Eredivisie: Echa meczu SC Heerenveen – AZ Alkmaar


3 listopada 2008 Eredivisie: Echa meczu SC Heerenveen – AZ Alkmaar

Nadszedł moment, którego wszyscy w Alkmaar bardzo się obawiali. Drużyna AZ, lider rozgrywek po 8 kolejkach, zremisowała 3:3 z SC Heerenveen, kończąc tym samym fantastyczną passę pięciu meczów bez porażki.


Udostępnij na Udostępnij na

– Jeśli gra się w Heerenveen, to wiadome jest, że należy spodziewać się trudnego meczu. Przeczytałem w prasie, że Pranjić i Beerens są kontuzjowani, więc można się domyślać, że trener miał problemy z zestawieniem składu. Niestety nie mieliśmy z tego powodu żadnego ułatwienia, zwłaszcza że już po 12 minutach przegrywaliśmy 0:1. Był to swego rodzaju szczęśliwy gol – mówi trener AZ.

Gracze Louisa van Gaala po pierwszych 45 minutach gry przegrywali 0:1. Gra nie układała się zbyt dobrze gościom i niewiele wskazywało na to, że nastąpi poprawa.

Paweł Wojciechowski
Paweł Wojciechowski (fot. www.fcupdate.nl)

–    Nie prezentowaliśmy się dobrze, stwarzając sobie ledwie jedną szansę. Z kolei gospodarze zagrali bardzo zdecydowanie w obronie, co stanowiło dla nas spore utrudnienie – kontynuuje szkoleniowiec alkmaarczyków.

W szatni gości musiały paść ostre słowa, gdyż efekty w postaci wspaniałej gry widoczne były niemal od zaraz. Gracze AZ szybko odrobili straty i wydawać się mogło, że są na najlepszej drodze, by to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść, jednak ostatnie słowo należało do miejscowych.

–  Złapaliśmy wiatr w żagle po bramce Mounira El Hamdaoui. Potwierdzeniem naszej dobrej gry w ofensywie była bramka Bretta Holmana, jednak po zdobyciu trzeciego gola powinniśmy się trochę uspokoić, cofnąć do defensywy. Trener miejscowych w miejsce obrońców wprowadził graczy ofensywnych i przyniosło to skutek. Czasami, zamiast skupiać się wyłącznie na strzelaniu bramek, trzeba zagrać z głową. Strasznie żal, że, prowadząc dwoma golami, ostatecznie zremisowaliśmy ten pojedynek. Jest to po części zasługa gospodarzy, którzy uwierzyli, że mogą osiągnąć korzystny wynik – kończy van Gaal.

Nieco więcej optymizmu zachował szkoleniowiec fryzyjczyków, Trond Sollied. Nie krył on zadowolenia ze swoje zespołu, którego postawa w obliczu kontuzji kilku czołowych graczy była pewną niewiadomą.

–  Pokazaliśmy tym meczem, że jesteśmy silni pod względem mentalnym. Goniliśmy wynik i w końcu po wielu wysiłkach nam się to udało. Czasami nam wychodzi, innym razem nie. Trochę szkoda, że przytrafiły nam się głupie błędy akurat w meczu z liderem. Jednak dobrze, że potrafiliśmy się pozbierać i ostatecznie wywalczyć ten jeden punkt – mówi szkoleniowiec SC Heerenveen.

sc Heerenveen - AZ
sc Heerenveen – AZ (fot. www.fcupdate.nl)

Jednak chyba największym szczęściarzem tego pojedynku był Polak, Paweł Wojciechowski. Anonimowy osiemnastolatek, strzelając gola w 12. minucie spotkania, zadziwił całą piłkarską Holandię, a tym samym sprawił, że i w ojczyźnie zrobiło się o nim bardzo głośno.

– Strasznie żałuję, że nie mogłem dotrwać do końca meczu, ale mimo wszystko był to dla mnie cudowny wieczór. Zdobyć gola w debiucie to spełnienie moich marzeń. Przeżyłem najpiękniejszą chwilę w moim życiu – nie kryje wzruszenia Polak.

– Ależ ja byłem szczęśliwy. Trochę denerwowałem się przed meczem z AZ, jednak trener powiedział mi, że muszę się wyluzować i podejść do meczu tak jak w juniorach. Tak właśnie zrobiłem i do momentu, kiedy musiałem opuścić plac gry z powodu kontuzji, wychodziło mi to bardzo dobrze – kończy uradowany Wojciechowski.

Najnowsze