakończeniu sezonu, jeśli ta sytuacja nie ulegnie zmianie, chcieć szukać nowego rozgrywającego. Priorytetem wydaje się jednak wzmocnienie ostatniej z formacji.

Na przestrzeni lat działacze klubu z Goodison Park popełnili masę nietrafionych decyzji transferowych. Część sprowadzonych zawodników zwyczajnie nie prezentowała odpowiedniej jakości. Mimo to w moim odczuciu Everton może w tym momencie pochwalić się większą głębią składu niż Arsenal. Problematyczne mogą być jednak urazy, jakie w ostatnim czasie dotknęły zespół. Mimo to wydaje się, że to „The Gunners” potrzebują transferów na już.

Podsumowując, zarówno w Evertonie, jak i Arsenalu widać pierwsze odciski pracy nowych trenerów. Oczywiście pięć meczów to jeszcze za mało, aby całkowicie oceniać pracę szkoleniowca. Mimo to widać pierwsze autorskie rozwiązania zarówno Ancelottiego, jak i Artety. Wydaje się, że w trudniejszej sytuacji jest Hiszpan, któremu pomóc mogłyby transfery jeszcze w styczniu. 60-letni Włoch z ruchami na rynku transferowym może poczekać do lata i nie podejmować gwałtownych decyzji ze względu na większe możliwości rotacji. Z niecierpliwością pozostaje czekać na dalszą część sezonu i postawę obu drużyn prowadzonych przez nowych szkoleniowców. Decyzje działaczy obu klubów co do ruchów personalnych na ławce trenerskiej wydają się jednak mocno obiecujące.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze