Chyba każdy postronny widz PKO Ekstraklasy zgodzi się, że ten sezon z kilku powodów jest niezwykły. Dzieje się tak głównie za sprawą Śląska Wrocław i Jagiellonii Białystok. Pierwsi grają pragmatycznie, lecz przynosi to ogrom korzyści w postaci punktów. Drudzy z kolei prezentują bardzo przyjemny dla oka futbol, co także jest wynagradzane w postaci wysokiego miejsca w tabeli. W tym całym szaleństwie rozmywa się Pogoń Szczecin, która od kilku lat twardo pracuje na to, aby znaleźć się w takiej sytuacji jak wspomniane ekipy. Ból spowodowany niepowodzeniem jest zapewne większy, mając na uwadze fakt, że we Wrocławiu i Białymstoku udało się to niespodziewanie w zaledwie kilka miesięcy.
Pogoń na tym balu jest tancerzem, który od dawna przygotowuje się do imprezy, lecz ostatecznie podpiera ściany i jest w cieniu kolegów, którzy spontanicznie, bez żadnego treningu podbijają parkiet. Nikt nie spodziewał się, że święta na ligowym podium spędzą drużyny, które zaledwie kilka miesięcy wcześniej rozpaczliwie walczyły o utrzymanie.
Śląsk Wrocław – piękny sen po koszmarze
2023 rok to dla Śląska Wrocław istna sinusoida. Wiosna sezonu 2022/2023 to fatalna atmosfera wokół klubu, konflikt na linii kibice – miasto, presja, aby znaleźć prywatnego właściciela, ratowanie ekstraklasy poprzez powrót Jacka Magiery oraz pozostanie w lidze w ostatnim momencie dzięki pokonaniu spadkowiczów – Miedzi Legnica i Wisły Płock. Jesień obecnego sezonu również nie rozpoczęła się korzystnie. Porażki z Zagłębiem Lubin i Stalą Mielec sprawiły, że po pierwszych czterech kolejkach wrocławianie zajmowali 13. lokatę. Właśnie takie rejony tabeli były przepowiadane Śląskowi w przedsezonowych przewidywaniach.
Wcześniej jednak doszło do zmian w strukturach klubu, co okazało się kluczową kwestią w tym, gdzie aktualnie znajduje się dwukrotny mistrz Polski. Patryk Załęczny został prezesem klubu, a dyrektorem sportowym David Balda. Obaj w bardzo krótkim czasie wznieśli „Wojskowych” sportowo, organizacyjnie oraz marketingowo na wyżyny. Wrocław ma pod tym względem ogromny potencjał i w końcu został on wykorzystany.
Trzecim „muszkieterem” odpowiedzialnym za sukces Śląska jest bez wątpienia Jacek Magiera. Nie popełnia błędów z czasów pierwszego pobytu w klubie (takich jak kurczowe trzymanie się jednej formacji). Pod jego wodzą na wyżyny swoich umiejętności wznieśli się m.in. Erik Exposito, Rafał Leszczyński czy Piotr Samiec-Talar.
Zielono-biało-czerwoni, #TRÓJKOLOROWI 💪 Trzy kolory, jedna wizja, jeden cel, jedno miasto 🇮🇹
Hej Śląsk❗️ 💚🤍❤️ pic.twitter.com/NKssylP6Ak
— Patryk Załęczny (@pzaleczny) December 18, 2023
Dużym sukcesem okazały się również nabytki nowego dyrektora sportowego. Aleks Petkov z marszu stał się jednym z najlepszych obrońców ligi. Peter Pokorny jest zaś fundamentalną postacią dla linii pomocy, a Aleksander Paluszek czy Burak Ince są wartością dodaną, gdy wchodzą z ławki rezerwowych. Wciąż niewiadomą pozostają zawodnicy z ciekawą przeszłością, czyli Cameron Borthwick-Jackson oraz Kenneth Zohore. Dostają oni mało szans na grę, lecz wciąż przygotowywani są do częstszych występów.
Przerwę świąteczną Śląsk spędzi na fotelu lidera, mając już więcej punktów niż w całym sezonie 2022/2023. Ostatnią porażkę zanotował 12 sierpnia i jest niepokonany od szesnastu ligowych spotkań. Do wyrównania rekordu klubu (17 spotkań bez porażki w sezonach 1980/1981, 1981/1982) wrocławianom brakuje zaledwie jednego meczu.
Jagiellonia Białystok – trener Siemieniec odkryciem tego sezonu
Między Jagiellonią a Śląskiem można dostrzec pewne podobieństwa. W obu klubach świetną rolę odgrywa szkoleniowiec, transfery okazały się wartością dodaną, a ze słabego poprzedniego sezonu wyciągnięto wnioski i efekty widać w obecnej kampanii. Jest jednak między nimi także spora różnica – w efektowności. Za styl oczywiście punktów nikt nie przyznaje, natomiast w Białymstoku ewidentnie połączono ładną grę ze skuteczną.
Jagiellonia ma aż 45 zdobytych bramek, co jest prawdziwą deklasacją reszty ligi. Drugi pod tym względem Raków ma bowiem dziesięć trafień mniej. Trener Siemieniec zdaje się wyznawać zasadę „najlepszą obroną jest atak”, ponieważ w liczbie straconych goli białostoczanie także liderują wśród czołówki, mając ich na swoim koncie 27. Idealnym odzwierciedleniem tego stanu rzeczy i faktu, że warto oglądać Jagiellonię, jest jej ostatnie ligowe spotkanie z Puszczą Niepołomice. „Duma Podlasia” prowadziła w tym spotkaniu 3:0, lecz ostatecznie beniaminek doprowadził do remisu.
📝 Jagiellonia Białystok zremisowała 3:3 na wyjeździe z @PuszczaMKS w ostatnim tegorocznym meczu @_Ekstraklasa_.
Więcej o #PUNJAG ⬇️
— Jagiellonia 💛❤️ (@Jagiellonia1920) December 16, 2023
Ogromną siłą Jagiellonii jest gra na własnym stadionie. Białystok stał się prawdziwą twierdzą, ponieważ na dziewięć rozegranych spotkań u siebie bilans „Jagi” wynosi 8-1-0. Żadna drużyna jak dotąd nie wywiozła z Podlasia trzech punktów, co zresztą rozpoczęło się jeszcze w poprzednim sezonie. Jagiellonia bowiem ostatni raz przegrała u siebie w lutym bieżącego roku.
Siłą piłkarską ekipy Adriana Siemieńca jest kolektyw ofensywny. Niekwestionowaną gwiazdą i odkryciem tego sezonu jest Afimico Pululu, który praktycznie z marszu zaskarbił sobie serca białostockich kibiców. Angolczyk ma już na swoim koncie sześć trafień. Jeszcze większą eksplozję formy widać jednak u Bartłomieja Wdowika. 23-letni lewy obrońca jest najlepszym strzelcem w zespole z dziewięcioma trafieniami, z czego pięć z nich zdobył z rzutu wolnego. Zdążył on już także zadebiutować w reprezentacji Polski w towarzyskim meczu z Łotwą.
Jeśli wiosna będzie w Białymstoku równie udana jak jesień, przed Adrianem Siemieńcem i całą drużyną Jagiellonii bardzo ciekawe miesiące.
Pogoń Szczecin – duża niewiadoma
Choć sytuacja w tabeli tego nie odzwierciedla, to w zupełnie innych nastrojach święta spędzą kibice w Szczecinie. Mimo w miarę wysokiego, bo szóstego miejsca w tabeli, niezadowolenie szczecinian widoczne jest gołym okiem. Skrupulatnie budowana drużyna miała w końcu powalczyć o najwyższe cele, tymczasem święta spędzi z jedenastopunktową stratą do lidera. Na domiar złego 19 grudnia zorganizowano konferencję prasową, na której prezes Pogoni Jarosław Mroczek poinformował, że strata klubu za poprzedni sezon wynosi 27,49 miliona złotych.
Pod dużym ogniem krytyki w zasadzie nieustająco znajduje się Jens Gustafsson. Za każdym razem, gdy wydawało się, że jego posada wisi na włosku, szwedzki szkoleniowiec przełamywał niekorzystną serię kilkoma lepszymi wynikami. Zdaje się jednak, że trener ten osiągnął z tą drużyną swój sufit i mało kto jest w stanie uwierzyć, że z nim za sterami „Portowcy” zrobią krok w stronę rozwoju.
Zwycięstwo Twojej ukochanej drużyny i humor na święta zdecydowanie lepszy 😍
Klik i oglądamy galerię z #WIDPOG 👉 https://t.co/jWwB2nBWIo pic.twitter.com/Xe2qqXxi5U
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) December 17, 2023
Wyniki Pogoni w tym sezonie to jedna wielka sinusoida i wachlarz emocji. Od rozbicia przez Gent i trzy porażki z rzędu w lidze na początku rundy, poprzez pokonanie Cracovii 5:1 czy Lecha Poznań 5:0, aż do słabego okresu na przełomie listopada i grudnia. Dopiero w ostatniej kolejce nastąpiło przełamanie i szczecinianom udało się wygrać z Widzewem 2:1. Kibice zdają się być jednak zmęczeni taką grą i takimi wynikami.
A zdaje się, że może to być dopiero początek mocnych wrażeń. Dług trzeba będzie spłacić, tak więc nie powinno zdziwić sprzedanie kilku zawodników. Wahan Biczachczjan z pewnością byłby ciekawą opcją dla innych klubów, a sama Pogoń mogłaby na nim sporo zarobić. W Szczecinie muszą zrobić wszystko, aby ten sezon nie poszedł na straty. Ewentualny brak awansu do eliminacji do europejskich pucharów byłby sporym ciosem zarówno dla kibiców, jak i szefostwa klubu.