Dwie twarze Parzyszka


Napastnik Piasta Gliwice rozkwitł, ale dopiero na wiosnę. Polak zwieńczy ten epizod przygodą w pucharach?

26 kwietnia 2019 Dwie twarze Parzyszka

Sezon polskiej ekstraklasy wkracza w kluczową fazę. Do końca rozgrywek pozostało pięć kolejek, w których podopieczni Waldemara Fornalika liczą na jak najbardziej korzystne rezultaty. Czy ich napastnik z przeszłością w Eredivisie błyśnie świetnymi występami?


Udostępnij na Udostępnij na

Wiele występów w zachodnich ligach i do tego sporo bramek. Przeszłość Piotra Parzyszka pozwalała upatrywać w nim jednego z czołowych napastników w obecnym sezonie ekstraklasy. Jego start w gliwickim Piaście był powolny, jednak wiosna budzi świat do życia, a w tym Parzyszka do lepszej gry.

Szara jesień

Grał w takich klubach, jak: De Graafschap, Saint Truidense, PEC Zwolle, Randers FC czy Charlton Athletic. Piotr Parzyszek z niejednego pieca jadł chleb i do niejednej bramki strzelał gole. Zawodnik z taką przeszłością przechodzący do ekstraklasy w kwiecie wieku to niecodzienny widok. Polski napastnik przeszedł tego lata do Piasta Gliwice, w którym miał spełnić ambicje nakreślone przez Waldemara Fornalika.

Proces aklimatyzacji z ekstraklasą przebiegał w dość skomplikowany sposób. Runda jesienna obecnego sezonu przypominała pas startowy, na którym Parzyszek brał rozbieg. Nie był to szybki sprint, raczej coś na wzór półmaratonu. Trochę to trwało, jednak w końcu wzniósł się ku lepszej grze.

Powiedzmy sobie szczerze… liczby Piotra Parzyszka nie napawały wielkim optymizmem. Polski napastnik musiał ustępować miejsca w pierwszym składzie czeskiemu napastnikowi – Michalowi Papadopoulosowi. W pierwszej rundzie rozegrał 313 minut na 1350 możliwych i dołożył do tego tylko jedną bramkę w zremisowanym spotkaniu z Wisłą Płock. Nie są to liczby powalające na kolana, jednak Waldemar Fornalik nie dał się zwieść, a cierpliwość z czasem popłaciła. Odzwierciedleniem tego jest kolejna runda.

Nowa runda, nowe szanse

Wiosna to zupełnie inna wersja napastnika urodzonego w Toruniu. Zaufanie byłego selekcjonera reprezentacji Polski mocno się opłaciło, a Piotr odpłaca się skuteczną grą. Odzwierciedleniem tego są o wiele lepsze liczby niż jesienią, które oddelegowały Michala Papadopoulosa na ławkę rezerwowych. W rundzie rewanżowej rozegrał prawie trzy razy więcej minut (930), a do tego dołożył pięć bramek i cztery razy asystował. Obecnie jest najskuteczniejszym strzelcem zespołu, a sam Piast gra jeszcze lepiej, tocząc wyrównane boje z kolosami w polskiej piłce.

Parzyszek dalej jest graczem chimerycznym, który potrafi spudłować kilka „setek” w trakcie spotkania, jednak jego liczby nie kłamią. Im więcej promieni słonecznych, tym więcej kluczowych bramek i asyst Piotra na naszych rodzimych boiskach. Sam zawodnik jest świadomy, że „Piastunki” stać na wielkie rzeczy w tym sezonie, a jego dobra dyspozycja może być kluczem do dobrych wyników zespołu.

Wszystkie znaki na niebie wskazują, że kibice z Gliwic będą mieli z niego pociechę przez kilka najbliższych lat, o ile ktoś większy nie sypnie pieniędzmi ze skarbonki. Jego postawa na boisku oraz wiek mogą być wielką zachętą dla bogatszych klubów ekstraklasy.

Walki o podium ciąg dalszy

Runda finałowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla Piasta oraz samego napastnika. W zwycięskim spotkaniu z liderem, czyli Lechią Gdańsk, strzelił bardzo ważnego gola, który był częścią dwubramkowego zwycięstwa. W ostatniej kolejce ponownie wpisał się na listę strzelców i uratował skórę gliwiczanom w skomplikowanym spotkaniu z „Miedziowymi”. Parzyszek i spółka od 19. minuty musieli radzić sobie w osłabieniu, ponieważ czerwoną kartkę obejrzał Jorge Felix.

Do końca sezonu Piastowi do rozegrania zostało pięć spotkań w ramach grupy mistrzowskiej. Obecnie zajmują trzecią lokatę z ośmioma punktami przewagi nad czwartą Jagiellonią Białystok. Wielkimi krokami zbliża się możliwość występowania na europejskich salonach, co w przypadku klubu z Górnego Śląska nie jest częstym przypadkiem. Do tej pory dwa razy udawało się brać udział w eliminacjach do Ligi Europy i dwa razy przygoda kończyła się na pierwszym dwumeczu.

Sam Piotr Parzyszek, pomimo CV bogatego w występy na zachodnich boiskach, nigdy nie miał okazji wystąpić w spotkaniu na szczeblu europejskim. To na pewno daje napastnikowi dodatkową motywację, która może zostać przekuta na lepsze występy w trwającym jeszcze przez chwilę obecnym sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze